IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ola wyszła z ogrodu przez zacinającą się furtkę obok bramy i skierowała się w prawo. Gdy wracała rano z piekarni, zauważyła, że można tamtędy dojść bezpośrednio do lasu. Poszła właśnie tam, a zapach drewna i żywicy owiał zapraszająco jej twarz. Przywitało ją suche igliwie i zeszłoroczne liście szeleszczące pod butami. Zapach żywicy i świerków unosił się w powietrzu, mieszając się z odległą wonią soli morskiej. Ruszyła w tamtą stronę.

Ten las był inny niż wszystkie, w których była. Sosny miały czerwonawe pnie, a wokół nich unosiła się mlecznobiała mgła, gdzieniegdzie rosły też świerki i młode brzozy. Wszystko to sprawiało, że las wyglądał niemal magicznie.

Olę przyciągał do sobie odległy szum morza i krzyk mew. Czuła, że schodzi z górki, a po chwili pod jej stopami zachrzęścił piasek. Zajęła więc buty i szła dalej na boso, trzymając je w ręku.

W końcu między paniami drzew dostrzegła ciemną linię oceanu i wybiegła na plażę. Wodę z obu stron otaczały lądy, tworząc łagodną zatokę. Jasny piasek falował od śladów stóp, wśród wzburzonych fal widać było łodzie i kutry, a daleko na horyzoncie majaczył zarys platformy wiertniczej. Jakieś sto metrów na prawo znajdował się pomost, przy którym cumowały łodzie, i zabudowania, które byly pewnie sklepami przy plaży w Lightness.

Ola zbliżyła się do skał, które wznosiły się tuż przy brzegu, obmywane przez fale i obrośnięte glonami w miejscu, gdzie zaczynało się morze. Wspieła się na pierwszą z nich, rzuciła buty na chłodny kamień i usadowiła się obok.

Przez kilkanaście minut siedziała tak, wpatrując się w szare, mgliste niebo i krążące po nim samotne mewy i wiecznie ruchomą wodę kotłującą się między skałami. Lubiła takie spokojne i piękne miejsca jak to. Można było w nich spojrzeć w głąb siebie.

Ciekawe, czy w tej wodzie są muszelki, pomyślała. Zeskoczyła ze skały do zimnej wody i ukucnęła, by lepiej widzieć dno.

Były tam - mnóstwo malutkich zakręconych muszelek, kamyków w różnych kolorach i kształtach, Ola zauważyła nawet kawałek szkła wygładzony przez fale. Wzięła tylko te najładniejsze, kilkanaście muszelek i szkiełko, żeby następnymrazem mieć co zbierać, a potem rozłożył je na skale, żeby wyschły.

Może to głupie... - pomyślała, przyglądając się muszelkom. Ale lubię to robić.

Gdy była młodsza, razem z rodzicami jeździli na plażę. Morze zawsze kojarzyło jej się ze słońcem, ciepłem i rodziną. Wszyscy zawsze wracali z co najmniej garścią muszelek, które razem zbierali i sprawiało to, że czuła się bezpiecznie.

Zrobiło się chłodniej, więc Ola schowała wszystkie morskie skarby do kieszeni i pobiegła w stronę powrotną.

* * *

Zjedli obiad.

Przynajmniej, to zrobili razem, gdy nie było jej w domu. W każdym razie wolała myśleć, że zjedli go razem.

Poszła sprawdzić, gdzie są rodzice - pili teraz kawę w jednym z saloników, tym na pierwszym piętrze, z rozstrojonym fortepianem, stołem do bilardu, oknami z wykuszami i mnóstwem roślin. Przeszło jej przez myśl, że trzeba będzie poświęcić sporo czasu na podlewanie ich.

Ola miała wielką ochotę usiąść w spokoju i włączyć Aerosmith albo Beatles'ów, których kasety przywiózł jej kiedyś dziadek na święta. Zamiast tego poszła jednak poszukać Alexa. Czuła, że powinna z nim porozmawiać, nawet nie o żadnych drzwiach - tak po prostu, żeby pogadać - ale znów gdzieś zniknął.

Ola zajrzała do jego pokoju - drzwi były uchylone, na jego łóżku leżały trzy książki, klucz uniwersalny i jakaś zmięta kartka, złożona na pół. Podeszła bliżej. Spojrzała przelotnie na tytuł książki leżącej na samym wierzchu: ,,Sekrety Ślusarstwa'' głosiły wielkie błyszczące litery wygrawerowane na okładce.

Co się z tobą dzieje, Alex? - pomyślała, patrząc się na złoty napis. Od kiedy jej brat zaczął się interesować ślusarstwem?! Chyba już kompletnie mu odbiło.

Usiadła na jego łóżku i zamachała nogami. Nie miała za bardzo co robić, oprócz czytania i słuchania muzyki, więc po chwili stwierdziła, że po prostu poczeka, aż Alex wróci. Podniosła się z łóżka, a pod jej ręką coś zaszeleściło, jej wzrok padł na pożółkłą kartkę leżącą na kołdrze. Była bardziej krucha, niż dziewczyna się spodziewała, gdy wzięła ją do ręki. Gdy rozłożyła kartkę, jej oczom ukazała się odręczny, misterny szkic klucza zrobiony za pomocą ołówka. Przyjrzała mu się z fascynacją, tak jak malarz ogląda dzieło innego malarza. Kochała rysować, a ten szkic był zrobiony w tak dokładny sposób, że było to aż nieprawdopodobne.

- Co robisz w moim pokoju!? - Usłyszała głos i uniosła głowę.

- Alex! Szukałam cię. Gdzie byłeś?

- Oddaj to. - wyrwał kartkę z jej dłoni, jakimś sposobem jej nie rwąc. - To nie twój pokój, więc nie wiem, co tu robisz. I nie wolno ci ruszać moich rzeczy, więc wyjdź.

Ola patrzała na niego chwilę, zaskoczona. Mówił tak często do rodziców, gdy go wkurzali, jednak odkąd ona trzy miesiące wcześniej wróciła do domu, nigdy nie zwrócił się do niej w ten sposób.

- Nie słyszałaś? - Ton głosu brata sprawił, że przeszedł ją dreszcz. - Idź sobie!

Ola wstała i, odwracając się jeszcze przez ramię, wyszła z jego pokoju, zamykając cicho drzwi.

~~~~~~~~

Hej kochani! Mam do Was wielką prośbę. Zostawiajcie proszę gwiazdki, bo widzę, że są wyświetlenia, a gwiazdek prawie wcale. A one bardzo motywują.

Życzę wam miłego andwentu i pozdrowionka dla @Rilla56 :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro