31. Powinienem przestać być taki nachalny?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Alex nie zmrużył oka całą noc, czekając na Justina, który finalnie nie pojawił się w jego pokoju z watą cukrową jak obiecał. Kiedy budzik zaczął dzwonić, chłopak w końcu zrozumiał, że został wystawiony. Smutno wzdychając podniósł się do siadu, przecierając dłonią zmęczone oczy. Czekał z nadzieją, że jednak w końcu wejdzie przez jego drzwi, przytuli go, może nawet, że... zatańczą. Alex chciał z nim zatańczyć, a skoro nie mógł na sali balowej to mogli zrobić to w jego pokoju nawet bez muzyki, prawda? Może i było to głupie, ale... jakoś tak o tym pomyślał. Dodatkowo Rainberry pamiętał słowa Justina, który zapewniał go kilkanaście dni wcześniej, że na pewno będzie cudownie wyglądał w garniturze. Nie powiedział o jego ubiorze ani słowa i to był kolejny powód, dla którego było mu najzwyczajniej w świecie przykro.

  Zawiedziony całą sytuacją powoli zaczął szykować się do zejścia na dół. Wszystko robił mozolnie, czując, że jego organizm naprawdę potrzebował snu.

  Może Alex tak naprawdę był naiwny i za dużo sobie wyobraził? Może Justin wcale go nie lubił i tylko mu się narzucał, a on z grzeczności spędzał z nim czas? Może zrobił coś nie tak? Sam nie wiedział i to go męczyło. Na jego zachowanie z przyjęcia miał wytłumaczenie, ale teraz... sam już nie wiedział, co myśleć.

  Po pół godzinie wyszedł w końcu z pokoju z zamiarem udania się na śniadanie. Widział plecy Nialla i Bebe, którzy schodzili już na dół wesoło gawędząc. Alexowi nie spieszyło się dołączenie do nich - nie miał ochoty na rozmowy. Był zbyt zmęczony.

  Jego oczy rozszerzyły się, kiedy po schodach wszedł Justin ubrany w swój garnitur.

  — Justin? — odezwał się Alex. Chciał wyjaśnień. Chciał wiedzieć, na czym stoi, co się właściwie między nimi działo.

  — Alex? — zmęczony uniósł głowę do góry i przyjrzał się młodszemu. — Wyglądasz na zmarnowanego, zjedz duże śniadanie.

  — Czekałem na ciebie — wymamrotał — Dlaczego nie przyszedłeś? — spojrzał smutno na niego. — Zrobiłem coś nie tak?

  — Kruszynko, o matko, nie bądź smutny — poprosił, przykładając dłoń do jego policzka i zaczął go lekko gładzić kciukiem.

  — Myślałem, że przyjdziesz. Czy ja ci się narzucam? — spytał — Powinienem przestać być taki nachalny? Czy... chcesz się w ogóle ze mną zadawać? — przygryzł wnętrze policzka, nie wiedząc, jakiej odpowiedzi się spodziewać.

  — Alex, co ty wygadujesz? — mruknął, przymykając na chwilę oczy. Naprawdę chciał mu wyjaśnić całą sytuację, ale nie mógł. Odsunął się od młodszego i odchrząknął. — Równo siódma — powiedział jedynie, po czym szybko się oddalił. Nie mógł wzbudzić podejrzeń Liama, którego zauważył w holu. Ugh, on naprawdę chciał jedynie przytulić Alexa, to było aż tak złe?

  Brunet zamrugał kilkukrotnie, oglądając się za chłopakiem. Naprawdę nie rozumiał o co chodziło, ale to tylko sprawiło, że poczuł się gorzej. Może nie chciał powiedzieć mu prawdy, żeby go nie urazić? Może naprawdę Justin nie chciał się z nim zadawać? Z takimi myślami ruszył w stronę jadalni z zaszklonymi oczami. Nie zwrócił uwagi nawet na Liama, nie obchodziło go nawet to, że mógł się spóźnić. Chciał jedynie zaszyć się w pokoju i pójść spać przed tym płacząc przez kilka godzin. Może był zbyt wrażliwy na takie rzeczy. Ale on naprawdę polubił ochroniarza.

  Justin wszedł do swojego pokoju i od razu rzucił się na łóżko, uderzając pięściami w poduszki. Jęknął głośno, nie wiedząc co dalej. Tak teraz będą wyglądały jego rozmowy z chłopcem? Nie chciał tego. Chciał znowu chodzić z nim za ręce po korytarzach, chciał go tulić i całować po twarzy... ale nie mógł. Był tylko ochroniarzem, na dodatek za starym dla Alexa.

  — Jak wasze odczucia, co do przyjęcia? — zapytał książę, uśmiechając się szeroko. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach i spożywali śniadanie.

  — Mi się bardzo podobało — odpowiedział Niall, patrząc na zielonookiego — Myślę, że najlepsze w tym wszystkim to było towarzystwo.

  Harry spojrzał na niego, czując delikatne rumieńce na policzkach. Blondyn był uroczy, nic na to poradzić nie mógł!

  — Było super! — wtrącił Louis. — Jestem zmęczony, ale było naprawdę nieźle.

  — Również mi się podobało — dopowiedział Zayn, kładąc dłoń na udzie szatyna — Myślałem, że będzie nudnej.

  — Świetne jedzenie — skomentowała Bebe, pijąc herbatę.

  — Ta... było naprawdę ekstra — mruknął smętnie Alex, gryząc swojego tosta.

  — Wszystko w porządku? — spytał Harry, mierząc bruneta wzrokiem.

  — Tak, jak zawsze — odpowiedział, nawet nie przejmując się tym, że mówił do księcia z pełną buzią.

  Styles zmarszczył brwi, nie bardzo wierząc w jego słowa. Wzruszył jednak ramionami, powracając do jedzenia.

  Kilka minut później do pomieszczenia weszła elegancko ubrana dziewczyna z szerokim uśmiechem na twarzy. Niall uniósł na nią wzrok i przypomniał sobie, że to ona wczoraj stała na początku obok pary królewskiej oraz Harry'ego. To nie tak, że nie znał rodziny królewskiej - po prostu nie bardzo się tym interesował, wiedział jedynie, że król i królowa mają córkę i syna. Reszta była mało ważna i przydatna.

  — Dzień dobry — odezwała się, siadając obok swojego brata. — Jestem Gemma Styles, przepraszam za spóźnienie.

  — Mamy się przedstawić? — szepnęła Bebe do L, a ten wzruszył ramionami, bo sam nie wiedział.

  — Chyba by wypadało — dopowiedział cicho Zayn.

  — Dlaczego wszyscy Stylesowie są tacy piękni? — spytał blondyn, przyglądając się siostrze Harry'ego.

  — Oh, to bardzo miłe, że tak uważasz. Niall, tak? — odparła z uśmiechem. Harry coś jej o nim opowiadał, ale nie była pewna co do imienia.

  — Znasz moje imię — uśmiechnął się szeroko. — Tak, jestem Niall — skinął głową.

  — Owszem, znam — kiwnęła głową. — Ty jesteś Bebe, tak? — skierowała to do dziewczyny. — Reszty nie pamiętam, bardzo przepraszam. Możecie mi się jednak teraz przedstawić i obiecuję nie zapominać waszych imion.

  — Louis — przedstawił się szatyn, a pozostała dwójka zrobiła to samo chwilę po nim.

  — Dzisiaj to ja będę miała z wami zajęcia. Słyszałam, że jesteście nadal nieco... niegrzeczni — zmarszczyła brwi. — Ale patrząc na was teraz czy wczoraj muszę stwierdzić, że jestem mile zaskoczona.

  — Jesteśmy bardzo grzeczni — oburzył się Zayn.

  — Na pewno jest lepiej niż na początku — uśmiechnął się Harry. — Muszę wam powiedzieć, że gościom bardzo podobał się wasz występ i wykonaliście naprawdę kawał świetnej roboty — dodał. — Jestem dumny z was — roześmiał się cicho.

  — Dziękujemy, książę — Niall uśmiechnął się do niego. — Świetnie wszystko przygotowałeś.

  — Podobała mi się druga piosenka, jaką śpiewaliście. To było świetne show — księżniczka spojrzała ukradkiem na dwójkę chłopaków, którzy uśmiechali się pod nosem.

  — Cieszymy się, że ci się podobało — uśmiechnął się Zayn.

  — To nie moja zasługa — odparł książę.

  — Oh, więc świetnie przygotowałeś... siebie — powiedział Horan.

  Harry roześmiał się, kręcąc głową. Kilka minut później śniadanie skończyło się, a nastolatkowie wstali i zaczęli sprzątać. Nie mogli doczekać się zajęć z Gemmą, a właściwie to tylko Niall, Bebe, Zayn i Louis, bo Alex jedynie co to chciał wrócić do pokoju. Chciał spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro