▫ My world.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Westchnął głośno, odkładając kolejny skrawek papieru. Był przesiąknięty łzami i nadzieją na lepsze jutro. Potarł kciukami swoje skronie, aby pozbyć się nieprzyjemnego bólu w tamtym miejscu. Kochał swoją pracę, chociaż zamiast słowa praca, można również użyć słowa pasja. Nie ma nic lepszego niż połączenie swojej pasji z zarobkiem. Codziennie mógł pomagać niezliczonej ilości osób, kochał wiedzieć, że mógł się przyczynić do uśmiechu na czyjejś twarzy. Zawsze wiedział, że praca fizyczna nie jest dla niego, nie miał się za kogoś lepszego. Żadna praca nie hańbi, tych słów trzymał się od zawsze. Jednak od małego ciągnęło go do literatury pięknej.

Kiedy inne dzieciaki biegały po placach zabaw, on siedział na strychu u swoich dziadków i czytał stare listy miłosne. To właśnie one napawały go radością i potrafiły zająć cały jego dzień. To właśnie przy szukaniu kolejnych skarbów, na dnie starego pudła natrafił na książkę, która odmieniła jego dziecięcy styl myślenia. Powieść "Romeo i Julia" zagnieździła w nim chęć poznania głębszego sensu miłości. Jednak dla każdego miłość stoi na innym szczeblu hierarchii.

Dla niektórych na pierwszym miejscu są pieniądze. Ciągła gonitwa za dodatkowymi zerami na koncie przyprawiała serce młodego chłopaka o lekkie skurcze. Bo teraz w dwudziestym pierwszym wieku, nawet miłość można było wykupić. Biedny organ skręcał się za każdym razem, kiedy brunet czytał kolejny poradnik na temat zdobycia czyjejś miłości.

To przykre, że młodzi nie doceniają już tak bardzo tego uczucia.

To właśnie w Jungkooku najbardziej intrygowało ludzi.

Jego styl patrzenia na świat i nieszablonowe myślenie znacznie wyróżniało go wśród innych ludzi w jego wieku. Kiedy oni sięgali po kolejne używki, on sięgał po kolejne powieści, które budowały jego charakter.

Szekspir wpłynął na niego bardziej niż jego rodzice czy szkoła. To on otworzył mu oczy na tak oczywiste uczucie, jakim była miłość. Jungkook nigdy nie uważał, że jest coś silniejszego niż to uczucie, jego rówieśników dziwiło jego podejście. Kiedy ust kolejnej młodej „pary" padały te dwa najpiękniejsze słowa, które w ich usta traciły swoje magiczne znaczenie, miał ochotę zamknąć się w pokoju i płakać nad ich głupotą.

Bowiem on chciał miłość niczym z jego ukochanego dramatu, nawet jeżeli krótką to prawdziwą. Bowiem miłość to droga, którą z latami zaczęliśmy przyprawiać o skróty i ułatwienia. A nie o to w tym chodzi.

Właśnie te wszystkie przemyślenia sprawiły, że Jungkook i dwójką jego najbliższych przyjaciół zawitała w pamiętnej Weronie. Kiedy tylko dowiedzieli się, że można być sekretarzem Julii, już na drugi dzień odbyli wstępną rozmowę o pracę. Jednak to nie była zwyczajna praca, dla nich to była szansa na odmienienie losów danej osoby. Zawsze rano któryś z młodych mężczyzn zabierał listy z poprzedniego dnia. Z czasem sami przekonali się, w jakich tematach są ekspertami. Nie raz przy pisaniu listów zwrotnych, lały się łzy.

Każdy list miał inną zawartość, inną historię, niekiedy i był pisany w innym języku. Za każdym razem, kiedy poznawali czyjąś historię, rodziła się nieodparta chęć poznania tej osoby. Każda historia miał inny początek i jeszcze inny koniec. Poświęcali czasem nawet i cały dzień na jedną historię. Chcieli, aby osoba poczuła się wysłuchana, zrozumiana i tchnięta nadzieją, że to nie koniec.

-Jungkook! - Wonwoo złapał jego dłoń, odsuwając od jego głowy, przez co brunet uderzył czołem o niezbyt przyjemną drewnianą powierzchnię. Temu wszystkiemu z boku przypatrywał się Mingyu, który starał się ukryć swój delikatny uśmiech na widok tego zdarzenia. - Znowu się zamyśliłeś i prawie odleciałeś - perlisty śmiech chłopak rozniósł się po całym pomieszczeniu. Najmłodszemu z całej trójki coraz częściej zdarzało się zamyślać, przez co ostatnio o mało co go nie rozjechał rowerzysta.

- Dzięki wiesz, prawie wyleciałem przez okno. Teraz sprawdź czy nie mam gdzieś śladu - burknął rozmasowując bolące miejsce. Wstał od obszernego drewnianego stołu, przeciągnął się niczym wielki leniwy kocur. Zabrał tylko portfel i bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Nie informował starszego gdzie się wybiera, to było zbyt oczywiste. Wystarczyło tylko, że spojrzał na list zwrotny, który nie był do końca napisany. Jungkook zawsze, kiedy nie miał pomysłu, wychodził się przewietrzyć i poukładać myśli.

Młodzi mężczyźni zostali sami ze sobą, Wonwoo spojrzał na swojego przyjaciela z troską w oczach. Przeniósł wzrok na stertę listów, które leżały obok jego ręki.

Podszedł do niego od tyłu i ułożył dłonie na jego ramionach, okrężnymi ruchami starał się rozmasować spięte mięśnie chłopaka.

- Odpocznij i tak już dużo dzisiaj zrobiłeś - wyszeptał mu na ucho i musnął wargami jego płatek, na co niższy zareagował delikatnymi dreszczami na całym ciele.

Zawsze ta dwójka zachowywała się wobec siebie nad wyraz czule i opiekuńczo. Mimo że żyli w kraju, który był oddalonych od ich rodzinnego domu, to, kiedy byli blisko siebie, nie potrzebowali nic innego. To właśnie oni tworzyli swój dom. Jednak nigdy żaden z nich nie zainicjował nawet najmniejszego ruchu, aby przenieść ich relacje na wyższy poziom.

Jednak ani jednemu, ani drugiemu to nie przeszkadzało, podobała im się taka relacja. Lecz czasem gdzieś z tyłu głowy, obydwu przychodziły myśli o tym, co by się działo, kiedy powiedzieliby do siebie te dwa piękne słowa.

~*~

Jungkook już drugą godzinę spacerował po barwnych uliczkach Werony, która od 3 lat była jego domem. Mimo że jego rodzice nie wspierali go w jego marzeniach, nie miał zamiaru się poddawać. Chciał walczyć o swoją rację i marzenia.

Dlatego był dumny z siebie, że udało mu się to spełnić.

Mimo że był jeszcze młody, to nigdy jeszcze nie przeżył tego pierwszego zauroczenia.

Chciał, aby to było coś wyjątkowego, aby przyszło naturalnie i zostało na wieki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro