Rozdział 22

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ered Luin zawsze było dla niej wszystkim tak było jest i będzie.

Stanęła przed niewielkim zamkiem i westchnęła
-Lena!!-krzyknęła starsza kobieta , uśmiechn
ęła się i podbiegła do niej wpadając w jej uścisk-moja kruszynka-powiedziała tuląc dziewczyne
-witaj Alea-starsza kobieta patrzyła na nią z poruszeniem i głaskała jej policzek , podniosła brwi i pokazała na chłopaka-to Bain mój jedyny-powiedziała przytulając się do niego a to Alea moja opiekunka i babcia-dodała trzymając ją za rękę.

Alea okazała się być zakochana w Bainie jak i Lenie , nie wróciła do Erebor ponieważ tu było jej miejsce na ziemi jak i jej podopiecznej . Była zawsze najlepszą i najwierniejszą przyjaciółką i służącą Dis .

Rozkazywała innym zrobić uczte i przygotować pokój dla gości
-a powiedz mi kochanie jak Twoja mama?-zapytała trzymając pod rękę z jednej strony ją a z drugiej Baina
-dobrze-odpowiedziała
-pewnie jest z Ciebie dumna ponieważ masz swojego jedynego-powiedziała z uśmiechem
-tak jest zachwycona-skłamała nieudolnie
-Lena ile razy Ci mówiłam że umiem poznać jak kłamiesz-powiedziała surowo i stanęła w miejscu
-później ci powiem-złapała Baina za rękę i pociągnęła za sobą .

Siedzieli na polanie pełnej kwiatów a przed nimi rozciągał się widok gór
-jak byłam mała zawsze uwielbiałam biwaki w górach-powiedziała ogrzewając buzie słońcem oparta o jego pierś
-nigdy nie byłem na biwaku-odpowiedział opierając podbrudek na jej głowie
-byłeś w drodze tu-zaśmiała się bawiąc się jego palcami , pocałował ją w policzek i spojrzał na góry .

Dis przeczytała list i odetchnęła z ulgą
-jest tam-zapytał Dwalin łapiąc ją za rękę , pokiwała potwierdzająco głową-przynajmniej wiemy że jest bezpieczna-powiedział i poczuł jak kamień spada mu z serca
-tak-odparła i scinęła mocniej jego dłoń patrząc mu w oczy .

Wieczorem odbyła się uczta w której uczestniczyli Lena , Bain i Alea
-powiesz mi teraz powód twojej ucieczki?-zapytała starsza kobieta
-chcieli mnie zmusić do małżeństwa z Dilim-powiedziała dokańczając szeptem
-z tym bałwanem!-krzyknęła waląc pięścią w stół-a co na to twoja mama?-zapytała robiąc duży łyk trunku
-tak jak zawsze chce mojego szczęścia-odparła bawiąc się widelcem
-a ty jak zawsze uciekasz a z resztą masz to od dziecka pierwsza jej ucieczka to była jak raczkowała a jak już zaczęła chodzić no to Durinie mniej mnie w opiece-powiedziała unosząc ręce do góry i wywołując tym śmiech u Baina . Opowiadała wybryki Leny a było ich dużo
-czyli jednym słowem byłaś kochanie niegrzeczna-zaśmiał się całując jej dłoń
-nie pij już tego-odpowiedziała zabierając jego kieliszek
-ej ej dawaj to-powiedział chwiejąc się , Alea widząc jak się przepychają zaczęła się śmiać.

Wszedł do pokoju próbując przy tym nie zniszczniszczyć pokoju Leny
-kochanie-powiedział odwracając się do niej-kocico moja-złapał ją za biodra przyciągająx do siebie
-ciiiii-powiedziała przez śmiech, przechylił ją ma bok i namietnie pocałował tracąc przy tym równowagę i upadli na podłogę śmiejąc się
-kochajmy się-powiedział i nie czekając na jej odpowiedź zaczął ją całować . Zostali na podłodze mimo że do łóżka był jeden krok .

Leżeli obok siebie trzymając się za ręce , patrzyli sobie prosto w oczy , żadne słowa nie były im potrzebne ta cisza była warta każdych słów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro