1. Czas mija.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miesiąc później

Złapałam za klamkę od drzwi u Black'ów. Nie kłopocząc się pukaniem, szybkim ruchem je otworzyłam. Spoglądam najpierw na prawie płaczącą Mads, która ile sił popadnie wbiega po schodach. Pewnie biegnie do swojego pokoju. Ja tak nie potrafię, muszę wiedzieć co się dzieje. Dlatego idę wprost do salonu, gdzie Tobias wtula do siebie Nicole. Żadne z nich nie wygląda jakby stało się coś ważnego. Chociaż przed nimi stoi czarny mężczyzna ubrany jak zwykły człowiek, a biały mężczyzna ubrany nieco inaczej siedzi na przeciwnej sofie z notesem w dłoni. Nie wiem dlaczego akurat przyjechali policyjnym radiowozem skoro ubrani są jak tajniacy.

Spoglądam na czarnego mężczyznę, który odsłania dłonią skrawek swojej marynarki ukazując odznakę policyjną. Próbuję się nie śmiać z jego głupoty. Dlatego spoglądam na białego mężczyznę, który skanuje mnie od góry do dołu. Uśmiech od razu znika z mojej twarzy, kiedy robi to drugi raz. Tobias i Nicole odwracają się w tym samym momencie, którym zauważyli brak zainteresowania nimi. Czarny mężczyzna podchodzi do mnie z małym uśmieszkiem na twarzy.

- Jestem agentem federalnym. Nazywam się Finn Stone. Tamten drugi to Diego Gorn. Zajmujemy się sprawą związaną z zabiciem trójki ludzi. Pewnie słyszałaś o nich w mediach, panno... - Kiwam głową na potwierdzenie nie chcąc nawet odezwać się do nich słowem. Nie wiem czy to strach czy raczej obwinianiem ich za wyjazd Matta. - Jak się nazywasz?

- Harley Vince - odpowiada za mnie Tobias. - Pracuje u nas jako kelnerka i jest dobra w tym co robi. Dlatego proszę mi jej nie straszyć.

- Niestety, panie Black, mam prawo ją przesłuchać. Jako wasza kelnerka może być również podejrzana w tej sprawie. - Tobias chciał coś jeszcze powiedzieć, ale Nicole go szybko uciszyła na szczęście policjantów. - Pierwsze pytanie. Niedaleko kawiarni Nicole znaleziono te zwłoki. Czy słyszałaś coś w tamtym czasie niepokojącego? - Pokręciłam głową. Po części to prawda. Strzelanina za drzwiami nie była niepokojąca, bo byłam wtedy z Matthew. - Chodząc po pokoju Matta zauważyłem pełno waszych wspólnych zdjęć. Zbudowano nawet z nich zlepek. Czy łączyło was coś szczególnego?

- Byliśmy przyjaciółmi. Te zdjęcia podarowałam mu na gwiazdkę.

----

Policjanci siedzą jeszcze w salonie, kiedy wchodzę po schodach, aby spróbować porozmawiać z Madeline. Ona wyglądała koszmarnie i nie wiem co jej powiedzieli. Lepiej jak będę z nią w tych trudnych dla jej rodziny w chwilach. Wiedziałam, że zaczną go szukać, ale nie sądziłam, że zajmie im to tyle czasu.

Będąc już na górze zauważam mały szczegół. Drzwi od pokoju Matta są otwarte. Widać nawet przez nie część Madeline. Nie powinnam tam wchodzić, bo to jest jego prywatność. Nie powinnam tego robić, bo to przyniesie tylko wspomnienia, które są bolesne. Nadal go kocham i nigdy nie przestanę. Przeczekam ten rok i go znajdę. Chociaż na końcu świata.

- To śmieszne.

- Co takiego?

- To, że go o to podejrzewają. Zawsze był ostrożny, a teraz takie coś. Wiem, że on tego nie zrobił, ale nie wiem dlaczego wszystkie dowody świadczą przeciwko niemu. - Madeline wstaje z krzesła podchodząc do ściany, gdzie wisi mój prezent na gwiazdkę. - Bylibyście wspaniałą parą gdyby nie to co się wydarzyło. - Staję koło niej patrząc w to samo miejsce. Brakuje w tym wszystkim jednego zdjęcia.

- Bylibyśmy. - Mojego zdjęcia.

Pół roku później

Wchodzę do Fils nie przejmując się pukaniem. Nie szukam Izzy, bo wiem, że dziewczyna już na mnie czeka gdziekolwiek pójdę ona tam będzie. Chociaż się nie umawiamy. Przyzwyczaiłam się do niej i jej zdolności. Dziecko cracku, które wygląda jak chodzący trup, siedzi w salonie przed telewizorem. Kiedy włączają się wiadomości, a ja pojawiam się w zasięgu jej wzroku, to szybko wyłącza telewizor. Próbuję się nie załamać, kiedy widzę agenta Stone.

- Nie przejmuj się tym. - Słyszę głos Izzy. - On wie co robi i na pewno wróci. - Odwraca się w moją stronę, abym mogła ujrzeć jej szeroki uśmiech. - To Joker, on się dobrze opiekuje swoją rodziną, a najlepiej sobą. On...

- Isabel - przerywam jej, a po chwili siadam naprzeciwko niej, aby złapać ją za dłoń i spojrzeć w oczy. - Wiem, że wróci. On... On był u mnie. Powiedział, że jeśli nie wróci po roku to sama mam go szukać. Dotrzymam słowa.

- Na pewno. - Słyszę męski głos, więc szybko odwracam się w stronę Chrisa. Chłopak stoi oparty o ścianę z założonymi rękoma. Nie uśmiecha się, ale stoi tylko z poważną miną mówiącą, że mnie kiedyś zabije. Oczywiście, że to zrobi. - Co powiesz Mattowi o Theodorze? - Prawda jest taka, że nic mnie z nim nie łączy. Chociaż zaprzyjaźniliśmy się to nic więcej między nami nie ma. Jednak kiedy chcę coś powiedzieć to pierwszy odzywa się Christopher. - To tylko kolega? Pewnie już szykujesz łóżko na jego powrót. Idź do sypialni, Theodor zaraz tam będzie.

- Nie mów tak, bo gdyby nie ja to Matt teraz siedział by w więzieniu. Theo to...

- Już macie dla siebie przezwiska? Jakie to słodkie. - Wsadził palec do otwartej buzi udając, że będzie rzygał. - Zapamiętaj jedno. Ja słowa nie rzucam na wiatr i moje obietnice są składane po wieczność, więc możesz być pewna, że jak ktoś ma cię zabić to będę to ja.

Rok po wyjeździe Matta

Bal końcowo roczny. Nic gorszego nie mogło być. Chociaż w zeszłym roku rozweselił go Matthew to w tym roku nic się nie działo. Co prawda nauczyciele załatwili nawet samego Ed Sheeran, aby uczniowie zapomnieli wydarzenia z zeszłego roku. Nic to nie pomogło. Wystąpienie Matta zapamięta ta szkoła do końca świata.

Zeszłam ze schodów idąc do auta mojego brata. Mads nadal jest z Asherem i to właśnie z nim dziś przyjechała. Natomiast ja czułam się tam niepotrzebna. Theo niby był koło mnie, ale on nie zastąpi mi ani Matta ani Madeline. On jest po prostu inny. Podchodzę do Maddy chcąc z nią choć przez chwilę porozmawiać. Dziewczyna jakby to wyczuła, bo od razu powiedziała coś swojemu chłopakowi, który po chwili podszedł. Natomiast ona podeszła do mnie.

- Było... - Chciałam coś powiedzieć o balu i o tym jaką są wspaniałą parą z Ashem, ale nie potrafię. - Wrócił? - Dziewczyna pokręciła głową nie wiedząc co dokładnie powiedzieć. Też bym tak zrobiła na jej miejscu. - Powinnam go zacząć szukać?

- Daj mu jeszcze czas. Mógł pomylić się o kilka dni. Nie ucichło w końcu o nim, a policja wciąż go szuka. Nic się nie zmieniło. Jednak z dnia na dzień jest coraz lepiej. On wróci. Jak nie dziś to jutro. Daj mu jeszcze miesiąc.

~°~°~°~

Rozdziały wieczorami w:
poniedziałek
środę
piątek

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro