OPKO Challenge - stary fanfick

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Zostałam nominowana przez mania2610 (wcale jej do tego nie zmusiłam, wcale), do tak zwanego ,,opko challenge", cyzli ,,pierwszego kwikogennego opowiadania". Krótko mówiąc, mam wstawić tu moją pierwszą rakową próbkę literacką i ostrzegam, że to będzie najgorsza i najbardziej cringowa rzecz jaka mogła pojawić się w takim challenge'u.

Moje fanficki do magical girls, które pisałam we wczesnej szkole podstawowej, zaginęły, ale za to nadal mam zapisany fanfick, który napisałam w czwartej klasie podstawówki... do książki Emily Bronte ,,Wichrowe Wzgórza". I jest to modern AU, kochani, z wątkiem reinkarnacji i tak bzdurno-ckliwą fabułą, że nic tylko siąść i płakać jaką profanację zrobiłam.

Jeśli nie znacie ,,Wichrowych Wzgórz", to też możecie czytać, zrozumiecie pewnie tyle, co inni, którzy czytali, bo dziesięcioletnia ja nie uznawała ekspozycji.

Potem ten fanfick przerobiłam w gimnazjum, ale nadal nie było lepiej. Zapraszam do czytania i śmiania się raze ze mną.

Nic teraz nie poprawiałam, zostały koszmarne zapisy dialogów, brak przecinków i dziwne przerwy. Ale za to dorzucam swoje uwagi.



Prolog

- Wstawaj śpiochu! - krzyk Heathcliffa obudził Katarzynę.

- Mmmm... Nie chce mi się - dziewczyna przekręciła się na drugi bok.

Żeby nie było: oni mają po szesnaście i siedemnaście lat, i nie śpią w jednym pokoju. Po prostu on przyszedł rano ją obudzić.

- Wstawaj! Musisz iść do szkoły, poszerzać wiedzę.

Dobra, dlaczego Heathcliff ma teksty jak taka typowa ciotka, która próbuje być zabawna?

Katy odrzuciła kołdrę i usiadła na łóżku. Roześmiała się.

- Moja wiedza ma się całkiem nieźle - uśmiechnęła się - Chodźmy.

Tak, to jest bardzo zabawne. Wszyscy śmiali się i dokazywali.


Na dole pan Earnshaw czytał gazetę i popijał kawę(rano zawsze pił tylko kawę), Nelly przygotowywała typowe angielskie śniadanie, a Hindley palił papierosa za papierosem. Franciszka jeszcze spała.

Pan Earnshaw to ojciec Katy, Hindley to jej brat, a Franciszka to jego żona, Nelly to służąca, bo wiecie, w latach 90 XX wieku ludzie nadal trzymali domowe służące. A dziesięcioletnia ja uważała, że nie ma sensu przedstawiać postaci i określać ich relacji, bo ekspozycje i opisy są nudne.

- Panie Hindley, czy moja kuchnia to palarnia? - mówiła Nelly kładąc każdemu, poza panem domu, jajecznicę na boczku.

Taak, bo przecież trzeba się pochwalić, że wiesz, że ,,english breakfast" to jajecznica z boczkiem. Jestem taka światowa.

- Hindleyu, myślałem, że rzuciłeś palenie - skomentował ojciec zza gazety.

Skąd wiemy, że Hindley jest zły? Pali papierosy!

- Hindleyu, myślałam, że jesteś komunistą, a nie hitlerowcem - powiedziała Katy z uśmiechem.

Fun fact: Hindley w książce(i tu też) jest zubożałym szlachcicem, który uważa, że mimo to i tak jest lepszy od ludzi gorzej urodzonych. Komunizm zakłada równość wszystkich, a nawet wywyższenie niższych warstw społecznych. Skąd mi przyszedł do głowy ten komunizm? Czy chciałam się pochwalić, że znam takie słowo? Najwidoczniej.

- Dlaczego ,,hitlerowcem"? - zainteresował się brat.

- Śmierdzi tu jak w komorze gazowej - śmiała się siostra. W tej samej chwili zakrztusiła się chlebem.

Przez 90% fabuły Katy albo płacze albo śmieje się z rzeczy, w których nie ma nic zabawnego. To się nie zmieni do końca.

- Chodź, Katy, bo znów się spóźnimy - popędził Heathcliff.

Co za plot twist, super zakończenie prologu.


Dobra, a więc to był prolog, który absolutnie nic nie wniósł, ani nawet nie przedstawił postaci, i chyba nie powinien się nawet nazywać prologiem, ale że to było niedługo po przeczytaniu ,,Zmierzchu", to chciałam dodać sobie prolog, żeby być taka super.



Rozdział pierwszy. Kres.

Potem milczał dłuższą chwilę widać chciał rzec właśnie tyle.

Lecz gdybym rzekł: Czy się nie mylę? Czy zbłądziłeś pod mój dach,

By mi zdradzić jakie szczęście znajdzie drogę pod mój dach?

Kruk zakrakał: Kres i krach

Edgar a Poe ,,Kruk" w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka

Tak, już wtedy zaczęłam wprowadzać cytaty, i to takie na siłę poetyckie. Do tego czasem pojawiały się w samym tekście. np. wrzuciłam do opisu fragmenty z ,,Wyboru" Baczyńskiego. Bo na pewno na angielskiej wsi znają Baczyńskiego.


Katy i Heathcliff doszli do szkoły na piechotę. Rozstali się na skrzyżowaniu dwóch klas.

- Cześć, Heathcliffie.

- Cześć, Katy.

- Spotkamy się na przerwie, prawda?

- Tak.

- Będę tęsknić.

- Ja też.

Tak, bo chciałam pokazać, że się tak uwielbiają, że rozstanie na czterdzieści pięć minut to dla nich wielka tragedia.

- Pójdziesz ze mną do biblioteki? Chciałam wypożyczyć ,,Makbeta".

- Twoja lektura?

- Tak.

- Pójdę.

To brzmi jak ,,pójdę z tobą, tylko jeśli to twoja lektura, bo książek się nie czyta dla przyjemności, tylko żeby się uczyć!".

- Cześć.

- Cześć.

Tak bardzo nienawidziłam ekspozycji, że nawet nie potrafiłam napisać, że się pożegnali, tylko trzeba było to umieścić w dialogu.

Katy weszła do klasy. Pani Green była już po sprawdzeniu listy obecności.

Pani Green to nauczycielka, ale po co ją przedstawiać?

- Katarzyna Earnshaw, znów spóźniona - skomentowała nauczycielka - Bardzo mi przykro, Katy. Naprawdę.

Ale czemu ci przykro? To spóźnienie ma mieć jakieś dramatyczne konsekwencje? Potem nie było nic na temat tego, że ona ma jakieś problemy z nauką.

- Wiem, proszę pani - odpowiedziała Katy i usiadła obok Rossa Smitha. Ross miał problemy z nauką i zachowaniem. Jego matka była wpływową osobą i tylko dzięki temu udawało mu się przejść z klasy do klasy. Jednak jego słynny wybryk z drugiej gimnazjum był zbyt poważną sprawą, by można ją było lekceważyć. Ross nie zdał, ale matka nadal miała swoją pozycję . I Ross znowu zdawał. Ten stracony rok nie zmartwił go za bardzo. A Katarzynę ucieszył. Ross wyśmiewał Heathcliffa. Wolała sama znosić jego zachowanie.

Gimnazjum. W Wielkiej Brytanii. Na pewno. Dlatego jestem za tym, żeby pisać o realiach, które się zna, bo wychodzą takie kwiatki.

- Co tam, Earnshaw? Szłaś do szkoły z panem Gipem? Działo się coś? Podziel się pikantnymi szczegółami - szepnął jej do ucha.

Tak, bo wiecie: Cygan - Gipsy - Gip, a ja jestem bardzo światowa.

- Spadaj - tak brzmiała odpowiedź. Katy nadal nie wyjęła głowy z zeszytu.

Spoko, tylko co to ma do rzeczy?

- Zostańcie tu na chwilę, dzieci - pani Green podniosła się z krzesła i wybiegła z klasy. Wszyscy wybuchli śmiechem.

Jaki nauczyciel tak po prostu ucieka z sali i zostawia uczniów samych? I dlaczego ludzie się tutaj śmieją co chwilę, bez powodu, jakby byli naćpani albo chorzy psychicznie?

- Katy. Katy - Sophie pchnęła lekko czarnowłosą dziewczynę.

Sophie to koleżanka z klasy, a Katy ma ciemne włosy, ale na pewno każdy się domyśli, nie trzeba nikogo przedstawiać.

- Co? - odwróciła się Katarzyna.

- ,,Kres"?

- ,,Kres". Na bank.

Jestem załamana poziomem tych dialogów, ale przynajmniej ,,wyjaśnia" się cytat z Poego.

Dla nieznających sytuacji ten dialog brzmi bezsensownie, ale nie dla uczniów. Pani Green była osobą bardzo zainteresowaną światem. Swoją pasją próbowała zarazić uczniów. Namiętna fascynacja Marylin Monroe ustąpiła zaangażowaniu w sytuację polityczną w Afganistanie, a Afganistan odszedł, pozostawiając miejsce poezji Walta Whitmana. Od kilku tygodni Zielonka(pseudonim ten nadał jej Ross) coraz częściej wspominała o Jonathanie Reedzie, dramatopisarzu, autorze ,, Przekleństwa rodu Damonów" i ,,Sary Angeliny". Jego najnowszą sztuką był ,,Kres". Felicja, panna z dobrego domu, zakochuje się w początkującym pianiście. Rodzice nie akceptują związku i dziewczyna decyduje się na poślubienie bogatego Johna. Po dziesięciu lat jest wdową, a do jej rodzinnego miasta powraca dawny ukochany(Andre), obecnie sławny muzyk. Różne perypetie kończą się na ślubnym kobiercu.

Dlaczego ja opisuję rzeczy, które nawet nie istnieją, a nie przedstawiam postaci?

Diana Green(pełne imię i nazwisko) powróciła wiodąc za sobą klasę Heathcliffa. Chłopak uśmiechnął się do Katarzyny.

- Droga młodzieży - zaczęła(ten zwrot ściągnęła z tragedii Reeda, ,,Licealny ślub") - Jesteście najbardziej aktywnymi uczniami tej szkoły. Pan Jonathan Reed przyjeżdża do Yorkshire. On co cztery lata odwiedza nasze hrabstwo, ponieważ tu poznał swoją pierwszą, tragicznie zmarłą, żonę. Miłość do niej zainspirowała go do napisania ,,Błogich chwil" i ,,Wrzosowisk", a jej tragiczna śmierć w katastrofie lotniczej stała się impulsem do napisania ,,Samolotu". Jak wiecie, jego najnowsze dzieło, ,,Kres" nie zostało jeszcze przeniesione na deski teatru. Pan Reed jest wielkim fanem musicali. Na ,,Notre Dame de Paris" był siedem razy. Ten musical stał się inspiracją do napisania ,,Brzydkich w Paryżu". Pan Jonathan marzy, żeby choć jedną jego sztukę przerobić na musical. Niestety, pisze on pięknie, ale prozę. Nie ma talentu do piosenek. Co wy macie z tym wspólnego, zapytacie? Otóż ja, jeszcze za czasów licealnych, napisałam parę piosenek. Piosenki już są(napisałam je przedwczoraj), dramat jest. Aktorów brak. Mam nadzieję, że zgłosicie się do przesłuchań za tydzień. Najważniejsze role, to oczywiście Felicja i Andre. Ale potrzebny jest jeszcze John, rodzice Felicji, Charlotte, kochanka Johna, Lilly, siostra Felicji, Beniamin, sąsiad, i Emily, nieślubna córka Johna. Mam nadzieję, że będą liczne zgłoszenia.

Tak, to był początek fascynacji musicalami i wpychaniem ich wszędzie, bez wyraźnego powodu. Oczywiście, chcę być bardzo dziewiętnastowieczna, więc opisuję fabuły jakichś nieistniejących utworów, niczym Jane Austen w ,,Mansfield Park", tylko że oni tam wystawiali prawdziwą sztukę.

Czemu ja nie mogłam im pozwolić wystawić ,,Romeo et Juliette" czy czegoś w tym stylu?


Na przerwie Katy i Heathcliff podjęli temat.

- Zgłaszasz się? - zapytała ona, szukając książki między regałami.

Tak, bo wiecie, poszli do biblioteki.

- Jeśli ty się zgłaszasz - odpowiedział on - O! ,,Kres". Bierzemy?

- Tak i tak - pokiwała głową ona - Franciszka pęknie z dumy. Mam nadzieję, że zostaną Felicją. Musisz zgłosić się do roli Andre. Jest ,,Makbet".

Tak, bo on jest Cyganem, więc wiecie, trzeba utrwalać stereotypy, że Cyganie to super zdolni muzycy, chociaż w oryginale nie ma ani słowa, żeby Heathcliff nawet cokolwiek nucił.

Wychodząc z biblioteki natknęli się na Izabelę Linton.

Izabela Linton to postać z książki, oczywiście, nie trzeba jej przedstawiać.

- Katarzyna - ucieszyła się dziewczyna - Katarzyno, chcesz dzisiaj u mnie przenocować? Mama wypożyczyła kilka filmów. Niedawno umarł tata, a ona zawsze bardzo cię lubiła.

Ja nie miałam nigdy takiej sytuacji, ale czy urządzanie piżama party, gdy niedawno umarł ci ktoś z bliskiej rodziny jest normalne?

- Ok. - zgodziła się Katy - Co to za filmy?

- ,,Batman", ,,Dirty dancing " i ,,Forrest Gump".

Te filmy są na pewno wypisane z rankingu Filmwebu, innej opcji nie widzę.

- Ok. - roześmiała się Katy.

Czy jest coś, co jej nie śmieszy?

- Edgar i Izabela Lintonowie... - zaczął Heathcliff.

Izabela w międzyczasie poszła, ale nie chciało mi się tego opisywać. Także bez obaw, on nie obraża laski, która stoi obok.

- Ech, daj spokój. Wiem, że ich nie lubisz, ale ja tak. Są weselsi niż ty.

To było bardzo chamskie.

- To para rasistów. Za każdym razem jak oglądam filmy o II wojnie światowej wydaje mi się, że oglądam biografię Lintonów.

Tak, bo oni w książce odrzucili Cygana z powodu różnic społecznych, a mają blond włosy i niebieskie oczy, więc na pewno są nazistami.

- No, przesadziłeś. Zresztą, nie muszę ci się tłumaczyć. Jak ktoś ma kompleks na punkcie swojego koloru skóry...

Ale Cyganie to rasa biała...

- Katy!

- No, dobrze, przepraszam. Pożyczę od pani Green dramat Reeda, pod tytułem ,,Rasa nordycka". Będziesz mógł czytać i wyobrażać sobie, że to o Edgarze i Izie.

Czemu ja cały czas wplatam informacje o nieistniejącycm autorze?

I fun fact: jak widać, bardzo tolerancyjna ze mnie osoba i postanowiłam promować różnorodność, szkoda, że w tak głupi sposób.

- Katy!

- Przepraszam. Głupotę trzeba wybaczać. To świetna rozrywka, ale nie najmądrzejsza.

I to jest idealne podsumowanie tego, co miałam w głowie podczas pisania tego.


Dobra, a więc widzicie, że sytuacja z opisami i przedstawianiem świata była tragiczna, przerwy między scenami tak małe, że prawie ich nie widać, dialogi zapisane w dziwny sposób, że nawet nie wiadomo, o co chodzi. Masa nieistotnych informacji, za to brak przedstawienia postaci, które są istotne dla fabuły.  Rozmowy bohaterów były cringowe i o niczym, do tego rozwaliłam własne OTP najbardziej koszmarnymi dialogami i ,,dowodami miłości". Błagam, jeśli jest tu ktoś, kto czyta coś mojego, możecie mi uczciwie odpowiedzieć, że teraz piszę choć minimalnie mniej żenujące sceny romantyczne?

Plus, rozdziały w tym fanficku miały po dwie strony, w porywach do czterech. Wiem, że niektórzy zmieszczają się z akcją na takiej objętości i nie mam nic do tego. Ale jak widać, ja tak pisać nie mogę. Wiem, że część osób mi pisała, że powinnam skracać rozdziały albo je dzielić, ale niektóre rzeczy się nie zmieniły, więc gdyby moje rozdziały były krótsze, to połowa z nich byłaby o jedzeniu śniadania.

No i dziwna sytuacja: Heathcliff ogólnie w książce, jak i w tym fanficku, został przygarnięty przez ojca Katy. A ja oczywiście postanowiłam zrobić im ślub, tylko, że adopcyjne rodzeństwo małżeństwem według prawa zostać nie może(nie jestem pewna, czy wtedy o tym wiedziałam, czy po prostu uznałam to za niemoralne). Więc co? Więc Heathcliff sobie żyje przez lata z panem Earnshaw, nie będąc w żaden sposób przez niego przysposobiony. Po prostu facet zabrał dziecko z ulicy do domu. Podejrzewam, że w prawdziwym życiu za takie coś trafiłby przed sąd.

Wiem, że nie wszyscy, którzy śledzą ten shitpost, czytają coś mojego, ale gwarantuję Wam, że teraz AŻ TAK  tragicznie nie piszę! I nawet mam opisy!

Napiszcie, czy się uśmialiście i jak bardzo zażenowani jesteście. A jeśli uważacie, że jednak teraz lepiej piszę, to zachęcam do przeczytania nowego rozdziału ,,Wyroków Gwiazd".



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro