7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


   Klasówka delikatnie mówiąc była trudna. Louis mógł się spodziewać, że będzie pisać poprawkę, ale ten okropny dzień w szkole zrekompensowało mu 65 funtów. Szczerze nie sądził, że Harry naprawdę przyniesie te pieniądze, a jednak przyniósł. Nic nie powiedział po prostu podszedł do niego przy szafkach i podał mu banknoty, Louis je zabrał, a kiedy chciał odpowiedzieć mu coś 'słodkiego' brunet się odwrócił i poszedł w swoją stronę. 

Wrócił do domu z uśmiechem na twarzy, ale szybko zszedł mu on z twarzy, kiedy zobaczył w swoim pokoju Lottie. 

- Czemu jesteś w moim pokoju? - powiedział niemiło i rzucił swoim plecakiem pod biurko. 

- Chciałam pogadać. - uśmiechnęła się i usiadła po turecku na jego łóżku. 

- Co chcesz? - usiadł przy biurku bawiąc się telefonem. 

- Słyszałam jak rodzice rozmawiają o twojej osiemnastce. - Louis momentalnie odłożył swój telefon i zaczął jej słuchać. - Mówili coś o prezentach i odpowiedniej dacie, bo w święta nikt nie będzie latał z twoimi urodzinami. - przewrócił oczami na jej ostatnie zdanie, bo oczywiście, że musiała go trochę podręczyć. 

- No mów już. Dostanę samochód? - nie wytrzymał i zapytał z podekscytowaniem.

- Tak, ale to ma być niespodzianka. Więc jeśli by chcieli z tobą rozmawiać to udawaj, że nic nie wiesz. Ogólnie udawaj, zasmuconego, bo powiedzą ci, że nie dostaniesz nic, bo jest dużo wydatków na święta. - wytłumaczyła mu z uśmiechem na ustach. 

- Okey, dzięki za informacje, ale teraz już wypad z mojego pokoju. - powiedział i wstał z zamiarem przeniesienia się na łóżko i zmarnowaniem kolejnego popołudnia. Porządną naukę zacznie od października. 

- Podwieziesz mnie do znajomych? - zapytała nie ruszając się ze swojego miejsca.

No tak, przecież nie powiedziałaby mu tego wszystkiego, gdyby czegoś nie chciała. Typowa Lottie. 

- Jesteś okropna. Nic nie zrobisz bezinteresownie. - zaśmiał się, a ona rzuciła w niego poduszką. - Ej to są moje poduszki, jeśli chcesz gdzieś jechać to lepiej już stąd wyjdź. - powiedział podnosząc poduszkę z podłogi. Jego siostra wyszła z pokoju jeszcze pokazując mu język nim zamknęła za sobą drzwi. 

Pięć minut później siedzieli już w samochodzie gotowi do wyjazdu. Dojechali do galerii handlowej, gdzie Lottie umówiła się ze swoimi przyjaciółmi, a Louis miał w kieszeni 65 funtów, więc mógł się przejść po galerii, bo czemu by nie. 

- Mam też po ciebie przyjechać? - zapytał wysiadając razem z nią z samochodu. 

- Będę dzwonić. Też się z kimś umówiłeś? - zapytała zdziwiona tym, że jej brat również wysiada z samochodu i zmierza razem z nią w kierunku galerii. 

- Nie, ale mogę robić co chcę, więc nie interesuj się za bardzo. - odpowiedział jej z uśmiechem na twarzy szturchając ją łokciem po czym skierował swoje kroki do wejścia zostawiając tym samym blondynkę za sobą. 

Pochodził trochę po sklepach i ogólnie popatrzył sobie na ludzi dookoła. Nie miał żadnego konkretnego celu, ale przynajmniej nie zmarnował całego popołudnia przeglądając Instagrama lub Twittera. 

- Hej Louis. - dźwięczny głos dobiegł do jego uszu, odwrócił się i zobaczył Lisę. 

- O em hej. - zaciął się, bo przecież z nią nie rozmawiał, a w dodatku to była dziewczyna Harry'ego, więc jakoś tak dziwnie. 

- Co ty tutaj robisz? Chcesz do nas dołączyć? - zapytała radośnie, a ze sklepu obok wyszła Emily. Jak widać dziewczyny były dobrymi przyjaciółkami. 

- No nie wiem, chyba będę się już zbierał do domu. Wiesz po robić różne rzeczy. - ' po robić różne rzeczy' Louis mógłbyś się w głowę puknąć. Sam nie wiedział czemu im odmówił. On nawet nie rozmawiał z żadną z nich aż do teraz. 

- W porządku, może innym razem. - posłała mu uśmiech i wraz z drugą dziewczyną poszła do innych sklepów. 

Louis zastanawiał się czemu. Czemu Lisa do niego zagadała i czemu chciała aby się do nich przyłączył. Może po prostu była miła? Cóż, w każdym razie Louis wyszedł na dziwaka. Poprawił sobie humor kupując jedzenie i wychodząc na świeże powietrze. Ogarnął wzrokiem okolicę, ale nie zauważył nigdzie swojej siostry, więc po prostu odjechał bez niej. 

***

Następne dni mijały szybko i ciężko. W szkole nauczyciele zadawali coraz więcej materiału do przećwiczenia w domu, a kartkówki i prace klasowe piętrzyły się i piętrzyły. Harry codziennie płacił Louis'owi za milczenia nadal nie odzywając się do niego ani słowem. W piątek Louis'owi zrobiło się żal Harr'ego, w końcu chłopak płacił mu nie małe pieniądze. Zrobiło mu się go żal, ale później przypomniał sobie dwa lata w Londynie bez żadnego znaku życia od niego i od razu zrobiło mu się lepiej. Od zeszłego piątku Louis nie zadzwonił do Zayn'a ani do Liam'a i postanowił, że to zmieni, ale wychodząc ze szkoły usłyszał kolejną niesamowitą historię Harr'ego. Oczywiście, że trzeba było się pochwalić swoim cudownym życiem. 

- Tak mieliśmy świetny wypad do galerii. Lisa świetnie się bawiła, ja zresztą też. Myślimy, że w następnym tygodniu też wybierzemy się na zakupy. - mówił i brzmiał nawet przekonująco, ale Louisowi coś tutaj nie grało. Podszedł bliżej miejsca, gdzie toczyła się rozmowa. Harry stał tyłem do niego, a jego rozmówcą okazał się Mike. Chłopak czyścił swoje okulary, a brunet opowiadał dalej. - Ten weekend też planujemy spędzić razem. Moja mama zaprosiła jej rodzinę na kolację do nas. Już nie mogę się doczekać. - zakończył swoją opowieść i odwrócił się w stronę szkoły. Louis szybko odwrócił głowę i zaczął iść w kierunku bramy głównej szkoły. 

Wrócił do domu, a od wejścia już czekała na niego mama. 

- Hej, chodź usiądź muszę z tobą o czymś porozmawiać. - zaczęła i zniknęła za ścianą w kuchni. Louis zdjął buty i kurtkę, a następnie przeszedł do kuchni i usiadł na krześle przy stole. 

- Poprawiłem tą matmę. - od razu próbował się usprawiedliwić, wie że to jego ostatnia klasa i warto byłoby mieć dobre oceny na koniec roku. Tym bardziej, że w kwietniu będzie pisać egzaminy. 

- Nie chodzi o to. Chciałam z tobą pogadać o twoich urodzinach. Chciałbyś kogoś zaprosić? - usiadła naprzeciwko niego i złożyła ręce na stole. 

- Jasne, że tak. Myślałem, żeby zaprosić Zayn'a i Liam'a. - spojrzał na nią wyczekująco, a ona westchnęła głośno. 

- Możesz ich zaprosić, ale co powiesz o zorganizowaniu twoich urodzin w Sylwestra? Sam rozumiesz, że w święta jest dużo roboty i przyjedzie babcia i dziadek. Oczywiście jeśli chcesz mogę zamówić tort na 24 grudnia, ale jeśli myślisz o takiej imprezie jak u Niall'a to musi być to trochę później. - powiedziała z małym uśmiechem na twarzy i wyczekiwała odpowiedzi syna. 

- Możemy tak zrobić, tak to dobry pomysł. Dziękuję. - powiedział po czym wstał i obszedł stół, aby ją przytulić. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro