Don't judge a book TAG!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Nie mam do kogo gadać o książkach, więc napisałam kolejny tag. Tytuł u góry, a w skrócie chodzi o to, że ten tag ma tak jakby przekonywać ludzi, żeby się nie nastawiać do książek przed ich przeczytaniem, za sprawą okładki, gatunku,itp. Brakuje mi niesamowicie pytania o opis, który wprowadza w błąd, bo takich książek jest pełno, ale nie chciało mi się wymyślać swoich pytań.

Przepraszam za to, że część tych pytań brzmi tak kwadratowo, ale tłumaczyłam je z angielskiego, i wszystkie osoby, u których go oglądałam też, nie ma jednej, oficjalnej ,,polskiej wersji", więc czasami niektóre zwroty mogą brzmieć słabo.

Zachęcam do samodzielnego odpowiadania na pytania :)

Acha, i żeby było bez większych nieścisłości - duża część tych pytań jest negatywna i skłaniająca do krytyki książki, więc jak zawsze uprzedzam, że to tylko moje zdanie, często naprawdę mocno subiektywne, więc książka, którą ja uważam za złą, może się Wam podobać, i na odwrót.



1. Książka, której treść nie pasuje do okładki.

Jest dużo takich książek, ale żeby nie mówić bez przerwy o ,,Uprowadzonej", to podam pierwsze wydanie ,,Ognistego krzyża" Diany Gabaldon.

Jeśli ktoś nie miał okazji słyszeć o tym cyklu, to są to książki historyczne z małą nutką fantastyki, natomiast ta okładka kojarzy mi się z jakimś typowym wakacyjnym, ,,plażowym" romansem. Do tego, w moim odczuciu, nie jest za ładna.

Tłumaczenie w tej wersji też zniechęca, ponieważ w tym najpopularniejszym wydaniu, z takimi amuletami na każdej okładce, główny bohater mówi do swojej ukochanej ,,Angielko", natomiast tutaj zostało to przetłumaczone na ,,Angliszko". Nie wiem, czy ma to oddawać akcent, czy być archaizmem (chociaż ja w żadnej ,,starej" książce nie spotkałam się z takim słowem, prędzej pasowałoby ,,Anglijka"), w każdym razie było to bardzo dziwne, wytrącało mnie z rytmu czytania, a do tego w zestawieniu z ogólnie raczej współczesnym językiem całości, brzmiało śmiesznie.



2. Książka, którą kochasz, ale nie znosisz okładki.

Nadal nie dam ,,Uprowadzonej", ale dam coś podobnego, a mianowicie ,,Kocham cię, Danny" Hilary Freeman.

Ta okładka nie dość, że jest brzydka i cukierkowa, to kompletnie nie pasuje do treści. Wiem, że może to nie jest dzieło na miarę Nobla, ale ta książka podejmuje takie tematy jak uzależnienia, samookaleczanie się i przede wszystkim toksyczny związek i dylemat, czy zostać z kimś, pomóc mu się podnieść i zaryzykować, że to cię zniszczy psychicznie, czy zostawić na zawsze osobę, którą się bardzo kocha. Natomiast okładka... Mówi sama za siebie.



3. Książka, której nienawidzisz, ale kochasz okładkę.

Może nie pałam jakąś nienawiścią do tej książki, bo czytałam ją w dość trudnym okresie, przed maturą, i to może być po części wina tego, że się nie wciągnęłam, ale zdecydowanie nie czytało mi się jej dobrze. A mowa tu o ,,Królu Kier" Aleksandry Polak.

Książka wydawała mi się bardzo naiwna, schematyczna (zwłaszcza przez porównywanie jej do moich ukochanych ,,Darów Anioła"), główna bohaterka mnie irytowała, zwłaszcza, gdy płakała po zdradzie chłopaka, sama flirtując z innym, a niektóre zwroty akcji były dla mnie bardzo na siłę. Do tego wydawało mi się, że znalazłam tam błędy logiczne, choć mogę się mylić. Zastanawiałam się, czy nie sięgnąć po dalsze tomy i zobaczyć, czy autorka się rozwinęła, ale potem dowiedziałam się, jakie jest zakończenie i zrezygnowałam. Ale trzeba przyznać, że okładka jest naprawdę piękna, taka magiczna, i z tego co pamiętam, to te literki były takie lekko wypunktowane, a ja strasznie lubię takie rzeczy.



4. Książka, którą uważałeś/aś, że nie polubisz, ale skończyło się miłością.

Nie powiem, że to jakaś miłość, ale zupełnie nie spodziewałam się, że spodoba mi się ,,Jesienna miłość" Nicholasa Sparksa, ponieważ już kiedyś pisałam, że dla mnie książki tego autora są zbyt ckliwe, pełne dłużyzn i wszystkie na jedno kopyto, nie różnią się praktycznie niczym, główny motyw zawsze jest ten sam, tylko czasem jest happy end, a czasami nie.

Dlatego bardzo bałam się ,,Jesiennej miłości", ponieważ znałam już wcześniej fabułę i wiedziałam, że to klasyczny melodramat. Ale miło się rozczarowałam. Po pierwsze, książka nie jest zbyt długa, ma chyba około dwustu stron, a jak dla mnie Sparks lepiej wypada w takiej formie, bo nie ma tylu zbędnych opisów robienia śniadania czy wybierania ubrań. Po drugie, narracja oczami zbuntowanego nastolatka sprawia, że całość nie jest tak przesłodzona i na siłę poetycka, co czasem nie pasuje do czasów i realiów.(Uwaga, spoiler!) Jest kilka przesadzonych rzeczy, chociażby jeśli chodzi o relacje w szkole, ale sama książka dobrze sie czyta, jest wciągająca, wątek miłosny jest przyjemny i realistycznie poprowadzony, a końcówka porusza i to nawet nie tak nachalnie, kiedy ma się wrażenie, że zakończenie nie jest takie jakie jest, żeby dopełniać całość, tylko żeby autor czuł się bardziej wartościowy, bo kogoś zabił.



5. Książką, którą myślałeś/aś, że pokochasz, ale skończyło się nienawiścią.

I znowu kolejny romans, czyli Hani Munzer i ,,Miłość w czasach zagłady". Czytałam ją w liceum, kiedy bardzo lubiłam romanse na tle wojny, jakoś mnie to poruszało. Natomiast książka Munzer to nawet nie jest romans, to jest po prostu erotyk, i to bardzo wulgarny i niesmaczny. Całość opiera się na układzie sado-maso między niemieckim oficerem a młodą Żydówką, która ukrywa przed nim swoje pochodzenie i jakimś cudem nie jest świadoma, że jej kochanek dopuszcza się zbrodni. Potem wyskakuje wątek szpiegowski, który jest tak poprowadzony, że ma się wrażenie, że główne bohaterki po prostu się bardzo nudzą i chcą zrobić na złość ,,złemu Niemcowi". Większość powieści to opisy perwesyjnego seksu, także w trójkącie (potem wyskakuje wątek fascynacji między dwiema kobietami, który w następnym rozdziale znika i do końca traktują się tylko jak koleżanki, nawet rywalizują o tych samych facetów. O co chodzi? I żeby było bez nieporozumień: nie chodzi mi o to, że to były dwie kobiety, tylko, że ten wątek zaraz zniknął i w żaden sposób nie wpłynął na relacje bohaterów). Jedyny wątek miłosny z prawdziwego zdarzenia jest strasznie ckliwy i opiera się na tym, że bohater poniża i wykorzystuje wszystkie kobiety, a wielbi główną bohaterkę, która uważa, że jego byłym kochankom takie traktowanie się należało. I dlatego nawet nie rozumiem tego tytułu, bo w tej książce nie ma miłości (spotkałam się z opinią, że chodzi o miłość matki do dzieci, ale ten wątek to niecała pierwsza połowa książki), jest tylko jakaś zwierzęca chuć.

I przepraszam, że się uniosłam, i jeśli komuś z Was albo Waszym znajomym podoba się ta książka, to jak najbardziej w porządku, każdy ma inny gust i każdemu przeszkadzają inne rzeczy. Ale w takim razie, możecie mi napisać, jak ludzie, którym podoba się ta książka, podchodzą do tego wątku erotycznego, bo jak dla mnie on jest strasznie odpychający i nawet jeśli ta książka mogłaby się podobać jako erotyk, to trudno mi zrozumieć to, że niektórzy uznają ją za wybitną i zmieniającą światopogląd.

Ale na plus to, że autorka jest Niemką i szczerze opisała zbrodnie nazizmu, nawet jeśli więcej miejsca poświęciła na opisy romaitych fetyszy.



6. Plot twist, który nie powinien się pojawić.

Zdecydowanie plot twist z książki Kirsty Moselet ,,Chłopak, który wiedział o mnie wszystko". I uwaga, spoilery.

Pisałam już o tym daaawno temu, więc lekko skrócę - w pewnym momencie bohaterowie wyjeżdżają na wycieczkę do Las Vegas, upijają się w barze i postanawiają wziąć ślub, choć oboje się jeszcze uczą. Kiedy wytrzeźwieli, stwierdzili, że skoro i tak chcieli być razem, to mogą razem zamieszkać i uciekają od rodziców, którzy uważają, że są za młodzi na ślub (żadne z nich nie ma pracy ani wykształcenia, byli stuprocentowo zależni od tych rodziców). Po pierwsze, ten wątek jest absurdalny, bo nie dość, że bohaterowie postąpili skrajnie nieodpowiedzialnie, to jeszcze wzięli ten ślub po pijaku i na fałszywym dowodzie osobistym dziewczyny. Po drugie, opis bardzo wprowadza tu w błąd, ponieważ sugeruje, że całość będzie się tyczyła przechodzenia z przyjaźni w związek, gdy tymczasem do jakichś romantyczno-erotycznych interakcji dochodzi po kilku rozdziałach, a w połowie książki mamy ślub. Potem jest jeszcze wątek z porwaniem dziewczyny przez byłego adoratora, który nie może pogodzić się z rozstaniem, a ona nie chce powiedzieć swojemu już mężowi, że jest nękana, żeby ten się nie wkurzył i nie rzucił z pięściami na tamtego chłopaka.



7. Autor, wobec którego nie miałeś/aś wysokich oczekiwań, ale skończyło się miłością.

Nikt nie przychodzi mi do głowy, więc powiem, że Pedro Caldero de la Barca, serio. Może mniej ze względu na jego autos sacramentos (nie wiem, czy to ma jakiś polski odpowiednik, w każdym razie chodzi o takie krótkie sztuki religijno-moralizatorskie, wystawiane z okazji różnych świąt. Moralitety?), bo rozumiem sens pisania takiego czegoś, ale raczej nie jest to gatunek, który się czyta dla przyjemności. Do tego omawiam prawie miesiąc ,,Magię grzechu", czyli ,,schrystianizowaną" wersję historii Odyseusza, i szczerze mówiąc, mam już tego dość.

Za to zakochałam się w dramacie ,,Życie jest snem", i o tym wiecie, bo trąbię o tym na okrągło, i zainspirował mnie on do napisania AU o królu Edypie, a to o czymś świadczy. Trochę dziwna historia, bo najpierw oglądałam tą sztukę w teatrze i stwierdziłam, że nie będę jej wcześniej czytać, żeby mieć niespodziankę (to był dobry wybór, bo naprawdę fajniej się poznaje tą historię, jak nie wiesz, co się wydarzy), a potem czytałam sam tekst na zajęcia z literatury powszechnej. No i wyszło, że zakochałam się w sztuce z siedemnastego wieku. Dramat ma ciekawy motyw, bo nawiązuje do greckiego Fatum, a głównym bohaterem jest książę, któremu po urodzeniu przepowiedziano, że wyrośnie na tyrana, więc ojciec uwięził go w jaskini. Jednak po latach król postanawia sprawdzić, czy uda się ,,oszukać przeznaczenie" i przywraca syna do łask, a ten rzeczywiście zaczyna zachowywać się okrutnie, ale nie dlatego, że ,,gwiazdy tak chciały", tylko ponieważ chce się zemścić na ludziach, który przez lata go więzili. I ogólnie całość opiera się na obalaniu stereotypu tego greckiego przeznaczenia, któremu trzeba być posłusznym. Do tego ten spektakl ma całkiem oryginalny wątek czworokąta miłosnego, kiedy tak naprawdę każda postać jest rozdarta między dwiema osobami płci przeciwnej i jest rywalem/rywalką dla osoby tej samej płci. I jest tam wątek, który kojarzy mi się z mitem o Medei, ponieważ główna postać żeńska chce zabić mężczyznę, który ją porzucił, żeby móc przejąć władzę (nie w przenośni, ona dosłownie planuje jego śmierć).



8. Motyw literacki, którego zwykle nie lubisz, ale w tej książce Ci się spodobał.

Nie przychodzi mi nic nowego do głowy, więc powiem, że Laura Knedl i ,,Jednak mnie kochaj". Wygrałam ją w jakimś konkursie i początkowo byłam bardzo sceptyczna, bo z opisu wynikało, że to typowy erotyk o bad boyu. I miło się zaskoczyłam, bo wiadomo, że nie jest to jakieś arcydzieło literatury, ale książka była bardzo miła w czytaniu, bohater może i był trochę bad boyem, ale nie było to toksyczne, nie pastwił się nad bohaterką, nie flirtował z nią, jednocześnie zaliczając pół miasta, żeby pokazać, że jest takim samcem alfa, co mnie zawsze bardzo denerwuje... Przeciwnie, kiedy stwierdził, że dziewczyna mu się podoba, to od razu postanowił przestać randkować z kimś innym, a do tego starał się być jej przyjacielem i pomagać jej, co było naprawdę urocze.



9. Książka, którą kocham, z gatunku, który zazwyczaj mi się nie podoba.

Wydaje mi się, że mogę tak powiedzieć o prawie każdej książce Agathy Christie, bo nie czytam zbyt często kryminałów, a już współczesne kryminały zazwyczaj mnie nudzą, ale te klasyczne książki Agathy Christie bardzo mi się podobają. Przeczytałam chyba wszystkie, bo w liceum zamawiałam serię z Wydawnictwa Dolnośląskiego, i wiadomo, że nie każda powieść była genialna, niektóre nawet były trochę schematyczne, ale jako całość: uwielbiam.



10. Książka z Twojego TBR-u, która Twoim zdaniem może Cię zaskoczyć.

TBR to chyba znaczy dosłownie ,,to be read", czyli lista książek, które ma się zamiar niedługo przeczytać. Nie mam pojęcia, co uda mi się w najbliższym czasie przeczytać, ale moja mama kupiła jakiś czas temu książkę, które się zwie ,,Tajemnica z Auschwitz", więc na pewno w końcu ją przeczytam. To historia żony słynnego partyzanta, która trafia do Auschwitz, gdzie pomaga jej przeżyć niemiecki oficer. I tutaj opcje są dwie: albo to będzie dobra książka z przesłaniem, i wtedy zaskoczy mnie pozytywnie, albo słabe romansidło w obozie, i wtedy zaskoczy mnie negatywnie. I tak, to będzie zaskoczenie, bo nie wiem, czego się spodziewać.



Mam nadzieję, że się podobało i nikogo nie uraziłam. Acha, i jeśli ktoś nie widział, to wczoraj wstawiłam nowy rozdział ,,Kruczej Tancerki".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro