II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było po dziesiątej w nocy, kiedy wreszcie poszli do łóżek. Oli udało się namówić brata, żeby się wykąpał i zjadł na kolację coś innego oprócz czekolady, a teraz siedzieli na wielkim łóżku w jej pokoju. Alex przeglądał wykopane z jakiegoś pudła jakieś stare horrory i komiksy Marvela, a Ola puściła sobie The Dreaming - najnowszą kasetę Kate Bush. Wsunęła się pod kołdrę i rysowała w notesie mamy, jedynym z całkiem pustymi kartkami (który teoretycznie był jej, bo mama go nie używała).

- Ty serio musisz tego słuchać? - Nie wytrzymał w końcu Alex. - Zlituj się, siostra! Przecież ona ZAWODZI!

- Nie zawodzi, tylko ty się nie znasz - stwierdziła Ola. - Ale jak ci zależy, mogę przewinąć. I tak nie przepadam za tą piosenką.

- Dzięki Bogu! - Alex przewrócił oczami. - Przynajmniej trzy minuty mniej tych tortur.

Ola trzepnęła go poduszką.

- Mi się to podoba! 

- Dobra, dobra - roześmiał się. 

Dziewczyna pokręciła z uśmiechem głową, wyciągnęła z odtwarzacza kasetę i zaczęła przewijać taśmę za pomocą ołówka.

Parę lat temu nie zgodziła by się robić czegokolwiek na rękę Alexowi - ani nikomu innemu - no, chyba, że z własnej woli. Zaśmiałaby się tylko i prychnęła, że na takie przywileje jak kaseta trzeba zasłużyć. Kiedyś była upartą smarkulą z zadartym nosem, która lubiła robić wszystko po swojemu, więc teraz w zamian starała się być miła dla Alexa i dla rodziców. 

Była im to winna.

- Może być, jaśnie panie? - spytała, wyjmując ołówek z otworu.

Alex wzruszył ramionami.

- Nadal strasznie wyje. Ale nie przeszkadzaj sobie, spróbuję wytrzymać te męczarnie.

Posłał jej szeroki uśmiech i wrócił do komiksu.

Siedzieli jeszcze kilkanaście minut, aż Ola stwierdziła, że jest zmęczona. Wyłączyła muzykę i wygoniła Alexa, a potem zgasiła światło i po chwili w jej pokoju zapadła cisza. Alex zdecydował, że też pójdzie już spać, bo chociaż nie był zmęczony, wiedział, że jeżeli wstanie później niż o ósmej, rodzice będą podejrzewać, że późno poszedł spać. Tym bardziej, że tak właśnie było. Odłożył więc swój stary komiks o duchach i wsunął się pod kołdrę.

Swoją drogą, ciekawe, czy w tym domu naprawdę mieszkają jakieś duchy, pomyślał. Kto wie, może uda mi się któregoś zobaczyć...

Pchnięty tą myślą zerwał się z łóżka i cicho uchylił drzwi. Przeklął je w myślach, gdy lekko zaskrzypiały. Zostawił więc drzwi uchylone i przeszedł na palcach pięć metrów, gdy o czymś sobie przypomniał. Szybko wrócił do pokoju i wyciągnął z częściowo rozpakowane walizki przypadkowe ubrania, następnie zwinął je na łóżku i przykrył kołdrą. Ocenił z uznaniem swój twór, po czym wyszedł z pokoju, gwałtownie otwierając na oścież drzwi.

Tym razem nie zaskrzypiały.

Cicho, żeby przypadkiem nie usłyszała go Ola, ani żaden duch, zszedł na palcach po schodach i stanął w miejscu. Chwilę zastanawiał się, odkąd zacząć, ale wreszcie zdecydował się na korytarz po prawej, bo wyglądał na mroczniejszy niż salon.

Ukrył się w cieniu pierwszych z brzegu drzwi i zaczął czekać. I wtedy dopiero zaczął zastanawiać się, na co czeka.

- Cholera - mruknął, wychylając się z mroku. Chciał szukać duchów, ale przecież nie miał żadnego planu. Już miał ruszyć z powrotem, gdy nagle zamarł i błyskawicznie cofnął się w cień.

Ktoś - lub coś - bezszelestnie zmierzało w jego stronę z głębi korytarza. Miało długie, białe szaty do ziemi, delikatnie świecące w ciemności, twarz ukrytą w cieniu kaptura i trzymało coś w dłoni. Chłopak przycisnął się plecami do drzwi i starał się jak najciszej oddychać. Czuł, że drży z ekscytacji i strachu, gdy postać zbliżała się coraz bliżej. Wstrzymał oddech, gdy w ręce zjawy błysnęło czerwienią.

- Jeszcze nie śpisz? - usłyszał cichy, zachrypnięty głos i postać zatrzymała się tuż przed nim.

- U-umiesz mówić?! - To była jedyna rzecz, jaka przyszła mu do głowy. - Przecież duchy... Nie potrafią mówić...!

- Owszem, nie potrafią - wyszeptała zjawa. - A ty powinieneś dawno być w łóżku.

- Ale ty mówisz! - zachłysnął się Alex.

Oczy postaci na ułamek sekundy zabłysły bielą, ale na tyle mocno, że Alex to zauważył.

- Dlaczego nie miałabym mówić?

- Bo... Jesteś duchem...?

- Nie jestem duchem - mruknął duch z irytacją. - Jestem Marigold. A ty teraz marsz do łóżka.

Marigold Sunrise, pomyślał sobie chłopak, przypominając sobie, słowa taty sprzed kilku godzin. Kobieta ruszyła dalej, w stronę kuchni, a on poczuł, jak emocje opadają z niego jak powietrze z nadmuchiwanej piłki.

Zawiedziony wrócił do swojego pokoju. Wszedł do wielkiego łóżka i starał się zasnąć.

Bez skutku.

Przewracał się z boku na bok, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Jak to możliwe, że w nowych miejscach nigdy nie można zasnąć?

Wreszcie, po liczeniu baranów, owiec, kanarków i terapii psychologicznej mamy, która każdej nocy przed snem ,,chowała swoje myśli do pudełka przy łóżku'' udało mu się zasnąć.

Tylko na chwilę.

________________

Hello Everybody! ♥️

Od razu muszę się przyznać, że mam bekę z Alexa. To be honest, jak to pisałam rok temu, to go za bardzo nie lubiłam.

Teraz już go lubię.


Żarcik⬇️

>> Chcę sobie zrobić basen w ogródku, kopię, kopię, i nagle patrzę - a tu buła. I nie chodzi mi tu o zwykłą bułkę. 🤔🤔🤔<<


Witam nieznaną idiotkę! ✋😎


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro