Rozdział 7.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oczami Nadii

– Mój brat to idiota! – podsumowała Martyna, gdy skończyłam opowiadać jej wczorajszą historię. – Nakrzyczał na ciebie bez konkretnego powodu. Od kiedy on nie używa mózgu?

– Rozmawiałaś z nim wczoraj?

– Nie, siedział cały czas w pokoju i nie wiedziałam nawet, że coś się stało, ale dzisiaj z niego wszystko wyciągnę.

– Dzięki – posłałam jej niemrawy uśmiech.

– Ej, nie przejmuj się. Zaraz się pogodzicie i wszystko wróci do normy. Ten palant na kolanach będzie prosił o wybaczenie.

– Pewnie masz rację, ale to była moja pierwsza  poważna kłótnia z Adamem i nie wiem, co mam o tym myśleć lub co powinnam zrobić.

– Nie ma pary, która by się nie kłóciła. Ale fakt wasza sprzeczka była bezpodstawna. Naskoczył na ciebie bez powodu. Pewnie już przemyślał swoje zachowanie i teraz mu głupio.

Objęła mnie ramieniem, żeby mnie pocieszyć. Uśmiechnęłam się lekko. Martyna zawsze jest, żeby mnie wysłuchać.

Idąc korytarzem zobaczyłam idącego znad przeciwka Adama. Nasze spojrzenia się spotkały, a ja już miałam nadzieje, że podejdzie i przytuli. Jednak on nas wyminął, skupiając wzrok w telefonie. Zabolało.

Spojrzałam na Martynę ze smutkiem. Widziałam, że czuje to samo.

– On... potrzebuje jeszcze trochę czasu.

Na sprawdzianie z geografii nie mogłam się skupić, bo ciągle myślałam o Adamie. Bardzo mnie zastanawiało jego wczorajsze zachowanie. Nigdy się tak nie zachowywał. Nawet jak był zdenerwowany to nigdy tak nie reagował. Co lub kto doprowadził go do takiego stanu?

***

Gdy weszłam do domu, odetchnęłam z ulgą. W końcu piątek. Zasłużony odpoczynek. Reszcie będę mogła się wyspać. Jest końcówka września, a ja już chodzę ciągle nie wyspana.

Rozejrzałam się. Było cicho jak makiem zasiał. Czyli nikogo nie było. Weszłam do kuchni i od razu zobaczyłam małą karteczkę przyczepioną magnezem do lodówki.

,,Załatwiamy sprawy po za miastem i wrócimy jutro. W piekarniku macie zapiekankę. Kochamy was."

Wcięłam karteczkę do ręki, żeby położyć ja na stole. Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego, że nie widuje rodziców w domu. Nie mówię, że to mi przeszkadza, ale kiedyś gdy wracałam do szkoły, zastawiałam mamę robiącą obiad, a tata pracował nad swoją firmą, oglądając przy tym wiadomości. Jednym słowem, nie było tak cicho jak teraz.

Podgrzałam w mikrofalówce zapiekankę z cukinii i włączyłam komputer, by pooglądać sobie jakiś serial. Tym razem padło na ,,Lucyfera" i tak się wciągnęłam, że obejrzałam siedem odcinków. Spojrzałam na zegar i wyszczerzyłam oczy, gdy okazało się, że już po jedenastej.

Jest tak późno, a Daniela nadal nie ma. Gdzie on się podziewa? Może nocuje u Ali? Już miałam do niego zadzwonić, ale nagle drzwi otworzyły się z hukiem. Zobaczyłam brata, który ledwo trzymał się na nogach. Od razu do niego podeszłam.

– Gdzieś ty był?! – zapytałam, ale on nie odpowiedział.

Gdy ściągał bluzę i buty, zachwiał się, więc go złapałam. Poczułam od niego odurzający zapach alkoholu.

– Życie nie ma sensu... – mówił bardzo niewyraźnie. – Po co to wszystko? Życie to tylko ból, stres i strach.

Niedobrze z nim.

– Musisz się ogarnąć – mruknęłam i wepchnęłam go do łazienki. Prysznic dobrze mu zrobi.

Poszłam do kuchni i zagotowałam wodę w czajniku. Wzięłam z szafki zupkę chińską i zaczęłam kruszyć makaron. Gdy miałam wlać wrzątek do miski, mój telefon zaczął dzwonić. Mama. O, nie.

– Halo?

– Hej córcia, co tam? Wszystko dobrze?

Bywało lepiej.

– Tak, jest w porządku.

– To dobrze. A zjadłaś obiad?

– Tak.

– A lekcje zrobiłaś?

– Mamo, proszę cię. Nie jestem małą dziewczynką, która nie umie poradzić sobie z niczym.

– Po prostu się martwię. Już dawno cię nie widziałam.

To prawda. Jak ja wstaję rano do szkoły, rodzice jeszcze śpią, a gdy ja wracam, oni są w pracy i wracają, gdy ja już śpię.

– Dasz mi Daniela? Nie odbiera ode mnie telefonów.

Tego pytania bałam się najbardziej. I co ja mam teraz zrobić? Daniel nie jest w stanie rozmawiać z mamą. Ona momentalnie wyczuje, że jest pijany. Prawda, jest dorosły, ale mama nie toleruje upijaniu się do takiego stanu. Gdyby się o tym dowiedziała, rzuciłaby wszystko i tu przyjechała i zrobiła mu dwugodzinny wykład.

– On... śpi.

– Śpi?

– No wiesz, już jest późno, a po za tym był na zajęciach. Życie studenta nie jest łatwe i przyjemne.

– Przynajmniej wiem, że jest w domu.

Ciekawe, bo ja bym powiedziała, gdyby mama zadzwoniła, a Daniela jeszcze nie było.

– Ty też powinnaś iść spać.

– Tak właśnie miałam to zrobić – zobaczyłam Daniela wychodzącego z łazienki. – Dobra, mamo kończę, dobranoc.

– Dobranoc.

Rozłączyłam się i spojrzałam na brata.

– Musiałam dla ciebie okłamać mamę.

– Dzięki siostra, odwdzięczę się kiedyś – rzucił się na kanapę, krzyżując nogi w kostkach.

Wróciłam do kuchni, by dokończyć zupę, a podczas tego myślałam nad telefoniczną rozmową z mamą. Nie pierwszy raz oszukałam mamę, ale tym razem było o wiele trudniej, bo okłamałam ją na temat brata, o którego ona się martwiła.

– Czemu nie odbierałeś od mamy telefonów? – zapytałam, podając mu miskę.

– Telefon mi padł, a co martwiła się?

– I to bardzo. Ale to już nie ważne. Powiedz co się stało. Dlaczego postanowiłeś doprowadzi się do takiego stanu? – usiadłam obok niego.

Daniel utkwił wzrok w naczyniu i łyżką mieszał makaron.

– Ala – powiedział w końcu, a ja nie wiedziałam, co miał na myśli.

– Co z Alą?

– Pokłóciłem się z nią i to poważnie...

– Co się stało?

– Cóż byliśmy razem na imprezie. Poznałem tam dziewczynę i po prostu z nią gadałem, a Ala ubzdurała sobie, że ją bajeruje. Później ona flirtowała z jakimś gościem. On już prawie położył na niej swoje ohydne łapska, więc wkroczyłem do akcji. Uderzyłem go, no i zaczęliśmy się bić. Ala próbowała nas rozdzieliśmy, podeszła za blisko i...

Tu głos mu się załamał.

– ... i niechcący ją uderzyłem.

Zobaczyłam w oczach brata łzy i to był najsmutniejszy widok jaki w życiu widziałam. Ułożyłam brodę na jego głowie, przytulając go.

– Później – zaczął mówić dalej – wyszliśmy z tej imprezy i kłóciliśmy się. Powiedzieliśmy sobie trochę za dużo. Odeszła, a ja poczułem się samotny jak nigdy dotąd. Do tego nie radzę sobie na studiach, więc byłem w bardzo słabym stanie psychicznym. Poszedłem do baru i tam zatapiałem smutki. Nie wiem ile wypiłem, ale nie mogłem normalnie chodzić. Na szczęście przyszedł Wojtek i pomógł mi się trochę ogarnąć i zamówił mi taksówkę.

On też ma problemy sercowe. Ale dziwie się tej sytuacji. Przecież Ala i Daniel byli tak dobraną parą.

– Ostatnie co mi powiedziała to, to że gdyby nie gadał z tamta dziewczyną do niczego by nie doszło. Czyli jednym słowem. To wszystko moja wina. Powiedz mi, czy rozmowa z kimś jest zdradą?

Te słowa brzmią znajomo, co nie?

– Moim zdaniem nie. I nawet nie wyobrażasz sobie, że jestem w podobnej sytuacji.

– Jak to?

Spojrzałam na niego wymownie, a on odczytał, to co chciałam mu przekazać.

– Ty masz chłopaka? Czemu mi nie powiedziałaś?!

– A interesowało by się to, gdybyś był trzeźwy?

– W sumie, to nie.

– No właśnie.

– To o co poszło?

– Cóż rozmawiałam z jego wrogiem, czego mi zabronił.

– Ostro – podsumował. – Obejrzymy jakiś film?

Co za zmiana tematu. Ale w sumie chciałam przestać myśleć o Adamie.

– Jasne.

Poszliśmy do jego pokoju i złączymy pierwszą lepszą komedię na Netflixie. W połowie filmu Daniel zasnął, więc przykryłam go kocem i poszłam do siebie.

Gdy leżałam już w łóżku, telefon zadzwonił. To była Martyna.

– Wiesz, która jest godzina?

Ona oczywiście zignorowała mój komentarz.

– Nie uwierzysz czego się dowiedziałam.

Jej słowa mnie zainteresowały. Podniosłam się do siadu.

Czeka mnie nieprzespana noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro