Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj konkurs indywidualny w Titisee-Neustadt, a jutro powrót do domu. Trenerzy tak jak obiecali wczoraj zabrali chłopaków na trening o siódmej rano. Dziewczyny na śniadaniu pojawiły się o dziewiątej dwadzieścia. Na posiłek dostały naleśniki z sosem truskawkowym i owocami.

- To co robimy po śniadanku? - zadała pytanie Sarah. Wszystkie uśmiechnęły się pod nosem prócz Gangnes, która nie wiedziała o co chodzi.

- Idziemy na skocznie i Martyna skoczy. - odparła Sally, a Norweżka wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.

- Cooooooo?

- Płyta ci się zacięła czy co? - uniosła brew Agata.

- Tak, więc za chwilę widzimy się przed hotelem. - zakomunikowała Laura.

- A skąd weźmiecie kominezon, buty, kask i narty? - spytała siostra Kennetha.

- Nie martw się. Wszystko załatwione. - uśmiechnęła się Kamila.

Rozdzieliły się i poszły do swoich pokoi. Ubrały się bardzo ciepło, bo dzisiaj było prawie minus dziesięć stopni. Po pięciu minutach były już przed hotelem.

Na obiekt dotarły po piętnastu minutach. Skocznia nie była, aż tak wielka, bo punkt konstrukcyjny był na piątym metrze, a druga była na piętnastym metrze. Martyna zaczęła się rozgrzewać, a następnie poszła się przebrać do szatni w kombinezon, buty i kask. Zabrała narty i poszła w kierunku skoczni..

- Nie bój się. Skoczysz teraz i później znowu zaczniesz. - przytuliła ją Wiktoria. Norweżka odwzajemniła gest i poszła na górę. Siadła na belce i odepchnęła się. Wylądowała bez upadku. Widać było, że była szczęśliwa. Odpięła narty i zdjęła gogle. Miała czerwone oczy.

- Czemu płakałaś? - zapytała Harriet.

- To ze szczęścia. - wytarła łzy i uśmiechnęła się szeroko.

- Zrobiłam ci zdjęcia, patrz. - pokazała jej telefon ze zdjęciami, gdy Martyna wybiła się z progu, Marshall. Norweżka uśmiechnęła się pod nosem i poszła w stronę drugiej skoczni. Znowu wybiła się z progu, żeby po chwili wylądować.

******

Dziewczyny przed dwunastą były już w hotelu. Skoczkowie zbierali się w jadalni na obiad. Płeć piękna dołączyła do nich. Norweżki dosiadły się do swojej reprezentacji.

- A gdzie to się było? - uniósł brew Andreas.

- A na skoczni. - odparła Tande, a oni zdziwili się.

- Przecież konkurs jest dopiero o piętnastej trzydzieści. - powiedział Johann.

- No, ale Martyna skakała z K5 i K15. - uśmiechnęła się Smith.

- Żartujecie sobie z nas? - uniósł brew do góry Kenneth. Kiwnęły głową przecząco, a Harriet pokazała im zdjęcie jak Martyna skakała. - Siostra, co ci się stało w głowe?

- Nic. - wzruszyła ramionami, śmiejąc się.

Wszyscy zjedli w spokoju posiłek. Skoczkowie nadal byli zdziwieni tym co zrobiła młoda Gangnes. Po posiłku mężczyźni pojechali na skocznie w celu treningu oraz serii próbnej.

Dziewczyny wróciły do swoich pokoi. Alexandrine od razu rzuciła się na łóżko pod cieplutką kołdrę. W końcu prawie trzy godziny na mrozie to nie jest fajne. Sarah, Kaetlyn oraz Emma poszły w jej ślady. Amerykanki nie mogły uwierzyć, że jeszcze Engelberg, a następnie przerwa świąteczna i później Turniej Czterech Skoczni. W zeszłym roku Stoch wygrał ten cykl, a teraz ciekawe kto?

- Ten rok za szybko mi minął. - mruknęła Kaetlyn.

- Nie tylko tobie. - rzekła Caspers. - Już niedługo luty i Igrzyska.

- Nie mogę się doczekać. - uśmiechnęła się Davis.

*****

W końcu przyszedł czas, żeby iść na skocznie. Droga im zajęła jakieś dziesięć minut. Poszły w stronę trybun, żeby zająć miejsca. Konkurs miał zacząć się równo o piętnastej trzydzieści, ale organizatorzy stwierdzili, że rozpocznie się jednak o piętnastej piędziesiąt. Na liście startowej jest piędziesięciu zawodników, którzy będą startować w konkursie indywidualnym. Wszyscy się denerowali, bo konkurs nadal się nie rozpoczął.

- Konkurs zacznie się dopiero o szesnastej trzydzieści! Proszę o cierpliwość. - powiedział spiker. Olivia, Laura, Kaetlyn oraz Harriet poszły po gorące napoje, bo nie zamierzały marznąć, czekając na konkurs. Kubacka przez przypadek weszła w kogoś, oblewając go gorącą czekoladą. Niestety tym kimś był Stoch.

- Via nie umiesz chodzić? - wybuchnął śmiechem Kamil razem z Niemką, Amerykanką i Norweżką.

- To ty nie patrzysz jak łazisz. - pokazała mu język i poszła po nowy napój. Tym razem na nikogo nie wylała gorącej cieczy.

- Jeszcze się nie rozpoczął? - zapytała Geiger. Kiwnęły przecząco głową.

- O siedemnastej ma się rozpocząć. - odparła Kasia.

Konkurs rzeczywiście rozpoczął się o siedemnastej. Zawodnicy zaczęli skakać z ósmej belki. Nagle zaczął padać deszcz. Warunki dla skoczków są loteryjne jak to stwierdził spiker.

- Jutro będę chora jak nic. - skomentowała to Wiktoria, a dziewczyny przytaknęły.

Na belce usiadł Maciek Kot. Wybił się z progu i zaliczył upadek. Agata wystraszyła się bardzo. Razem z Alexandrine poszły w stronę karerki, w której przebywał Kot. Zawody zakończyły się ostatecznie po pierwszej serii. Pierwsze miejsce zajął Richard Freitag, drugie Andreas Wellinger, a trzecie Daniel Andre Tande.

Wszyscy wrócili busem do hotelu i od razu poszli na kolację, na którą mieli kanapki oraz zieloną herbatę. Wiktoria zaczęła kichać pod czas jedzenia, a Laura razem z nią.

- Chyba ktoś tu chory będzie. - powiedział Leyhe.

*****

Jak wam dzień mija? ⛅
Bo ja mam zamiar iść na rower, w końcu taka ładna pogoda za oknem, więc trzeba korzystać! 🌞

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro