3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


  Pierwszy września nastał wyjątkowo szybko i mógłby minąć równie szybko ale wszystko popsuła pewna kręcono włosa, wysoka kreatura. 

- Czyli to moja wina? A ty swojej winy nie widzisz?! - wychodzili z klasy chwilę po tym jak nowy wychowawca Louis'a przedstawił go reszcie klasy, którą szatyn i tak znał lub kojarzył. Zaczepił Niall'a bo z nim akurat jeszcze czasami rozmawiał podczas swojego pobytu w Londynie, ale na jego nieszczęście Harry musiał się do nich przyczepić. 

- Ja nic nie zrobiłem, to ty ciągle dręczyłeś mnie swoimi telefonami. Dzwoniłeś codziennie po kilka razy jakby nie wiadomo co się działo! - odpowiedział Harry idąc po lewej stronie Niall'a, Louis był po prawej stronie blondyna. 

- Właśnie o to chodzi, że nic nie zrobiłeś! Gratuluję, jak do tego doszedłeś? - zakpił z niego nie mogąc się powstrzymać. 

- Masz do mnie problem nie wiadomo o co, więc z łaski swoje przestań na mnie krzyczeć, bo ludzie się patrzą. - powiedział ozięble i pokazał ręką dookoła. 

- Nie wiadomo o co to ty się obrażasz i mnie ignorujesz! Nic po za sobą i czubkiem swojego nosa nie widzisz! 

- Zamknij się już kurwa! Nie będę z tobą rozmawiać o niczym, więc się już kurwa zamknij! - wykrzyczał i pociągnął biednego Niall'a za sobą w drugą stronę korytarza pozostawiając Louis'a samego przed wejściowymi drzwiami szkoły. 

Stał tam silnie wkurzony jeszcze przez kilka minut nim w końcu wyszedł ze szkoły i wrócił do domu. 

- Nienawidzę go, kurwa jak ja go nienawidzę. - rzucił się na swoje łóżko i westchnął do słuchawki telefonu. 

- Aż tak źle było? - spokojny głos Zayn'a rozbrzmiał w jego telefonie. Zadzwonił do niego jak tylko przekroczył próg swojego domu, a chwilę później też swojego pokoju. 

- Tak. On po prostu przyczepił się do mnie i Niall'a tak jakby on był jego kurwa własnością. Nawet nie zdążyłem z nim normalnie porozmawiać bo ten debil się przyczepił. On jest naprawdę jakiś pojebany. Rozumiesz to, że ja coś mówiłem do Horana, a on się wciął tak jakby mnie tam wcale nie było?! Dwa lata, a on nadal nie przestał mnie ignorować. Ja tam kurwa stałem obok niego, a on mnie zignorował! -  Louis wyrzucał z siebie słowa z prędkością światła i ciągnąłby dalej, ale Zayn w porę mu przerwał. 

- Uspokój się. Rozumiem zignorował cię, jest pojebany i go nienawidzisz, ale musisz to przeżyć. Musisz wytrzymać z nim do końca roku, ignoruj go po prostu. Wykorzystaj jego własną broń przeciwko niemu. - to było wręcz nieprawdopodobne jak spokojnie Malik z nim rozmawiał. Louis był naprawdę wkurzony, a Zayn odpowiadał mu takim tonem jakby zadzwonił do niego co najmniej na ploteczki, a nie wyrażanie swojej nienawiści do Harr'ego. 

- Ale on jest inny, on jest jakimś kurwa wyjątkiem i myśli, że wszystko mu wolno. Zayn ja tu prędzej umrę, wybuchnę ze złości niż skończę tą głupią szkołę. Jak ja bym chciał znowu być w Londynie, ugh. A co u was? - powoli złość z niego uchodziła, a jego żołądek domagał się w końcu jakiegoś pożywienia, bo od rana wypił tylko herbatę. 

- No na rozpoczęciu było tak jak w tamtym roku, nic specjalnego. Liam jest u mnie, chcesz z nim pogadać? - zaproponował po krótkiej przerwie. 

- Jasne. - usiadł na łóżku i wsunął swoje stopy w puszyste kapcie, a następnie wyszedł ze swojego pokoju. - Hej Payno. 

- Siema Tommo. Słyszałem wszystko, więc nie musisz się powtarzać. - poinformował go, a Louis przewrócił oczami, bo oczywiście że wszystko słyszał, dziwne by było gdyby Zayn nie włączył głośnomówiącego. 

- Tak domyśliłem się. Czy pani Harris za mną tęskni? Na pewno tak. - zmienił temat i zszedł po schodach udając się do kuchni. 

- Wręcz przeciwnie. Była niesamowicie szczęśliwa, że nikt jej nie przeszkadza podczas przemowy w klasie. - Louis miał w zwyczaju przedrzeźniać ich wychowawczynię podczas 'ważnych' przemówień takich jak na przykład rozpoczęcie roku lub zakończenie. W głębi duszy wiedział, że pani Harris go uwielbiała. 

- Jeszcze za mną zatęskni. A tak ogólnie co robicie? - zapytał i również włączając tryb głośnomówiący, bo musiał przecież przygotować sobie coś do jedzenia.

- Siedzimy u Zayn'a w garażu i palimy trawkę. Generalnie brakuje nam ciebie. - typowo, pomyślał Louis. Nadal pamiętał jak w zeszłym roku szkolnym mama Louis'a się dowiedziała o paleniu trawki i dała mu szlaban na cały miesiąc. Żadnego wychodzenia, żadnego zapraszania znajomych i żadnego telefonu czy innych ekranów. Myślał, że umrze przez ten miesiąc z nudów. - A ty co robisz? 

- Śniadanie albo obiad, nie wiem jaka pora jest teraz. Jeśli jest dwunasta piętnaście to mogę zjeść jeszcze śniadanie? - zapytał i wyciągnął z lodówki drzem, a z szafki nad lodówką słoiczek masła orzechowego. 

- Myślę, że to już wczesny obiad. - powiedział Zayn, a po chwili Liam dodał - Albo późne śniadanie. - chłopaki po drugiej stronie słuchawki się zaśmiali, a Louis sam prychnął śmiechem. 

- Nieważne i tak to zjem. Oo moja mama przyjechała z Lottie, więc muszę kończyć. - pożegnał się szybko z chłopakami i rozłączył. 

- No a niby skąd miałam wiedzieć, że to nie ten podręcznik? - dało się słyszeć głos Lottie w przedpokoju, a chwilę później jego mamę. 

- Miałaś listę podręczników. Ja nie będę jeździć dwa razy dziennie do księgarni po twoje podręczniki. - przeszła obok niej jeszcze w butach wchodząc do kuchni i kładąc torbę z zakupami na stole obok Louis'a. - Za godzinę będzie obiad nie jedz nic wcześniej. - powiedziała do niego wyciągając zakupy z torby. 

- Za późno. - odpowiedział niewinnie się uśmiechając i chowając jednocześnie drzem do lodówki. 

Jay przewróciła oczami i zaczęła chować produkty do lodówki. 

- Mógłbyś pojechać z Lottie do księgarni? Bo podała mi złe wydawnictwo i ma nieodpowiednie podręczniki. - poprosiła go wzdychając ciężko. 

- Teraz? - dopytał Louis nie dlatego, że gdzieś wychodził czy miał plany, ale po prostu chciał wiedzieć. 

- Tak, no chyba że gdzieś wychodzisz. Spotkałeś się już z Harrym? Jeśli chcecie możecie zrobić nockę u nas, to by było miłe gdybyś zaprosił Niall'a i Harr'ego. - zaproponowała mu niczego nieświadoma, ale to może lepiej, bo nie zamierzał jej opowiadać o swoim związku i nienawiści do bruneta. 

- Nie robimy już nocek, mamo. Jesteśmy dorośli. - powiedział i chwycił kluczyki od samochodu informując jeszcze swoją siostrę, że za pięć minut ma być gotowa. 

- Nie jesteście dorośli tylko jak już pełnoletni. Nawet nie macie jeszcze osiemnastki. - zauważyła i posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. 

- A właśnie co do mojej osiemnastki to chciałbym dostać samochód. Możesz porozmawiać o tym z tatą? - zadał to pytanie najprzyjemniejszym głosem i najbardziej przyjaznym tonem jakim potrafił dodatkowo robiąc proszącą minę. 

- Pomyślimy o tym, a teraz jedźcie, bo za godzinę zamykają. - odpowiedziała i odwróciła się w stronę kuchenki zaczynając obiad. 

Louis z uśmiechem wyszedł z domu wsiadając do samochodu, w którym już czekała na niego Lottie. Podczas jazdy nie rozmawiali, ale nie musieli. Nigdy nie byli ze sobą jakoś bardzo blisko jak i z pozostałymi jego siostrami, ale blondynka wiedziała o dużo za dużo, żeby tak po prostu znowu ją mijać na korytarzu w domu lub ograniczać się do zdrowych kłótni między rodzeństwem. Zaparkowali przed księgarnią, a Lottie weszła do sklepu, kiedy Louis czekał na nią w samochodzie. Włączył sobie nawet radio, ale po kilku minutach je ściszył, kiedy zobaczył znajomą sylwetkę na drugim końcu ulicy.  

Styles. 

Ale chłopak nie szedł sam i nie szedł też z Irlandczykiem. Szedł z jakąś dziewczyną. Szli ze sobą za rękę. Harry szedł z jakąś dziewczyną za rękę. 

Louis przetarł oczy, bo aż nie mógł uwierzyć. Harry z dziewczyną? To było dziwne. Racja, Harry mógł być biseksualny, ale nadal to i tak było dziwne. Po za tym to będąc z Louisem Harry sam mu wyznał, że nie chce się określać, ale dobrze mu z nim. Kurwa było mu z nim dobrze, a po dwóch latach on go widzi z jakąś dziewczyną. 

Para zbliżała się powoli, a Louis dał w myślach Lottie jeszcze tylko dwie minuty, a następnie odjedzie bez niej. Ile można wymieniać podręczniki? Nie zauważyli Louisa, ale on obserwował ich może zbyt mocno, bo kilka metrów przed samochodem Harry nawiązał kontakt wzrokowy z szatynem. Zmarszczył brwi po czym rozluźnił twarz i tak po prostu, na środku chodnika nachylił się i pocałował krótkowłosą brunetkę. Louis aż się wzdrygnął na ten widok i o mało co nie zwymiotował. No dobra może trochę przesadził z tym wymiotowaniem, ale to nadal było obrzydliwe. Po pierwsze to Harry i dziewczyna, po drugie byli na środku chodnika, po trzecie Louis nie miał jak odejść z tamtego miejsca, bo musiał czekać za swoją siostrą.  

Na szczęście kilka sekund później Lottie wybiegła z księgarni i usiadła na miejscu pasażera. 

- Jestem. - zakomunikowała i nie zdążyła nawet zapiąć pasów, bo Louis jak najszybciej zjechał z krawężnika i odjechał.  - Jezu, co ty robisz? 

- Jak długo można wymieniać książki, co? To trwało jakieś milion lat. - zignorował jej pytanie i od razu na nią naskoczył nawet nie rzucając jej spojrzenia. 

- Co? O co ci chodzi? Byłam tam dziesięć minut nie więcej. - odwróciła się spoglądając przez szybę, a następnie powróciła wzrokiem na brata. - Chodzi o Harr'ego i Lisę? - zapytała domyślając się. 

- Lisa to tamta dziewczyna? - nawet nie wnikał w to skąd ona ją zna, po prostu chciał odjechać jak najszybciej. 

- Tak. Chodzą ze sobą od półtora roku. - poinformowała go przyciszonym głosem, a wzrok spuściła na swoje kolana, na których leżały trzy podręczniki. 

Od półtora roku?! Zajebiście, no kurwa zajebiście. Nie żeby miał coś tylko do tej dziewczyny, do Lisy. Zwykła niska dziewczyna z krótkimi włosami i grzywką. Louis mógłby ją uznać za ładną. Problem polegał na tym, że skoro są ze sobą od półtora roku to Harry szybko znalazł sobie kogoś na jego zastępstwo. On już miał jakąś laskę, a Louis nadal dzwonił i się martwił. Po prostu kurwa zajebiście. 

- Jesteś zły? - zapytała kiedy zbliżali się już do ulicy, na której mieszkali. 

- Zły? Nie, niby czemu miałbym być zły na kogoś kto jest dla mnie nikim i absolutnie nie interesuje mnie co robi i z kim. - powiedział zaciskając mocniej dłonie na kierownicy. 

- Okey jesteś zazdrosny. - stwierdziła i zanim Louis mógł jej cokolwiek odpowiedzieć wysiadła szybko z samochodu zanim on zdążył dokładnie zaparkować przed ich domem.

Nie był zazdrosny. Nie był zazdrosny. Nie był zazdrosny. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro