Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziły ją pocałunki składane przez jej ukochanego na szyi i wzdłuż szczęki
-spać-jęknęła i nagle poczuła jak coś się zbliża, odepchnęła Baina i pobiegła wprost do toalety
-Lena!-krzyknął i pobiegł za nią, wyglądała strasznie była nienaturalnie blada a włosy nie miały blasku
-zatrułam się-odpowiedziała siadając na wannie , usiadł obok niej i objął ramieniem

Adli leżała na swoim posłaniu a po jej policzkach płynęły łzy
-Adli chodź do łóżka-powiedział łapiąc jej rękę
-powiedziałeś że moje miejsce jest tu to gdzie będzie dziecka?-zapytała siadając , odpowiedział jej długim pocałunkiem
-Adli przepraszam za wczoraj-powiedział skruszony , wczoraj był na urodzinach kolegi i trunek za bardzo mu zaszkodził i powiedział zbyt dużo Adli złych rzeczy a na dodatek przyszedł z jakąś dziwką z którą się kochał na jej oczach
-panie jak urodze dziecko odejde-dodała potem przeszył ją mocny skurcz w brzuchu na który syknęła
-co sie dzieje?-zapytał zmartwiony , krzykła z bólu i zgięła się w łuk . Potem pamięta wszystko jak za mgłą , Kili pobiegł po straże i straciła przytomność.

Spacerowała po ogrodzie i czuła się o wiele lepiej niż rano . Wczoraj za dużo widocznie zjadła i stąd te objawy , tak sobie tłumaczyła. Dis i Alea widząc jak Lena wygląda wiedziały co się święci. Dziewczyna jadła więcej, miała swoje humorki i co nie było absolutnie w jej stylu potrafiła zasnąć w południe .

Adli leżała już kilka godzin i rodziła...okazało się że dziecko musi sie urodzić inaczej umrze . Gdy wydała z siebie ostatni krzyk rozległ się płacz dziecka . Łzy szczęścia płynęły po jej policzkach gdy miała w ramionach maleństwo a obok Kiliego który zakochany patrzył na swoją mała córeczkę
-dałaś mi dzisiaj najpiękniejszy prezent na świecie -gdy akuszerka chciała odebrać dziecko Adli spojrzała na nią zmartwiona ale po namowach Kiliego oddała .

Od kilku dni stan Leny się nie polepszał , ale jak to ona twierdziła to tylko zatrucie . Oin który przybył z Erebor na prośbę Dis bez wiedzy króla
-Witaj księżniczko-powiedział przyprawiając ją tym o zawał
-ale jak ty tu?-próbowała poukładać myśli
-pani prosze daj mi się zbadać-powiedział jak zawsze łagodnie, ufała mu jak cała jej rodzina o dlatego to on miał prawo ją badać. Tylko On .

Bain szedł do komnaty przed którą stała Dis z Aleą a serce mu stanęło
-stój!-krzyknęły obie zatrzymując go
-co sie stało?-zapytał
-mam nadzieje że stało-uśmiechnęła głaskając jego policzek . Gdy drzwi się otworzyły wparował do komnaty i zobaczył jego ukochaną na łożu w łzach
-ukochana co się stało?-zapytał łapiąc ją za rękę
-ja...no...bo...dziecko-odpowiedziała w końcu
-chcesz już mieć dziecko?-zapytał głaskając jej policzek
-nieee ja już je mam-dodała zaskoczona
-a kto jest...ojcem-spojrzała na niego wściekła
-no Ty idioto!!-krzyknęła
-ja?-zrobił się blady i zemdlał
-no to będzie ciekawie-powiedziała

Thorin trzymał w ręku pióro i wahał się przed podpisaniem umowy którą otrzymał od Daina
-Thorin nic na tym nie stracisz-powiedział zachęcająco-Lena nie wróci i tak a Kili widzisz co zrobił
-podpisze-odpowiedział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro