XIII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Elena, stój - powiedział chwilę później spokojnie. Odwróciłam się do niego i rozłożyłam lekko ręce.

- Co? - zapytałam trochę zirytowana, ale widząc wyraz jego twarzy jakoś złagodniałam. Dotarło do mnie, że  przesadziłam i zupełnie niepotrzebnie wypowiedziałam niektóre słowa.

- Nie to chciałem powiedzieć, wybacz - wydukał.

- Wiem, przepraszam.

Jestem zmęczona tą nową rutyną. Od kilku tygodni prześladuje nas jeden scenariusz, od którego nie możemy uciec. Kłótnia, zgoda. Non stop. O najmniejszy problem, o najgłupszą sprawę i błahy powód. I zawsze kończyło się tak samo. Nie chciałam, aby Kalia była świadkiem naszych sprzeczek. To sprawa pomiędzy mną i Legolasem oraz naszymi charakterami i nastawieniami do przeszkód.

Nie powiedzieliśmy sobie na zgodę więcej, niż kilka słów. Nie wiem czy jest to spowodowane tym, że dobrze wiemy, o czym myśli druga osoba, czy przestaliśmy się ze sobą dogadywać. Przebrnę przez to, bez znaczenia ile to będzie jeszcze trwało. I mam nadzieję, że Legolas ma takie samo zdanie.

Późnym wieczorem leżałam w łożu, wtulona w białą poduszkę. Miałam zamknięte oczy, lecz coś nie pozwalało mi spokojnie zasnąć. Legolas poszedł uspać Kalię, i sam chyba też nie był senny. Wrócił po chwili i położył się obok mnie.

- Nie śpisz? - szepnął.

Podniosłam się i oparłam o framugę łoża, kręcąc głową.

- Co się z nami dzieje? - zapytał, ale nie potrafiłam udzielić mu informacji na to pytanie. Zadawałam je sobie od dawna.

- Nie wiem, Legolasie - wyszeptałam i obróciłam się lekko w jego kierunku. - Ale nie chcę, żeby tak było.

Przysunął się i wytarł łzę z mojego policzka. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że płakałam. W jego oczach dostrzegłam smutek i troskę. W tym momencie bardzo żałowałam, że coś między nami się zepsuło. Brakowało mi widoku jego błękitnych oczu, w których zatapiałam się za każdym razem, gdy w nie spojrzałam.

- Chcę, żebyś była szczęśliwa, skarbie. Niczego więcej nie pragnę. Nie chcę patrzeć na twój smutek. Wiem, nie byłem idealny i zapewne nigdy taki nie będę, ale... Daję Ci słowo, że nigdy więcej się na mnie nie zawiedziesz.

- Legolas... Chciałbym w to wierzyć, ale za dużo razy słyszałam to z twoich ust.

- I nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że do tej pory nie dałem Ci tego, na co zasługujesz - szepnął i pocałował mnie w czoło, po czym położył się z powrotem. Wiedziałam, że mówi prawdę. - Dobranoc, kochanie.

- Ja... Dobranoc, skarbie - mruknęłam.

Również się położyłam i przez chwilę nie wiedziałam co powinnam zrobić. Spojrzałam na Legolasa, miał otwarte oczy i wydawało mi się, że szkliste. Położyłam dłoń na jego klatce i przysunęłam się do niego. Moment musiałam czekać na jego reakcję, lecz chwilę później  poczułam jego rękę na moich plecach, a ciepłe usta na czole. Objęłam go mocniej i wtuliłam się w jego tors.

- Powiedz, że będzie lepiej - szepnęłam, na co Legolas mocniej mnie do siebie przyciągnął.

***

Obudziłam się z wiadomej przyczyny, a mianowicie płaczu Kalii, dobiegającego z jej komnaty. Na zewnątrz było jasno, więc nie mogę narzekać, że tym razem nie pozwoliła mi się wyspać. Zarzuciłam na ramiona szlafrok i udałam się do mojej małej królewny. Uśmiechnęłam się lekko widząc jej twarzyczkę, która w momencie przestała szlochać. Ostrożnie podniosłam ją i przytuliłam.

- Dzień dobry, księżniczko - powiedziałam, co spotkało się z jej mamrotem. - Chodź, pójdziemy do tatusia.

Po odwróceniu się zobaczyłam mojego męża, opierającego się barkiem o framugę drzwi i przyglądającego się nam z uśmiechem.

- Chyba, że tatuś przyjdzie do Was - mruknął i podszedł do nas. Złożył na moich ustach szybki pocałunek, a następnie to samo spotkało czoło Kalii. - Dzień dobry, maleńka.

Mała elfka wyciągnęła rączki w stronę Legolasa, domagając się tego, aby teraz to on wziął ją do siebie. Spełnił jej prośbę i uniósł córeczkę nad siebie, na co zareagowała głośnym śmiechem.

- Jak się czuje moja mała księżniczka? - zapytał z wielkim uśmiechem na ustach.

Przerwało nam nagle pukanie do drzwi. Byłam zdziwiona, bo nikogo tak wcześnie się nie spodziewaliśmy. Spojrzałam pytająco na Legolasa, aby wyciągnąć od niego, czy coś wie. Był jednak tak obyty z tematem jak ja. Podeszłam do drzwi i ujrzałam w nich mojego teścia, wesoło się do mnie uśmiechając.

- Dzień dobry, Eleno. Mam nadzieję, że was nie obudziłem - zapytał.

- Nie skąd. Od kilku miesięcy mamy budzik, którego nie da się ignorować - zaśmiałam się i wpuściłam go do środka. - Co cię do nas sprowadza?

- Chciałem wan złożyć pewną propozycje - zaczął, a w tym czasie do komnaty wszedł Legolas z Kalią na rękach. - Z racji tego, że Arwena i Aragorn przyjeżdżają dziś wieczorem, pomyślałem, że do tego czasu przyda się wam trochę czasu tylko dla siebie. Zajmę się w tym czasie Kalią, co wy na to?

Legolas zerknął na mnie i uniósł lekko jeden kącik ust. Ja jednak nie byłam do końca przekonana. Być może dlatego, że zbyt przyzwyczaiłam się do towarzystwa mojej małej księżniczki. Chciałam zacząć dyskutować na ten temat, lecz stwierdziłam, że taka przerwa od rodzicielstwa naprawdę nam się przyda. Zaczęło się między nami psuć, gdy pojawiła się Kalia, oczywiście nie uważam, że to był błąd. Kalia jest najlepszym, co mogło nas spotkać.

- Byłoby świetnie, dziękuję, ojcze - odparł mój mąż i podszedł bliżej do mnie.

- W takim razie, chodź maleńka - rzekł do mojej córki i wyciągnął do niej ręce. Kalia wydała z siebie zadowolony krzyk i zwróciła się do Thranduila, po czym wskoczyła mu w ramiona. - Miłego dnia, moi drodzy - dodał i opuścił komnatę, zamykając za sobą drzwi.

- Spacer, kochanie? - zapytał Legolas, składając na moich ustach czuły pocałunek.

- Z wielką przyjemnością - odparłam z uśmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro