O zmianach w warsztacie, usuwaniu prac i nauce

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Jak mogą wiedzieć osoby, które śledzą  mnie na bieżąco, postanowiłam usunąć ,,Kruczą Tancerkę" z mojego profilu. Zdaję sobie sprawę, że ta decyzja może zranić niektórych miłośników ,,Kruczej" i że nie jest zbyt dobra ,,marketingowo", bo ta pozycja miała największy kontent, ale uznałam, że nie dam rady jej pisać dobrze i uczciwie.

Pisałam już kilka razy skąd taka decyzja, ale jeśli ktoś nie był na bieżąco albo interesuje go ta historia, to powtórzę to tutaj. Zaczęłam pisać tę historię jako nastolatka zafascynowana romansami z wątkiem paranormalnym, bazując w dużej mierze na czytanych wówczas powieściach, ale też na moich doświadczeniach (uważam, że dobrze zrobiłam, kreując wątek ,,szkolny"). Byłam w drugiej liceum i kochałam pisać, wierzyłam, że kiedyś wydam własną powieść. Interesowało mnie wiele rzeczy, miałam w głowie myśli, że kiedyś napiszę powieść historyczną albo coś o mitologii, ale uważałam, że jeszcze nie jest na to czas. W skrócie: ,,jestem za głupia, muszę nabrać doświadczenia i polepszyć warsztat, żeby się zabierać za coś innego niż młodzieżówki".

Potem miałam pewien kryzys z Tancerką i prawie półroczną przerwę, w czasie której zaczęłam publikować na Wattpadzie fanfiction, które jest co prawda na podstawie serialu młodzieżowego, ale w klimacie bardziej ,,kostiumowym", co narzuca moim zdaniem nieco inny styl i podejście do tematu. Wróciłam do Tancerki, zaczęłam wstawiać rozdziały i wszystko było dobrze, aż nie nadszedł kolejny kryzys.

Z czym on był związany? Nie wiem. Prawdopodobnie w sporej części z tym, że na Wattpadzie zobaczyłam, że ludzie w moim wieku i młodsi wcale nie piszą tylko o nastolatkach, że mogą zabierać się za ,,poważniejszą" tematykę i są w tym świetni. Plus prawdopodobnie ja sama się zmieniłam. Młodzieżówki przestały mnie kręcić (nie twierdzę, że są bez wartości i że jeśli ktoś lubi czytać taką tematykę w wieku 20,30,40 lat, to jest niedojrzały. Po prostu mówię, jak jest w moim przypadku), nie czytam ich już zbyt wiele. Zaczęłam pisać retellingi legend i mitów i stwierdziłam, że to jest to, w tym się rozwijam, czuję, że coś potrafię i że sprawia mi to satysfakcję. Oczywiście, może kiedyś znowu przestawię się na coś innego, ale skoro teraz coś przynosi mi poczucie spełnienia, to mam zamiar się temu poświęcić.

Nie pamiętam, kiedy zaczął się ten mini-kryzys, prawdopodobnie gdzieś przed zeszłymi wakacjami już czułam, że ,,Kruczą Tancerkę" mimo teoretycznie lekkiej tematyki pisze mi się ciężej niż inne rzeczy. W maju i czerwcu czasu na pisanie miałam trochę mniej ze względu na sesję, więc wierzyłam, że po tej przymusowej przerwie będę miała dużo siły i motywacji, bo stęsknię się za pisaniem. Jednak właśnie przez wakacje ten dysonans się tylko nasilił. Moje pozostałe prace pisało mi się szybko i lekko, natomiast do Tancerki za każdym razem musiałam się zbierać, zastanawiać, co właściwie powinnam napisać, jakim stylem, skoro teraz używam innego, który moim zdaniem niespecjalnie pasuje do typowej młodzieżówki. Do tego, jak wspomniałam, Tancerka jest pisana od ładnych kilku lat z przerwą. Na początku pisania obmyśliłam z grubsza fabułę i jak się ona rozwinie, w sposób, który wtedy wydawał mi się w porządku i ciekawy, bo kojarzyłam go z innych powieści dla młodzieży, a teraz z perspektywy lat uważam, że były naiwne, naciągane i mogą zostać słabo odebrane przez osoby, które na co dzień czytają inną literaturę, a które też Tancerkę śledzą. Jeśli ktoś jest ciekawy, o co dokładnie chodziło, to w kursywie spoilery z ostatnich rozdziałów.

Wysłanie nastolatki w przeszłość przez dorosłych ludzi i ogólnie traktowanie jej jako zagrożenia - z racjonalnego, takiego typowo ludzkiego punktu widzenia - głupota. Z punktu widzenia typowej młodzieżówki nie do końca, chociażby w ,,Liceum Avalon", książce, którą się inspirowałam, nauczyciel podejrzewał ucznia o bycie ,,panem zła" i dążył do wyeliminowania go. Kilka osób zwróciło mi uwagę, że jest to dość naiwne i przedstawia dorosłych bohaterów w średnim świetle. Nie mam o to do nich pretensji, właściwie się z nimi zgadzam, bo sama już opisując to, czułam, że wypadło to nie do końca dobrze, ale niestety nie mam siły zmieniać fabuły opracowanej kilka lat temu.

Jedna osoba zainteresowała sie też tym, dlaczego wszyscy bohaterowie z przeszłości Karoliny się odrodzili i czy jest związana z tym jakaś tajemnica... Nie mam do niej pretensji, bo sama czasem szukam drugiego dna i rozumiem coś inaczej, niż chciał autor, i rozumiem, że to pytanie miało pokazać, że wkręciła się w fabułę. Ale nabiła mi tym trochę ćwieka, bo od samego początku nie zastanawiałam się, dlaczego oni się odrodzili. Czytałam i oglądałam różne pozycje dla młodzieży z wątkiem reinkarnacji i chyba jedyną, która próbę takiego wyjaśnienia podjęła, było anime ,,Czarodziejka z Księżyca", tyle że dotyczy ono kultury japońskiej, gdzie wiara w reinkarnację jest powszechna, natomiast w naszej kulturze nie ma takiego czegoś, co więcej, poprzednie wcielenia bohaterów pochodzą z baroku, czyli czasów, gdzie panowała bardzo silna religijność, więc w tym wypadku musiałabym zacząć zahaczać już o mocne kwestie teologiczne, czego robić nie chcę i uważam, że powieść dla młodzieży nie jest miejscem na tego typu rozważania. Przykłady młodzieżówek, gdzie reinkarnacja występuje, ale w sumie nikt nie wie i nie zastanawia się, dlaczego do niej doszło: ,,Liceum Avalon", ,,Po tamtej stronie ciebie i mnie", ,,Upadli", ,,Larista". Swoją drogą, ta ostatnia powieść właśnie jako młodzieżówka próbowała interpretować Biblię, ale w innej kwestii, i moim zdaniem wyszło to po prostu słabo.

Tak więc jest to kolejny temat, który trochę mnie martwi, bo o ile uważam, że przy porównaniu do innych książek dla młodzieży nie wypada on tak słabo, to dla osób, które na co dzień czytają inną literaturę, może być problematyczny i boję się, że nawet jeśli bym Tancerkę wydała, to ostatecznie właśnie ktoś  z boku by się przyczepił do ,,niewyjaśniania wątków".

Ktoś teraz może powiedzieć: ,,to skoro jesteś taka niezadowolona ze swojej fabuły, zrób korektę". Zaczęłam, próbowałam, ale co innego dodawać jakieś opisy (co przy zmianach w moim stylu i tak jest dla mnie okropnie trudne) i poprawiać literówki, zmieniać zapis dialogów, a co innego przepisać całą fabułę w ponad czterdziestu rozdziałach. Zwłaszcza, że, jak wspomniałam, młodzieżówki już mnie nie kręcą i wiem, że nie dam rady wymyślić fabuły jakiejś od zera.

Kiedy opublikowałam pierwszy rozdział ,,Greków i Trojan" poczułam ogromnego kopa motywacyjnego i wcale nie wynikającego z reakcji czytelników (chociaż oczywiście one są bardzo ważne), a ponieważ czułam, że naprawdę chcę to pisać, chcę wymyślić, co było dalej, że sprawia mi to przyjemność i nie mogę się doczekać, aż skończę kolejny rozdział. Tylko że w międzyczasie musiałam jeszcze napisać ,,Kruczą Tancerkę". Siadłam do pisania i uświadomiłam sobie, że mam dość, że myślę tylko o tym, żeby to skończyć, opublikować i wrócić do innych projektów. Wydaje mi się, że nie powinno się tak pisać. Nie powinno się na siłę wymyślać dodatkowych scen, żeby tylko dobić do jakiegoś progu słów i móc publikować z czystym sumieniem, nie powinno się myśleć: ,,chcę to już skończyć". To nieuczciwe wobec czytelników i frustrujące dla autora. Dlatego doszłam do wniosku, że po prostu muszę odstawić Tancerkę na boczny tor i skupić się na tym, co bardziej mnie przyciąga.

Przez dłuższy czas Tancerka miała status ,,wolno pisane" i liczyłam, że przynajmniej raz w miesiącu dam radę usiąść i coś do niej napisać, że skończę to, bo przecież poświęciłam na to tyle czasu, dostawałam grafiki, recenzje, mnóstwo komentarzy. Problem był taki, że z każdym tygodniem czułam, że mam coraz mniej ochoty na pisanie tej historii, że nie myślę już o bohaterach, a gdy próbowałam na chwilę wrócić, to się męczyłam. Jednocześnie męczyłam się z łatką. Bo chociaż jakiś czas temu zadałam Wam pytanie, co się ze mną kojarzy, i dostałam opinie, że mity lub inne moje pasje, typu musicale, to zdarzało się, że trafiałam na jakąś grupkę czy serwer i wszyscy twierdzili, że Fanny to ta od młodzieżówek, chociaż od wielu miesięcy Tancerka nie była aktualizowana, nie promowałam jej też nigdzie. Czułam się też źle, kiedy wchodziłam na Wattpada i widziałam spam powiadomień pod Tancerką... i jednocześnie było mi wstyd, że ktoś poznaje mnie z tej strony, a z drugiej, że po przeczytaniu tylu rozdziałów, zostanie bez zakończenia.

Doszłam do wniosku, że trzymanie czegoś, co przestało być pasją, a stało się ,,kamieniem u nogi" nie jest dobre i postanowiłam skasować Tancerkę. Zdaję sobie sprawę, że ta decyzja może nie przysporzyć mi popularności, bo na pewno więcej osób na Wattpadzie jest zainteresowanych fantastyką młodzieżową niż retellingami mitów, a nawet jak ktoś już jest zainteresowany, to nikt nie daje mi gwarancji, że akurat mój mu się spodoba. Jednak myślę, że w takich sprawach jak własny rozwój czy szeroko rozumiana działalność artystyczna, czasem trzeba po prostu iść za głosem serca i wybrać to, co daje nam radość, niż myśleć tylko o potencjalnych korzyściach.



To tyle o moich przemyśleniach i rozkminach. Natomiast pomyślałam, że fajnie byłoby poopowiadać też, co sądzę o zmianach w warsztacie i takim poczuciu, że coś, do czego byliśmy super przywiązani i co miało być naszą wizytówką, jednak nią być przestaje.

Na początek anegdota: kiedy byłam w gimnazjum napisałam ,,romans młodzieżowy", o dziewczynie, która jest szantażowana przez pewnego chłopaka. Dziewczyna była typową szarą myszką, chłopakowi chciałam nadać trochę głębi, ale nie wiem, czy wyszło. W każdym razie był to typowy romans z bad boyem i jestem pewna, że gdybym go opublikowała na Wattpadzie, to zrobiłby furorę, ale z drugiej strony zostałabym wrzucona do worka z ,,ałtoreczkami" i obśmiana na każdym kroku. Osobom z mojego otoczenia się podobał, ja też byłam z niego bardzo dumna. Teraz wiem, że to było po prostu słabe. Może jak na przeciętną gimnazjalistkę jakiś pomysł i sens w tym był, może jakiś talent miałam, ale fabularnie większość rzeczy nie trzymała się tam kupy, stan techniczny był okropny. Wierzyłam święcie, że kiedyś to wydam i bardzo się cieszę, że jednak tego nie zrobiłam, bo nawet gdyby się udało, to teraz byłabym na miejscu niektórych nastolatek, które wydały książki i które mają setki recenzje na LubimyCzytać, gdzie ludzie wytykają błędy w każdym rozdziale. Nie zmienia to jednak faktu, że dobrze się na tym bawiłam i nie żałuję, że to napisałam, bo na pewno czegoś tam mnie nauczyło.

Cieszę się też, że tego nie publikowałam, bo podejrzewam, że teraz też miałabym problem z przekonaniem Was, że wcale nie piszę ,,opek" i nie gloryfikuję przemocy w związku. Z drugiej strony, kiedy powiedziałam moim ówczesnym znajomym, że ta ,,książka" wcale nie była taka świetna i teraz będę pisać o legendach arturiańskich, to nie mogli się z tym pogodzić i pojawiały się głosy: ,,Czemu nie piszesz o miłości w szkole, tamto było bardzo udane" (nie było).

Potem zaczęłam pisać Tancerkę, która miała dużo wspólnych elementów z tamtą historią - główni męscy bohaterowie byli dość podobni, powtórzył się niejaki wątek ,,hate to love". Pisałam ją przez długi czas, przekonana, że na chwilę obecną powinnam zostać przy młodzieżówkach. Potem zaczęłam ,,Wyroki Gwiazd" - coś, co miało być krótkim, fantazyjnym opowiadaniem inspirowanym obrazem i obejrzaną w teatrze sztuką, a stało się czymś, co pokochałam i uznałam za bardzo ważny dla mnie tekst. Aktualnie jestem w trakcie drugiej korekty i kocham wracać do tych bohaterów, wymyślać, co jeszcze mogę dodać, co zmienić... Tak więc niespodziewanie tekst, który miał być moim sztandarowym, stał się czymś, o czym chciałam zapomnieć, a coś pisane na rozluźnienie, żeby odpocząć od innych tematów, stało się czymś, co pokochałam i z czym chciałabym być kojarzona.

I to wszystko jest absolutnie normalne. Moim zdaniem Wattpad i w ogóle jakiejkolwiek pierwsze próbki pisarskie służą do tego, żeby się czegoś nauczyć, rozwinąć warsztat i w końcu, po wielu błędach i głupotkach, dojść do poziomu tekstów, z których będziemy dumni, które może trafią kiedyś na półki księgarskie albo na zawsze zostaną w czeluściach Internetu, ale o których będziemy mogli mówić z satysfakcją i pokazywać je z myślą, że naprawdę się postaraliśmy. Wiem, że niektórzy są maksymalistami i o każdym pisanym tekście myślą jako o potencjalnej propozycji wydawniczej, ale wcale tak nie musi być. Można pisać dla nauki, dla relaksu, i wcale niekoniecznie od razu traktować to jako poważne dzieło. Właśnie to jest dobre w Wattpadzie, że się tu uczymy i możemy próbować. Nie mamy podpisanych umów z wydawcą, że w danym przedziale czasowym dostarczymy mu trzy kolejne książki - podejrzewam, że w takim przypadku znacznie trudniej byłoby po pół roku stwierdzić, że jednak ten pomysł się nam nie podoba i go rzucamy. Tutaj możemy zacząć opowiadanie, a jeśli okaże się, że za szybko się za to zabraliśmy, że jednak ten pomysł jest niedopracowany, możemy je zawiesić po dwóch czy dwudziestu rozdziałach. I to nie znaczy, że zmarnowaliśmy czas - każe napisane zdanie poprawia warsztat i sprawia, że czegoś się uczymy. Po prostu ten cofnięty tekst był ,,do nauki", nie ,,do pokazywania".

Oczywiście, w tym wszystkim jest jeszcze jedna strona - czytelnicy. Czytelnicy, którzy czasem przywiązali się do pierwszego tekstu, pokochali świat i bohaterów i chcieliby wiedzieć, co dalej. I którzy często zostaną rozczarowani. I oczywiście - mają do tego prawo. Mają prawo stwierdzić, że nasza obecna twórczość już ich nie interesuje i zrezygnować ze śledzenia nas, mają prawo uważać, że coś było lepsze od tego, czym szczycimy się teraz. Ale autor też ma prawo się zmienić i warto pamiętać, że nikt nie cofa tekstu, żeby zrobić na złość czytelnikom. To że autor widzi wady swojej pracy i uważa ją za niewystarczającą, nie jest ciosem w stronę czytelników - nie ma na celu obrazić ich gustów. Ja jestem wdzięczna każdemu, kto śledził ,,Tancerkę" i motywował mnie komentarzami. Rozumiem, że się to Wam podobało, że dobrze się bawiliście i że wiele błędów, które mi, jako autorce, rzucają się w oczy, dla innych nie musiały być problemem. Jednocześnie jestem wdzięczna tym, którzy nie zrazili się tym, że dalszych losów Karoliny nie będzie. Którzy poznali mnie przez młodzieżówki, ale polubili mój styl i uwierzyli, że mogę napisać coś innego, więc sięgnęli po ,,Cenę Magii", po celtyckie shoty, po ,,All is Forgiven", a w końcu po ,,Wyroki Gwiazd" i ,,Greków i Trojan". Którzy zaakceptowali to, że chcę się rozwijać.

Bo jakkolwiek szacunek do czytelnika jest bardzo ważny, tak w przypadku decyzji, czy kontynuować daną pracę, na pierwszym miejscu powinno stać samopoczucie autora. To on poświęca swój czas, żeby napisać rozdział, to on często sprawdza informacje i robi poprawki, a w przypadku czegoś, co już nie daje nam radości, niestety, jest to zazwyczaj czas wyrwany czemuś, co bardziej by nas cieszyło, może pracy nad innym, lepszym tekstem. Dlatego w dużej mierze rok temu zawiesiłam ,,Tancerkę" - czułam, że marnuję czas, pisząc i poprawiając to opowiadanie, kiedy serce ciągnęło mnie do czegoś innego.

Oczywiście, nie chodzi o to, żeby usuwać wszystkie teksty z powodu kryzysów. Ja nad skasowaniem ,,Tancerki" myślałam kilka miesięcy i cieszę się, że nie była to pochopna decyzja. Czasem jakaś praca po prostu w tym momencie jest dla nas ciężka, mamy nią przesyt, ale po odpoczynku i odświeżeniu głowy wracamy do niej ze zdwojoną energią. A czasem po prostu dopada nas zniechęcenie i mamy wrażenie, że wszystko, co stworzyliśmy, jest okropne, chociaż przecież serce mówi, że kochamy ten tekst i jest dla nas ważny (kto nigdy tak nie miał, niech pierwszy rzuci kamień). Ja przyznam, że krytykę pod adresem moich retellingów, znoszę dużo bardziej emocjonalnie niż było z ,,Tancerką", bo chcę wierzyć, że są lepsze i że w tym momencie na nic ciekawszego mnie nie stać. W takich przypadkach absolutnie zabraniam wszystkim usuwać prace i polecam przypomnieć sobie, za co je kochacie!

Jednak jeśli tekst męczy, pisanie przychodzi z trudnością i trakujemy to już bardziej jako ciężką pracę, którą trzeba ,,odbębnić", a nie pasję i sposób wyrażania siebie... czasem lepiej zawiesić. Może nawet usunąć, zwłaszcza jeśli macie tak jak ja i boli was, gdy ludzie sięgają po wasze stare ,,opka", zamiast po coś, co chcecie reklamować i pokazywać światu. Osobiście czasem żałuję, że niektórzy moi obserwowani autorzy pewne prace usunęli, zamiast po prostu przestać pisać, ale ich rozumiem. Czytelnik ma prawo oceniać, ale nie może decydować za autora. To nie on poświęca czas i to nie on będzie przyjmował na siebie oceny.


Dajcie znać, co Wy o tym myślicie. Zawiesiliście/usunęliście kiedyś jakąś pracę? A może macie jakieś swoje teksty, których poziom po czasie was kłuje i uważacie, że to jest tekst ,,do nauki", a nie do promowania się jako pisarz? Koniecznie piszcie.



Ps. A jeśli chcecie mnie wesprzeć jako autorkę, to oczywiście zapraszam serdecznie do kolejnego rozdziału ,,Greków i Trojan", a tych co czekają na fanfiction, uspokajam, że się pisze ;)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro