Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; jak wrażenia po zobaczeniu unveilu Cheese i części zdjęć teaserowych?

***

Niemal wszystkie drzewa straciły liście, a niebo nad Seulem poszarzało, wywołując u większości mieszkańców więcej smutku niż szczęścia.

I chociaż za oknem coraz częściej padał deszcz, po policzkach Jeongina coraz rzadziej płynęły łzy.

Mogło się wydawać, że relacja szarowłosego i Hyunjina przypomina pogodę za oknem: pełną chmur, wiatru i niskich temperatur. Nawet jeśli tak było, inni nie potrafili tego dostrzec, gdyż w ich otoczeniu starali się zachowywać tak, jak zachowywali się przed przerwą letnią.

Hwang musiał przyznać, że wychodziło im to całkiem dobrze. Nikt nie zadawał niepotrzebnych pytań, nikt nie dociekał. Być może po prostu byli bardzo utalentowanymi aktorami.

Nie mógł jednak zaprzeczyć, że coś między nimi naprawdę się zmieniło. Nie potrafił tego nazwać, ale z każdym dniem Jeongin coraz rzadziej odpychał go od siebie. Mimo wszystko wciąż delikatnie uderzał blondyna w ramię, kiedy ten wystarczająco bardzo go zirytował, wciąż czasami płakał, kiedy irytacja sięgała zenitu.

To wszystko mąciło Hyunjinowi w głowie, przez co nie był pewien, czy chłopak nie przestał nienawidzić jego obecności, czy po prostu ją zaakceptował. Nie wiedział, jak powinien go o to zapytać i czy w ogóle powinien; nie miał pojęcia, czy chce usłyszeć odpowiedź.

Nie rozmawiali wiele. Chociaż chodzili razem do szkoły i z niej wracali, a potem siedzieli w mieszkaniu państwa Yang przez kilka godzin, wymieniali między sobą zaledwie parę prostych zdań.

Tak też było i tym razem, kiedy siedzieli naprzeciwko siebie przy niewysokim stoliczku w pokoju szarowłosego i odrabiali lekcje. Mimo to Hwangowi wydawało się, że wszystko wróciło do stanu sprzed przerwy letniej, kiedy między nimi nie było żadnych nieporozumień. Żadnych kłótni, żadnych niewypowiedzianych słów.

Mieli wystarczająco dużo prac domowych, by nie chcieć myśleć o rzeczach, które mogłyby ich zdekoncentrować. Byli bardzo zajęci, przez co nie tylko nie zerkali na siebie i nie błądzili myślami, ale też nie patrzyli na zegarek.

A czas wydawał się płynąć dużo szybciej niż powinien.

Słońce zaszło już dawno, a ostatni autobus, którym Hyunjin zazwyczaj wracał do domu, odjechał co najmniej godzinę temu.

Zauważyli to dopiero, gdy mama Jeongina zapukała w drzwi i weszła do środka z delikatnym uśmiechem na twarzy, który towarzyszył jej niemal zawsze.

— Muszą zadawać wam naprawdę dużo — stwierdziła, opierając się o framugę.

— Tak, ostatnio z jakiegoś powodu zaczęli zadawać jeszcze więcej — westchnął blondyn, odkładając ołówek na bok.

— Yhm. To pewnie dlatego nie zauważyliście, która godzina — zaśmiała się, wskazując na zegar wiszący na ścianie.

— Oh — mruknęli obaj, kiedy spojrzeli na wskazówki.

Śmiech kobiety ponownie przerwał ciszę.

— Powinienem się zbierać — powiedział Hwang, niemal z prędkością światła pakując książki do swojego plecaka.

— Nie, nie — odezwała się pani Yang, przez co chłopcy spojrzeli na nią pytającym wzrokiem. — Jest już za późno, żebyś wracał sam. Zostań na noc.

— Mamo... — jęknął Jeongin, ale od razu zamilkł, sam nie wiedząc, co powinien powiedzieć. Nie chciał też kłócić się z matką, nigdy tego nie robił, więc... cóż, musiał się zgodzić.

— Nie trzeba — odparł Hyunjin, kręcąc głową z uśmiechem na ustach. — Naprawdę, mogę wrócić do domu.

— W żadnym wypadku — powiedziała twardo kobieta. — Nie pozwolę ci nigdzie iść o tej porze. Zresztą, to nie pierwszy raz, kiedy będziesz u nas nocował.

Blondyn westchnął cicho, po czym przytaknął, wiedząc, że nie uda mu się przekonać pani Yang, by zmieniła zdanie.

***

Milczeli, leżąc w ciemności, jednak żaden z nich nie był ani trochę śpiący. Tykanie zegara i przytłumiony dźwięk wiatru za oknem były jedynym, co przerywało ciszę. Oni nie potrafili jej przerwać.

Nie byli pewni, czy nie chcą tego zrobić, czy zwyczajnie nie potrafią. Milczenie, które otulało ich ze wszystkich stron, wydawało się... ciążyć. Paradoksalnie było też w pewnym sensie kojące. Zupełnie, jakby właśnie tego potrzebowali po ostatnich wydarzeniach.

Po kilku minutach Hyunjin miał wrażenie, że cisza gryzie go w uszy tak samo, jak tykanie zegara irytuje. Między nim a Jeonginem istniało napięcie, które powinni jak najszybciej rozładować, jeśli nie chcieli, by ponownie doszło do wybuchu.

Nie mieli jednak pojęcia, jak zacząć rozmowę. Przez przynajmniej jeden kwadrans leżeli w ciszy, oddychając spokojnie i błądząc we własnych myślach.

Szarowłosemu przypomniał się tamten dzień, kiedy Hwang po raz kolejny specjalnie irytował go swoim zachowaniem. Znowu nie wytrzymał i uderzył chłopaka w ramię, by przestał się odzywać. I kiedy to nie pomogło, w końcu usiadł na łóżku i rozpłakał się. Tym razem również nie miał siły, by odepchnąć od siebie blondyna, kiedy ten otulił go swoimi ramionami.

Jeongin dobrze wiedział, dlaczego Hyunjin to robił. Poprzedniego wieczora obaj słyszeli kłótnię państwa Yang i oczywistym było, że Hwang będzie chciał zrobić wszystko, by pomóc szarowłosemu się wyładować.

I mogło brzmieć to dziwnie, ale Jeongin był mu wdzięczny.

W trakcie ich przyjaźni był wdzięczny blondynowi za wiele rzeczy. Z jakiegoś powodu jednak za to, co Hyunjin robił teraz, chciał mu najbardziej podziękować. Czy to dlatego, że nie było nikogo, kto wiedział o wszystkim? Czy może przez to, że Hwang był w stanie zapewnić mu komfort, którego potrzebował?

Nie znał odpowiedzi. Ale było pytanie, na zadanie którego nadszedł najwyższy czas.

— Dlaczego to zrobiłeś? — wyszeptał w ciemność, nie odrywając wzroku od sufitu.

— Dlaczego zrobiłem co? — wychrypiał w odpowiedzi Hyunjin.

— Dlaczego przestałeś się do mnie odzywać.

W pomieszczeniu po raz kolejny zapadła niemal głucha cisza.

Trwała jednak tylko chwilę; blondyn wiedział, że Jeongin zasługuje na prawdę. Był mu to winien nie tylko jako jego przyjaciel.

— Moi rodzice mieli problemy finansowe. Tata stracił pracę i przez dłuższy czas nie mógł znaleźć nowej — wyznał cicho, przygryzając wargę. — Martwiłem się tym do tego stopnia, że zaczęło mi coraz gorzej iść na zajęciach z tańca, aż w końcu... — westchnął głęboko. — Pokłóciliśmy się. Ja i kilku chłopaków z grupy. Mieli do mnie pretensje o to, że mimo treningów nie potrafię zapamiętać prostej choreografii i ciągle jestem jakiś nieobecny... — Zamilkł, wahając się, co powiedzieć dalej. Dlaczego teraz każdy powód jego zachowania brzmiał tak błaho? — To wszystko po prostu mnie przytłoczyło i... ugh, po prostu zepsułem. Wiem, że chciałeś pomóc, a ja zachowałem się jak skończony idiota, odbierając to za kolejny atak z zewnątrz... Zresztą, sam dobrze wiesz, jaki mam sposób na radzenie sobie ze stresem.

Szarowłosy milczał przez kilka minut.

— Już jest okej? — zapytał słabym głosem.

Jasnowłosy chłopak zmarszczył brwi w ciemności, zdziwiony tym, w jak delikatny i niemal ciepły sposób Yang zadał to pytanie.

— Yhm. Tacie udało się znaleźć pracę, a ja zrezygnowałem z zajęć tańca — mruknął Hyunjin w odpowiedzi. — Przynajmniej na razie.

Jeongin nie odezwał się więcej i przekręcił się na drugi bok, plecami do Hwanga.

I chociaż wydawało się, że napięcie między nimi nie zniknęło, obaj zasnęli tamtej nocy z dużo lżejszymi sercami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro