Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Spojrzała w górę i spotkała piwne oczy , które w blasku słońca wyglądały jak bursztyny wyrzucone nad brzeg przez morze
-kolejny raz Cię ratuje-powiedział przyciskając ją bliżej piersi , oparła głowę o jego tors delikatnie się uśmiechając .

Tymczasem w Erebor rodzina królewska , służba, strażnicy szukali księżniczki Leny która zniknęła pare godzin temu
-po cholere jej to mówiłeś!!-wydarła się Dis
-a co!!miałem okłamywać ją!!!-krzyknął na siostre
-jeżeli coś jej sie stanie to będzie twoja wina-powiedziała surowo wskazując na niego palcem-już jedno dziecka stracilam przez Ciebie-dodała z spojrzeniem mordercy

Chodzili po uliczkach na uboczu miasta , chcieli tylko swojej obecności. Każdy kto ich minął kłaniał sie nisko i pozdrawiał oddając tym szacunek księżniczce i księciowi
-zastanawiam sie jal będzie wyglądało nasze następne spotkanie-powiedział rozbawiony
-hej!-walneła go lekko w pierś śmiejąc się pełną piersią
-no co-odpowiedział rozbawiony-twój mąż będzie musiał Cię trzymać w klatce-po tych słowach zaczął przed nią uciekać, wybiegł za kolumny wprost w nią, przewracając się na ziemie . Leżała pod nim śmiejąc sie w głos
-tym razem to ja Ciebie uratowałam-powiedziała spotykając sie z jego oczami-od bolesnego spotkania z ziemią-dodała odgarniając kosmyk włosów z jego czoła .

Czuł jej szybki oddech, a rozchylone usta kusiły. Nie pytał się o jej pozwolenie tylko pochylił się i pocałował. Najpierw delikatnie, z obawą, że może go odepchnąć, lecz nic się takiego nie stało. Nie była mu jednak dłużna, oddała jego pocałunek, gorący i tęskny.
Wpili się w swoje usta, Bain włożył dłoń w jej włosy. Zatracając się w sobie .

Poszukiwania księżniczki trwały, wieści o jej zaginięciu dotarły do Dale . Bard rozkazał poszukiwania na prośbę króla. Straże przeszukały każdy kąt miasta , bez efektownie .

Leżała na miękkim łożu wtulona w Baina . Położył swoją głowę na jej , przymykając oczy . Oboje pragnęli tego momentu od chwili poznania , chwili w której będą sami . Poczuł jak po jej plecach przechodzi dreszcz
-zimno ci-zapytał przykrywając ją grubym kocem , wtuliła sie w niego zasypiając. Przyglądał sie jej twarzy , która teraz była taka spokojna i urocza. Zakochał sie w niej bez wątpienia, w głębi duszy dziękował losu za Lene . Pocałował czule jej czoło i zdmuchnął świeczkę na stoliku przy łóżku .
------------------------------------------------------------------TADAM!!!dwa rozdziały jednego dnia , wena nie odchodzi . Licze na komentarzejak sie podobało

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro