Rozdział 44

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ważna notka pod rozdziałem ⬇️

Na niedzielę zaplanowano konkurs indywidualny, który niestety się nie odbył, więc trenerzy kadr postanowili wrócić wcześniej do swoich krajów, aby potrenować skoczków przed Mistrzostwami Świata w Lotach w Oberstdorfie. Później zostanie Zakopane, Willingen i Igrzyska Olimpijskie. Kadra niemiecka jako pierwsza opuściła Bad Mitterndorf, ponieważ już o szesnastej trzydzieści byli w swojej ojczyźnie. 

- Tak, więc chłopaki jutro widzimy się na treningu o piętnastej. W takim razie do zobaczenia, a Wiktoria i Laura my zobaczymy się w Oberstdorfie. - uśmiechnął się Werner Schuster, puszczając oczko dziewczynom, na co one wybuchnęły śmiechem.

- Trener was podrywa! - krzyknął Eisenbichler. - Powiem to wszystko Kraftowi i Forfangowi! 

- I co myślisz, że pobiją trenera? - prychnęła Geiger. - Prędzej by wylecieli z kadr, a przy okazji skopali tobie tyłek, bo ich podpuściłeś. 

- Czemu ty zawsze masz rację? - mruknął Markus.

- Nie podlizuj się, bo oberwiesz nartami od Johanna. - uśmiechnęła się złośliwie. - Do zobaczenia głupie chłopy! - pomachała w ich stronę. Przytuliła się na pożegnanie do Wiktorii. Razem z Karlem wrócili do ich domu w Oberstdorfie. Ich rodzice rzucili się na dwójkę rodzeństwa. Mama od razu rozkazała im usiąść do stołu, aby zjeść coś ciepłego. 

Laura po skończonym posiłku, poszła do swojego królestwa. Walizkę postawiła w kącie. Na razie nie miała ochoty rozpakowywać jej, dlatego od razu położyła się na łóżku. Nawet nie zauważyła kiedy ze zmęczenia usnęła.

*****

Kadra Polska również była już w swoim kraju. Olivia od dwóch godzin leżała przed telewizorem, objadając się ciasteczkami. Nagle jej telefon wydał z siebie dźwięk, co wystraszyło Kubacką, że aż prawie spadła z sofy. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie młodej Kot. 

- Halo?

- Via, zbieraj dupę i chodź do mnie. - odparła Agata. 

- Ugh to jest tak daleko, nie chcę mi się. - mruknęła siostra Dawida.

- Nie przyjmuję sprzeciwu. Za dwadzieścia minut widzę cię u mnie, a jak nie to oberwiesz nartami Maćka. - powiedziała stanowczo, a następnie zakończyła rozmowę nie czekając na odpowiedź Olivii. Dziewczyna jęknęła na cały dom, na co jej ojciec wybuchnął śmiechem. 

- Mogę cię podwieźć do Agaty. - zaproponował na co dziewczyna zgodziła się od razu. Pobiegła się przebrać do pokoju. Założyła czarne jeansy i moro bluzę. Włosy spięła w kucyka. Nie malowała się wcale, bo szła tylko do przyjaciółki. Zeszła na dół, gdzie jej ojciec już czekał. Założyła kurtkę, buty i szalik. We dwoje  wsiedli do auta. 

Po dziesięciu minutach byli pod domem Kotów. Pożegnała się z ojcem, a następnie weszła do budynku. Od razu przywitała ją pani Małgorzata, mama Agaty, Maćka i Kuby. Zdjęła buty, kurtkę i szalik. Skierowała się w stronę pokoju przyszłej pani Wellinger. Dziewczyna leżała na łóżku z laptopem i widocznie z kimś rozmawiała. Nawet nie zauważyła Kubackiej.

- Zabiję tą Vię jak nie pojawi się za pięć minut. - warknęła w stronę urządzenia. Kubacka rzuciła się na nią o mało nie zgniatając jej laptopa. 

- Nie zabijesz mnie, bo już jestem. - uśmiechnęła się złośliwie. Odwróciła głowę  w stronę laptopa. - Cześć, Wellinger. Już się stęskniłeś za Agatą? - uśmiechnął się i kiwnął głową na tak. - Przykro mi, ale już się nią nie nacieszysz. Do widzenia. - zakończyła rozmowę. - A teraz gadaj po co mnie tutaj ściągnęłaś. 

- No, bo idziemy zaraz na lodowisko. Ty, ja, Maciek, Kasia i Kamil. - uśmiechnęła się na ostatnie imię. 

- Ty widzisz jak ja wyglądam? Jak debil. - podsumowała swój wygląd. - Daj mi chociaż pomalować sobie brwi, bo ogłupieje.

*****

Alexandrine miała zamiar przeleżeć cały dzień odkąd wróciła do swojego kraju. Chciała w końcu odwiedzić rodzinę. Siedziała razem z tatą na kanapie, rozmawiając o jej wycieczce na Puchar Świata w skokach narciarskich. 

- To ile zostało jeszcze konkursów? - zapytał pan Caspers. 

- No teraz Oberstdorf, Zakopane, Willingen, Igrzyska w Pjongczang, Lahti, Raw Air i Planica. - odparła Amerykanka. 

- I później wracasz tutaj? - odezwała się tym razem mama. 

- Nie wiem. - wzruszyła ramionami. - Zobaczymy co los przyniesie. - jej mamie wypadła prawie miska z rąk, kiedy usłyszała co powiedziała córka. Razem z ojcem spojrzeli na siebie, a później na Alexandrine. - Nie dramatyzujcie tak. Jestem pełnoletnia i jeżeli będę chciała zostać w Europie to to zrobię. - mruknęła. 

- W takim razie idziemy teraz na zakupy ty i ja. - zarządziła matka. - Jeśli mam cię widzieć dwa razy w roku albo nawet wcale to muszę nadrobić ten czas z moją ukochaną córeczką, więc zbieraj się. 

- To jutro ja zabieram ciebie gdzieś. - uśmiechnął się ojciec. Caspers poszła do swojego pokoju przebrać się w coś bardziej wyjściowego niż stare dresy i bluza. Założyła jeansy i bluzkę z długim rękawem. Poprawiła makijaż, a następnie zeszła na dół. Założyła kurtkę, szalik, czapkę i buty. Jej matka właśnie wyszła z łazienki. Również ubrała się, a po chwili były już w aucie. 

******

Sally od razu jak wróciła do domu została ściągnięta do salonu, gdzie rodzice zaczęli ją o wszystko wypytywać.

- Musisz przywieźć tutaj tego twojego chłopaka. - uśmiechnęła się jej matka. Sally od razu się zdziwiła. - Przecież widziałam w telewizji! Jak się całowaliście nawet.

- Jak ci coś zrobi to masz mi dzwonić. Znajdę go nawet w Słowenii. - wtrącił się ojciec. Jego żona skarciła go wzrokiem.

******

Wybaczcie, że rozdziałów nie ma od dłuższego czasu, ale straciłam trochę wene do tej książki i jeszcze doszła do tego wszystkiego szkoła, dlatego na razie zawieszam tą książkę na czas nieokreślony.
Przepraszam bardzo 😪

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro