||Seventeen||

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zostaw gwiazdkę, chcę wiedzieć że jesteś

Time skip, jeden miesiąc później

Krystian

Wstałem, zaspany przecierając oczy i podnosząc się z łóżka. Była jedenasta. To stanowczo za dużo snu dla mnie.

Poszedłem powolnym krokiem do łazienki, widząc od razu swoje odbicie w lustrze. Zaśmiałem się, przeczesując swoje włosy, by jakkolwiek wyglądać. Mimo, że Filip był poza mieszkaniem, miałem dobry humor.

Przypominając sobie wczorajszą noc, poszerzyłem swój uśmiech, przemywając twarz zimną wodą i pryskając ją tonikiem o zapachu kiwi.

To naprawdę orzeźwiające. Poszedłem do kuchni, wyciągając z lodówki składniki na kanapki. Szybko je zrobiłem i włączając serial na telewizorze, usiadłem na kanapie, zjadając je.

Nikt ani nic nie mogło zepsuć dzisiejszego dnia. Miałem w sobie tyle pozytywnej energii, że przebrałem się i wyszedłem na dwór pobiegać, wracając po godzinie.

Wszedłem pod prysznic, zalewając swoje ciało chłodną wodą i zaczynając masować skórę głowy. Zaczął dzwonić do mnie telefon, lecz zignorowałem to. Nie był to Filip, więc mogłem sobie na to pozwolić. Na jego numer mam ustawiony inny dzwonek, dlatego to stwierdziłem.

Osoba dzwoniąca nie darowała sobie tego, nie przestając zakłócać mojego błogiego spokoju. Obwinąłem ręcznik wokół pasa, wychodząc z kabiny prysznicowej. Sfrustrowany odebrałem telefon.

– Halo? – zapytałem, oczekując jakiejś oferty sokowirówki za tylko trzysta złotych z dostawą.

– Czy dodzwoniłam się do Pana Krystiana? – powiedziała poważnym tonem kobieta za słuchawką. Zbyt poważnym tonem. Momentalnie zesztywniałem.

– T-tak, coś się stało? – zagryzłem wargę zaniepokojony.

– Pan Filip miał ciężki wypadek samochodowy, pana numer był zapisany jako pierwszy w jego telefonie. Dzwonię ze szpitala na Grunwaldzkiej

– Co? – w moich oczach zebrały się łzy, a ja poczułem jak spada na mnie niewidzialne kowadło, blokujące mój oddech.

– Nie mogę udzielić więcej informacji. Proszę się zjawić w placówce, wtedy lekarz prowadzący panu odpowie na wszelkie..– nie dokończyła, bo mój telefon bezwładnie poleciał na kafelki, rozbijając się.

Miałem ochotę się rozpłakać. Jednak bardziej chcę się dowiedzieć co się stało z chłopakiem. Przecież ostatnio było tak dobrze... Było pięknie, z dnia na dzień byliśmy coraz bliżej siebie.

Pędem ubrałem się, wybiegając z domu i łapiąc taksówkę. Byłem roztrzęsiony, nadal nie umiałem przyswoić faktu, że mogło się mu coś stać.

Nerwowo strzelając palcami, wybiegłem z auta, wcześniej płacąc kierowcy i pobiegłem do recepcji w szpitalu.

– Dzień dobry, co jest z Filipem?! Filipem Pankiem – stanąłem zdyszany.

– Kim pan dla niego jest? Nie mogę udzielić informacji osobom, które nie są z jego rodziny.

– Jego... – zagryzłem nerwowo wargę – Narzeczonym!

– Proszę się zapytać lekarza w sektorze trzynaście "a" – zmierzyła mnie wzrokiem. Ach tak, zapomniałem jak to się żyje w homofobicznym kraju.

Szybko jednak wymazałem z pamięci niekomfortową sytuację, gubiąc się po całym szpitalu. Po dziesięciu minutach znalazłem ten sektor, łapiąc pierwszego lepszego lekarza.

– Dzień dobry, co jest z nim!? – patrzyłem na mężczyznę.

– Niestety nie udało nam się uratować...

Polsacik

Wiem, że mnie kochacie.

Od razu, przepraszam za taką długą przerwę. Nie shipuję od dawna, ani nie oglądam tych osób, więc trudno mi pisać "nie z przymusu".

Czuję, że już się wypaliłam jako pisarz, ale także jako osoba udzielająca się w internecie.

Ostatnio przeżywam bardzo trudny okres, w moim życiu dzieją się ogromne zmiany. Do tego niedługo święta...

Przepraszam was słońca jeszcze raz, szczerze, na prawdę.

Wiem, że jest bardzo dużo osób, które czekają na rozdziały, lecz nie mam ani siły, ani chęci.

Kocham was i wstawię kolejny as fast as possible.







Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro