Rozdział 24

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; jeszcze dwa tygodnie do końca :cc

***

Tamtego dnia Jeongin obudził się wcześnie. Spał jednak wystarczająco długo; zaraz po powrocie do domu położył się do łóżka i po raz pierwszy od kilku tygodni zasnął od razu. Nie widział, kiedy Hyunjin wyszedł, ale nie miał zamiaru o to pytać.

Teraz miał coś ważniejszego na głowie.

Gdy wszedł do kuchni, zastał tam tylko swoją matkę. Kobieta krzątała się przy kuchence i gotowała coś w jednym z garnków w ciszy.

I ta cisza wydawała się powoli zabijać ich oboje.

Poprzedniej nocy przebudził się tylko na kilka minut, ale to wystarczyło, by usłyszał krzyki za ścianą. Wtedy był zbyt zmęczony, żeby zwrócić na to uwagę, ale teraz... teraz nie potrafił przestać o tym myśleć.

Jeszcze dwa miesiące temu zapytałby, gdzie jest tata. Ale to było aż dwa miesiące temu. Od tamtego czasu wiele zdążyło się zmienić.

Teraz nie miał zamiaru pytać. Nie tylko dlatego, że nie chciał wiedzieć — już od dawna znał odpowiedź na to pytanie. Szczerze powiedziawszy, bardziej zdziwiony byłby, gdyby zobaczył mężczyznę w sobotni poranek.

— Mamo — odezwał się, podchodząc do kobiety. Oparł się o szafkę obok kuchenki i spojrzał na matkę, starając się dostrzec na jej twarzy coś, co zdradziłoby, jaki ma humor. — Wszystko okej?

Pani Yang spojrzała szybko na syna i niemal od razu odwróciła głowę.

Przez chwilę nic nie mówiła, mieszając zupę w garnku.

— Słyszałeś? — odezwała się w końcu. Chociaż dla kogoś innego w jej głosie nie było nic dziwnego, Jeongin od razu zauważył, że coś jest nie tak.

— Wiesz, że zawsze słyszę — wyszeptał, spuszczając wzrok.

W pomieszczeniu po raz kolejny zapanowała niezręczna cisza. A może ona wcale nie była niezręczna, tylko bolesna? Tak bardzo bolesna, że dawała wrażenie niemal bezbolesnej?

Przez kilka minut żadne z nich się nie odzywało. Nie tylko nie wiedzieli, co powiedzieć, ale też nie mieli pojęcia, czy powinni się odzywać. Ten temat był drażliwy dla obojga.

Szczerze powiedziawszy, przez te miesiące nie rozmawiali o tym ani razu. Nigdy nie usiedli i nie porozmawiali na spokojnie. Jeongin nie wiedział, jak zacząć taką konwersację, a jego matka często wolała zmienić temat już na samym początku.

Nie winił jej za to i nie dziwił się, dlaczego tak robi. Gdyby był na jej miejscu, zapewne zachowywałby się podobnie, ale... czy to cokolwiek zmieniało? Wciąż nie potrafili tego przedyskutować, a ta sprawa naprawdę tego wymagała. Dotyczyła ich obojga i chociaż patrzyli na nią z trochę innej perspektywy, musieli w końcu o tym porozmawiać.

W końcu żadne z nich nie miało nikogo, komu mogłoby się zwierzyć.

— Porozmawiamy o tym? — poprosił, ponownie patrząc na kobietę.

— Nie ma o czym rozmawiać — powiedziała wypranym z emocji głosem.

— Nie ma? Mamo, ciągle płaczesz przez tego śmiecia, a ja-

— Jeongin! — zwróciła mu uwagę, rzucając mu karcące spojrzenie.

— Co? Kim on w takim razie jest, hm?

— Twoim ojcem — powiedziała twardo, marszcząc brwi ze złością.

— Tylko biologicznym. Nie jestem w stanie nazywać go „tatą" po tym wszystkim, co nam zrobił, a w szczególności tobie — wyznał ze złością. — Mamo, za długo milczeliśmy na ten temat, wiem, że bardzo to przeżywasz, więc po prostu wyrzuć to z siebie, dobrze?

Kobieta odwróciła wzrok, przygryzając mocno wargę. Nie chciała obciążać syna swoimi problemami. Była pewna, że chłopak ma ich już wystarczająco dużo. Nie raz i nie dwa słyszała jego płacz za ścianą, czy to kiedy tylko oni byli w domu, czy gdy przychodził Hyunjin. Mogła jedynie domyślać się, jak on cierpi, bo nastolatek nie chciał jej tego powiedzieć.

Jak mogła mówić o sobie?

— Mamo, proszę.

— Nie, Jeongin, to nie jest dobry pomysł — szepnęła, nie mając siły na dalszą wymianę zdań.

— Możesz zrobić to chociaż dla mnie? — zapytał, czym zwrócił uwagę kobiety, która spojrzała mu w oczy. — Porozmawiaj ze mną o tym.

Westchnęła, zastanawiając się, co powinna zrobić.

— Pod jednym warunkiem.

— Jakim?

— Wieczorem pójdziesz do Hyunjina i przenocujesz u niego. Jego mama dzwoniła do mnie wczoraj, kiedy poszliście na spacer. Pytała o ciebie i zaprosiła cię na noc, żebyś zmienił na trochę otoczenie, skoro nie wróciłeś jeszcze do szkoły — odpowiedziała, wyłączając palnik i po raz ostatni mieszając zupę. — Okej?

— Okej — mruknął nieco niechętnie. Jego marzeniem nie było nocowanie u Hwangów, ale co mógł zrobić? Po raz pierwszy udało mu się przekonać kobietę, by porozmawiała z nim o tym wszystkim. — A teraz usiądźmy, czuję, że to będzie długa rozmowa.

***

Rozmowa naprawdę była długa. Żadne z nich jednak nie miało nic przeciwko. Oboje potrzebowali wyrzucić z siebie wiele rzeczy, które do tej pory pozostawały niewypowiedziane.

— Płakałaś? — spytał, trzymając w swoich dłoniach mniejsze ręce kobiety. — Prawie zawsze płaczesz po kłótni z nim.

Pani Yang nic nie odpowiedziała.

— Mówił chociaż, kiedy w końcu się wyprowadzi? Czy znowu krzyczał, obwiniając cię za wszystko?

— Jeongin... — wyszeptała drżącym głosem, a on od razu usłyszał, że jest bliska płaczu.

— Wiesz, że nie jesteś niczemu winna, prawda? — powiedział, gładząc wierzch jej dłoni. — To on cię zdradził i nieważne, co będzie próbował ci wmówić, to on jest wszystkiemu winny.

Po policzkach kobiety popłynęły pierwsze łzy.

Szarowłosy wstał i okrążył stół, by przytulić matkę. Rozpłakała się na dobre, a jedyne, co mógł zrobić, to być obok niej.

Miał nadzieję, że to wszystko w końcu się skończy. Chciał znowu widzieć, jak kobieta jest wesoła, jak uśmiecha się, gdy tylko go widzi, jak nuci od czasu do czasu podczas gotowania. Teraz mógł liczyć jedynie na wymuszony uśmiech i zaczerwienione od płaczu oczy.

Nie wiedział, kiedy wszystko wróci do normy, ale modlił się w duchu, by stało się to jak najszybciej. Jego serce bolało za każdym razem, gdy słyszał ich kłótnie lub widział płaczącą matkę. Kiedy spotykał w domu ojca, chciało mu się wymiotować i uciekał do swojego pokoju jak najszybciej, nie mogąc wytrzymać jego widoku. Nie chciał go znać i pragnął, by mężczyzna w końcu wyniósł się z ich mieszkania, zamiast co jakiś czas wracać na noc, tylko i wyłącznie po to, by zniknąć na kolejny tydzień, który z pewnością spędzi w apartamencie swojej nowej „ukochanej".

Nie wiedział nawet, w którym momencie zaczął płakać razem ze swoją mamą, przytulając ją mocniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro