79. Musimy poznać chłopaka naszego syna.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

drugi rozdział za dużą aktywność 🥰
ale tutaj też moglibyście pokomentować 🤭

•  •  •

  Niall zamrugał kilkukrotnie, uśmiechając się, kiedy zobaczył swoje słoneczko w swoich ramionach. Pocałował go krótko w nosek, wzdychając. To ich ostatni wspólny poranek. Ostatni dzień, w którym budzą się obok siebie.

  — Hazz — szepnął, dotykając palcem wskazującym jego ust. — Budzimy się, kochanie.

  Harry mruknął coś pod nosem, przez co Horan roześmiał się. Ucałował jego usta, czekając aż ten otworzy oczka.

  — Czy jak otworzę oczy, będę w pięknej krainie, w której jesteśmy razem i nikt nas nie rozdziela? — spytał cicho, zaraz ponownie czując usta Nialla na swoich.

  — Przykro mi, skarbie, ale nie, dlatego im wcześniej wstaniemy tym więcej czasu będziemy mieli dla siebie.

  — To do bani — skomentował, spoglądając na blondyna i marszcząc brwi na jego widok. — Jesteś... um, no wiesz. Jesteś piękny, ale masz dużego siniaka, kochanie. Boli cię nadal? — spytał, składając pocałunek motyla na jego policzku.

  — Mam siniaka? — zerwał się z łóżka, podchodząc do lustra. Widząc swoje odbicie jęknął, po czym podwinął koszulkę, aby spojrzeć na swój brzuch — Wyglądam ohydnie.

  — Wyglądasz bardzo pięknie — zaoponował, wstając i podchodząc do niego. Ujął jego dłoń, która również nie wyglądała najlepiej i pocałował ją. — Najpiękniej.

  — Zaraz się porzygam — pokręcił głową — Muszę iść do Bebe, żeby pożyczyła mi kosmetyki.

  — Będziesz malował brzuszek? — spytał z uśmiechem, dotykając go delikatnie.

  — Twarz — roześmiał się.

  — Oh, no tak — przyznał mu rację. Przecież po co miałby malować brzuch, skoro go nawet nie widać pod ubraniami?

  Niall westchnął cicho, a następnie wtulił się w ciało starszego chłopaka. Przymknął oczy, zaciskając dłonie na jego talii.

  — I tak wyglądasz pięknie, Nini — szepnął, głaszcząc go po włosach.

  — Kocham cię, Harreh — wyznał cicho. — Boję się tego, co stanie się, kiedy wyjadę. Przecież... nasz związek nie przetrwa.

  — Przetrwa. Mam już nawet zapas kopert, aby pisać do ciebie listy — odparł, całując go w głowę. — Kocham cię, naprawdę.

  — Muszę iść do siebie. Ubiorę się, umaluję i zrobię ci śniadanie, ten ostatni raz.

  — Ja... nie wiem, co chcę zjeść. Nie chcę jeść. Chcę ciebie — mruknął książę.

  — Mogę cię zaskoczyć? — uśmiechnął się — Zrobię ci coś dobrego, w porządku?

  — Dobrze, tylko nie przesadź — skinął głową, całując krótko nastolatka. — Ubiorę się ładnie.

  — We wszystkim wyglądasz ładnie — uśmiechnął się — Do zobaczenia na dole — dodał i wyszedł z pokoju.

  Szybkim krokiem udał się do siebie, przebrał się, a następnie wyszedł i zapukał do Bebe z nadzieją, że dziewczyna znajdzie dla niego chwilę czasu. Blondynka powiedziała „proszę", kończąc malować swoje rzęsy maskarą i gdy odwróciła wzrok na drzwi, uchyliła usta ze zdziwienia.

  — Już chyba wiem, o co chodzi — wymamrotała. — Chodź.

  — Świetnie, że mamy w swoich szeregach jakąś dziewczynę — parsknął, wchodząc do środka.

  — Powinnam brać za to opłaty — zaśmiała się, wylewając trochę podkładu na gąbeczkę, a następnie w miarę delikatnie zaczęła go rozprowadzać po twarzy blondyna.

  — Pospiesz się, bo musimy zdążyć zrobić śniadanie — poganiał ją.

  — Przestań, to nie jest takie proste, masz go na pół ryja — burknęła, następnie nakładając nieco korektora i pudru. — Rozświetlacz też chcesz?

  — Daj to, co sprawi, że nie będzie tego widać. Nie znam się na tym — pokręcił głową.

  — To był żart, chyba nie chcesz błyszczeć? — prychnęła, odkładając pędzelki. — Gotowe, kolego.

  — Mówiłem, że się nie znam na kosmetykach — burknął — Dziękuję — uśmiechnął się do niej.

  — Jasne — kiwnęła głową, poprawiając swoje włosy, a następnie otworzyła drzwi. — Więc idziemy do pracy, huh? Liam mówił mi, że zjemy dzisiaj z rodzicami księcia.

  — Oh, świetnie — wymamrotał. — Chciałem zrobić mu coś na śniadanie, ale jak będą jego rodzice to chyba zrezygnuję — dodał, wychodząc z pomieszczenia.

  — No coś ty! Zrób mu to... coś — poleciła, idąc za nim. — Przecież już z nimi jadaliśmy, tak?

  — No tak, ale... ugh, chciałem mu zrobić naleśniki i narysować mu serduszko z bitej śmietany i udekorować je truskawkami, ale boję się, że to niestosowne czy coś — wzruszył ramionami.

  — Zrób to, to takie urocze! — skomentowała z uśmiechem. — Naprawdę nie przejmuj się niczym, tylko to zrób.

  — W sumie nie mam już niczego do stracenia — parsknął, wchodząc z dziewczyną do kuchni.

  — Dokładnie!

  — Witamy was — przywitał się Alex, patrząc na dwójkę, a Louis odsunął się od Zayna, z którym przed chwilą się całował.

  — Dzień dobry wszystkim. Gotowi na najprawdopodobniej ostatni nasz przygotowywany posiłek? — przywitał się Niall, zakładając fartuch.

  — Byłem gotowy, dopóki tego nie powiedziałeś — odparł Zayn.

  — Myślicie, że to już dzisiaj? — spytał L.

  — Znając życie to pewnie tak. Wszystkiego dowiemy się wkrótce — mruknął Horan — Ja robię śniadanie dla mojego chłopaka, wy zajmijcie się resztą.

  — Dla mojego chłopaka, oho — zaakcentował szatyn. — No dobrze, chłopaku księcia.

  — Możesz mówić mi księżniczko — roześmiał się.

  — Tak zrobię — uśmiechnął się, zaraz biorąc się do pracy.

  Kilkadziesiąt minut później nastolatkowie zanieśli śniadanie na stół. Niall był dumny ze swoich naleśników! Serduszko w środku miało nutellę i miał nadzieję, że Harry polubi to połączenie. Naprawdę się starał.

  Gdy wszystko było już idealnie przygotowane, przyszła rodzina królewska, Harry widocznie przygaszony. Wszyscy usiedli przy stole, humor księcia diametralnie się poprawił, gdy spojrzał na swój talerz. Niall uśmiechnął się delikatnie do zielonookiego, a Anne i Des wymienili się spojrzeniami.

  — Dziękuję — powiedział bezgłośnie H.

  — Smacznego — życzyła królowa, a nastolatkowie grzecznie odpowiedzieli.

  Blondyn czuł się niezręcznie przez całe śniadanie. Bał się skompletować, jak zawsze, Harry'ego, nie mógł sprawić, że ten byłby czerwony na twarzy. Czuł na sobie spojrzenie pary królewskiej i czuł się nieco dziwnie.

  — Dzisiaj zajęcia będziecie mieli na świeżym powietrzu, ponieważ pogoda jest naprawdę świetna — oznajmiła Anne, chcąc zacząć jakiś temat.

  — Tak, jest naprawdę ładnie — skinął głową Alex.

  — A... co ze mną? — spytał niepewnie Horan, na co książę od razu uniósł głowę znad swojego śniadania. Także chciał wiedzieć.

  — Porozmawiamy po śniadaniu — oznajmił król. Nastolatek kiwnął głową, już więcej się nie odzywając. Więc co, wróci dzisiaj do domu? Na pewno tak.

  Harry westchnął cicho, powracając do jedzenia, jednak chwilę później postanowił zapytać:

  — A jak wasze samopoczucia?

  — Nie jest najgorzej — odpowiedział Zayn.

  — Mogło być lepiej — westchnął Alex.

  Anne posłała spojrzenie swojemu mężowi, doskonale wiedząc, czemu padły takie odpowiedzi. Des pokręcił jedynie głową. Te dzieciaki naprawdę szybko się do siebie przywiązały.

  Dwadzieścia minut później nastolatkowie zaczęli zbierać naczynia i znosić je do kuchni.

  — Niall, Harry, pójdziecie z nami — oświadczył Des, zmierzając w stronę salonu.

  Niebieskooki uśmiechnął się słabo do swoich przyjaciół, a następnie razem z księciem ruszyli za królem. Obawiał się tego, co zaraz usłyszy. Oboje usiedli na kanapie, czekając na to, co chciał powiedzieć król. Anne usiadła na fotelu, zakładając z gracją nogę na nogę.

  — Wracam dzisiaj? — spytał cicho Niall, bawiąc się nerwowo palcami.

  — Dyskutowaliśmy na ten temat przez pewien czas — westchnął. — Sytuacja z wczoraj była naprawdę nieodpowiedzialna i jestem zawiedziony tym wszystkim.

  — Przepraszamy, ojcze, ja nap-

  — Moją decyzją było odesłanie Nialla do domu — przerwał Harry'emu. — Myślałem, że tak będzie lepiej dla każdego.

  — Myślałeś? — zdziwił się Styles. Mówił w czasie przeszłym, a to oznaczało...

  — Owszem — kiwnął głową. — Przyznaję rację, wyglądacie razem na szczęśliwych, a to powinno być najważniejsze. Pozwalam Niallowi tutaj zostać.

  — O Boże, naprawdę? — ożywił się blondyn, zasłaniając sobie usta dłonią.

  Anne uśmiechnęła się do niego, kiwając głową.

  — Zostajesz! — ucieszył się książę, przytulając go mocno.

  — Zostanę z tobą! — niemal zapiszczał, obejmując go mocno — Nie muszę cię zostawiać, o Boże — szepnął z szerokim uśmiechem. Był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!

  — Tak! — energicznie pokiwał głową, następnie odruchowo go całując. — Nie będziemy musieli tęsknić, to takie piękne.

  — Jest jedno ale — wtrącił Des — Za karę Niall musi posegregować alfabetycznie książki w bibliotece.

  — W porządku, zrobię to — skinął głową, tuląc się do starszego.

  — A dodatkowo — kontynuował — Musisz iść z nami na kolację. Musimy poznać chłopaka naszego syna — uśmiechnął się.

  Harry uchylił usta ze zdziwienia, spoglądając na swojego ojca, a następnie przygryzł wargę, naprawdę się tego nie spodziewając.

  — Pożyczę ci różowy garnitur — parsknął, przytulając ponownie blondyna.

  — Nie wierzę w to — szepnął Niall, czując łzy w oczach. Jego przyszli teściowie go nie nienawidzili, chcieli go poznać i cholera! To takie cudowne, że zaraz zacznie płakać. — Dziękuję, dziękuję za drugą szansę, zaraz się popłaczę — wymamrotał, chowając twarz w zagłębieniu szyi swojego chłopaka.

  — Od dziesiątej musisz być w bibliotece, nie masz dużo czasu. Harry cię zaprowadzi — powiedział król, następnie odchodząc ze swoją żoną. — Poradziłem sobie świetnie.

  — Oczywiście. Jestem naprawdę szczęśliwa, że tak postąpiłeś.

  — Wasze szczęście będę stawiał ponad opinię ludzi — uśmiechnął się.

  Anne uśmiechnęła się jeszcze szerzej, łącząc swoją dłoń z tą Desmonda.

  — O Boże, o Boże, Niall! Jesteśmy razem i to tak wiesz, zaakceptowani — mówił podekscytowany H. — Mogę cię teraz całować wszędzie, gdzie tylko będę chciał.

  — Też cholernie się cieszę. Musimy powiedzieć reszcie, że zostaję i będą księżniczką, której również muszą usługiwać — roześmiał się, całując Stylesa w usta. — Jestem tak bardzo szczęśliwy.

  — O Jezu, rzeczywiście — stwierdził Harry. — I już nie będziesz musiał pracować dla mnie, o nie... — zaśmiał się.

  — Dla ciebie mogę pracować zawsze — uśmiechnął się.

  — Teraz to ja będę na nas pracować — powiedział książę, następnie wstając i podając mu dłoń. — Zaprowadzę cię do biblioteki, kochanie.

  — Im wcześniej zacznę tym szybciej skończę — westchnął, łapiąc jego dłoń.

  — Tak, przyjdziesz do mnie później — uśmiechnął się, zaraz ruszając z nim do danego pomieszczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro