45. Jesteś naprawdę naiwnym chłopcem, J.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Liam obudził się, będąc spragnionym. Sięgnął po wodę i napił się jej, uważając, aby nie obudzić Justina, śpiącego na jego ramieniu. Uśmiechnął się, głaszcząc go po głowie i lustrując wzrokiem jego ciało. Cholera, dlaczego wcześniej nie widział w nim kogoś tak gorącego?

  Czy Payne żałował wczorajszej nocy? Zdecydowanie nie i miał ochotę to powtórzyć. Ten chłopak był niesamowity w łóżku. Z tą też myślą zaczął przesuwać dłonią po jego ciele, układając się wygodniej i zaczynając przyglądać się jego twarzy. Miał nadzieję, że chłopak miał podobne zdanie i nie skończy się na jednej nocy. Przecież on był tak cholernie spragniony jego dotyku!

  Justin po kilka minutach zaczął mrugać, odchrząkując. Przeciągnął się na łóżku i czując rozgrzane ciało, pewien był, że po prostu zasnął u Alexa. Otworzył oczy z uśmiechem, a następnie pisnął.

  — Liam? — zmarszczył brwi, a wspomnienia z poprzedniej nocy zaczęły napływać do jego głowy.

  — Tak koszmarnie wyglądam z rana? — parsknął.

  — O nie, nie, nie — podniósł się do siadu, okrywając kołdrą. — Co ja zrobiłem?

  — Nie panikuj — westchnął, siadając — Było świetnie, nikt nie musi wiedzieć.

  — A-Ale Alex... on nie będzie zadowolony — podkulił nogi do klatki piersiowej i położył policzek na kolanie.

  — Justin — westchnął, siadając za nim i całując go po karku — Myślisz, że ten dzieciak jest ci wierny? Zapomniałeś, dlaczego tu jest? — mruknął — On niedługo odejdzie i o tobie zapomni. Ta relacja nie ma prawa przetrwać, dobrze o tym wiesz. Nie musimy mu nic mówić, jeśli nie chcesz — przesunął dłońmi po jego bokach.

  — Ja... o Boże — mruknął, prostując się pod dotykiem Payne’a. — Dlaczego mi na to pozwoliłeś?

  — Błagałeś mnie o to, nie pamiętasz? — uniósł brew — Było nam razem tak dobrze. Potrzebujesz dotyku Justin, potrzebujesz tego, a ten dzieciak ci tego nie da.

  — Potrzebuję? Skąd możesz to wiedzieć? — spytał. — I co masz na myśli, mówiąc, że nie jest wierny?

  — Każdy z nas tego potrzebuje, widać było zresztą po tobie jak reagowałeś na mój dotyk — odwrócił go w swoją stronę. — Alex to dzieciak, nie pochodzący z naszego świata. My jesteśmy poukładani, mamy obowiązki, a on wciąż jest dzieckiem, które chce się bawić. Chodzi na imprezy pije i pali tak jak pozostali. Myślisz, że jest ci wierny i nie ogląda się za innymi? Są teraz inne czasy, Justin. Czy wy w ogóle jesteście oficjalnie razem?

  — No nie jesteśmy... ale myślałem, że on także bardzo mocno mnie lubi — mruknął, spoglądając w oczy Liama.

  — No właśnie — ułożył dłonie na udach chłopaka — Ale pomyśl o tym, że on jest nastolatkiem, a ty... cóż, jesteś dużo starszy od niego. Może to chwilowy eksperyment? Może chce mieć kogoś, kto go zaspokoi, kiedy nie ma innych wokół? Jego znajomi się podobierali, a on? Napatoczyłeś się ty — ścisnął je — Przez większość czasu ciebie obok niego nie ma, bo pracujesz. Myślisz, że siedzi wtedy i wzdycha z tęsknoty? Nie sądzę, w ich świecie to tak nie działa.

  — On nie myśli o mnie jak o kimś doświadczonym do pieprzenia... na pewno nie — pokręcił głową, spuszczając wzrok na jego dłonie.

  — Skąd możesz to wiedzieć? Może tobą manipulować. Jesteś naprawdę naiwnym chłopcem, J. Tym dzieciakom nie można zaufać, są zdolne do wszystkiego. Ten pobyt tutaj to dla nich przygoda. Myślisz, że naprawdę chcą czegokolwiek się tutaj nauczyć?

  — Jest mi teraz trochę smutno — mruknął.

  — Nie myśl o tym — ujął dłońmi jego policzki — Korzystaj z życia póki jeszcze możesz, nie trać czasu na jakieś dzieciaki. Później będziesz płakał, jak okaże się że to co mówię jest prawdą — zaczął głaskać go kciukiem.

  — Co proponujesz? — westchnął.

  Liam wzruszył ramionami, nachylając się i łącząc ich usta. Justin początkowo chciał się odsunąć, naprawdę tak było, ale ostatecznie... odwzajemnił pocałunek. Skoro nie byli z Alexem, a ten dodatkowo z kimś sypiał, on też mógł, racja? Poza tym to był pieprzony Liam!

  Payne uśmiechnął się, pogłębiając pocałunek i wciągając chłopaka na swoje uda. Przysunął go bliżej siebie, kładąc dłonie na jego nagich pośladkach.

  — Muszę iść pod prysznic, a później na służbę — mruknął, odsuwając się delikatnie.

  — Możemy wziąć go razem — przeniósł usta na jego szyję, na której zaczął składać delikatne pocałunki — A na służbę... możesz się odrobinkę spóźnić — wymruczał.

  — Uhh, w porządku, chodźmy — zadecydował, wstając z niego.

  Liam na szczęście w swoim pokoju miał przejście do łazienki, więc wstał i pociągnął Justina do pomieszczenia. On miał więcej przywilejów, w końcu był doradcą samego księcia.

  — Prysznic czy może wanna, huh? — spojrzał na chłopaka.

  — Prysznic, muszę się ogarnąć, a później wziąć aspirynę — powiedział.

  — Już miałem nadzieję, że miły początek dnia — westchnął, podchodząc do kabiny i ustawiając wodę na ciepłą.

*  *  *

  — Hej, książę — Niall specjalnie wstał o wiele wcześniej, aby pójść do Stylesa. Wszedł delikatnie do jego pokoju i uśmiechnął się. — Budzimy się, kochanie.

  Zielonooki przetarł dłonią oczy, spoglądając na blondyna.

  — Ni? — zdziwił się — Co ty tutaj robisz?

  — Przyszedłem cię obudzić — uśmiechnął się, wkradając się do jego łóżka. — Jest przed szóstą.

  Loczek zgarnął go do uścisku, okrywając ich szczelnie kołdrą. Przymknął oczy, obejmując go ramionami wokół talii i kładąc głowę najbliżej jego klatki piersiowej.

  — Chciało ci się tak wcześnie wstać? — spytał.

  — Oczywiście, tęskniłem za tobą — odpowiedział, również go obejmując.

  — Jesteś uroczy — roześmiał się — Chodźmy spać jeszcze na pięć minutek — wymruczał.

  — Ja już nie zasnę, ale ty możesz to zrobić — wplątał dłoń w jego kręcone włosy. — Będę cię pilnował.

  Harry skinął głową, uśmiechając się delikatnie na bijące od blondyna ciepło. Od nowa zrobił się senny i naprawdę chciałby zasypiać przy jego boku codziennie.

  — Dobranoc, książę — szepnął, uśmiechając się i przeczesując jego włoski.

  Zielonooki przysnął na kilka kolejnych minut, nie chcąc się budzić i podnosić z łóżka. Było tak miło i cieplutko! A później... zadzwonił budzik. Wyłączył go i ponownie przytulił się do Nialla, który patrzył na jego zaspaną twarz z uśmiechem.

  — Wyglądasz cudownie o poranku — powiedział młodszy.

  — Wyglądam pewnie koszmarnie — roześmiał się, przeczesując włosy.

  — Mnie się podoba taki widok — mruknął szczerze, podnosząc się do siadu i opierając o drewnianą ramę łóżka.

  — Chciałbym kiedyś spędzić z tobą noc — odezwał się Harry, zawijając na nowo w kołdrę.

  — Ja też... byłoby naprawdę miło, słuchać bicia twojego serca na dobranoc — oznajmił, wpatrując się w szmaragdowe tęczówki.

  Harry uśmiechnął się, będąc naprawdę rozczulonym zachowaniem Nialla. Ten chłopak był niesamowity.

  Niall otworzył garderobę księcia i uchylił usta, widząc tam naprawdę wiele, wiele pięknych kreacji. Zaczął przebierać między wieszakami, aż w końcu znalazł różowy garnitur i po prostu został nim oczarowany.

  — Proszę, załóż to — uśmiechnął się szeroko, podając mu wieszak.

  — W porządku — roześmiał się, wstając z łóżka, odbierając garnitur i idąc do swojej łazienki.

  — Pośpiesz się, muszę iść do kuchni, aby przygotować śniadanie!

  — Już, już! Daj mi chwilkę — wymamrotał, przebierając się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro