Fikcja historyczna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Teraz obiecany tekst o problemach gatunku ,,historyczne" czy też ogólnie fikcji historycznej, bo będę się też odnosić do wydanych książek.

Nie jestem autorką fikcji historycznej, więc może to zabrzmi tak jakbym czepiała się czegoś, sama nic nie robiąc, ale jestem czytelnikiem czy czasem widzem, więc myślę, że mam prawo mieć pewne wymagania odnośnie tego gatunku i wypowiadać się na jego temat.

Jak zwykle: to jest moje zdanie, możecie się z nim nie zgadzać, to że mnie się nie podoba stosowanie jakichś zabiegów literackich, nie znaczy, że Wam nie może.



Kiedy założyłam konto na Wattpadzie, tak naprawdę pierwszymi pracami na które zwróciłam uwagę były te z gatunku ,,historyczne". Najpierw czytałam AU o polskich romantykach, które co prawda historyczne nie było, bo rozgrywało się we współczesności, ale miało w sobie ten pierwiastek ,,dawności" poprzez postacie Mickiewicza czy Słowackiego. Później sięgnęłam po jedno opowiadanie powiązane z II wojną światową, które na początku całkiem mi się podobało i było nieźle napisane, natomiast cały czas miałam wrażenie, że autorka po prostu wymyśliła sobie główny motyw i nie jest on potwierdzony w historii. I nie był, ale wtedy uznałam, że ok, może ja czegoś nie wiem, a w końcu i tak przestałam czytać, zniechęcona całkiem czymś innym niż błędami historycznymi (nie napiszę tytułu, bo nie chcę, żeby wyszło, że robią autorce jakąś antyreklamę). Byłam początkująca, nie miałam praktycznie obserwujących ani nikogo nie obserwowałam, kolejne prace wyszukiwałam przez tagi albo tą nieszczęsną stronę główną. Potem znalazłam jeszcze dwie prace, które nadal czytam i czekam na aktualizację, ale ogólnie skręciłam bardziej w stronę fantastyki i przypomniałam sobie o historycznych dopiero, gdy Wattpad zaczął mi podsuwać ,,De La Roche'ów" od AnOld-FashionedGal , jedną z perełek tego portalu, historię osiemnastowiecznej Francji, do której bardzo Was zapraszam, jeśli jeszcze nie znacie.

Ogólnie uważam powieść historyczną, szeroko rozumianą, za mój ulubiony gatunek literacki, choć na Wattpadzie mam raptem 86 prac z tego gatunku... Niby dużo, ale w fantastyce mam ponad 100 pozycji. Dlaczego? Jak już wspominałam w zeszłym wpisie, jestem dość wybredna, a wattpadowa fikcja historyczna cierpi na różne ,,choroby", o których zaraz tu opowiem.


Ponieważ Wattpad opiera się w większości na podziałach na tagi i kategorie, również zaczniemy od tej podstawowej kwestii. W rankingu ,,historyczne" powinny oczywiście znajdywać się fabularyzowane opowieści o danej epoce, z fikcyjnymi bądź realnymi bohaterami. Ale jeśli wejdziemy w zakładkę ,,historyczne" na tej pomarańczowej platformie, to znajdziemy też kilka innych ciekawych rzeczy:

- Na pierwszym miejscu jest jakaś manga. Nie znam jej, nie wiem, na ile jest historyczna, więc się nie wypowiem. Mam nadzieję, że nie znalazła się w tym tagu jedynie ze względu na obecnośc wątku królestwa.

- Fanficki. I tu moim zdaniem można to podzielić na fanficki stricte opierające się na jakiejś książce lub serialu, gdzie autor modyfikuje sobie fabułę, dodaje nowe postacie, wymyśla intrygi, których tak naprawdę nie było. Widziałam takie fanficki głównie z serialu puszczanych w telewizji publicznej, to jest głównie z ,,Korony Królów" i ,,Wspaniałego Stulecia", ostatnio nawet trafiłam na jeden z ,,Tutenchamona". Takie prace moim zdaniem nie powinny znajdować się w tej kategorii, podczytywałam kilka i raczej autorzy specjalnie się nie wysilają przy odtwarzeniu realiów, po prostu wymyslają nowe przygody bohaterom serialu. Absolutnie mają do tego prawo i powinni być oceniani jedynie za styl, spójność fabuły, itp., ale samo opowiadanie powinno znajdować się w kategorii fanfiction, bo bazuje jedynie na wizji zaprezentowanej przez scenarzystów.

Ale trafiałam też na fanficki do różnych powieści czy filmów, które np. opowiadały dalsze lub wcześniejsze losy bohaterów, bazowały na wizji postaci przedstawionej przez innego twórcę, ale jednocześnie było widać, że autorzy się starają, trzymają się faktów historycznych i robią reaserch, a nie jedynie opierają się na wizji przedstawionej w konkretnym utworze. I jak dla mnie takie prace mogą stać w kategorii historyczne, bo bazują nie tylko na cudzych postaciach i świecie, ale na ogólnej wiedzy autora. Wspominałam już, że rozwiązaniem mógłby być podział każdej kategorii na fanfiction i prace autorskie, ale moim zdaniem nie byłby on do końca sprawiedliwy, bo niektóre fanficki są napisane w taki sposób, że dadzą się ocenić jako odrębny byt, więc szkoda by było pozbawiać ich czytelników, którzy mogliby być zainteresowani tematyką, ale nie znać danego fandomu.

Bardzo ważna jest przede wszystkim świadomość samego autora. Nie ma nic złego, jeśli ktoś bazuje na serialu czy powieści, która go inspiruje i w której przedstawiona wizja wydaje mu się prawdodobna czy interesująca, ale chodzi o to, że taki autor był świadomy, że przedstawia tylko jedną z możliwych alternatyw i nie przekonywał czytelników, że tworzy dzieło w pełni historyczne, oparte na badaniach. Bo, niestety, ludzie są bardzo naiwni i chętnie wierzą we wszystko, co wydaje się ładne czy romantyczne albo sensacyjne, ale o tym później.

- Różne fantasy, retellingi, historie bazowane na mitach, legendach,itd. Tutaj ciężko mi się wypowiedzieć. Sama żadnego z moich opowiadań bazowanych na mitologii nie oznaczyłam jako ,,historyczne", bo wydaje mi się, że historii jest tam za mało, a do tego chcę sobie zachować pewną furtkę, świadomość, że ta epoka jest umowna i nie powinno się w całości rozliczać fabuły pod względem prawdopodobieństwa historycznego,itp. (Kiedyś może napiszę osobony wpis o realiach historycznych w fantastyce) Natomiast dodałam tagi odnoszące się do konkretnej epoki, co więcej, w ,,Kruczej Tancerce" czy zapowiadanej ,,Czarownicy znad Bełdan", również dodałam tagi związane z konkretnym wiekiem, chociaż pozycje do końca historyczne to nie są. Czy ,,zabieram" w ten sposób miejsca pracom, które są oparte na historii? W przypadku retellingów mitologicznych nie wydaje mi się, bo tagi ,,antyk" czy ,,starożytność" w większości są oparte na fantastyce i retellingach, prac odnoszących się do historii znalazłam ledwie kilka. ,,XVII wiek" też raczej nie jest na tyle popularny, żebym tam komuś robiła wielką konkurencję, zwłaszcza, że u mnie ta epokowość nie jest tak bardzo powiązana z fantastyką, przynajmniej ja tak uważam.

Natomiast szczególnie nie potępiam tego, że ktoś oznaczy sobie pracę bazującą na mitologii greckiej czy jakiejś innej, w której przedstawi realia tamtego świata, jako ,,historyczną". Stricte historia to nie jest, ale też wymaga jakiegoś reaserchu i obycia z epoką (pamiętam to wyszukiwanie w środku nocy informacji na temat tego, w czym spano w starożytnej Grecji...).

Natomiast na pewno absurdem jest dla mnie dodawanie do tej kategorii prac, które dzielą się w wymyślonym przez autora czy autorkę świecie, po prostu dlatego, że pojawia się tam jakiś król, dwór, księżniczka,itp. W takim wypadku powinniśmy się uczyć historii z bajek Disneya. Rozumiem, że niektórzy chcą sobie napisać coś w klimatach dworskich, ale nie opierając się na konkretnej prawdziwej historii, a jednocześnie nie chcą wprowadzać wątku magii. Ale taki gatunek nazywa się low fantasy, więc praca powinna znaleźć się w fantastyce albo general fiction, zwłaszcza, że zazwyczaj realia przedstawione w nich nie są do końca zgodne z jedną epoką. Można też upowszechnić tag ,,kostiumowe", moim zdaniem byłby bardzo potrzebny i uławiłby szukanie historii z danym klimatem, ale niekoniecznie bazujących na prawdzie.

O tym dlaczego uważam za ważne, żeby rozgraniczyć te gatunki, powiem później, a teraz trochę o kolejnej pladze Wattpada, czyli ,,historii alternatywnej".



Jakaś 1/3 kategorii ,,historyczne" to opowiadania bazujące na prawdziwych ludziach i dynastiach, ale zmieniające biografie postaci historycznych, np. dodawanie im kolejnych dzieci czy współmałżonków, pozostawianie przy życiu osób, które zmarły, czy tworzenie par z ludzi, którzy czasem się nawet nie znali. O tych pierwszych nie wiem zbyt wiele, podejrzewam, że większość przypomina typowe fanficki z OC, która jest idealna i wszystkich ratuje, ale pewnie są też jakieś dobrze napisane. Jeśli zaś chodzi o resztę...

Historia alternatywna jest ciekawa i daje pole do popisu, ale wymaga ogromnej wiedzy, może nawet większej niż typowa powieść historyczna, bo nie wystarczy znać daty i wydarzenia, trzeba też rozumieć mechanizmy epoki, żeby móc w ciekawy i realistyczny sposób przedstawić świat, w którym zmienia się jakiś element. Weźmy sobie za przykład historię Anglii, która na Wattpadzie jest dość znana - Artur Tudor nie umiera, zostaje królem po śmierci ojca, jego żoną jest Katarzyna Aragońska. Możemy dopisać sobie uroczy dalszy ciąg, w którym dożywają późnej starości otoczeni gromadką dzieci, a Henryk żeni się z Anną Boleyn i wszyscy są tak szczęśliwi, że bardziej już nie mogą. Tylko że po pierwsze, jest to dość schematyczne i zapewne po kilku rozdziałach opisujących porody i śluby, autorowi skończyłyby się pomysły, a po drugie nie ma zbyt wiele sensu, bo jeśli Henryk miałby wziąć ślub w młodym wieku, to Anna Boleyn byłaby wówczas małym dzieckiem. Ale możemy się naprawdę zastanowić, jak wyglądałaby polityka tamtego okresu, jak mogłyby układać się relacje z innymi władcami, czy na dwór angielski dotarłyby wpływy francuskie, skoro Anka nie została królową, jak wyglądałaby kwestia religi, czy Artur i Katarzyny mogliby mieć dzieci i jak mogłyby wyglądać ich życie, związki, patrząc na mapę polityczną ówczesnej Europy. To mogłoby być naprawdę ciekawe, ale zarazem wymagające mnóstwa pracy i dokładnego planu. Na tej samej zasadzie można byłoby stworzyć alternatywną historię Polski, gdzie Jadwiga Andegaweńska żyje, co jest na Wattpadzie bardzo popularne.

Jeśli natomiast chodzi o te dodatkowe związki... Ja nie jestem zwolenniczką takiego czegoś, uważam, że nie powinno się realnym ludziom tworzyć shipów, które nigdy nie istniały i nie są potwierdzone (chyba że naprawdę nie ma informacji na temat tego, jak wyglądało życie prywatne jakiejś postaci), ale co kto lubi. To jednak też wymaga takiego pomyślunku, bo widziałam prace o parach, które w realnym życiu dzieliło nawet kilkadziesiąt lat. Nie wiem, czy ta różnica wieku była tam zaznaczona, ale wypadałoby to sprawdzać dla samej logiki, zwłaszcza, że związek rówieśników wygląda inaczej niż ten, w którym jedna stron mogłaby być rodzicem czy dziadkiem drugiej (znaczy, nie wiem, bo jestem forever alone, ale tak przypuszczam). No i nie ukrywajmy, że zupełnie inaczej wygląda para składająca się z młodej dziewczyny i zadbanego, przystojnego czterdziestolatka niż tej samej dziewczyny i sześćdziesięcio- czy osiemdziesięciolatka, nawet jeśli wyglądałby on jak Pierce Brosnan.

Tak więc: dobra historia alternatywna jak najbardziej, ale większość Wattpada to raczej po prostu fantazje autorów, którzy chcą, żeby lubiana przez nich postać dłużej pożyła. I już pisałam, że to jest naturalna reakcja, ale nie powinno się takich opowiadań dawać do ,,historycznych", bo po prostu zajmują miejsca tym dziełom, które oddają realia epoki.



Teraz spróbuję opisać to dlaczego (moim zdaniem) jednak jest ważne, żeby trzymać się pewnych faktów i dlaczego jednak niektórzy ludzie się ich nie trzymają.

Najoczywistszy powód to oczywiście ukazanie historii w książkach i filmach, a właściwie chyba najbardziej w serialach. Wiadomo, że twórcy muszą dodać coś od siebie, wiadomo też, że czasem niektóre rzeczy trzeba udramatycznić, uromantyzować czy usensacyjnić, żeby w każdym odcinku coś się działo... a czasem po prostu po to, żeby przyciągnąć publikę. W fascynowaniu się taką wizją nie ma nic złego i nie, nikt nikomu nie zabrania ani oglądać, ani czytać, natomiast moim skromnym zdaniem, jeśli aspirujesz do miana nie tylko fana jakiegoś serialu, ale i ogólnie przedstawionej w nim historii, to warto się trochę podszkolić i sprawdzić chociażby na głupiej Wikipedii jakieś podstawowe fakty. Do tego dla mnie jest oczywiste, że na ekranie wiele rzeczy się zmienia, żeby ładniej wyglądały, żeby fabuła była spójniejsza... Ale właśnie. Fajniej jest wierzyć, że kiedyś wszystko było piękne i romantyczne, a ludzie prowadzili ekscytujące życie, zapominając, że rzeczywistość zawsze jest dużo bardziej przyziemna.

Czytam sporo powieści fabularyzowanych o postaciach historycznych i w większości z nich na końcu jest wyjaśnienie od autora, co jest prawdą, a co zmyśleniem. W serialach takiego czegoś dodać nie można, choć oczywiście czasem pojawia się dopisek, że akcja nie do końca oddaje prawdę. Tylko wydaje mi się, że jeśli ktoś naprawdę bardzo chce wierzyć w tą cukierkową, idealną wizję historii, to nic go nie przekona i i tak będzie się kłócił, bo przecież ,,w serialu tak było". Dobry przykład to ostatnio modna ,,Wielka", której nie oglądałam, ale podobno twórcy przed każdym odcinkiem umieszczają informację, że serial nie jest zgodny z historią i ma być przerysowany. Tylko, że jakiś czas temu na kanale zdążyło mi się wyświetlić jakieś opowiadanie, w którym autorka kłóciła się, że będzie przedstawiać coś w taki, a nie inny sposób, bo przecież w ,,Wielkiej" tak było. W żaden sposób nie jest to wina scenarzystów, ale nie da się ukryć, że coś tu jest nie tak.

Dlaczego mimo wszystko to jest jednak tak ważne, żeby te odrębności zaznaczać w przypadku autora i sprawdzać w przypadku czytelnika/widza? Bo potem umacniają się różne stereotypy, jakieś fałszywe informacje są powielane, bo przecież ktoś gdzieś tak powiedział, a pamiętajmy, że w przypadku opowieści z historią w tle często mówimy o prawdziwych ludziach, którzy mieli swoje życie, swoje charaktery, swoje związki, i mają prawo do poszanowania tej swojej indywidualności nawet kilka wieków po śmierci.

Ale czerpanie informacji z seriali historycznych czy kostiumowych to pół biedy. Najgorsze jest, kiedy ktoś za wzór stawia sobie produkcje fantasy i potem pojawiają się takie kwiatki, jak to, że ,,Wiedźmin" i ,,Gra o Tron" działy się w Średniowieczu i powoływanie się na obyczajowość i realia tych seriali. Nie wiem, czy to z tego wynika, ale rzeczą, która mnie notorycznie zadziwia jest przekonanie części internautów, że w Średniowieczu powszechne były małżeństwa między braćmi i siostrami, i to nie w jakichś pogańskich plemionach, ale w późnośredniowiecznej, chrześcijańskiej Europie. Nie wiem, czy jest to wynik traktowania kuzynostwa na równi z rodzeństwem, wątpię, bo z takim czymś spotykam się najwyżej podczas rozmowy z moją babcią, której rówieśnicy zazwyczaj na forach internetowych nie siedzą. Podejrzewam, że to raczej wynik oglądania ,,Gry o Tron" i patrzenia na Targaryenów, którzy chyba nawet nie byli inspirowani stricte średniowiecznymi dynastiami, ale to już się trzeba by pana Martina spytać. W każdym razie nie wiem do końca, co by spotkało w średniowiecznej Europie kogoś, kto ożeniłby się ze swoją siostrą, podejrzewam, że ekskomunika albo kara śmierci, na pewno nie czyjeś błogosławieństwo, a ta teza zajmuje zaszczytne pierwsze miejsce na szczycie najbardziej denerwujących rzeczy, jakie widziałam w Internecie. Przepraszam za ten bulwers, może po wyrzuceniu tego z siebie będę spokojniejszym człowiekiem.



O czym (moim zdaniem) należy pamiętać w przypadku pisania o historii? Przede wszystkim o tym, że kiedyś była inna obyczajowość, inny tryb życia i relacje międzyludzkie też często wyglądały inaczej. Notorycznie widzę jakieś ,,historyczne fanficki" o jakichś realnych parach, które przed ślubem się nawet nie znały i zazwyczaj jedna czy obie strony zdradzały swoją drugą połówkę na prawo i lewo, gdzie są przedstawione jako wielka, urocza miłość, bo przecież to takie romantyczne. Uważam, że zdrada jest czymś złym i okropnym, ale nie można sądzić relacji ludzi, którzy często widzieli się po raz pierwszy w dniu ślubu tak samo jak współczesnego związku, w którym jakaś para przed zawarciem małżeństwo spotyka się zazwyczaj kilka lat. Tak samo warto pamiętać, że konwenanse krępowały ludzi, myślę, że mało kto w Średniowieczu czy XIX wieku całowałby swoją drugą połówkę publicznie, zwłaszcza mężczyźni nie byli wychowani tak, by te uczucia umieć okazywać.

I swoją drogą, ciekawi mnie dlaczego nikt nie napisze o jakichś historycznych parach, o których wiemy na sto procent, że naprawdę się kochały, po których zostały jakieś listy, relacje świadków ukazujące, że były to udane związki, np. królowa Wiktoria i książę Albert, Mikołaj II i Aleksandra, John Adams i jego żona.

Z samą obyczajowością jest zresztą ciężko, bo absolutnie nie jestm za fałszowaniem historii i ,,liberalizowaniem" jej, co się ostatnio często zdarza i nie tylko na Wattpadzie, ale w ,,poważnych", popularnych powieściach i serialach, gdzie nagle okazuje się, że prawie wszyscy mają współczesne, nowoczesne spojrzenie na relacje międzyludzkie, prawa człowieka,itp., a ludzie o myśleniu bardzo adekwatnym do epoki automatycznie są czarnymi charakterami. Myślę, że to jest zwyczajnie nie w porządku wobec tych ludzi. Oni byli wychowywani w innych wzorcach, mieli inne problemy i dylematy, i to że nie uznawali praw kobiet i różnych mniejszości, nie znaczy, że byli złymi ludźmi. Swoją drogą, bardzo fajnie ukazał to jeden z moich ulubionych seriali, czyli ,,Doktor Quinn", gdzie nawet główna bohaterka nie ma stuprocentowo współczesnego myślenia i gdzie kilka razy pojawiła się refleksja na zasadzie: ,,Takie poglądy nie są dobre, ale są mocno zakorzenione, więc musimy trochę poczekać, aż społeczeństwo dojrzeje i będzie w stanie coś zmienić".

Ale też myślę, że nie ma co aż tak iść w ,,poprawność historyczną", bo dojdzie do tego, że otrzymamy peany na cześć niewolnictwa i przekonanie, że jak kobieta dostanie ładną suknię, to powinna już się zamknąć i nie dyskutować. Ważny jest balans i myślę, że powinien on być wyrażony w narracji, która nie powinna moralizować i pokazywać czytelnikowi paluszkiem o co chodzi (tu mówię już ogólnie o pisanie czegokolwiek), ale da się ją stworzyć w taki sposób, by czytelnik widział różnicę między poglądami czytelnika a autora, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z narracją trzecioosobową.

I jeszcze w sprawach światopoglądu bohaterów: do tej pory pisałam głównie o utworach wydawanych albo nagrywanych, gdzie zazwyczaj nawet jeśli moim zdaniem nie są przemyślane, to twórcy mają jakiś szczytny cel w rodzaju krzewienia tolerancji, pokazywania dobrych postaw, motywacji,itp. Natomiast czasem widzę różnego rodzaju ,,historyczne ficzki" na Wattpadzie (oczywiście, są też dobre), w których ten sposób myślenia jest ukazany przedziwnie i myślę, że nie wynika to z chęci krzewienia liberalnych, wolnościowych poglądów, tylko ze zwykłej niewiedzy. Przykład: notorycznie widzę jakieś opowiadania, gdzie polska, angielska, francuska, i tak dalej księżniczka, wychodzi za mąż za syna sułtana, albo odwrotnie. Akcja oczywiście ma miejsce w XV-XVII wieku, kiedy konflikty religijne były ogromne i ludzie nie potrafili się dogadać w obrębie różnych odłamów tej samej religii, a co dopiero chrześcijanie z muzułmanami i żaden, nawet tolerancyjny, chrześcijański król nie wydałby córki za ,,niewiernego". Druga opcja to w ogóle absurd, bo muzułmankom z bardzo religinych rodzin do dziś nie wolno wychodzić za mężczyznę innej wiary. Może taka relacja miałaby sens, gdyby to był jakiś zakazany, ukrywany związek, ale z opisów tychże opowiadań wnioskuję, że opowiadają raczej o aranżowanych małżeństwach, co oczywiście ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co i nic.

Jest jeszcze pewnie milion innych tematów, które warto by poruszyć w kontekście fikcji historycznych, tutaj starałam się wybrać te, które uważam za ważne. Możecie pisać mi, co o tym sądzicie.


Ps. Początkowo planowałam, żeby na końcu umieścić dobre historyczne pozycje na Wattpadzie (znaczy, moim zdaniem), ale ten wpis jest i tak już dość długi, więc może lepiej zostawię to na inną okazję i podzielę, np. epokami.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro