O czytelnikach

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Miałam trochę oporów przed pisaniem tego, bo boję się, że w końcu moja dobra passa się skończy i wywołam tak zwaną ,,g*burzę", ale w końcu po to ma się swój ,,śmietnik", żeby pisać o tym co się czuje, a ja naprawdę staram się zachować maksymalny obiektywizm, więc zaryzykuję.

Nie piszę tu o nikim, kto mnie obserwuje, i też nie mam zamiaru nikogo wymieniać z nazwy, ale żeby unikać niepotrzebnych spięć, to naprawdę proszę o brak personalnych wycieczek i dociekania, chociaż oczywiście jeśli ktoś chce dodać swoją ,,cegiełkę" do tego co napisałam i opowiedzieć w spokojny sposób o swoich doświadczeniach, to będę się bardzo cieszyć.

Nie miałam fajnego obrazka do mediów, więc wstawiam fajną piosenkę.



Nie wiedziałam jak nazwać ten ,,rozdział", bo nie chodzi mi tu o czytelników jako każdą osobę czytającą daną pracę, nawet nie o grupki fanów tworzące się wokół nich, bo też nie jestem w stanie stwierdzić jaki dokładnie ma ,,fandom"(mam tu na myśli takie osoby, które zawsze zostawiają dużo komentarzy, tworzą teorie, poświęcają dużo czasu na rozmawianie o postaciach i fabule,itd.) każda historia, którą czytam. Chodzi o czytelników, którzy albo są skrajnie zapatrzeni w to, co czytają, albo nie rozumieją, że ktoś może mieć inne zdanie w jakiejkolwiek sprawie.

Ogólnie wszyscy wiemy, że posiadanie czytelników to marzenie każdego autora z Wattpada(inaczej nikt by nie publikował). Niektórzy mają takie szczęście, że zbierają naprawdę pokaźną grupę, mają kilkadziesiąt albo i kilkaset gwiazdek na rozdział, a większość czytelników stale komentuje, oprócz tego często też polecają te opowiadania przy różnych okazjach, wykonują fanarty, czasem nawet tworzą fanficki. To jest świetne, chociaż moim zdaniem tak samo satysfakcjonujące jest posiadanie kilku czytelników, jeśli zostawiają po sobie ślad, dają wsparcie i widać, że naprawdę im się podoba. W każdym razie uważam, że to fantastyczne, że ludzie nie tylko czytają, ale też dają coś od siebie, w postaci komentarzy, dyskusji, polecajek, i tworzą taką mniejszą lub większą społeczność. Serio, moim zdaniem to najjaśniejsza strona Wattpada, bo każde miejsce/rzecz/etc. tworzą ludzie. I jest to tym fajniejsze, że większość osób, które są aktywnymi czytelnikami, też coś piszą, ale nie traktują innych autorów jako konkurencji i na zasadzie ,,Jak ludzie mogą go/ją czytać, przecież ja piszę o wiele lepiej!". Pewnie dochodzi też do jakichą aktów pretensji czy zazdrości, ale zauważyłam, że zazwyczaj autorzy piszący w podobnych gatunkach naprawdę się wspierają i to jest super.



No, dobra, ale przejdźmy do tej ,,mroczniejszej" strony.

Wiem, że po Internecie krąży wiele opowieści o tym jak autorzy Wattpada nie umieją przyjmować krytyki, jak obrażają się za wytykanie błędów, jak nie szanują odmiennego zdania... I przyznam, że ja nigdy się z takim czymś nie spotkałam. Może to dlatego, że nie czytam typowych ,,opek", a może dlatego, że zazwyczaj zanim wdam się w jakąś większą dyskusję z autorem staram się sprawdzić jak reaguje na komentarze, czy jest chętny do rozmowy z czytelnikami, czy akceptuje opinię innych. W każdym razie nigdy nie miałam takiej sytuacji, żeby autor naskoczył na mnie za moje komentarze, mimo że jak mnie poniosą emocje, to potrafię hejtować bohaterów, staram się wskazywać jakieś błędy językowe, itp. Typowej krytyki zazwyczaj nie zostawiam, bo ani nie czuję się do tego ekspertem, ani też nie chcę nikogo dołować i podcinać skrzydeł osobom, które dopiero się uczą.

I o ile żaden autor nigdy nie miał do mnie pretensji, to czasem zdarzało mi się, że czytelnicy tak. I tu nie chodziło to, że obraziłam ich ulubioną wattpadową opowieść, bo jak u góry - jak mi się coś nie podoba, to zostawiam opinię dla siebie i po prostu przestaję czytać. W każdym przypadku chodziło po prostu o to, że wyraziłam swoją opinię na temat jakiejś postaci czy wątku, w sposób w żaden sposób niepodważający wartości historii samej w sobie. Każdy ma prawo do swoich odczuć wobec postaci i fabuły, nawet jeśli nie jest ona zgodna z ,,myślą przewodnią" całej historii, i nie znaczy to, że neguje umiejętności autora albo że dane opowiadanie mu się nie podoba(chcecie tekst w którym szerzej napiszę co o tym myślę?). Wiadomo, że jeśli głównym protagonistą, najlepszą postacią, jest ktoś, kto doprowadza czytelnika do białej gorączki, to można się zastanawiać nad warsztatem autora, ale tak naprawdę postrzeganie różnych wątków, motywów, bohaterów i ich relacji jest sprawą bardzo indywidualną, więc to, że nie lubię jakiejś postaci nie znaczy, że jest źle wykreowana, a jeśli mam nieco inne spojrzenie na dany wątek i zauważam inne szczegóły, to nie znaczy, że zamysł pracy uważam za głupi. Natomiast kilka razy mi się zdarzyło, że po normalnej, kulturalnej wypowiedzi na którą autor/ka równie normalnie odpowiedział/a, zostawałam zasypywana komentarzami jak ja mogę w ogóle tak myśleć i że nie mam o tym pojęcia. Cóż, może i kiedyś zmienię zdanie na różne tematy, ale na chwilę obecną mam takie i chyba mogę je wypowiadać, jeśli nikogo tym nie obrażam(swoją drogą, w prawdziwym życiu nie jestem taka odważna, ale to wynika z tego, że nie mam z kim rozmawiać o moich zainteresowaniach).

I zastanawiam się, czy takie komentarze naprawdę wynikają tylko z bezkrytycznej miłości do twórczości danego autora... Bo ja naprawdę nikogo nie obraziłam, ba, czasem komentowałam w taki sposób jedne z moich ulubionych prac pod którymi zostawiam dużo miłości i ich autorzy wiedzą, że je uwielbiam. Czasem mam wrażenie, że ludzie po prostu nie umieją zaakceptować tego, że ktoś myśli inaczej niż oni i muszą na każdym kroku udowadniać, że ich racja jest ,,najichsza". Chociaż z drugiej strony czasem po takim bezmyślnym ataku kiedy ruszasz z logicznymi argumentami, to albo nie dostajesz odpowiedzi albo dostajesz ,,XD", bo naskakiwanie na kogoś jest łatwiejsze niż szukanie rozsądnych powodów dla uzasadnienia swojej opinii. I takie sytuacje miałam nie tylko na Wattpadzie, ale i na innych portalach.

Uważam się za osobę raczej nieśmiałą i mało pewną siebie, ale jeśli czuję, że jest potrzeba, to umiem bronić swojego zdania... Chociaż czasami już mi się nie chce. Podam tu jeden przykład z ostatniego czasu, nie będę podawać tytułu opowiadania ani żadnych nazw. Jakiś czas temu zaczęłam czytać pewną pracę i pod chyba pierwszym czy drugim rozdziałem zostawiłam komentarz, że pojawił się błąd językowy i że powinno się to pisać inaczej. Nie chciałam się mądrzyć ani nic(od kiedy napisałam, co studiuję, boję się czasem zwracać komuś uwagę z obawy, że zostanę uznana za snoba, który uważa się za lepszego, bo studiuje na polonistyce, chociaż mój kierunek nie jest nawet uważany za stricte filologię polską), po prostu zwróciłam uwagę, bo wiem, że czasami ludzie zapominają niektórych zasad albo nie zauważają różnych elementów pisowni, ja też!

Jakieś dwa tygodnie później, kiedy opowiadanie było już parę razy aktualizowane, jakaś obca mi osoba odpowiedziała na mój komentarz coś w stylu, że ,,czepiam się, każdy wie o co chodzi, a jak ludzie się starają, to wytykanie błędów jest wkurzające". Kurczę, tak, da się wiedzieć o co chodzi mimo błędów interpunkcyjnych, ortograficznych, odmian,itd., ale te zasady chyba po coś zostały ustalone i należy starać się ich przestrzegać?(mówi to ktoś, kto zawsze miał najgorsze stopnie z gramatyki) Jeśli ktoś się stara, to raczej nie powinien się obrażać za poprawianie, zwłaszcza, że jednocześnie zostawiałam inne komentarze, więc nie pisałam dla samego czepiania się, a poza tym poprawa tego typu błędów zajmuje kilka sekund. Nie kazałam autorce zmieniać fabuły, robić korekty wszystkich rozdziałów, tylko zauważyłam coś nad czym da się usiąść na chwilkę, a już tekst wygląda estetyczniej.

I tak, każdy popełnia błędy. Moją pracę roczną poprawiałam chyba z dziesięć razy, jeśli nie więcej, zarówno samodzielnie, jak i sugerując się wskazówkami prowadzącej, a i tak gdy mi ją oddała z oceną, to potem okazało się, że miałam kilka drobnych literówek czy źle postawionych przecinków, czego nikt nie zauważył. Takie drobne błędy nie wpływają na wartość pracy i nie ma co kogo skreślać z ich powodu. Ale to nie znaczy, że mamy przestać się starać i dążyć do maksymalnej ,,perfekcji".

Przepraszam, że to wygląda jak żalenie się i czepianie kogoś, ale po prostu trochę mi wtedy ręce opadły i chyba potrzebowałam to z siebie wyrzucić. Poza tym, zastanawia mnie naprawdę, co kieruje takimi ludźmi. Czy tak bardzo uwielbiają danego autora, że nie mogą znieść żadnej krytyki(która nawet nie jest krytyką) pod jego adresem, czy szukają prowokacji czy po prostu naprawdę nie rozumieją, że każdy ma prawo do swojego zdania i wyrażania go. Ludzie, ja nawet lubię jak czytelnicy mają inne opinie na temat danej postaci czy wątku, bo to zawsze ciekawe i fajnie jest dostawać pod jednym fragmentem komentarze, prezentujące różny punkt widzenia.

I wiadomo, że można dyskutować, wymieniać się argumentami, jeśli obie strony się na to godzą i mają chęci, ale jeśli nagle atakujemy kogoś ,,jak możesz tak mówić, co za bzdury!" albo odpowiadamy na każdy jego komentarz, powtarzając, że nie ma się racji, to naprawdę jest to słabe i zakrawa wręcz o manię.

A Wy co o tym sądzicie? Mieliście kiedyś takie sytuacje, że jakiś czytelnik(nie autor) nie potrafił zaakceptować waszej opinii pod czyjąś pracę i uważał ją za atak, hejt i tego typu sprawy?

 Mam nadzieję, że ten post nie wprowadził zbyt negatywnej atmosfery... Będę też pisać o pozytywnych rzeczach!

W ogóle co sądzicie o poprawianiu akapitów na Wattpadzie? Chodzi mi to że po korekcie komentarze przestają być przypisane do danego akapitu. I to ma sens, jeśli ktoś wskazywał błędy, który już nie ma, ale jeśli to są ,,normalne" komentarze, to trochę smutne, że nie można ich potem czytać przy danym akapicie, zwłaszcza jak ktoś wysilił się z inwencją i te komentarze naprawdę ,,dopełniają" dany fragment ;)



Dobra, to żeby nie było tak smutno na koniec, to zrobię re-upload z mojego życia, ale będzie dość krótki:

Zaczęłam czytać ,,Rękopis znaleziony w Saragossie", jestem po trzecim rozdziale, i zastanawiam się, dlaczego w tych wszystkich lekturach jest tyle rzeczy, których zabroniliby ci czytać rodzice... W ,,Kandydzie" były gwałty, w ,,Mnichu" gwałty, łamanie celibatu i kazirodztwo plus tortury, a tutaj póki co były już dwa trójkąty, a do tego kazirodcza miłość między siostrami(już słyszę to ,,bicie beki" mojej siostry, kiedy jej opowiem o tej książce). No, ale w przeciwieństwie do ,,Kubusia Fatalisty", ,,Rękopis" jest w miarę ciekawy i szybko się go czyta(i lepsze to niż uczenie się angielskiego), chociaż oczywiście nie ma opcji, żebym przeczytała jeszcze ponad sześćset stron do jutra.

I na pierwszym roku nie było lepiej(albo gorzej), bo z wierszy średniowiecznych wynika, że oni tam wstawali z łóżka tylko po to, żeby się upić, w ,,Baśniach z Tysiąca i Jednej Nocy" też się ciekawe rzeczy dzieją, o Dekameronie nie wspominając.

Przypomniało mi to historię z mojego życia z późnej szkoły podstawowej, kiedy byłam bardzo zafascynowana ,,Księciem Egiptu" i zapytałam się mamy, dlaczego w tym filmie Mojżesz został przygarnięty przez córkę faraona, ale do syna owego faraona mówi ,,bracie" i czy uważa, że córka faraona jest zarazem jego żoną. Moja mama na to: ,,Co ty opowiadasz, nie zajmuj się głupotami!", a ja na to: ,,Ale... Ale tak było w historii!". Niestety, ta dyskusja nigdy się nie rozwinęła.

Ale w sumie śmieszne, że z pierwszego rozdziału wynika, że dwie rodzone siostry najchętniej żyłyby w związku, a w drugim ojciec zabrania synowi żenić się z siostrą swojej własnej żony, bo uważa, że to nienormalne, żeby ojciec i syn byli szwagrami.


Ps. Możecie mi pisać na jakie tematy mogłabym się wypowiedzieć, bo w sumie takie dyskusje są ciekawe, a mi czasem brakuje weny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro