Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

a/n; przepraszam za brak rozdziału wczoraj :((

***

Posłał pani Yang delikatny uśmiech, odbierając od niej torbę z rzeczami Jeongina. Kobieta odwzajemniła gest, jednak o wiele słabiej. Wyglądała na zmęczoną i kiedy Seungmin szedł za nią po schodach, nie mógł przestać zauważać tego, jak chwiejnie stawiała kolejne kroki i jak łapała poręcz drżącą ręką.

Serce Seungmina łamało się, gdy widział, w jakim mama jego przyjaciela była w stanie. Znał ją od kilku lat i fakt, że teraz nie przypominała tej wiecznie uśmiechniętej kobiety, po której Jeongin odziedziczył uśmiech, bolał dużo bardziej niż powinien. Pani Yang zawsze była miła dla każdego znajomego swojego syna i wszystkich innych osób. Była naprawdę dobrą osobą. Dlaczego więc spotkało ją takie nieszczęście?

Kim wiedział, jak bardzo kochała Jeongina. Widział to w jej oczach, gdy patrzyła na swojego syna. I skoro jego serce ściskało się tak bardzo ze strachu o chłopaka, jak okropnie musiała czuć się pani Yang?

Westchnął cicho, starając się, by kobieta tego nie usłyszała. Cisza zakłócana głównie przez stukot obcasów pani Yang gryzła go w uszy, jednak nie miał pojęcia, w jaki sposób powinien ją przerwać.

Po chwili znaleźli się przed blokiem i ruszyli w stronę czarnego samochodu, który kobieta zaparkowała kilka metrów od wejścia. Wciąż milczeli, przez co Seungmin zaczynał czuć się niezręcznie i coraz bardziej obawiał się podróży do szpitala. Droga nie była długa, ale na samą myśl o kwadransie spędzonym bez zamienienia słowa robiło mu się słabo.

Zawsze starał się rozmawiać z dorosłymi, gdy zostawał z nimi sam na sam, jak nauczyła go mama, która lubiła przykładać dużą uwagę do dobrego wychowania syna. Jednak w tym momencie naprawdę nie wiedział, co miałby powiedzieć; każdy temat wydawał się być nieodpowiedni i zbyt błahy w zestawieniu z tym, co stało się z Jeonginem.

I to, że chodziło o Yanga, było kolejnym powodem, dla którego nie potrafił myśleć w stu procentach trzeźwo. Umysł Seungmina wypełniały pytania irytująco łaskoczące go w tył głowy, przez co nie był w stanie się ich pozbyć.

A jeśli to jego wina? Gdyby tamtego dnia nauczyciel nie kazał mu zostać dłużej, Jeongin nie wracałby sam i Kim mógłby pójść razem z szarowłosym lub nawet zatrzymać go, by nie poszedł sam z powodu czegoś pilnego, co nagle mu wypadło?

Przygryzł wargę. Nawet nie wiedział, czym była ta pilna rzecz. Co takiego sprawiło, że chłopak znalazł się w miejscu, w którym został potrącony przez samochód?

— Ciociu! — Seungmin wzdrygnął się, słysząc krzyk. Zmarszczył brwi, odwracając się w stronę, z której dobiegał dźwięk.

— Changbin, przyszedłeś — powiedziała pani Yang, siląc się na delikatny uśmiech. — Myślałam, że pojedziesz do szpitala od razu, jak zadzwoniłam do twojej mamy.

— Powiedziała, żebym najpierw przyniósł kimchi jjigae — wytłumaczył chłopak, pokazując na pojemnik z jedzeniem, który trzymał w rękach. Podał przedmiot kobiecie, dodając: — mama kazała mi przypomnieć, żebyś nie zapomniała o posiłkach, ciociu.

Pani Yang odebrała pojemnik z wdzięcznością wymalowaną na twarzy.

— Wsiadajcie, zawiozę was do szpitala — ponagliła nastolatków, otwierając drzwi od strony kierowcy.

Dopiero wtedy Seo odwrócił się w stronę Seungmina. Posłał mu niezręczny uśmiech w ramach przywitania, po czym bez słowa wsiadł do auta. Z ust osiemnastolatka wymknęło się westchnienie. Cóż, to nie tak, że miał okropny kontakt z Changbinem, ale mimo wszystko nie przepadał za spędzaniem czasu z nim samym. Nawet, jeśli chodziło o piętnastominutową podróż.

Schował torbę do bagażnika i szybko usiadł na tylnym siedzeniu obok dziewiętnastolatka.

Niemal od razu przywitała go niezręczność i nawet muzyka płynąca z radia nie mogła sprawić, że milczenie między nim a Changbinem stało się choć trochę bardziej znośne.

Miał jedynie nadzieję, że znajdą się na miejscu jak najszybciej.

***

— Powiedzcie Jeonginowi, że odwiedzę go po pracy — poprosiła pani Yang, kiedy wysadziła nastolatków pod szpitalem.

— Dobrze — przytaknęli jednocześnie, po czym podziękowali kobiecie za podrzucenie ich na miejsce.

Jeszcze przez chwilę patrzyli, jak odjeżdża, zanim Seo odchrząknął, czym zwrócił na siebie uwagę młodszego.

— Chodźmy, Jeongin pewnie nie może się doczekać, aż ktoś do niego przyjdzie — mruknął blondyn, wymijając osiemnastolatka.

Seungmin wywrócił oczami, podążając za chłopakiem. Ugryzł się w język, by nic nie odpowiedzieć. Nie chciał wszczynać kłótni (do których czasami między nimi dochodziło), nie teraz i nie tutaj. I nie z tak błahego powodu.

Chwilę później stali pod salą, w której leżał Jeongin. Changbin miał już otwierać drzwi, gdy ktoś wyszedł z pomieszczenia i prawie wpadł na chłopaka.

Szatyn, który patrzył ze zmarszczonymi brwiami na Seo, był od niego o kilka centymetrów wyższy i wyglądał, jakby miał zaraz rzucić sarkastycznym tekstem.

Zanim jednak którykolwiek z nich zdążył otworzyć usta, zza pleców nieznajomego wyłonił się niższy brunet.

— Chan hyung — odezwał się Seungmin, od razu rozpoznając chłopaka.

— Chan? — Seo odwrócił się w stronę osiemnastolatka ze zdezorientowaniem malującym się na twarzy. — Ten Chan, do którego Jeongin chodzi na korepetycje?

— Tak, ten Chan — zaśmiał się Australijczyk. Wyminął szatyna i wyciągnął rękę w stronę dziewiętnastolatka. — Bang Chan, miło poznać.

— Seo Changbin — przedstawił się chłopak, ściskając dłoń chłopaka. — A to jest...?

— Lee Minho, mój współlokator — powiedział Bang, obejmując ręką swojego przyjaciela i tym samym przysuwając go bliżej nowopoznanego nastolatka.

— Współlokator...? — mruknął pod nosem Seo, lustrując ich wzrokiem.

Kim przecisnął się w stronę Minho, by się przedstawić i trochę zmniejszyć napięcie tworzące się między Lee a Changbinem. Starszy uścisnął mu rękę bez uśmiechu, ale z dużo łagodniejszym wyrazem twarzy.

— Wejdziecie czy nie? — powiedział ktoś cicho. Dopiero po chwili zorientowali się, że to Jeongin, który przez cały ten czas próbował cokolwiek zobaczyć przez uchylone drzwi, jednak uniemożliwiały mu to ramiona Chana i odległość między wyjściem a łóżkiem. — Nudzi mi się trochę bez was.

Nie minęła minuta, a czwórka chłopaków znalazła się przy szarowłosym, który patrzył na nich z delikatnym uśmiechem wymalowanym na zmęczonej i poobijanej twarzy.

— Jak się czujesz, mały? — zapytał z troską Changbin. — Bardzo boli?

Yang pokręcił głową.

— Dali mi leki przeciwbólowe. Boli dużo mniej, niż myślałem, zważywszy, że podobno zrobiłem fikołka w powietrzu, zanim wylądowałem na asfalcie — zaśmiał się, jednak po sekundzie jego uśmiech zmienił się w grymas. — Cofam to, boli trochę bardziej — jęknął, kładąc rękę na żebra i masując je delikatnie. — Ugh, nie rozśmieszajcie mnie tylko, nie mogę się śmiać.

— Pójść po lekarza? — spytał Minho, już kierując się w stronę drzwi.

— Nie, nie, zostań, hyung — powiedział osiemnastolatek, machając ręką, jakby to było nic takiego. — Dam radę, nie jest tak źle.

Lee przytaknął, wracając się do łóżka chłopaka. Znowu poprawił nawilżacz powietrza, który stał na szafce obok, jakby wcale nie sprawdzał jego ustawień przez kilka minut zaraz po tym, jak przyszedł z Chanem.

— Cieszę się, że jesteś tylko posiniaczony — przerwał ciszę Australijczyk. — Bałem się, że coś sobie złamałeś.

Jeongin parsknął śmiechem.

— Lekarz mówił, że to cud, więc... cóż, miałem ogromne szczęście — stwierdził, wzdychając głośno. — Pewnie niedługo mnie wypuszczą, może nawet w połowie przyszłego tygodnia.

— To nie za wcześnie? — Seungmin zmarszczył brwi.

— Jeśli wszystko będzie w porządku z badaniami i po prześwietleniach kontrolnych nic nie wyjdzie, to nawet powinni puścić mnie do domu. Mogę chodzić, po prostu wszystko mnie boli — wytłumaczył Yang. — No, i pewnie mam jeszcze bardziej fioletową twarz niż wczoraj.

Changbin zaśmiał się cicho.

— Nie mogę uwierzyć, że się z tego śmiejesz — powiedział, kręcąc głową. — Ale i tak wolę, żebyś się śmiał, niż płakał.

— Tu się zgodzę — mruknął Minho pod nosem, wciąż majstrując przy urządzeniu.

— Ach, zapomniałem wcześniej zapytać. Hyunjin u ciebie był? — spytał nagle Chan. — Nie mogę się do niego dodzwonić od czwartku.

Jeongin posłał chłopakowi niezręczny uśmiech, odwracając wzrok.

Seungmin zmarszczył brwi, widząc reakcję szarowłosego.

Co stało się między tą dwójką, kiedy nikogo nie było w pobliżu?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro