II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Ola miała rację - w tym domu było jak w pałacu. Ich stary dom nie był nawet w jednej czwartej tak duży jak ten, pokój Alexa był wielkości ich dawnego salonu, a w łóżku zmieściłyby się może nawet cztery osoby. Alex wszedł do nowego pokoju sekundę przed tym, jak ojciec zawołał go z dołu. Cofnął się wiec niechętnie, zbiegł po wysokich drewnianych schodach i zatrzymał w dużym holu, czując jak od tych kursów po zabójczo stromych schodach palą go łydki.

Na progu stała kobieta w długim, jasnym warkoczu, wyglądająca na około sześćdziesiąt lub więcej lat. Dopiero gdy Alex podszedł bliżej, zauważył, że Jej włosy są po prostu siwe niczym wełna.

Ola też właśnie zeszła po schodach i zatrzymała się obok brata.

- Dzień dobry pani Sunrise - uśmiechnął się pan Juliusz. Musimy z żoną lecieć, wiec powierzamy pani dzieci. Kochanie! - ostatnie słowo krzyknął do mamy, która wybiegła z salonu z torebką pod pachą.

- Już jestem - wysapała. - Lećmy, misiu, jesteśmy strasznie spóźnieni. Richard mówił, że mamy być o dwudziestej, a jest wpół do. Nie zdążymy dojechać w 20 minut, bo...

- spokojnie, Marysiu, nie ma pośpiechu. - pan Leśnicki przerwał zmartwienia żony i chwycił ją pod ramię. - I tak to zajmie nam kilka godzin. Już dzwoniłem do Richarda i nie będzie żadnego problemu, jeśli przyjedziemy trochę później.

Rodzice Oli i Alexa musieli jechać do miasta, które było oddalone o dwie godziny drogi samochodem od Lightness, aby przywieźć do nowego domu drugą partię mebli i starych rzeczy. Najwidoczniej właśnie z tego powodu zatrudnili panią Sunrise, aby niańkowała rodzeństwo pod ich nieobecność.

Pani Leśnicka roześmiała się nerwowo.

- Dobrze, dobrze. Wszystko będzie dobrze. - odetchnęła głęboko. - Olu, weź lekarstwo, pamiętaj. Alex, wiesz, co robić, jakby coś się stało. Opiekuj się Olą. No i bądźcie grzeczni. Słuchajcie się pani, ekhem... - Spojrzała niepewnie na starszą panią stojącą w pobliżu, próbując przypomnieć sobie jej nazwisko, ta jednak nie odezwała się ani słowem, przez co sytuacja przez chwilę była niezręczna. Potem odezwał się Alex.

- Jasne mamo, Będziemy grzeczni. - zaczął z uśmiechem, który Ola aż za dobrze znała. - Zjemy zaraz kolację, bez żadnych słodyczy, potem się wykąpiemy, umyjemy zęby, no i pójdziemy spać przed dwudzie... - nie skończył, bo Ola kopnęła go mocno w kostkę, pragnąc zatrzymać ten potok kłamstw, który Alek próbował wcisnąć rodzicom.

Starsza pani patrzyła na nich uważnie.

- Bardzo się cieszę, kochani - tata już otwierał drzwi wejściowe. - i jeszcze raz pani dziękujemy. Do widzenia, dobranoc.

- Dobranoc. - odparli jednocześnie Alex i Ola. Gdy tylko drzwi zamknęły się za rodzicami, rodzeństwo zwróciło wzrok na kobietę stojącą w cieniu.

Odwzajemniła spojrzenie. Miała jasnoniebieskie oczy, delikatna błękitną sukienkę do kostek, czarna chustę na ramionach. Z jej uszu zwisały wielkie okrągłe i złote kolczyki z wisiorkami, a na szyi miała mnóstwo naszyjników.

Wyglądała niezwykle - jak starożytna grecka księżniczka, czy dama dworu.

Ola spróbowała się uśmiechnąć i chciała przywitać, ale Alex ją ubiegł.

- No dobra, to my spadamy. - rzucił, po czym złapał siostrę za rękę i pociągnął ja w górę po schodach. Ola odwróciła się jeszcze i zobaczyła, że kobieta zniknęła, pewnie w kuchni, by zrobić kolację.

Przyspieszyła, aby dogonić brata.

- nie wiemy nawet, jak ona się nazywa. - zauważyła. - jak mamy do niej mówić?

- To bardzo proste - roześmiał się Alex, odwracając się i idąc tyłem. - nie będziemy nic do niej mówić... Ale...

Zatrzymał się.

- Czekaj, czekaj... Przyznaj, że jest trochę przerażająca, prawda? - na jego twarzy zagościł chytry uśmieszek. - może nic nie mówi, bo jest duchem...? No wiesz... Duchy nie mówią... No dobra, niech ci będzie, żartuję. - poddał się, widząc wzrok siostry. Ruszył znowu, nadal tyłem. - To jakaś stara wariatka i tyle.

- Może - Ola wyruszyła ramionami, nieprzekonana co do ,,prostego'' pomysłu brata. - uważaj, bo możesz się przewrócić, jak będziesz tak dziwnie chodzić.

- No co ty! - prychnął Alex. - mam bardzo dobrze rozwinięty zmysł równowa... Ałaaa!!! - wrzasnął, bo potknął się o krawędź dywanu leżącego na korytarzu i wylądował na ziemi. Drewniana podłoga zatrzeszczała pod jego ciężarem.

- Mówiłam - westchnęła Ola, pomagając mu wstać. A teraz come on, bo musimy zjeść kolacje, umyć zęby, wykąpać się i iść spać przed dwudziestą. No, chyba że coś innego obiecałeś rodzicom?

Ledwo powstrzymała się od śmiechu, widząc minę Alexa.


________

Hej kochani!

Pozdrawiam Natalię! 😉❤️ I wszystkich obserwujących ♥️♥️♥️

PS. Strasznie dziękuję za te 40 gwiazdek!!! ♥️ To ogromnie motywuje, a ja piszę dopiero 10 dni 😆😅


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro