Coffe Book Tag

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Obiecałam @epizodycznosc , że zrobię też tag z książkami i kawą, więc spełniam marzenia.

Jak zawsze, zachęcam do wyrażania swojej opinii oraz odpowiadania na te pytania.

I tak, prawdopodobnie od teraz zawsze będę zapychać media, bo zauważyłam, że na telefonie teraz puste wyświetlają się tak jakby cały czas były oznaczone do uzupełnienia(mam nadzieję, że ktokolwiek zrozumie o co mi chodzi) i to wygląda strasznie brzydko.



1. Czarna kawa: Seria, w którą ciężko się wbić, chcesz ją przeczytać, bo ma wielu fanów.

Zazwyczaj jak jakaś rzecz ma wielu fanów, którzy w dodatku są strasznie zafiksowani na punkcie tego czegoś i traktują to jak prawdę objawioną, to mnie to odstrasza, a nie zachęca. Jest jednak jedna taka seria, która mnie nie oczarowała, ale chcę ją skończyć, bo jednocześnie widzę, co podoba się jej fanom. I nie bijcie, ale to cykl ,,Obca" Diany Gabaldon.

Sam pomysł na powieść o kobiecie, która podróżuje w czasie, więc mamy trochę magii, ale i tak wszystko skupia się głównie na życiu w osiemnastym wieku, więc na pierwszym planie cały czas stoi historia, był świetny. Świetne jest też wykorzystanie wątków celtyckich i dlatego nie mogę wybaczyć autorce, że wysłała swoich bohaterów do Ameryki w późniejszych tomach(nikt mnie nie przekona do zmiany zdania, że USA to przereklamowany kraj, zwłaszcza północna, ,,jankeska" część, bo południe ma w sobie jednak pewną magię). Natomiast moim zdaniem są rzeczy, które się nie udały w tej książce i trochę zaburzają mi jej postrzeganie.

Pierwsza to chwilami wodolejstwo. Jak lubię długie książki, bo zazwyczaj są bardzo dopracowane, sama jestem mistrzem rozpisywania i nie odstrasza mnie jeśli na Wattpadzie widzę, że czytanie tego rozdziału potrwa godzinę. Ale u Gabaldon widzę lekką przesadę, część zdarzeń jest wciśnięta na siłę i niepotrzebna(po co komu opisywanie na całą stronę wartości zdrowotnych jakiejś rośliny?), często też zdarzania mniej istotne zakłócają główną oś fabuły. I zakłócają ją sceny erotyczne, które uważam za przesadne, chwilami żenujące i niesmaczne, zwłaszcza gdy bohaterowie uciekają przed czymś, ale muszą się zatrzymywać w randomowych miejscach, bo dawno się nie pokochali. Również podejście do molestowania jest dla mnie dziwne i uważam, że bohaterowie Gabaldon za szybko otrząsają się z traum(nie jest to spoiler, bo już prawie na samym początku mamy próbę gwałtu).

Bohaterowie też mnie nie zachęcają, zwłaszcza to pierwsze pokolenie, bo Briannę i Rogera polubiłam, byli jacyś żywsi i bardziej energiczni. O ile Claire na przestrzeni czterech tomów, które przeczytałam, dojrzała i rozumiałam jej decyzje, tak na początku strasznie mnie irytowała tym swoim przekonaniem, że to ona wie wszystko najlepiej i próbą całkowitego podporządkowania sobie ludzi z innej epoki. Natomiast Jamie... Mam problem z uwielbianym przez wszystkich Jamiem, bo ten książkowy jest dla mnie chwilami trochę nieprzemyślanie skonstruowany. Mam wrażenie, że Gabaldon chciała z niego zrobić ideał kobiecej fantazji, dopasować do gustu każdej czytelniczki(bądź czytelnika, żeby nie było), że trochę przedobrzyła. Jamie chwilami był niesamowicie niewinny, uległy, wręcz ,,dziewiczy", żeby później zachowywać się jak najbardziej typowy macho. I o ile czasami udawało się jakoś to ,,połączyć" i przedstawić go jako wrażliwego, ale tez upartego i dumnego faceta(co wynikało w dużej mierze z jego tradycji), zwłaszcza w drugim tomie, tak w pierwszym i trzecim chwilami miałam wrażenie, że czytam o dwóch kompletnie innych osobach. Na szczęście, w czwartym tomie Jamie znowu był fajnie skonstruowany i podobała mi się jego relacja z dziećmi.

I nie uważam, że ten cykl jest zły, bo widzę, co się w nim podoba ludziom, akcja jest wartka, motyw z ponadczasową miłością jest poruszający(kiedy autorka nie przegina z erotyką), a młode pokolenie w postaci Brianny i Rogera jest świetne i ma super relację, tak więc chociaż nie jestem w stanie przeczytać tej serii na raz, to co kilka miesięcy szukam kolejnych tomów.



2. Miętowa mocha: Książka, która zyskała większą popularność w zimę lub inny uroczysty czas w roku.

Mogłabym polecieć z klasyką czyli ,,Opowieścią wigilijną", bo sama staram się ją czytać w święta, ale przyszło mi do głowy coś mniej oczywistego, a bardzo kojarzącego się ze świętami. Może nie jest to jedna książka, ale tak jakby ich typ. Klasyka polska, zwłaszcza Trylogia Sienkiewicza, ,,Znachor", ,,Trędowata", ,,Noce i Dnie" i ewentualnie ,,Nad Niemnem".

Nie wiem, czy zauważyliście, że w trakcie różnego rodzaju świąt, nie tylko Bożego Narodzenia, zazwyczaj lecą powtórki ekranizacji klasyki polskiej literatury, czyli filmy na podstawie Sienkiewicza, właśnie ,,Znachor" i ,,Trędowata"(czy tylko ja uważam, że wersja przedwojenna jest bardziej udana?), rzadziej ,,Noce i dnie", ale też chyba je kiedyś widziałam w tym okresie.



3. Gorąca czekolada: Twoja ulubiona dziecięca książka.

W dzieciństwie czytano mi, a potem sama czytałam, dużo książek należących do kanonu dla dzieci, a chyba pierwszą taką dłuższą pozycją jaką przeczytałam sama były ,,Dzieci z Bullerbyn". Uwielbiałam ten sielski klimat, te przygody i humorystyczne sytuacje, przepychanki rodzeństwa(zwłaszcza, że sama byłam wtedy jedynaczką)... Do tego w szkole robiliśmy z papieru domy dzieci i ich postacie z plasteliny, więc potem mogłam się bawić i odtwarzać sytuacje z tej książki. Uwielbiałam, tak samo zresztą jak ,,Ronję, córkę zbójnika".



4. Podwójne espresso: Książka, która trzymała cię na krawędzi fotela od początku, do końca.

Oczywiście, musiałam podać tutaj Agathę Christie i w jej przypadku książką, która najmocniej wbiła mnie w fotel było oczywiście ,,I nie było już nikogo". Ta powieść ma niesamowity klimat, który chwilami wręcz przypomina horror, a sama fabuła jest tak skonstruowana, że trzyma w napięciu cały czas, zmusza do dociekań i zaskakuje zakończeniem. Bardzo mi się też podoba aspekt psychologiczny i zwrócenie uwagi na motywacje bohaterów, ich wyrzuty sumienia i własne motywacje.

A BBC zrobiło z tego świetny, trzyodcinkowy serial, który genialnie oddaje książkę, a dodane sceny nie niszczą klimatu i głównego motywu(chociaż zakończenie nie do końca mi się podobało).



5. Starbucks: Książka, którą widzisz wszędzie.

Ostatnio wszędzie widzę książki Olgi Tokarczuk, oczywiście wynika to z jej Nobla. Zwłaszcza ,,Księgi jakubowe", które nawet rekomendowali nam na studiach... No, ale zamówiłam je w bibliotece i jestem szósta w kolejce, więc przeczytam pewnie najwcześniej za jakieś pół roku.



6. Hipsterska kawiarnia: Książka napisana przez indie* autora.

Na użytek tego tagu sprawdziłam sobie czym indie-publishing różni się od self-publishingu i zrozumiałam, że o ile self-publishing zazwyczaj opiera się na wydawaniu książki po to, żeby ją wydać, bo ktoś miał takie marzenie, i zazwyczaj kończy się w wydawnictwie typu vanity, tak indie-publishing to prywatna działalność, kiedy autor ma zamiar utrzymać się z pisania, ale sam jednocześnie jest wydawcą, zajmuje się okładką, korektą, reklamą, itp.

Chyba nigdy nie czytałam takiej książki, ewentualnie o niej nie wiem, natomiast czytałam trochę self-publishingów, czyli książek wydanych przez wydawnictwa, które wymagają zapłaty za wydanie... No i niestety porażka. Większość tych książek kulała na poziomie redakcyjnym, miała błędy edytorskie, wiele rzeczy powinno się poprawić, zarówno w warstwie technicznej, jak i budowaniu akcji. W dodatku dwie z tych książek wydały kobiety z moich okolic, więc boję się, że jeśli kiedyś coś wydam, to ludzie uznają, że jestem tak słaba jak one i będę pośmiewiskiem.



7. Ups! Przypadkowo dostałem bezkofeinową...: Książka, po której spodziewałeś się więcej.

To będzie bardzo kontrowersyjna opinia, ale ,,Doktor Żywago". Jakiś czas temu pisałam, że zaczęłam tą książkę i że mam mieszane uczucia. Niestety, miałam je do końca lektury. Książka nie jest zła, wiem dlaczego została uznana za wybitną i dostała Nobla. Jako obraz rewolucyjnej Rosji zdecydowanie jest wybitna. Mam z nią problem na gruncie fabularnym, a jednak od literatury oczekuję głównie emocji. Tutaj ich nie czułam, bo autor w dość dziwny sposób opisywał fabułę, nie poprzez ciąg wydarzeń, ale streszczanie życia bohaterów, od czasu do czasu wrzucając jakieś sceny z ich życia. W rezultacie ciężko było mi poznać i polubić Jurija i Larę, przejąć się ich miłością, zrozumieć motywy postaci. Do tego sama Lara mnie irytowała, a to też po części wina sposobu pisania - Pasternak opisał jej relacje z mężczyznami tak, że nie wiedziałam czy mogę ją uznać za ofiarę, czy jednak była zapatrzoną w siebie damulką żądną hołdów.

Tak więc na chwilę obecną wracam do słuchania musicalu i marzeń, że zobaczę go kiedyś na żywo, najlepiej z trio Agnieszka Przekupień - Łukasz Zagrobelny - Tomasz Steciuk.

https://youtu.be/WDWzmCwxNMs

https://youtu.be/vMyQ9U1XHrE



8. Idealne połączenie : Książka lub seria, która była zarówno gorzka, jak i słodka, ale ostatecznie przypadła ci do gustu.

Wydaje mi się, że pasuje tu bardzo seria o Poldarkach Winstona Grahama. Może nie jest ona typowo słodka, ale jest w większości oparta na kontrastach między sielskim życiem rodzinnym, idealną miłością(czyli taką, która opiera się na zrozumieniu i partnerstwie), harmonii i godzeniu się z losem a tragediami, zawodami i błędami jakie popełniamy. Właściwie każdy z bohaterów miał w pewnym momencie coś na sumieniu, każdemu kiedyś podwinęła się noga, ale też w nawet największym draniu można było znaleźć coś dobrego(no, może z niektórymi wyjątkami). Wiele razy wkurzałam się na bohaterów, że wszystko psują, ale ostatecznie i tak im kibicowałam, bo przywiązałam się do nich na przestrzeni tych dwunastu tomów. I przede wszystkim kocham przesłanie tej książki, które idealnie pasuje do tej kategorii. Cała seria pokazuje, że żadna tragiczna sytuacja nie jest stała, że człowiek jest silny i potrafi się podnieść i dlatego kiedy zamykałam ostatni tom, żal mi było rozstawać się z Poldarkami, a jednocześnie zostawiłam ich z mocnym przekonaniem, że na pewno sobie poradzą.



Mam wrażenie, że ten tag wyszedł jakiś krótki, ale liczę, że przeczytaliście go bez bólu zębów i nikt się na mnie nie obraził ;)

Na ten tydzień skończyłam ze studiowaniem i po zajęciach z mitu trojańskiego siedzę sobie w mieszkaniu, czytam ,,Nefertiti" i zastanawiam się, kiedy zacząć sprzątać, żeby wszystko było ok do 20 kiedy mam pokazać jeden pokój :/

Wypożyczyłam ,,Mnicha", żeby wiedzieć o czym mówią na zajęciach z historii i literatury i zastanawiam się jak bardzo ta książka zryje moją psychikę.

I jestem takim geniuszem, że właśnie też zrobiłam sobie kawę i zalałam ją niezagotowaną wodą.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro