Dodatek 5.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

przed wami ostatni dodatek, liczący prawie 9k słów czystego Narry'ego

liczymy na dużo komentarzy x

•  •  •

  Niall wczorajszego dnia oficjalnie ukończył swoją karierę edukacyjną i w pełni wkraczał w dorosłe życie. Oznaczało to, że nie będzie musiał zarywać już nocek, aby nauczyć się na sesję, kolokwia czy inne formy zaliczeń, które były naprawdę męczące na jego studiach. Przez wymagających wykładowców trudno było mu pogodzić swoje życie towarzyskie i uczuciowe razem z nauką, ale od kilkunastu godzin to przeszłość! Teraz mógł skupić się na sobie i swoim przecudownym związku.

  Ah, tak, to był kolejny problem. Ludzie inaczej na niego patrzyli, odkąd oficjalnie on i Harry przyznali się do bycia w związku. Na początku było nieco dziwnie czuć te wszystkie spojrzenia na sobie, odpowiadać na niezręczne pytania, ale największym wyzwaniem było unikanie dziennikarzy i paparazzi.

  Z racji też, że był ukochanym samego księcia, przykładał się do nauki, aby nie przynieść mu wstydu. Chciał, żeby jego słoneczko było z niego dumne! Widywali się rzadko, gdyż Niall studiował w swoim rodzinnym mieście i kilometry były jednak dla nich delikatną przeszkodą. Mimo wszystko byli już ze sobą kilka lat i ich uczucie nie zmalało ani na chwilę - byli pewni, że zostanie już tak na zawsze. Kochali się i to było najważniejsze.

  Kolejną zmianą w życiu Nialla był pierścionek na jego serdecznym palcu. Tak, był zaręczony z Harrym i nie mógł być szczęśliwszy. Do końca życia będzie pamiętał tę chwilę, było po prostu idealnie. Płakał ze szczęścia, bo ich miłość jedynie z dnia na dzień była coraz większa, mieli wobec siebie poważne plany.

  Harry już niedługo miał przejąć koronę i Niall naprawdę się stresował, dlatego że to oznaczało, że on również otrzyma część władzy. Styles powtarzał mu to na każdym kroku, jednak Horan poprosił, aby zajęli się tym po zakończeniu jego nauki. Nie chciał się z tym spieszyć - mentalnie nie był na to gotowy. On miałby reprezentować Anglię? To zbyt duży ciężar do udźwignięcia!

  — Kochanie — loczek przytulił mocno blondyna, gdy ten wszedł do zamku. Nie było go tygodnia! — Tęskniłem. Dobrze, że już koniec takich rozłąk.

  — Jestem teraz cały twój — objął go z uśmiechem — W końcu nie będę musiał przytulać maskotek w nocy — roześmiał się cicho.

  — Jak się czujesz? — spytał cicho, nie zwracając uwagi na służbę, która wnosiła walizki młodszego.

  — Od chwili, w której mnie przytuliłeś, idealnie — odpowiedział, obejmując go mocno.

  — Tęskniłem — powtórzył Harry, cmokając go w głowę.

  — Ja też, kochanie. Ja też — oparł policzek o jego ramię — Moja mama bardzo chciała ze mną przyjechać, bo tak dawno cię nie widziała — parsknął.

  Jego rodzice szybko zaakceptowali ich związek. Jego mama była totalnie zakochana w Harrym i jego uroczym uśmiechu, a ojciec szybko znalazł wspólny język z królem i królową. Niall niezmiernie się z tego cieszył, jednak czasami irytowało go to, że głównym tematem w ich domu był Harry!

  — Zawsze jest tu mile widziana — odparł z uśmiechem. Gdy kobieta weszła do środka, zaraz zamknęła księcia w objęciach, co ten odwzajemnił. — Odpoczniecie po podróży, a za godzinę zjemy podwieczorek.

  — Harreh, wyprzystojniałeś — skomentowała.

  — Mamo, zostaw go — mruknął Niall — Muszę się nim nacieszyć.

  — Nini — zaśmiał się loczek.

  — Jesteś moim narzeczonym, nie jej — fuknął, a Maura odsunęła się, kręcąc głową.

  — Odpocznij sobie — powiedział do blondynki, która zaraz udała się ze służką do pokoju. — A ty chodź, zazdrośniku — szepnął, ciągnąc go szybko do swojej sypialni.

  — Cholera, uwielbiam takie przywitania — roześmiał się Horan, idąc za zielonookim.

  — W końcu tęskniłem tak cholernie mocno — wzruszył ramionami.

  Niall od razu po wejściu do jego sypialni pocałował go mocno, zamykając nogą drzwi. Chwycił go za koszulkę i przyciągnął bliżej siebie, przymykając oczy. Tak bardzo mu tego brakowało.

  — Kocham cię — szepnął starszy, pchając go na łóżko. — Kocham — powtórzył, łącząc ich usta razem.

  Niall oddał pocałunek, obejmując go ramionami wokół szyi. Harry wsunął dłonie pod jego koszulkę, dotykając go i przypominając sobie, jak delikatna była jego skóra.

  — Chcę już z tobą zamieszkać i nigdy cię nie opuszczać — wymamrotał.

  — Ja też, Nini — usiadł na jego biodrach, składając pocałunki na jego szyi. — Nie lubię spać sam.

  — Mi znudziły się pluszaki — ułożył dłonie na jego talii — Mój mały książę — uśmiechnął się.

  — Moja, jedyna na świecie, róża — mruknął w odpowiedzi.

  — Tak cholernie cię kocham — podniósł się do siadu i objął go mocno, opierając czoło o jego klatkę piersiową.

  — Ja ciebie mocniej — uśmiechnął się.

*  *  *

  Niall bardzo swobodnie czuł się w zamku. Każdy go tam znał i szanował niemal tak samo, jak rodzinę królewską. Nawet dogadywał się z Liamem, który bardzo się zmienił od czasu projektu. Miał cudownego męża i dosyć często go nie było, gdyż zabierał swojego ukochanego na wyjazdy czy spontaniczne wakacje, aby spędzić z nim jak najwięcej czasu. Co z tego, że byli ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę, bo wciąż pracowali razem i dzielili pokój.

  Tak naprawdę wszyscy mieli już ułożone życia. Louis i Zayn byli po ślubie, mieszkali razem w Londynie i często odwiedzali Harry'ego ze swoimi kotkami, gdyż ten bardzo je polubił. Traktowali je jak własne dzieci! Jack i Bebe byli zaręczeni, jednak nie spieszyło im się ze ślubem. Chłopak zmienił pracę, aby być bliżej dziewczyny, z którą spodziewał się bobaska i Harry był naprawdę wniebowzięty, mogąc rozmawiać z dzidziusiem, każdego razu, kiedy tylko dwójka pojawiała się na dworze królewskim.

  — Niall... — zaczął Harry, kiedy leżeli na trawie w ogrodzie i oglądali niebo, grzejąc się na słoneczku — Może byśmy powoli zaczęli planować ślub?

  — Co? — zdziwił się, unosząc na łokciach, aby na niego spojrzeć. Dopiero skończył studia! Okay, reszcie to nie przeszkadzało, ale Niall czuł się jeszcze zbyt młody i... nieodpowiedzialny.

  — No wiesz... zazwyczaj bierze się ślub co roku, a my jesteśmy już zaręczeni od dwóch i pół lat — odparł. — Może zaczniemy już... coś z tym robić?

  — Myślisz, że to odpowiednia pora? Mamy czas, jesteśmy młodzi — westchnął.

  — Mam dwadzieścia siedem lat... muszę w końcu przejąć koronę — oznajmił Harry.

  — Boję się tego, Hazz — ułożył się znowu na trawie — Nie jestem gotowy na to, żeby... wiesz. To zbyt duża odpowiedzialność.

  — Oh, wybacz — wymamrotał. — Przepraszam, nie chciałem, abyś czuł się przytłoczony przez to wszystko.

  — Nie przepraszaj mnie, kochanie — przytulił się do niego — Wiesz, że to dla mnie coś nowego i nie chcę przynieść ci wstydu — mruknął, jeżdżąc dłonią po jego ciele.

  — Przerabialiśmy to już od lat. Nie przynosisz mi wstydu i nigdy tak nie będzie, kochanie — westchnął cicho.

  — Jesteś najlepszym chłopakiem, jakiego mogłem sobie kiedykolwiek wymarzyć — uśmiechnął się.

  — To słodkie co mówisz — skomentował, całując go w policzek. — Może zaczniemy od małych detali, a później powoli będziemy ustalać szczegóły? Co ty na to? Bez stresu.

  — W porządku — skinął głową — Niech będzie, skarbie.

  — Zacznijmy od tego, czy chcesz w kościele.

  — Geje w kościele? — uniósł brew do góry.

  — Jestem księciem i jeśli chcę ślubu w kościele, będę miał go w kościele, a inni będą musieli to zaakceptować. Pamiętaj, żeby się tym nie przejmować — mruknął, przytulając go i całując krótko w usta.

  — Kocham cię — uśmiechnął się — Jeśli będziesz chciał w kościele to możemy mieć w kościele. Nie robi mi to różnicy, naprawdę — zapewnił.

  — Co powiesz na białe kwiaty, czyli czystość oraz czerwone, miłość? — zaproponował.

  — Podoba mi się — ucałował jego policzek — Nasz ślub będzie niesamowity.

  — Już czuję to załamanie internetu — parsknął książę. — Będziemy wszędzie, dosłownie wszędzie.

  — Myślisz, że to przebije te artykuły, które pojawiły się wtedy, kiedy oświadczyliśmy oficjalnie, że jesteśmy razem? — roześmiał się.

  — To przebije nawet te plotki o zaręczynach — odpowiedział. — Które i tak okazały się prawdą, swoją drogą.

  — Ludzie nas kochają, wiesz? — uśmiechnął się — Ile ja się nasłuchałem, jak chodziłem na wykłady — wywrócił oczami.

  — Co takiego mówili? Że zazdroszczą ci takiego pięknego księcia? — poruszył brwiami.

  — Tak, to najczęściej słyszałem — odparł — Harry jest taki piękny — zaczął mówić piskliwym głosem, chcąc naśladować damski głos — Przedstawisz mnie mu kiedyś? Jak to jest być narzeczonym księcia? Czy Harry dobrze całuje? Traktuje cię jak księżniczkę? Jest taki kochany, na jakiego się wydaje? — pokręcił głową, mówiąc już normalnie — Mógłbym spisać całą książkę takich tekstów.

  — Ja miałem pytania typu: na pewno chcesz pakować się w związek ze swoim byłym podopiecznym? Kiedy to się zaczęło? Zamierzasz go poślubić? Jaki on jest? Jak cię traktuje? Nie woli imprez od ułożonego życia? — westchnął. — A wtedy jestem jak: dlaczego niby ze mną nie miałbyś prawa chodzić na imprezy?

  — Dlaczego miałbym woleć imprezy, kiedy mam przy sobie tak cudownego chłopaka? — ujął dłonią jego policzek — Zabiorę cię kiedyś na imprezę i nie skończy się jak kilka lat temu, obiecuję. A nawet jeśli, to będę cię chronił całym sobą — zapewnił, całując go w nosek.

  — Już nie jestem nic nieświadomym dwudziestolatkiem, już nie będę bezbronny, gdy podobny typek zacznie mnie szarpać za włosy — pokręcił głową. — Trenuję boks... znaczy mam zamiar.

  — Będziesz groźną bestią — mruknął.

  — Już jestem, położę cię na łopatki — stwierdził pewnie książę.

  — Pewnie, kochanie — parsknął, wywracając oczami.

  — Nie drwij ze mnie! — fuknął, zaraz przyszpilając go do ziemi. — Bo się pogniewamy.

  — Oh, tak? — uniósł brew. — Wystarczy jeden mój ruch, a już będziesz leżał na ziemi.

  — Nie masz szans z księciem Anglii — prychnął, zaciskając mocniej palce na jego nadgarstkach.

  Niall uniósł się i pocałował go mocno w usta. Niech mu będzie, niech się dzieciak cieszy i ma satysfakcję. H odwzajemnił pocałunek, przenosząc jedną dłoń na jego jasne włosy. Uśmiechnął się delikatnie, czując ciepło w serduszku.

  Blondyn uśmiechnął się, trącając zaraz swoim nosem ten jego. Wciąż czuł się jak zakochany nastolatek i naprawdę był wdzięczny każdego dnia swoim rodzicom, że wysłali to pieprzone zgłoszenie.

*  *  *

  — Tutaj podpisz, Niall — westchnął książę, podchodząc do niego. — Ale nie tak brzydko! Postaraj się.

  Aktualnie pisali, albo raczej podpisywali, zaproszenia na ślub, po czym przyklejali pieczęcie. Książę zdecydowanie to lubił.

  — Przecież się staram! Zaraz ręka mi odpadnie — jęknął.

  — Postaraj się bardziej — nakazał, zaraz podpisując się na innych, po czym podsunął je w stronę blondyna.

  — Czy na zaproszeniu Zayna i Louisa mogę narysować kutasa? — uśmiechnął się, biorąc zaproszenie do ręki i składając na nim podpis.

  — Możesz narysować... — rozejrzał się po pomieszczeniu i pochylił w jego stronę — kutasa na swoim czole, ale nie na tych zaproszeniach, bo cię kopnę.

  Horan jęknął i zrobił smutną minę, a kiedy Harry odwrócił wzrok na inne zaproszenia, narysował kutasa zaraz obok swojego imienia, uśmiechając się złośliwie pod nosem. Zamknął szybko zaproszenie i przeszedł do następnych.

  — Przepraszam, mógłby ktoś przynieść nam dwie małe butelki wody? — zapytał Harry. Nie chciał w szklankach, bo Niall mógłby przypadkiem je przewrócić, a cała praca poszłaby na marne.

  Jedna z kobiet skinęła głową, a następnie poszła do kuchni i wróciła po minucie z dwoma butelkami. Postawiła je na stole i odeszła, wracając do swoich zajęć.

  — Dziękuję — uśmiechnął się do niej, odkręcając korek, po czym się napił. — Jak ci idzie, Nini? — spojrzał na jego dłonie.

  — Jakoś — mruknął, zamyślając się na krótki moment.

  — Jeśli jesteś zmęczony, zrób sobie przerwę — polecił, odkładając butelkę i biorąc się za podpisywanie.

  — Nie... po prostu coś sobie przypomniałem — pokręcił głową.

  — Co takiego? — spytał, posyłając mu uśmiech.

  — Ślub równa się z koronacją, naszą wspólną, i... Alex kiedyś mówił, że chciałby to zobaczyć, a... jednak tego nie zobaczy — parsknął smutno — Tak po prostu sobie o tym przypomniałem — wymamrotał cicho.

  — Oh — mruknął smutno, odkładając pióro. — Przykro mi — objął delikatnie Horana, przymykając oczy. Minęło sporo czasu, odkąd Alex odszedł, ale to wciąż bolało i chyba tak będzie już zawsze.

  — Wiesz, może... to głupie, ale... moglibyśmy pojechać na cmentarz i... go zaprosić na nasz ślub? — spytał, czując łzy w oczach — Może zaszczyci nas swoją obecnością jako duch.

  — Oczywiście, zrobimy tak — kiwnął głową, składając pocałunek na jego policzku.

  — Dziękuję — szepnął, obejmując go mocno.

  Książę posłał mu delikatny, pokrzepiający uśmiech, po czym powrócił do podpisywania, aby skupić swoje myśli na tym, a nie na Alexie. Nie chciał teraz tutaj płakać, nie przy tych ludziach.

  — Kocham cię, Hazz — szepnął Niall, przecierając rękawem powieki i powracając do podpisywania zaproszeń.

  — Kocham cię mocniej, Nini.

*  *  *

  Zaproszenia zostały wysłane, kwiaty zamówione, a ślub zbliżał się wielkimi krokami. Niall zaczynał odczuwać stres, zwłaszcza, że media zaczęły coś podejrzewać. Może to dlatego, że od kilku dni razem z Louisem chodzili po sklepach i szukali idealnego garnituru. Przecież zostało tylko kilka tygodni, a on jest taki nieogarnięty!

  — Może ten? — wskazał na czarny ze złotymi zdobieniami. — Przymierz go, Nialler. No dalej, ruszaj dupę do przymierzalni.

  — Nie podoba mi się — pokręcił głową.

  — Ten? — pokazał mu ciemnozielony. — Nie, ohyda — zaraz go odrzucił. — To może ten?

  — Te garnitury są okropne. Harry będzie wyglądał olśniewająco, a ja jak menel — jęknął — Albo skończy się na tym, że skończę z gołym tyłkiem.

  — Nie załamuj się, w końcu... to tylko ślub, racja? — Louis uśmiechnął się, przesuwając wieszaki na lewą stronę.

  — Pamiętasz, jak ty panikowałeś przed swoim? — prychnął.

  — Ponieważ moim mężem miał być Zayn Malik, to chyba oczywiste — westchnął, uśmiechając się. Pamiętał ten dzień, jakby był wczoraj. Oboje wyglądali idealnie, byli nieco zestresowani, ale jacy szczęśliwi.

  — Moim ma być Harry pieprzony Styles! Książę, czaisz? Cały świat będzie na nas patrzył.

  — Nie zesraj się — mruknął, spoglądając na niego przelotnie. — Okay, słuchaj... ten — pokazał w jego stronę granatowy garnitur z czarną nitką.

  — Okropny! — skomentował. — Jestem głodny, chodźmy jeść.

  — Niall, musisz coś wybrać — westchnął ciężko, odwieszając go. — Niebieski podkreśli kolor twoich oczu — zgarnął telefon z kanapy i sprawdzić powiadomienia, po czym schował go do kieszeni.

  — Chcę, żeby Harry był pod wrażeniem — westchnął.

  — Będzie, kochany — zapewnił go, obejmując ramieniem, po czym razem wyszli ze sklepu. — Dlaczego nie zamówisz sobie krawca? Harry zawsze tak robi.

  — Harry jest księciem — zmarszczył nos — Nie mam wizji na to. Chcę wyglądać naprawdę ładnie i olśniewająco, ale w tych sklepach nie ma niczego, czym bym mógł zachwycić.

  — Wymyślimy coś jeszcze — obiecał, zakładając okulary przeciwsłoneczne. Wiedział, że prędzej czy później zrobią im zdjęcie, a nie chciał wyglądać na nich źle.

  — Stresuję się tym wszystkim — wyznał — Boję się, że sobie nie poradzę i ludzie mnie znienawidzą.

  — Nie, na pewno tak nie będzie — Lou pokręcił głową. — Nie mają powodu, a nawet jeśli sobie nie poradzisz z czymś, jesteś tylko człowiekiem. Możesz popełniać błędy, racja?

  — Tak, ale... — westchnął — Niektórzy nie popierają naszego związku i tego, że Harry w ogóle na coś takiego wpadł. Ich zdaniem jestem zwykłym dzieciakiem, mimo iż skończyłem już studia i jestem dorosły, który nie ma pojęcia o świecie i leci tylko na kasę Harry'ego — pokręcił głową — To absurd, ale nie lubię słuchać takich rzeczy na swój temat, nawet jeśli wiem, że nie są one prawdziwe.

  — Nie powinieneś się tym przejmować — stwierdził szatyn. — Takie gadanie będzie zawsze, dobrze o tym wiesz, ale najważniejsze, że wasza dwójka czuje się dobrze.

  — Mam prawo się bać tego wszystkiego. Nigdy bym nie pomyślał, że kiedykolwiek chociażby będę miał jakąkolwiek z rodziną królewską, a już niedługo stanę się jej częścią — parsknął.

  — Oczywiście, że tak, masz prawo — kiwnął głową. — Ale skup się na pozytywnych rzeczach i pozytywnych plotkach o was, nie negatywnych.

  — Chodźmy jeść — westchnął, ciągnąc go za łokieć.

  Przed tym jak weszli do restauracji, w ich oczy rzuciło się jasne światło, a chwile później usłyszeli pstryknięcie. Niall zasłonił sobie dłonią twarz, tak jak uczył go czasami Harry, a następnie wszedł z Lou do środka. Udali się do stolika oddalonego od okna jak najdalej.

  — Uroki bycia sławnym — parsknął blondyn, siadając.

  — Jest jak jest — odparł, podnosząc okulary i odgarnął sobie nimi włosy.

  — Wiesz... zaprosiliśmy Alexa na nasz ślub — uśmiechnął się delikatnie.

  — Co? — zmarszczył brwi.

  — Byliśmy na cmentarzu — odpowiedział.

  — Oh, to... miło z waszej strony — skomentował Malik, posyłając mu uśmiech. Miał w papierach dwa nazwiska, bo nie chciał się rozstawać ze swoim, z którym był kojarzony, ale lubił używać Malik, wtedy mógł się chwalić, że jest mężem Zayna.

  — Wciąż mi go brakuje mimo upływu lat — westchnął cicho, biorąc menu do ręki.

  — Mnie też — wymamrotał, przygryzając dolną wargę. — Ale hej, jest zawsze ze mną w serduszku.

  — To nie to samo — odpowiedział, a chwilę później przyszedł kelner, który wziął od nich zamówienia.

  — Wiem, ale... nic innego nam nie pozostało — oznajmił, klepiąc Nialla delikatnie po dłoni.

  — Nie dotykaj mnie, bo oskarżą nas o romans — parsknął.

  — Fuj — skomentował, odsuwając się. — To byłoby jak kazirodztwo, traktuję cię jak brata.

  — Nie wiem, co cię kręci — wzruszył ramionami, śmiejąc się.

  — Zayn, Malik oraz... racja, Zayn Malik — rozmarzył się na chwilę.

  — Fuj, gejowo się zrobiło — zmarszczył nos.

  — Harry jest najcudowniejszym człowiekiem na świecie, przysięgam — uśmiechnął się — Moje malutkie słoneczko i już nie mogę się doczekać, kiedy będę miał go cały czas przy sobie.

  — Masz już plany na noc poślubną? Albo lepiej... miesiąc miodowy? — poruszył sugestywnie brwiami.

  — Nie mam, chcę, żeby to były niezapomniane chwile. Wiesz... myślę, że Harry'emu radość sprawiłoby coś prostego, takiego... mało luksusowego. Może wezmę go pod namioty? Będziemy oglądać gwiazdy, kochać się na mokrej trawie... Nie wiem, jestem kiepski w tych sprawach — mruknął.

  — Kochać się na mokrej trawie — pokiwał powoli głową. — Ciekawe, ciekawe. Pewnie bardzo przyjemne, trawka będzie smyrała was w plecki — stwierdził, śmiejąc się cicho.

  — Zastanowię się jeszcze nas tym — mruknął — Niedługo będę musiał wracać do mojego słoneczko, bo moja mama go zamęczy. Chyba kocha go bardziej niż mnie — parsknął — Miłość do Harry'ego mamy w genach.

  — Albo możecie to zrobić w samochodzie między zaspami śniegu, ja polecam — uśmiechnął się. — O popatrz — wskazał na kelnera, który przyniósł im ich zamówienia i życzył smacznego.

  — Właśnie, a wy jak spędziliście noc poślubną? — spytał, kiedy mężczyzna odszedł.

  — Chcesz znać pieprzone szczegóły? — parsknął, następnie odbijając sztućce z serwetki.

  — Oczywiście — uśmiechnął się, zaczynając jeść. — Jak czujesz się z faktem, że za niedługo zostaniemy wujkami?

  — Boże, cudownie. Dziecko Bebe i Jacka będzie idealne, czuję się nawet lekko zazdrosny — stwierdził, pomijając już temat ich nocy poślubnej z Zaynem. — Nie mogę się doczekać, aż przytulę malutką fasolkę. Mam nadzieję, że to chłopczyk i dostanie imię po mnie.

  — Lewis — parsknął — Ja na ich miejscu nie dałbym ci tej małej istotki dotknąć.

  — Louis, palancie — zmrużył na niego oczy.

  — Uważaj ze słowami, młodzieńcze! — fuknął — Jedz to i idziemy — wywrócił oczami, powracając do posiłku.

  — Smacznego — mruknął.

*  *  *

  — Harry, ten jest dobry — Niall pociągnął Stylesa do stolika i wskazał na kawałek tortu. Wziął trochę na widelec i podsunął mu pod usta z uśmiechem. Zdecydowanie teraz bawił się najlepiej, próbując słodkości. Garnitur w końcu wybrał, co prawda, jednak wciąż twierdził, że nie był w nim wystarczająco olśniewający.

  — Mm, faktycznie — kiwnął głową. — Ale spójrz na tamten, wygląda tak pięknie.

  — Ale ten jest pyszny! Nie liczy się wygląd Harreh tylko bogate i słodkie wnętrze — paraknął.

  — Spróbujmy więc tamtego — zadecydował.

  Niall westchnął i podszedł do ciasta, które spróbował. Skrzywił się, bo jednak tamten i tak był lepszy!

  — Wybrzydzasz! — stwierdził loczek, przechodząc dalej. Spróbował trochę innego i jeszcze innego, komentując cicho.

  — Będziemy mieli nasze figurki na torcie? — spytał, idąc za nim.

  — Pewnie tak, to chyba tradycja — odpowiedział.

  — Super! — uśmiechnął się szeroko — Kocham cię, Hazz — ucałował go w policzek.

  — Ja ciebie też kocham, Nini — szepnął, obejmując go w pasie i podając mu widelczyk, na którym miał kawałek ciasta.

  Horan zjadł je, mrucząc cicho. Skinął głową na znak, że mu smakuje. Większość tortów była dobra.

  — Proponuję ten — oznajmił Harry, wskazując na białoróżowy tort z niebieskimi elementami, które wyglądały jak wstążka, ale to wciąż było ciasto.

  — Okay, niech będzie — odpowiedział. — Jest niemal tak słodki jak ty.

  — Tak! — ucieszył się, całując go delikatnie w policzek.

  — To już niedługo, wiesz? — spojrzał na niego.

  — Wiem... będzie cudownie — kiwnął głową.

  — Będę najlepszym mężem, obiecuję — uśmiechnął się. — Wiesz, to cudowne, że jestem twoją pierwszą i jedyną miłością.

  — Ja też się cieszę, jesteś dobrym człowiekiem — również się uśmiechnął.

  Niall przytulił się do niego i przymknął oczy. Był wdzięczny losowi za zesłanie mu takiego wspaniałego aniołka, który całkowicie zmienił jego życie,

  — Kocham cię — szepnął książę, obejmując go.

  On także się cieszył. Niall był taki kochany, rozkochał go w sobie. Byli razem siedem cholernych lat, a za niedługo brali ślub. Chciał piszczeć z radości!

  — Ja ciebie też, kochanie. Bardzo mocno — pocałował go krótko w usta.

  Gdy Styles zamówił już tort, ciasta i babeczki, które razem wybrali, opuścili cukiernię, zaraz wsiadając do samochodu. Fotografowie już czekali na zewnątrz, aby uchwycić moment, w którym byli razem. Zwłaszcza teraz. Te przygotowywania do ślubu były na językach ludzi od jakichś dwóch tygodni.

  Niall lubił pokazywać innym, że Harry należy do niego i że są razem szczęśliwi. Często później przeglądał zdjęcia na instagramie, gdzie ludzie pisali, jak bardzo do siebie pasują i jak uwielbiają ich razem. Na pewno zwariują, kiedy potwierdzą swój ślub - aktualnie żaden z nich nie zabarał oficjalnie głosu w tej sprawie. Chcieliby już teraz to zrobić, ale to była ich prywatna sprawa, nie chcieli jeszcze więcej reporterów czy fotografów wszędzie tam, gdzie byli oni.

  Niebieskooki, aby ucieszyć oczy ich wielbicieli, pocałował starszego, wiedząc, że na pewno zrobią im zdjęcie przez szybę.

  — Mój ukochany — trącił jego nosek swoim.

  — Tylko twój — uśmiechnął się, wplątując palce w jego jasne włosy.

*  *  *

  Niall siedział na łóżku Harry'ego, a ten leżał między jego nogami oparty o jego klatkę piersiową, otulając się kocykiem. Blondyn całował go we włosy, co chwilę, przewijając tweety o nich i czytając je na głos, aby Styles pomógł mu na nie odpowiedzieć.

  — Napisz, że jej Narrents też ją kochają — zaśmiał się książę.

  — Narrents? — uniósł brew, odpisując dziewczynie.

  — Napisała, że kocha swoich Narrents, czyli nas — wyjaśnił. — Czytaj ze zrozumieniem, kochanie.

  — Czytam — wywrócił oczami, przewijając dalej.

  — Patrz! To my! — pisnął radośnie, patrząc na zdjęcie, na którym Niall siedział na jego kolanach.

  — Tu wszędzie jesteśmy my — parsknął.

  — Polub to — polecił. — I zretweetuj!

  Niall pokręcił głową i zrobił tak, jak Harry mówił.

  — Zadowolony? Może zrobimy live'a czy coś? — zaproponował.

  — Tak, zróbmy to! — kiwnął głową, przysuwając się do niego bliżej.

  Horan poprawił sobie włosy i rozpoczął transmisję na żywo, cmokając ukochanego w policzek. Uśmiechnął się, widząc ile ludzi zaczęło ich oglądać.

  — Witamy wszystkich — przywitał się starszy. — Jak się czujecie? — spojrzał na chat, czytając komentarze.

  — Uprzedzając wasze pytania - my czujemy się świetnie, racja? — spojrzał na Stylesa.

  — Owszem — potwierdził. — Jedliśmy dzisiaj tyle słodkości, aż trochę sumienie mnie gryzie.

  — Będziesz jeszcze słodszy — polizał go po policzku, parskając śmiechem.

  — Hej — zaśmiał się, delikatnie odsuwając. — Schowaj język, bo ci krowa nasika.

  — Chciałem być miły, a ty jak zwykle zachowujesz się jak... jak, ugh, nie mam określenia z tego wszystkiego — fuknął na niego.

  — Słucham? — zmarszczył brwi. — Że niby co? Zachowuję się niedobrze?

  — Tak, dokładnie! Powiedzcie mu, że źle się zachowuje i powinien być wdzięczny, że go polizałem — mówił rozbawiony.

  — Nie, jestem pewny, że wy też nie chcielibyście być lizani — odparł loczek. — Po twarzy.

  — Przeze mnie każdy by chciał — odpowiedział pewnie blondyn.

  — Cicho już — rozkazał, całując go krótko. — A teraz — spojrzał na chat i uśmiechnął się, widząc radosny szał tych wszystkich ludzi. — Mieliście już jakąś poważną dramę? — przeczytał. — Mieliśmy, Nini?

  — Nie, nie wydaje mi się — objął go ręką — Czasami zdarzały się małe sprzeczki, ale to o błahe sprawy i zaraz się godziliśmy. Zbyt mocno się kochamy, aby się ze sobą kłócić. Zresztą wiem, że moje słoneczko, nie lubi, kiedy podnosi się głos, więc nie mógłbym na niego krzyczeć.

  Harry uśmiechnął się, przymykając oczy, po czym ujął jego twarz w dłoń. Niektórzy ludzie robili screenshoty, ale to w sumie było normalne.

  — Nikt nie powinien podnosić głosu, nawet w czasie kłótni — oznajmił. — To do niczego nie prowadzi.

  — Widzicie? Tej kruszynki nie można skrzywdzić — ucałował go w policzek — W związku są potrzebne zrozumienie, cierpliwość i poważne, spokojne rozmowy. Inaczej daleko nie zajdziecie — westchnął.

  — Jesteście uroczy — skomentował, czytając komentarze. — A ciebie kocham, Niall — dodał, z uśmiechem czytając dalej.

  — To słodkie — stwierdził, głaszcząc starszego po włosach. — Utrzymujecie wciąż kontakt z uczestnikami projektu? — przeczytał na głos — Oczywiście, że tak. Są dla mnie jak rodzeństwo, ciągle ze sobą piszemy, a jak mamy więcej czasu to nawet się spotykamy. Ostatnio byłem z Lou na zakupach, a Bebe odwiedziła nas ze swoim, jeszcze nienarodzonym, bąbelkiem — odpowiedział z uśmiechem.

  — Ja byłem z Zaynem! — wtrącił książę. — Chociaż i tak pewnie to wiecie, bo jesteście agentami FBI.

  — Dokładnie. Czasami wiecie więcej niż my sami — parsknął.

  — Planujecie adoptować swojego własnego bąbelka? — przeczytał cicho Styles rozczulonym głosem. — Damy lśnić małemu bąbelkowi od Bebe i Jacka — zaśmiał się krótko.

  — Ukradniemy im dziecko, ale nie mówcie im o tym, okay? To będzie nasza mała tajemnica — uśmiechnął się.

  — Już widzę nagłówki: Książę Harry Styles wraz ze swoim wieloletnim partnerem porwali dziecko swoim znajomym?! Kliknij w link, aby zobaczyć szczegóły — zaśmiał się głośniej.

  — Powiemy, że to nasze i przez dziewięć miesięcy ukrywałem to przed światem, a to że im dziecko akurat zniknęło to tylko przypadek — wzruszył ramionami.

  — Jesteś niemożliwy — skomentował, całując go w nosek.

  — Za to mnie kochasz — wymruczał.

  — Kocham — szepnął, powracając wzrokiem do ekranu. — Są plotki, że zostaniesz królem już za niedługo, Harry, to prawda? Hej, czemu zadajecie takie pytania? Skąd wy... to bierzecie?

  — Przestaniesz być moim księciem? — wydął smutno dolną wargę.

  — Zawsze będę twoim księciem, moja różyczko — odpowiedział. — A pytanie oddalam, przepraszam!

  — On jest taki słodki — wymamrotał blondyn, przyciskając swój policzek do tego jego i zaraz cmokając go w usta.

  — Niall, zamierzamy odwiedzić Argentynę? — spytał, czytając pytanie. — Opowiedzcie nam, co można tam ciekawego zwiedzić, a się zastanowimy.

  — Na nasz miesiąc miodowy — szepnął mu do ucha.

  Książę uśmiechnął się, a jego policzki stały się rumiane. Spojrzał kątem oka na swojego narzeczonego i uśmiechnął się nawet szerzej. Niall musnął jego nosek ustami, a następnie zerknął na czat, który szalał, gdyż rumieńce Stylesa były widoczne.

  — Jeśli nie macie już ciekawych pytań, będziemy kończyć — oznajmił loczek.

  — Chcę iść się wykąpać jeszcze — mruknął do bruneta. — Możemy kończyć, pogadamy z nimi jutro.

  — Miłego dnia, pijcie dużo wody, uśmiechajcie się i do zobaczenia — powiedział z uśmiechem, czytając komentarze, które w większości były w stylu „wy także" czy „paaa".

  Niall zakończył transmisję i pocałował go mocno w usta, odrzucając telefon na bok.

  — Hola, kawalerze — sapnął H, gdy odsunęli się po dłuższej chwili całowania.

  — Chodźmy się wykapać, kochanie. Pokaże ci, jak mocno cię kocham — uśmiechnął się.

  Nie usłyszał odpowiedzi, bo ten jedynie kiwnął głową i wstał, po czym biorąc Nialla na ręce, poszedł z nim do łazienki.

  Horan miał wrażenie, jakby z każdym dniem coraz mocniej zakochiwał się w tym pięknym mężczyźnie, ale raczej było to niemożliwe.

*  *  *

  Wszystko było dopracowane na ostatni guzik. Zamek lśnił, w sali balowej panowały odcienie bieli i niebieskiego z dodatkiem różu. Mimo wszystko ten kolor był piękny. Na stolikach sztućce były ułożone idealnie co do milimetra, a na talerzach leżały starannie złożone serwetki. Kościół także był ozdobiony, niestety niektórzy ludzie dowiedzieli się o ślubie i rozeszła się plotka, przez co teraz cała Brytania o tym gadała.

  Już jutro miał odbyć się ten długo wyczekiwany dzień. Byli gotowi, lekko zestresowani. Mieli w głowie ułożone przysięgi, mając nadzieję, że nic nie pomylą. Ponad siedem lat po ich pierwszym spotkaniu byli w sobie tak mocno zakochani, nie chcieli nikogo innego, tylko siebie na całe życie.

  — Nawet nasz ślub nie był tak niesamowity — mruknął Liam do Elliotta, opierając się o framugę drzwi do sali balowej. Niall, dmuchający balony roześmiał się cicho, kręcąc głową.

  — Nie chciałbym tak hucznego ślubu, jeśli mam być szczery, więc nie jestem zazdrosny — odparł blondyn.

  — Słyszę zazdrość w twoim głosie, panie Payne — uśmiechnął się Liam, obejmując go ramieniem i całując w skroń.

  — Nie jestem. Naprawdę nie jestem — pokręcił głową. — Zbyt idealnie jak na mnie.

  — Mieliśmy za to najidealniejszą noc poślubną — stwierdził.

  — Nie chcę o tym słuchać — parsknął Niall, rzucając w nich balonem.

  — Witam wszystkich! — do ich uszu dotarł krzyk Louisa, który wszedł przez drzwi frontowe. — Przybyłem, halo, halo!

  — Jesteśmy w sali balowej! — krzyknął mu Horan, uśmiechając się — W końcu tania siła robocza przybyła — mruknął, a brunet roześmiał się.

  L pociągnął swojego męża do sali, po drodze witając się z ochroniarzami. Otworzył szeroko oczy, widząc wystrój.

  — Hej, przyszły Styles!

  — Cześć Malikowie — przywitał się. — Jak wam się podoba?

  — Zaszaleliście — skomentował Zayn.

  — Gdzie będę siedział? Przy waszym boku? — zapytał, przyglądając się stolikowi, gdzie obok na ścianie były podświetlane litery NH.

  — Na samym końcu — prychnął Niall.

  — Aha? W takim razie spadaj — wystawił język w jego stronę, a Zayn jedynie się zaśmiał, kręcąc głową. — Masz chociaż miejsce dla naszych kotów?

  — Tak, w garnku. Jak jutro przyjdziecie pójdźcie z nimi od razu do kuchni, nasze kucharki się nimi zajmą — odpowiedział mu.

  — Co do kurwy, Horan? — Malik zmarszczył brwi. — Nie jemy kotów... ewentualnie psy gdzieś w Chinach chyba, ale nie! To obrzydliwe.

  — Już miałem nadzieję na kota w sosie — wymamrotał smutno. — Zrujnowaliście mi ślub.

  — To ohydne — poparł Elliott.

  — Boże, po tych ślubach to staliście się nudni i zrzędliwi — pokręcił głową blondyn — Nawet pożartować z hrabstwem nie można.

  — Traktuj nasze kotki z życzliwością — mruknął L. — One mają uczucia.

  — Ja też i je ranicie — mruknął — Mam nadzieję, że przynajmniej fajny prezent nam dacie — dodał.

  — Damy ci bobki królika i węgiel — prychnął szatyn.

  — Dodam wam trutki  — zagroził.

  — Dzwonię na policję — oznajmił Zayn.

  — Zawołam ochronę i poślę was do nieistniejących lochów.

  — Jestem pewny, że gdyby były tu lochy, cieszyłbyś się jak idiota — prychnął Louis. — Możemy już zjeść podwieczorek?

  — Czekamy na moje słoneczko i Bebe i Jacka. Ty byś chciał ciągle jeść i jeść — prychnął Niall, rzucając w niego balonem.

  — Muszę wykarmić ten brzuszek — wydął dolną wargę, głaszcząc się po brzuszku.

  — Wiemy, kochanie — szepnął Z, obejmując go i całując krótko.

  — Współczuję ci Zayn małżeństwa z kimś takim — pokręcił głową.

  — Cześć wszystkim — przywitał się Jack, wchodząc do środka z Bebe, którą trzymał za dłoń. Dziewczyna miała już mocno widoczny brzuszek.

  — I tak cię kocham — szepnął brunet, ponownie go całując. — Witajcie, przyjaciele!

  — Idę po Harry'ego, na pewno się ucieszy, że przyjechaliście już — oznajmił Niall, cmokając Bebe na przywitanie w policzek i pobiegł na górę.

  — Jak tam bobas? — spytał młodszy Malik, klękając przed dziewczyną, aby przyłożyć policzek do jej brzuszka. — Kiedy w końcu ją albo jego ujrzę?

  — To chłopczyk — oznajmił Dawson z uśmiechem.

  — Jeszcze kilka miesięcy musisz poczekać — roześmiała się dziewczyna.

  — Macie już pomysł na imię? — wtrącił Zayn, podnosząc męża z podłogi i przytulając go.

  — Nie, jeszcze nie — pokręciła głową — Mamy czas na zastanowienie.

  — Może Louis? Ja uważam, że moje imię jest piękne.

  — Tak, twoje imię jest piękne — potwierdził książę, wchodząc do sali. — Witam wszystkich — uśmiechnął się, tuląc każdego po kolei.

  — Ja bym tak dziecka nie skrzywdził — dodał Niall. — Przemyślcie to dobrze.

  — Przemyślimy — zapewnił blondyn.

  — Dodam tak od siebie, że jeśli nazwiecie go Harry to będzie miał chłopak w przyszłości duże powodzenie — parsknął.

  — Nazwijcie go Edmund — wtrącił Malik.

  — Co? — wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni.

  — Opowieści z Narnii... Edmund? — wzruszył ramionami.

  — Nazwij tak swojego kota, a nie dziecko — odezwał się Liam.

  — Możemy już jeść? Wszyscy są — wtrącił Louis.

  — Ale nie tutaj! — powiedział szybko książę, wyganiając wszystkich z sali. — Idziemy na dwór, do ogrodu. Odetchniemy powietrzem.

  — Jutro będziemy siedzieć w pomieszczeniu — dodał Niall.

  — Stresujecie się? — spytał Jack.

  — Który z was ma zamiar uciec albo powiedzieć "nie"? — parsknął Zayn.

  — Ja — odparł Styles. — Podwinę suknię i wybiegnę, krzycząc: wolność.

  — Śpisz na kanapie — prychnął Niall.

  — To jeszcze mój zamek, to ja mam prawo kopnąć cię w tyłek — cmoknął go w policzek.

  — Twoja mama lubi mnie bardziej niż ciebie, więc to ja tu mam przewagę — wytknął mu język, obejmując go ramionami wokół szyi.

  — Ej, ale tak jest zawsze! Mama Zayna też mnie bardziej lubi niż jego samego — zaśmiał się L, następnie wchodząc na drewniany podest w ogrodzie i usiadł przy stoliku.

  — Nieprawda — fuknął na niego Zayn.

  Bebe i Jack zaśmiali się, siadając zaraz obok Louisa i spoglądając na Nialla i Harry'ego, którzy wyglądali tak bardzo uroczo.

  — Będą dobrym małżeństwem — mruknął L.

  — Najlepszym — skinęła Bebe — Przecież ta miłość od nich bije na kilometr.

  — Poddani oszaleją na ich punkcie jeszcze bardziej — stwierdził Jack.

  — A niektórzy pewnie będą obstawiać, kiedy pierwsza drama — zaśmiał się brunet.

  — Oni mieli w ogóle jakąś poważną kłótnię? — spytał Jack.

  — Nie bardzo — pokręcił głową. — Albo może mieli, bo Niall garbił się przy stole, albo trzymał na nim łokcie? — parsknął.

  — Pamiętam, jak to było za czasów projektu — roześmiała się Bebe.

  — Obgadujecie nas? — spytał Niall, kiedy doszedł do stolika razem z Harrym. Pchnął go na ławkę i usiadł mu na kolanach, obejmując go ramieniem — Powinniście mi dzisiaj zorganizować wieczór kawalerski. Wiecie, dziwki, alkohol, impreza w klubie.

  — Co, proszę? Po co ci kobiety lekkich obyczajów? — zapytał książę.

  — Da się załatwić, znam jedną — oznajmił Lou, uśmiechając się w stronę służby, która niosła talerze. — Ile chcesz?

  — Jak najwięcej, muszę zaszaleć ostatniego dnia wolności — parsknął.

  — Niall! — klepnął go mocno w udo. — Ja wciąż tu jestem i zaczynam być smutny i zazdrosny.

  — Tobie zrobimy panieński, Hazz, też damy ci dziwki — zapewniła Bebe.

  — Ja mogę być twoją dziwką, Harreh — zaoferował Horan — A ty będziesz moją, co ty na to? — trącił jego nos swoim. — I nie bij mnie, bo ci oddam, jak zostaniemy sami.

  — Klepnąłem cię — oznajmił, mrużąc oczy. — Ja nie podnoszę na nikogo ręki... a pomysł z tymi dz- tymi sprawami mi się podoba.

  — To będą twoje najlepsze chwile, przysięgam — złapał go za kołnierzyk jego koszulki i przyciągnął bliżej siebie, aby go mocno pocałować.

  Loczek odwzajemnił pocałunek, a służba podała do stołu. Gdy już się od siebie oderwali, wszyscy zaczęli jeść. Louisa jednak zaczęło coś zastanawiać, dlatego odłożył sztućce i otarł usta chusteczką. Nie wiedział, czy to było stosowne, ale się odezwał.

  — Zaprosiliście też może... Justina?

  Niall przygryzł wnętrze policzka, a następnie skinął głową.

  — My... tak. Stwierdziliśmy, że... mimo wszystko dużo nam pomógł, był dla nas miły podczas projektu, Harry'emu długo służył i... wypadałoby go zaprosić, ale czy przyjdzie to nie wiemy, bo nie dostaliśmy odpowiedzi — wzruszył ramionami — To... to co się stało kilka lat temu... nas nie dotyczy i nie powinniśmy zmieniać o nim zdania przez to, racja? — wymusił uśmiech.

  — Spotkałem go w sklepie, jak kupowałem garnitur — oznajmił L. — I chyba przyjdzie, skoro też kupował... ale nie wiem, nie gadałem z nim o tym. Smutno mi z powodu Alexa, ale chyba nie potrafię się gniewać na Justina.

  — Może Alex też przyjdzie — mruknął Niall — Ma nawet specjalne miejsce.

  — Naprzeciwko Justina, żeby zjadły go wyrzuty sumienia? — uniósł brew Zayn — Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać.

  — Nieśmieszne — ale mimo wszystko Bebe i tak się zaśmiała. Może to humorki?

  — Siedzenia były przypadkowe, okay? — westchnął Horan.

  — Nieprawda — wtrącił loczek. — Przecież wszystko ustalaliśmy, żeby było idealnie.

  — Stawiasz nas w złym świetle, Harold — mruknął.

  — Chciałem być szczery — szepnął.

  — Kocham cię — uśmiechnął się, muskając jego usta.

  — To będzie niezręczne — stwierdził Louis. — Nie chciałbym być na jego miejscu.

  — Nawet nie wiadomo, czy przyjdzie — Niall wzruszył ramionami.

  — Pewnie przyjdzie — mruknął Jack.

  Po chwili zaczęli w końcu jeść, z czego szatyn się cieszył.

*  *  *

  W końcu nadszedł ten dzień. Już minuty dzieliły Harry'ego i Nialla od zawarcia związku małżeńskiego i obydwoje naprawdę się stresowali.

  — A co jeśli się wywrócę, kiedy będę szedł? — panikował Niall, patrząc na Louisa i jednocześnie poprawiając włosy w lustrze. Był w swoim garniturze i był pewien, że Harry wyglądał sto razy lepiej niż on. Kościół był pełen ludzi, a przed nim stali dziennikarze, czekający aż para młoda wyjdzie z kościoła.

  — Podniosę cię — zapewnił go. — Skończ już robić bałagan z tych włosów! — uderzył go w dłonie.

  — Przepraszam! — fuknął — Stresuję się, niech Harry przyjdzie i da mi buzi — jęknął.

  — Nie zobaczysz, nie możecie się jeszcze zobaczyć — odparł. — Uspokój się — ujął jego nadgarstki, po czym cmoknął go szybko w czoło. — Masz, to ci wystarczy, przy ołtarzu dostaniesz od Hazzy.

  — A co jeśli powie mi "nie"? — spytał — Boję się, Louis — potrząsnął nim.

  — Nie powie ci nie, Nialler — westchnął. — Uśmiechnij się, zaraz wychodzimy.

  — Zrobię z siebie idiotę, na pewno — wymamrotał. — Justin jest? Widziałeś go?

  — Zayn mi napisał, że tak... na samym końcu — mruknął. — Ale nie myśl o tym, myśl o tym, jak pięknie wyglądasz.

  — Pewnie jak zobaczę Harry'ego to zmiękną mi kolana i się wypierdolę — parsknął.

  — Myśl pozytywnie, przyjacielu — polecił. — Idę, a ty za dwie minuty. Uśmiechnij się, pamiętaj o przysiędze.

  — Nie pomagasz, Lewis — burknął, kręcąc głową.

  — Louis — poprawił, przytulając go krótko.

  — Dobra spadaj już, muszę się uspokoić — wymamrotał.

  — Powodzenia — klepnął go w tyłek, po czym opuścił małe pomieszczenie, stając obok swojego męża, do którego się uśmiechnął.

  Niall podszedł do lustra i wziął dwa wdechy, uśmiechając się do własnego odbicia. Kiedy minęły dwie minuty przymknął na moment oczy, a następnie wyszedł, nie mogąc uwierzyć, że to już ten moment. Na chwilę oficjalnie zostanie Niallem Stylesem.

  Gdy oboje stali naprzeciwko siebie, uśmiechnęli się do siebie. Oboje mieli na sobie piękne kreacje, Harry lekko ekstrawagancki, ale nie mógł sobie tego darować.

  — Wyglądasz przepięknie — szepnął do niego z uśmiechem.

  — Ty jeszcze piękniej — odszepnął książę.

  Niall poczuł ciepło na serduszku, a następnie wsłuchał się w mowę księdza, który rozpoczął ceremonię.

  Wszystko przebiegało bez zbędnych przeszkód, płynnie. Zamówiony fotograf robił dużo zdjęć, tak jak chciał H, aby później mieć pamiątkę, nawet drugi nagrywał cały czas. Najpiękniejsza chwila to było wygłaszanie przysięg, prosto z serca.

  Cały stres uleciał z Nialla, kiedy tylko spojrzał w zielone tęczówki swojego ukochanego. Nie wyobrażał sobie życia bez niego. Był tak cholernie i nieodwracalnie zakochany w tym chłopaku. Musiałby być kompletnym głupcem, aby go zostawić albo chociażby zrobić mu jakąkolwiek krzywdę.

  Gdy ksiądz ponownie zaczął mówić, mieli łzy w oczach, bo to naprawdę było piękne!

  — Tak — odpowiedział Styles na pytanie, czy bierze sobie tego tutaj Nialla za męża.

  — Tak, oczywiście, że tak — odparł zaraz blondyn na to samo pytanie i zagryzł wnętrze policzka, aby nie poryczeć się jak panienka. Widział kątem oka, że robiła to za niego jego mama, siedząca w pierwszym rzędzie.

  — Ogłaszam was małżeństwem, możecie się pocałować.

  I gdy tylko założyli sobie obrączki, nie czekali ani chwili dłużej, zrobili to, uśmiechając się delikatnie. Niall niemal od razu go przytulił, a wszyscy zebrani zaczęli klaskać, na co roześmiał cicho.

  — Tak, bardzo cię kocham, mój mężu — szepnął do jego ucha, czując łzy na swoich policzkach.

  — A ja kocham ciebie, mężu — odparł, obejmując go mocno, naprawdę starając się nie płakać. Chciał być silny, ale i tak po dłuższej chwili łzy znalazły ujście.

  — Jestem taki szczęśliwy przy tobie — spojrzał w zielone oczy.

  — Od dzisiaj jesteś moją różyczką, który ma na nazwisko Styles — cmoknął go w nos, następnie ujmując jego dłoń.

  Niall zaszlochał cicho, opierając czoło o jego ramię. Czuł się w tym momencie tak niesamowicie, że nie potrafił się uspokoić. Harry był miłością jego życia i chciał z nim być już do końca swoich dni.

  — Nie płaczemy już — szepnął starszy. — Wszyscy czekają.

  — Tak bardzo się cieszę, że... jesteśmy tutaj i to w końcu się stało — pociągnął nosem i wytarł dłonią policzki — Chodźmy świętować, chcę już z tobą zatańczyć — uśmiechnął się, całując go krótko w usta.

  — Kocham cię — powiedział loczek, wychodząc z nim z kościoła, gdzie zostali obrzuceni ryżem, a reporterzy robili masę zdjęć. Nie dbali jednak o to, to był ich dzień i wciąż był idealny!

  Niall nawet pokazał ich dłonie z obrączkami do aparatu, żeby każdy dokładnie zobaczył, co właśnie się stało!

  Zaraz wsiedli do przyozdobionej limuzyny i ruszyli w stronę zamku, gdzie mieli świętować razem z gośćmi. Gdy dotarli, udali się do sali balowej, w której wszystko, ale to wszystko było idealnie! Harry pocałował krótko Nialla, obejmując go w talii i prowadząc dalej.

  — To takie piękne, Harreh — spojrzał na ich obrączki — Najlepszy dzień w moim życiu, przysięgam.

  — Będą jeszcze lepsze, przysięgam — szepnął.

  Goście schodzili się do sali, zajmując miejsca, przy których były karteczki z imionami i nazwiskami.

  — Każdy dzień z tobą będzie moim najlepszym.

  — Kocham cię, Nini — cmoknął go w czoło.

  Niall i Harry zatańczyli swój pierwszy taniec, a później zaczęli rozmawiać z gośćmi i przyjmować od nich prezenty. Zostali wyściskani, wycałowani przez swoje rodziny oraz znajomych i czuli się naprawdę dobrze. Było magicznie, to na pewno.  Ciągle robiono im zdjęcia, Horan kleił się do boku Harry'ego, mrucząc jak bardzo go kochał i jak bardzo cieszył się z ich ślubu.

  W pewnym momencie Louis uderzył nożem o kieliszek, wstając. Muzyka została ściszona, a wszyscy na niego spojrzeli.

  — Chciałbym wznieść toast za naszą parę młodą — uśmiechnął się. — Za miłość, jaką siebie darzą i to wszystko, co zbudowali przez ponad siedem lat.

  Niall uśmiechnął się, spoglądając na Louisa i łapiąc dłoń swojego męża. Męża - Boże jak to cudownie brzmiało!

  Gdy wszyscy upili trochę swojego szampana, oprócz ciężarnej Bebe i Jacka, który postanowił ją w tym wspierać, małżeństwo się pocałowali, słysząc oklaski.

  — Nie mogę doczekać się nocy poślubnej — szepnął Niall.

  — Będziemy się kochać — oznajmił loczek, ciągnąc go na parkiet.

  Horan zaraz przyciągnął go do siebie i objął ramionami, uśmiechając się. Ucałował jego usta, opierając czoło o ramię starszego i wzdychając cicho. Starszy objął go w pasie, uśmiechając się delikatnie. Cieszył się, że wpadł na pomysł z projektem dla pięciu nastolatków. To była najlepsza decyzja jego życia.

  — Zdradzić ci sekret? — spytał, wsłuchując się w muzykę.

  — Zdradź mi sekret, Nini — kiwnął głową.

  — Kocham cię jak pojebany — roześmiał się cicho.

  — Jak co? — zmarszczył brwi. — Kochanie, matko, co to za słowa? Mówiłem ci tyle razy... ale kocham cię mocniej.

  — Przestań zachowywać się w końcu jak moja matka — wywrócił oczami.

  — Nie używaj takich słów — mruknął, przytulając młodszego.

  — Przepraszam, kochanie, ale tylko przez coś takiego mogę wyrazić to, jak mocno cię kocham — cmoknął go w policzek.

  — Dobrze... wybaczam — posłał mu uśmiech. — Przepraszam za bycie twoją matką — parsknął.

  — Wybaczam — uśmiechnął się — Cieszysz się, że spędzisz ze mną resztę swojego życia?

  — Cieszę się jak nigdy — odparł Styles, przyciągając go bliżej siebie, gdy nagle ktoś im przerwał, mówiąc, że chce zatańczyć z panem młodym. — Oczywiście — uśmiechnął się miło, cmokając blondyna w czoło, po czym odszedł do stolika.

  — Już ci go zabrali? — parsknął Zayn, spoglądając na Harry'ego.

  — Niestety — odparł, upijając trochę szampana. — A ty czemu siedzisz tutaj, a nie tańczysz z Lou?

  — Mam za stare kości do tańczenia — odparł.

  — Jesteś w jego wieku — mruknął, śmiejąc się, po czym postanowił coś zjeść. W końcu czekała ich wszystkich długa noc.

  — On zajmuje się teraz Bebe i jej dzieciakiem — roześmiał się.

  — Jest uroczy — skomentował.

  — Jakiś dzieciak jest ważniejszy ode mnie — fuknął, pijąc alkohol.

  — Zazdrosny? — spytał, jedząc swój kawałek tortilli, dyskretnie odkładając pomidorki na bok talerza. — W takim razie idź i go porwij.

  — Jeszcze dostanę w łeb — prychnął, kręcąc głową.

  — Nie sądzę — zaśmiał się ponownie. — Myślę, że Louis lubi, gdy to robisz — uniósł wzrok na tańczących ludzi i uśmiechnął się do Nialla, który tańczył z byłą królową Francji.

  — W takim razie idę — zadecydował, wstając i idąc do swojego męża.

  Horan z parkietu wrócił po kilku minutach, usadawiając się zaraz na kolanach swojego ukochanego i całując go w usta.

  — Jak się bawiłeś? Nie całowałeś nikogo? — parsknął książę, obejmując go mocno.

  — Nikogo. Myślałem ciągle o tobie — odparł, ujmując dłonią jego policzek.

  — Tęskniłeś bardzo? — zapytał, a słysząc radosny pisk Louisa, spojrzał na sekundę na niego, widząc, że Zayn obejmował go w pasie i odciągał od Bebe, która się śmiała. — Bo ja tak.

  — Cholernie — mruknął — Ale patrz na mnie, nie na innych — wydął dolną wargę.

  — Wybacz — uśmiechnął się, całując go krótko. — Jesteś głodny? — spojrzał w błękitne oczy, w których odbijało się światło od literek na ścianie.

  — Może troszkę — odpowiedział, głaszcząc go kciukiem po policzku — Mogę zjeść ciebie? — uśmiechnął się.

  — Będziesz musiał teraz zadowolić się czymś innym, a mną za kilka godzin — odpowiedział.

  — To smutna wiadomość — jęknął, całując go po twarzy, a następnie zaczął delikatnie przygryzać jego skórę, śmiejąc się cicho.

  — Nini — parsknął, kręcąc głową i przytulając go mocniej.

  — Chodź ze mną zatańczyć — poprosił, patrząc w zielone oczy.

  — A później ty zatańczysz dla mnie — zdecydował, wstając i odstawiając go na podłogę. — Chodźmy — cmoknął go w nosek.

  — Taniec erotyczny? — spytał, ciągnąc go na parkiet.

  — No nie wiem... domyśl się — jego policzki stały się rumiane, dając Niallowi odpowiedź.

  Loczek ułożył dłonie na jego ciele i zaczął go prowadzić w tańcu, jego uśmiech w ogóle nie opadał.

  — Stajesz się bardzo niegrzecznym chłopcem — mruknął, obejmując go.

  — Wybacz — uśmiechnął się.

  — Ale to dobrze, podoba mi się to — odpowiedział, całując go.

  Starszy odwzajemnił pocałunek, czując w sobie naprawdę ogromne szczęście. Kochał tak mocno Nialla!

  Ludzie bawili się, jedli, pili i tańczyli, często porywając zarówno Nialla jak i Harry'ego do tańca. Horan czuł się swobodnie w towarzystwie władców innych krajów i podobało mu się to, że niemal wszyscy go znali! Czuł się taki sławny.

  Godziny mijały, a blondyn już coraz bardziej chciał zostać sam na sam ze swoim słoneczkiem. Przez alkohol, który wypił ciągle szeptał mu jak bardzo go kocha, całował go i przytulał, co rozczulało gości. Oczywiście wynajęty fotograf wszystko fotografował i nagrywał, aby mieli ładną pamiątkę.

  Na końcu, gdy wszyscy opuścili zamek, puścili papierowy lampion w niebo.

  — Na zawsze będę cię kochał, Niall, wiesz? — mruknął cicho.

  — Ja ciebie też, Harreh — ujął jego dłoń — Nie mam słów, żeby wyrazić, jak mocno się kocham i jak bardzo ważny dla mnie jesteś.

  Książę uśmiechnął się szeroko, biorąc go na ręce, po czym pobiegł do środka, kierując się do sypialni. Cały ten dzień był naprawdę świetny i nie mógł wymarzyć go sobie lepiej.

  Niall, widząc, gdzie zmierzają, zaczął go całować. Zapomniał kompletnie, że miał w planach wyciągnąć go gdzieś na dwór, aby ich noc była niezapomniana. Jego pocałunki były odwzajemniane, H dodatkowo co chwilę szeptał te dwa słowa. Zamknął za sobą drzwi, położył go na łóżku, samemu podtrzymując się na łokciach i ponownie go całując.

  Niall mruczał cicho, głaszcząc go dłonią po plecach, a drugą bawił się jego włosami.

  — Chcesz się kochać? — zapytał Harry, schodząc niżej ustami.

  — Chcę — skinął głową — Ale chcę też się całować i przytulać, kochanie.

  — Mój uroczy... mąż — skomentował, zdejmując jego koszulę przez górę, aby nie odpinać guzików. Objął talię Nialla, całując go w nosek.

  — To zaszczyt nazywać cię swoim mężem — szepnął.

  — Niall Styles. Niall James Styles — uśmiechnął się. — Niall, kurczę, Styles to moja miłość, rajciu!

  — Rajciu — roześmiał się, ujmując dłońmi jego policzki — Rajciu, moim mężem jest cudowny Harry Styles — pocałował go.

  — Harry Styles będzie próbował być najlepszym mężem świata.

  — Już jest — odpowiedział — Jest najlepszym chłopakiem, narzeczonym, przyjacielem, księciem i wszystkim innym, czym tylko może być.

  — Cieszę się, że tak mówisz — pochylił się, aby złączyć ich usta.

  Całą noc jak i poranek spędzili na okazywaniu sobie czułości, czułym kochaniu się i zapewnianiu, że nigdy siebie nie zostawią. Te godziny były pełne magii i miłości - zdecydowania była to najlepsza noc w ich życiu. Obydwoje zasnęli zmęczeni, wtuleni w siebie i z delikatnymi uśmiechami na twarzach.

*  *  *

  Harry ujmował dłoń Nialla, idąc z nim przez park miejski. Byli ubrani zwyczajnie, aby nie zwracać na siebie uwagi, dodatkowo mieli okulary przeciwsłoneczne, ale to dlatego, że słońce ich raziło. Była dzisiaj fenomenalna pogoda, dlatego chcieli z niej korzystać.

  Od ich hucznego ślubu minęło kilka tygodni. Mimo wszystko po internecie wciąż krążyły filmiki i zdjęcia sprzed kościoła. Zdecydowanie było to jedno z bardziej głośnych wydarzeń w tym roku.

  — Piękna pogoda, prawda? — uśmiechnął się Niall, spoglądając na swojego ukochanego. Pamiętał, że zielonooki miał fioła na punkcie pytania o pogodę, kiedy ich znajomość się dopiero rozwijała.

  — Uwielbiam taką, bo kojarzy mi się z tobą — odparł starszy, cmokając go w skroń.

  — Słodziak — skomentował, ciągnąc go w stronę fontann.

  Słyszał, że ludzie o nich mówią szeptem, że patrzą na nich, jednak nikt nie odważył się podejść bliżej. Woleli ich odgadywać.

  — Dziękuję — uśmiechnął się, siadając na brzegu fontanny. Włożył dłoń pod wodę, wyczuwając jej ciepło.

  Niall usiadł obok niego i ułożył głowę na jego ramieniu, kładąc swoją dłoń na jego kolanie.

  — Pójdziemy później na gofry? — zapytał H, odwracając się w jego stronę i kładąc swoje nogi na tych jego.

  — Gdzie tylko zechcesz — cmoknął go w policzek.

  Książę chciał już zacząć mówić, gdy nagle podeszły do nich dwie dziewczyny, miały na oko jakieś siedemnaście, osiemnascie lat.

  — Dzień dobry — przywitał się, patrząc na nie.

  Niall również się przywitał, obejmując swojego ukochanego. Nastolatki początkowo wahały się, ale w końcu delikatnie się ukłoniły, bo tak wypadało, racja?

  — Czegoś potrzebujecie, panie? — zapytał.

  — Przyszłyśmy się przywitać i...

  — Po prostu przywitać — poparła ją blondynka.

  — Jak wasze samopoczucie? — spytał książę, widząc ich lekkie zdenerwowanie.

  — Dobrze, naprawdę dobrze — odpowiedziała jedna z nich. — A wasze?

  — Cudownie — odparł Niall z uśmiechem.

  — Chcecie usiąść z nami? — zaproponował miło. — Zjemy może gofry, jeśli chcecie? — chciał, aby przestały się stresować i zobaczyć, że byli jak wszyscy inni.

  — To będzie okay? — spytała niepewnie.

  — Jasne — skinął głową Niall.

  — Zaczekajcie — poprosił, wstając i całując krótko blondyna w policzek, po czym podszedł do mężczyzny, który sprzedawał tu gofry. Zapłacił za cztery, a później zgarnął papierowe talerzyki i powrócił do nich. — Proszę bardzo.

  — Mogłyśmy kupić je same, nie chcemy wykorzystać twojej dobroci, książę — wymamrotała blondynka.

  — Nie książę — pokręcił głową. — Harry, proszę.

  Dopiero po kilku minutach dziewczyny przystały na jego prośbę i zaczęły wracać się do niego po imieniu.

  — Może dołączymy do tamtej dwójki i pogramy we frisby? — zaproponował H, gdy już zjedli.

  — Grałeś w to kiedyś? — zmarszczył brwi Niall.

  — Nie, ale chciałbym — oznajmił.

  — W takim razie miłego dnia, my będziemy już szły — wtrąciły dziewczyny, a gdy zostały przytulone na pożegnanie, odeszły, uśmiechając się szeroko.

  — To miłe, że ludzie do nas podchodzą — skomentował Horan.

  — I nie robią zdjęć z ukrycia — dodał, ciągnąc Nialla na trawnik. — Dzień dobry, cześć — przywitał się z dwójką. — Chcecie towarzystwa do gry?

  — Tak, przyda się — odpowiedział chłopak, patrząc na nich.

  — Wyglądacie znajomo — stwierdziła dziewczyna.

  — Mogę zacząć? — zapytał Styles, a chłopak podał mu frisby. — Łap — krzyknął do Nialla, rzucając.

  I tak spędzili całe popołudnie - grając w różne gry, rozmawiając z ludźmi, którzy podchodzili coraz odważniej do nich i jedząc lody z budki. Cieszyli się z tego wszystkiego. To było zwyczajne spędzanie czasu, ale dla nich było niesamowite.

*  *  *

  Ten dzień musiał w końcu nadejść. Niall obawiał się go najbardziej, bowiem, o Boże, jego malutki, słodki książę miał właśnie dziś przejąć koronę i władzę nad całą Wielką Brytanią! To automatycznie sprawi, że on sam zostanie pierwszym dżentelmenem. To było nie do pomyślenia! Przecież on się nie nadawał do tego. Nie zasłużył w ogóle na taki tytuł, on tylko kochał Harry'ego i chciał być tylko jego ukochanym, a nie kimś ważnym w polityce kraju, w którym żyli.

  — Niall — usłyszał głos swojego męża. — Niall!

  — Tak, kochanie? — spojrzał na niego i uśmiechnął się delikatnie.

  — Wyglądam wystarczająco królewsko? — zapytał, obracając się dookoła. Miał na sobie czerwonozłoty garnitur, podkreślając jego status.

  — Wyglądasz cudownie — jęknął, podchodząc do niego i obejmując go w talii — Bycie tak przepięknym powinno być kurwa nielegalne — pokręcił głową, całując go w usta.

  Wyższy odwzajemnił pocałunek, układając dłoń na jego karku. Postanowił darować mu użycie tak brzydkiego słowa.

  — Będziesz dobrym królem — szepnął, patrząc w zielone oczy.

  — Dziękuję za całe wsparcie — cmoknął go jeszcze. — A ty już gotowy? — zlustrował go wzrokiem. Jego garnitur również był w czerwonych barwach, chociaż u niego przeważał czerń. Chciał, aby Niall też dzisiaj lśnił, ale ten odparł, że to H był ważniejszy.

  — Nie — pokręcił głową — To zbyt duży stres, Hazz. Boję się — wymamrotał.

  — Nie bój się, kochanie — posłał mu uśmiech. — Będzie dobrze, tak?

  — To wcale nie sprawia, że czuję się lepiej — parsknął.

  — Poddani cię uwielbiają, nie może być aż tak źle — stwierdził, przytulając go.

  — Nie pocieszasz — pokręcił głową. — A ty, jak się czujesz? Niedługo przejmiesz koronę.

  — Stresuję się, czy będzie mi pasować... może przefarbuję włosy, co sądzisz? — podsunął, chcąc rozluźnić atmosferę.

  — Będzie ci pasować, będziesz wyglądał przepięknie.

  — Kochany — skomentował. — Powinniśmy być najpiękniejszą parą na świecie.

  — Jesteśmy — pstryknął go w nos.

  — Ale nie wiem... jakiś ranking? — zaśmiał się.

  — Pieprzyć ranking — machnął dłonią, całując go.

  Styles sapnął, odwzajemniając pocałunek. Szybko jednak go przerwał, ponieważ nie chciał stracić rachuby czasu i się spóźnić.

  — Chcę ściągnąć z ciebie już ten garnitur — wymamrotał Niall z uśmiechem.

  — Chcę, żebyś to już zrobił — mruknął.

  — Nie możesz pokazać się ludziom bez ubrań.

  — Mogę — oznajmił, unosząc dumnie głowę. — Ale nie chcę.

  — Byłbym bardzo zazdrosny — zmarszczył nosek. — Tylko ja mogę cię oglądać bez ubrań — klepnął go w tyłek.

  — Niall!

  — Harry! — roześmiał się.

  — Będziesz tak mówił w nocy — szepnął, odsuwając się od niego, aby nie zobaczył jego rumieńców.

  — Będę krzyczał — uśmiechnął się.

  — Nie wątpię — pokręcił głową. — Musimy już powoli się zbierać — zmienił temat.

  — Miejmy to już za sobą — westchnął cicho.

  — Nie stresuj się, kotku — cmoknął go w skroń, ujmując jego dłoń.

  — Kocham cię — mruknął.

  — Kocham cię mocniej — uśmiechnął się, prowadząc go do sali tronowej.

  Niall zacisnął mocniej palce, kiedy weszli do środka. Była telewizja, było dużo ludzi, którzy na nich patrzyli, a naprzeciwko stał król, który uśmiechnął się w ich stronę, mając na głowie swoją koronę razem ze swoją żoną, która stała obok.

  Przeszli między ludźmi, którzy ukłonili się przed nimi, po czym stanęli naprzeciwko aktualnej pary królewskiej.

  — Jak się czujecie? — spytała cicho Anne.

  — W porządku — H spojrzał na ukochanego. — Lekki stresik.

  — Mam to samo, ale u mnie ten stresik jest większy — parsknął.

  — Wiemy, co czujecie. Byliśmy w tej samej sytuacji kilkanaście lat temu — uśmiechnął się Des — Możemy zaczynać?

  — Tak, zaczynajmy — kiwnął głową.

  Król na początku podziękował za przybycie oraz poinformował obecnych na sali, w jakim celu się tutaj zebrali, chociaż było to dosyć oczywiste, ale musiał to zrobić.

  Młodzi następnie zaczęli powtarzać przysięgę po Desmondzie, w końcu złożyli podpisy w dole oficjalnego oświadczenia, że przejmowali kraj w swoje ręce. Niall zrobił to powoli, nie chcąc się pomylić przez stres.

  Czuł, że jego ręce drżą, bo w końcu to była wielka chwila! Stresował się, był na oczach całego kraju, a przez to uczucie był w stanie źle napisać swoje imię, naprawdę był do tego zdolny.

  — Oficjalnie przekazuję swoją władzę tobie Harry Edwardzie Stylesie, mianując cię królem Wielkiej Brytanii— zdjął koronę ze swojej głowy, po czym założył ją synowi — a ciebie, Niallu Jamesie Horanie Stylesie, pierwszym dżentelmenem — Anne zrobiła to samo ze swoją koroną.

  Horan mimowolnie odetchnął z ulgą, czując na swojej głowie ciężar. Było już po wszystkim. Kiedy ukłonili się przed sobą odwrócili się w stronę zgromadzonych, spoglądając kątem oka w kamerę.

  Gdy usłyszeli oklaski, Harry złączył ich dłonie razem, uśmiechając się nawet szerzej.

  — Teraz jesteś moim królem — powiedział cicho Niall, uśmiechając się.

  — A ty moją królewną — odparł równie cicho.

  — Mogę cię przytulić czy mi nie wypada teraz? — roześmiał się.

  — Wiesz co? Nie obchodzi mnie to — Harry przyciągnął go do siebie, aby go pocałować.

  Niall parsknął, oddając pocałunek i obejmując go ramionami wokół talii.

  Anne uśmiechnęła się do męża, który objął ją w pasie. Cieszył się, że jego syn był szczęśliwy.

  Kiedy Harry w końcu odsunął się od swojego męża, przemówił do ludzi, obiecując, że będzie dobrym władcą i będzie dbał o ich bezpieczeństwo, tak samo mocno jak robił to jego ojciec.

  Wszystkim się w życiu układało. Liam i Elliott wciąż tworzyli zgraną parę i z czasem zaczęli myśleć nad tym, aby zwolnić się z pałacu i zacząć nowy rozdział w swoim życiu, w którym mieliby dla siebie więcej czasu. W głowach Zayna i Louisa pojawiło się coraz więcej myśli na temat adopcji dziecka, a Niall i Harry postanowili skupić się na swoich nowych pozycjach i własnej miłości, nie planując na razie żadnego nowego członka rodziny królewskiej.

  — Tak bardzo się cieszę — powiedział H, patrząc na wszystkich. — Zaraz będę płakać.

  — Uroczy — skomentowała Bebe, pijąc sok.

  — Skarbie, nie płacz — Niall objął go i ucałował w czoło.

  — My też się cieszymy, ale racja, nie płacz — zaśmiał się Zayn, układając policzek na głowie Lou, który wypił szampana swojego, jak i jego.

  — Moje wrażliwe kochanie — uśmiechnął się blondyn, głaszcząc go.

  — Więc teraz do Nialla również będziemy mówić wasza wysokość — parsknął Jack.

  — Możecie się już kłaniać — roześmiał się.

  — Za stary już jestem na takie rzeczy — oznajmił szatyn.

  Niall wywrócił oczami, klepiąc go mocno w plecy. Uśmiechnął się, zaraz kręcąc głową. Był pierwszym dżentelmenem, o Boże! Wciąż to do niego nie docierało.

  Harry uśmiechnął się, a jego oczy zaszły łzami. Jego życie było bajką, miał cudownego męża i przyjaciół. Niczego więcej nie potrzebował. Nigdy nie sądził, że jako następca tronu, będzie mógł prowadzić równie normalne życie co inni, ale udało się... dzięki projektowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro