Tradition || Johnlock

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

    Wbrew temu co sądzą niektórzy, Sherlock Holmes wie kilka rzeczy na temat popkultury. 

    Więc kiedy widzi panią Hudson wieszającą małą gałązkę nad drzwiami mieszkania, wie dokładnie, z czym ma do czynienia. 

    Jemioła.

    Raz ją sprawdził, uznał za nudną, lecz zdecydował, że (tylko ze względu na jej trujące właściwości) może być przydatna przy sprawie, która finalnie rozwiązał. 

    I oto jest. 

    Spędza kilka milisekund zastanawiając się na tym, dlaczego tu jest, po czym uznaje ją za “nudną” i o niej zapomina. 

    Kilka dni później dostaje wiadomość od Lestrade'a na temat potrójnego morderstwa. W tym samym czasie John wraca z zakupów. Sherlock wchodzi, John wychodzi i w jakiś sposób obaj kończą w drzwiach w tym samym czasie. 

    Oh.

    Cóż, to tradycja, a John zawsze mówi, że tradycje są ważne, więc Sherlock nachyla się i na sekundę przyciska wargi do czoła Watsona. 

    John wypuszcza z rąk torby z zakupami. 

    – Za co to było? 

    – Jemioła – mówi Sherlock, wskazując roślinę nad ich głowami. – To tradycja. Jestem pewny, że o niej słyszałeś. 

    – No cóż, tak – wyjąkuje John, zarumieniony. – Oczywiście. Ale że ty o niej wiesz? Byłem pewny, że uznasz to za niewarte uwagi i nudne. 

    – Jest takie – mówi Holmes, wzruszając ramionami. – Ale to wciąż tradycja. 

    – No tak – odpowiada powoli John, kiwając głową. – Racja, okej, ale to nie do końca działa w ten sposób, wiesz. 

    – Nie? – pyta Sherlock i Watson kręci głową z uśmiechem. 

    – Nie. Zamknij oczy. 

    Sherlock wywraca oczami z irytacją, lecz robi, co mu powiedziano. Moment później na jego karku ląduje dłoń, która ciągnie go w dół, a potem miękkie wargi – wargi Johna – znajdują się na jego własnych. 

    Jego mózg na chwilę się wyłącza i szybko odsuwa się, zaskoczony. Jego oczy otwierają się i wpatruje się w Johna, którego twarz przybiera niebezpiecznie czerwony kolor. 

    – A to za co? 

    Watson śmieje się. 

    – Jemioła, Sherlocku. To tradycja. Jestem pewny, że o niej słyszałeś.

    – To jest ta tradycja? – pyta detektyw z rozszerzonymi oczyma, na co John przytakuje. – Musiał mi umknąć ten szczególny aspekt. 

    – No tak – mówi John. Chce powiedzieć coś jeszcze, ale zmienia znadnie, unosząc wzrok na roślinę. Sherlock podąża za jego spojrzeniem. 

    – Wciąż pod nią stoimy – zwraca uwagę. – Czy ta tradycja ma wielokrotne zastosowanie? 

    – Nie mam pojęcia – odpowiada Watson, przenosząc spojrzenie z jemioły na Sherlocka. Holmes pośpiesznie kiwa głową i obejmuje twarz Johna dłońmi. 

    – Co… – udaje się powiedzieć Johnowi, zanim Sherlock nachyla się i całuje go jedynym płynnym ruchem. Odsuwa się po chwili, uśmiechając się szeroko do Watsona, na co ten od razu oddaje uśmiech. 

    Tak, tradycje są nudne, ale ma wrażenie, że dla tej jednej może zrobić wyjątek. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro