Nowe musicale

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Nigdy nie chciałam tu pisać jakichś dłuższych opinii o musicalach, które zaczynam odkrywać, a to z prostej przyczyny(wcale nie takiej, że nie każdy lubi musicale). Wiem, że niektórzy od razu odsłuchują całą playlistę albo oglądają spektakl, ale w moim przypadku zaczyna się od jednej czy dwóch piosenek, które są wałkowane w kółko. Muszę się nimi nacieszyć, żeby zacząć poznawać całość, dlatego bardzo często kocham i ubóstwiam jakiś musical, a nie przesłuchałam jeszcze całości. Jednak przecież muzyka ma sprawiać przyjemność, inspirować, wzbudzać emocje, a nie być odbierana na zasadzie od A do Z. Dlatego uznałam, że muszę z siebie coś wyrzucić na temat kilku nowych musicali i piosenek jakie odkryłam w ostatnim czasie.



Dracula, l'amour plus fort que la mort

Jak sam tytuł wskazuje, kolejna odsłona wersji opowieści o hrabim Draculi. Znałam już musical Wildhorna na podstawie tej historii(bo to są w sumie bardziej adaptacje samego motywu Draculi niż książki Stokera), ale francuski musical trochę zepchnął go na dalszy tor.

Zaczęło się przypadkowo: YouTube podsunął mi piosenkę ,,Encore" w wykonaniu Juliena Loko. Myślę sobie: ,,Jest Francja, jest Dracula, czego chcieć więcej?". Piosenka rozkochała mnie w sobie od pierwszych nut. Teledysk jest oczywiście nieziemski(jak to we francuskich produkcjach, uwielbiam ich też za to, że teledyski promocyjne świetnie dopełniają całość i jeśli ktoś nie ma możliwości zobaczyć przedstawienia, to historię może poznać za pomocą teledysków), chociaż pani grająca Minę jakaś dziwna jest. Ale tekst i muzyka rozłożyli mnie na łopatki. Ta piosenka to dla mnie takie połączenie ,,D'Aupres D'Auntre" i ,,Nos corpes a la delivre" z ,,La Legende du Roi Arthur" - czyli bohater odgrywa zdradę ukochanej, ale nie reaguje bólem, a wściekłością i rozpamiętywaniem przeszłości aż do obsesji. Jego krzyk w ostatniej zwrotce jest cudowny. Początkowo byłam przekonana, że Loko gra Draculę, który nie może się pogodzić z tym, że Mina jest z Harkerem, a tymczasem okazuje się... że piosenkę śpiewa właśnie Harker i po przesłuchaniu jakiejś połowy soundtracku, to on wyrasta na najciekawszą i najbardziej dynamiczną postać. Dracula jest dość specyficzny, przede wszystkim nie mówi, ma jedną piosenkę, która mnie mocno rozczarowała. Natomiast Harker ma w sobie dużo ikry, życia i jak w powieści mnie nudził, tak tutaj po tych piosenkach kibicuję mu i rozumiem go. Jak zrobię powtórkę challenge'u to na pewno pojawi się ,,Encore", więc tam rozpiszę się bardziej.

Co do reszty - Loko jest dla mnie tam najjaśniejszą gwiazdą, śpiewa cudownie i wkłada w każdą piosenkę mnóstwo emocji. Sama muzyka jest zresztą moim zdaniem świata, ma pazura i pasuje do tej historii. Pojawia się też mrok i groza. Póki co nie podobała mi się tylko piosenka Draculi, ale tak czasem bywa. No i spojrzenie na samą historię z punktu widzenia Jonathana Harkera też zasługuje na uwagę.

https://youtu.be/KIV_WkfIHNs

https://youtu.be/hmda5igFn6M



Siddhartha L'Opera Rock

Chciałam sprawdzić czy Fabien Incardona(Malagant z ,,La Legende") gra też w innych musicalach, bo wiem, że ci francuscy artyści w sumie zajmują się zazwyczaj i śpiewaniem, i graniem w filmach, i dubbingiem, a musical to tylko część ich pracy. No i okazało się, że w tym roku pojawił się z nim nowy musical ,,Siddhartha", a ja, debil, który podobno był dobry z historii starożytnej, dopiero po jakimś czasie się skapnęłam, że Siddhartha to było imię Buddy. Ale poprawiłam się, i nawet przeczytałam jego życiorys na Wikipedii.

Co do fabuły - musical jest nowy, więc nie ma jeszcze nagrania, nawet wszystkich piosenek w całości nie ma. Mogę się domyślić, że jest to w miarę wierne opowiedzenie historii Buddy, który w poszukiwaniu sensu życia, porzucił życie w zamku i rodzinę(jego żona właśnie urodziła syna) i udał się na pustynię. Po siedmiu latach stwierdził, że asceza nie czyni go doskonalszym, ale że już został mędrcem, to powrócił do pałacu ze swoimi uczniami.

Początkowo moim głównym odczuciem był dyskomfort, że Incardona, którego pamiętałam jako bad boya w czarnych ciuchach i z rozpuszczonymi włosami, tutaj nosi jakieś złote szaty, a potem ubiera się w białe płotno i przypomina Jezusa, do tego oczywiście jest bardzo spokojny i wyciszony, ale teraz już się bardziej przyzwyczaiłam i jakoś z tym żyję. Musical na razie jako całość szczególnie mnie nie zachwyca, ale muzyka jest w miarę przyjemna, teledyski są oczywiście piękne i urzekła mnie piosenka żony Buddy(a raczej jej fragment). I oczywiście Fabien wypada tu fantastycznie i chociaż nadal mam ochotę wrzeszczeć, żeby wracał do Camelotu robić za antagonistę, to jego głos brzmi tu kompletnie inaczej, środki ekspresji też są inne, więc czapki z głów. Na uwagę zasługuje też anielski głos jego scenicznej żony, granej przez panią Mellisę Fronton.

https://youtu.be/fi9veDpo65Y

https://youtu.be/TLbzO_SXXYQ



Artus-Excalibur

Musical przesłuchałam zachęcona przez @AnOld-FashionedGal , która jest fanką musicali niemieckich. Ja fanką niemieckiego nie jestem, nie lubię tego języka, w dodatku nigdy się go nie uczyłam, więc nawet słów nie rozpoznaję i wszystko mi się zlewa jak w operze(chociaż to dziwne, bo we francuskim rozpoznaję chociaż, że występuje kilka słów w tekście, a przy niemieckim nawet tego nie jestem w stanie określić). No ale przesłuchałam tego musicalu i mogę powiedzieć, że bardzo mi się spodobał, daję mu takie 8/10, albo 7,5, zastanowię się jeszcze ;)

Jak można się domyślać, jest to historia króla Artura, ale nie aż tak do bólu wierna jak w ,,La Legende du Roi Arthur"(nadal uważam, że jakby bardziej popłynęli z inwencją, to wyszłoby to na dobre), wiele rzeczy jest zmienionych, niektóre postacie zlewają się w jedną, ich relacje też są różne. Zakończenie i postać Ginewry kojarzą mi się z filmem ,,Król Artur" z 2004 roku, chyba ktoś się mocno inspirował.

O tekstach za dużo nie powiem, bo ich nie rozumiem, ale muzyka bardzo mi się podobała, jest ciekawa, różnorodna i wpada w ucho. Aktorzy też są moim zdaniem naprawdę dobrzy i w sumie każdy pasuje do swojej roli, a fabuła jest spójna, interesująca i zachęca do dalszego jej poznawania, a to najważniejsze. Do tego, mimo mojej niechęci do niemieckiego, tutaj w sumie mi nic nie zgrzytało, a to naprawdę dużo znaczy ;)

Mój główny problem polega na tym... że to jest niemiecki musical, a nie francuski i zaraz wyjaśnię o co mi chodzi. Francuskie musicale są bardzo bogate, pełno w nich epickich scen zbiorowych(znaczy, w sumie tych zbiorówek dużo nie ma, ale każda jest naprawdę ,,wystawna"), skomplikowanych układów tanecznych i przede wszystkim kostiumów. Tutaj jest dużo prościej, i o ile Morgana i Ginewra mają przez większość czasu naprawdę piękne suknie, tak poza tym jest raczej skromnie, w ostatniej scenie Ginewra ma prawie identycznie spodnie jakie sama noszę i to mnie trochę ,,wytrącało z immersji". Ale to jest tylko moje osobiste odczucie i nie uważam tego za obiektywną wadę, ja bym po prostu chciała inaczej. Do tego pan grający Artura ma moim zdaniem dużo mniejszą charyzmę niż Florenth Mothe, ale podejrzewam, że to też kwestia upodobań. Za to podczas słuchania piosenek czułam, że to musical i one były dla mnie ,,sceniczne", więc to jest plus, bo bardzo mnie irytuje jak musicale niczym się nie różnią brzmieniowo od tego, co słyszymy w radiu.

Za minus w stosunku do wersji francuskiej czy rock opery ,,Excalibur" mogę też uznać praktycznie brak tego pierwiasta celtyckiego, który w wersji francuskiej jest w niektórych brzmieniach czy we wpleconych w kilku miejscach fragmentach z języka(którego to nie wiem, obstawiam, że to bretoński, skoro Francja, ale on się prawie nie różni od walijskiego i kornijskiego). Tutaj tego nie zauważyłam, ale podejrzewam, że to wynika z kultury kraju, bo Francuzi mają jakieś tam swoje celtyckie korzenie, a Niemcy chyba nie bardzo.

https://youtu.be/ia0LR-rGkI0

https://youtu.be/5JIO2RmoF5w



Trzej Muszkieterowie

Tu w sumie nie jeden musical, a cztery wersje historii muszkieterów - niemiecka, amerykańska, francuska i polska.

Francuska - już od jakiegoś czasu miałam się za nią zabrać i w końcu to nastąpiło. Musical jest typowo ,,francuski" czyli ma mnóstwo tańca, złota, półnagich facetów(pół żartem, pół serio), epickich scen i piosenek, które są bardzo współczesne, a zarazem mają tą charakterystyczną, musicalową nutę. Póki co bardzo wpadło mi w ucho, głosy aktorów też mi się podobają. Świetny jest głos królowej Anny. Aramisa natomiast gra Damien Sargue, Romeo z ,,Romeo et Juliette", który na szczęście poprawił się wizualnie do tej roli(bo mam wrażenie, że po roli Romea trochę ,,zdziadział) i który świetnie śpiewa, tańczy i udaje, że macha szpadą. W ogóle zastanawia mnie dlaczego w każdej wersji książki Dumasa najfajniejszy aktor gra Aramisa, ta rola to jakaś oznaka prestiżu i szeroko pojmowanej atrakcyjności?(żartuję... trochę)

A ogólnie to spektakl ma w sobie tą energię i brawurę, która kojarzy mi się z muszkieterami.

I dodam, że bardzo mi się podoba ten teledysk z gitarą, który ukazuje taką fajną atmosferę wśród aktorów.

https://youtu.be/ZoW4TA-WMAM

https://youtu.be/D-CTstr2AOA

Niemiecka - polecona przez @AnOld-FashionedGal , bo jakże by inaczej ;)

Pierwsze wrażenie - niemiecki we ,,Francji" brzmi mi strasznie dziwnie! Natomiast sama muzyka jest bardzo fajna i też oddaje tą energię muszkieterów, zwłaszcza piosenki czwórki głównych bohaterów i Milady. Nie wysłuchałam jeszcze całości, ale na razie oceniam ją na plus. I nawet na razie aż tak mnie nie irytuje zadurzenie D'Artagnana w Konstancji.

Mam wrażenie, że ten musical ma w sobie coś bardzo ,,niemieckiego", co mi się kojarzy ze stereotypami na temat tego narodu i to pewnie sprawi, że nie stanie się on moim ulubionym, ale na pewno trzeba mu przyznać, że jest dobry.

https://youtu.be/cyWxM6kopZw

https://youtu.be/wiO21actRQQ

Amerykańska - trafiłam na nią przypadkowo i tutaj niestety spotkał mnie zawód. Z kilku przesłuchanych piosenek żadna mi się nie spodobała. Lubię musicale śpiewane klasycznym głosem, lubię melancholię, lubię się powzruszać, ale tutaj wszystkie piosenki były dla mnie strasznie ckliwe, monotonne i po prostu takie same. Nawet piosenkom muszkieterów brakuje poweru. Także póki co tej wersji nie polecam, jest to chyba najgorszy amerykański musical jakiego słuchałam.

https://youtu.be/M4VLfYXPmrg

Polska - Autorska wersja wrocławskiego teatru Capitol i(w moim odczuciu) najlepszy z tych czterech musicali. Byłam kupiona już od pierwszych sekund utworu ,,Jeden za wszystkich", kiedy muszkieterowie wymieniają swoje imiona, a kolejne piosenki tylko utwierdziły mnie w zachwycie. Aktorzy mają świetne głosy, które oddają charakter bohaterów i historii, muzyka jest bardzo różnorodna, bo mamy tu i klasyczny miłosny song, i głośne zbiorówki, piosenkę ,,religijną" czy taką, która kojarzy mi się z polską sceną lat 90. Jak można zauważyć, bardzo mnie irytuje jak wszystkie songi są ,,na jedno kopyto", więc tutaj jest ogromny plus. Nie widziałam spektaklu, więc nie wiem jak zmieniono fabułę, ale biorąc pod uwagę, że piosenki są też bardzo różnorodne tematycznie, nudno na pewno nie jest. I przede wszystkim playlista tego konkretnego musicalu oddaje świetnie to, co urzekło mnie w powieści - tą energię, brawurę muszkieterów, a także konieczność bycia ,,honorowym poddanym króla" połączona z chęcią przygody. Naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem, jak widać Polak potrafi.

https://youtu.be/Z0zyzPPH_7g

https://youtu.be/rGWSoKuqvYM

Pewnie będę jeszcze przesłuchiwać reszty tych musicali(poza amerykańskim), ale póki do mój ranking wygląda tak:

Polska>Francja>Niemcy>Ameryka

Jeśli ktoś zna te musicale albo chciało mu się odsłuchać wszystkich piosenek, które udostępniłam, może napisać czy się ze mną zgadza.



A poza tym chciałabym się jeszcze odnieść do dwóch konkretnych utworów musicalowych lub quasi-musicalowych.

,,Tant de haine" z ,,La Legende du Roi Arthur"

Piosenka albo dodana w trakcie nagrywania soundtracku, albo ostatecznie nie weszła do wersji scenicznej, mniejsza z tym. Śpiewana przez Fabiena Incardonę z małą wzmianką Zaho. Szczerze, to chyba obecnie moja ulubiona jego piosenka, uwielbiam jej skoczny, żywiołowy klimat i to, że są w nim elementy typowej muzyki celtyckiej. W ogóle podoba mi się, że piosenki ,,złola" nie są stereotypowo mroczne, tylko właśnie takie żywiołowe i energetyczne(chociaż cały czas powtarzam, że wkurzają mnie wesołe songi). Jeśli chodzi o sam tekst, to śmieszy mnie, że piosenka nazywa się ,,Tyle nienawiści", a jej czymś jakby podsumowaniem jest tekst ,,Jest tylko miłości, że życie mnie porwało" czy jakoś tak. Bez bicia przyznaję, że przetłumaczyłam ją w Tłumaczu Google... I teraz się zastanawiam, czy coś jest ze mną nie tak, skoro uważam ten tekst za romantyczny.

https://youtu.be/ycR5SzX_uPE

,,Gdzie nie sięga wzrok" Accantusa

Od kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki ,,Into the unknown" zakochałam się - w muzyce, wokalu Idiny i słowach. Polska wersja Kasi Łaski też mi się bardzo podoba, natomiast rozczarowało mnie tłumaczenie, który w niektórych momentach jest dla mnie infantylne, jakby tłumacze bali się, że dzieci czegoś nie zrozumieją. Zwłaszcza to tłumaczenie ,,Into the unknown" jako ,,Chcę uwierzyć snom", które jak dla mnie olało trochę cały wątek przemiany jaka zachodzi w Elsie w tej piosence. Bardzo się cieszę, że Accantus zdecydował się zrobić własne tłumaczenie, które moim zdaniem jest lepsze, dojrzalsze i oddaje sens oryginału.

Swoją drogą, jak pierwszy raz słyszałam oryginał, byłam przekonana, że przetłumaczą refren jako ,,Aż po horyzont" i nawet próbowałam to sobie śpiewać.

https://youtu.be/JuI6V6oK-Hg



Mam nadzieję, że nie zanudziłam mymi wywodami. Dajcie znać, czy znacie któryś z tych musicali lub piosenek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro