33.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie ruszaj się - mruknęła Keira.
- Łatwo ci mówić! - odparł Gloster - To nie ty masz złamany nos.
- Nie bądź baba - wzięła się pod boki - Szybko nastawię ci kość i będzie po kłopocie.
- Nie ma mowy. Znowu przez godzinę nie będę mógł powstrzymać krwotoku.
- Wolisz mieć przetrącony nos?
- Sam sobie poradzę - rzekł po krótkim namyśle.
- Dobra - Keira przysiadła na pryczy naprzeciwko Glostera i spojrzała na niego wyczekująco.
Ibor niepewnie przyłożył dłoń do opuchniętego nosa. Pomimo bólu, chwycił go mocno palcami i...
- Nie mogę - mruknął zażenowany.
- To co? Dasz sobie pomóc?
- Tylko szybko...
Keira wstała i podeszła do Glostera. Jedną rękę oparła na czole Likwidatora, a drugą chwyciła jego nos.
- Jednak zmieniłem... Ała!
- No i po krzyku.
- Co wy wyprawiacie? - Zethar wpadł do namiotu - Gloster, twoje wrzaski słychać aż na arenie.
- Nastawiłam mu nos - wyjaśniła Keira.
- A już myślałem, że go ze skóry obdzierasz.
- Bardzo zabawne - mruknął Gloster przykładając dłonie do znów krwawiącego nosa.
- Masz - Lagun podała mu chusteczkę, po czym zerknęła na Zethara - No i? Już wiesz kto został wybrany?
- Tak - podrapał się po karku - Walczę pierwszy, a moim przeciwnikiem będzie jakiś Frang z Lyall.
Keira parsknęła śmiechem.
- Co cie tak bawi? - mruknął Morven.
- Możesz być spokojny. Frang nie będzie dla ciebie żadnym wyzwaniem. Wierz mi.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Zethar nie bardzo wiedział, czy ma walczyć, czy parsknąć śmiechem. Miał bić się na pięści z Naznaczonym z Lyall.
Rywal był sporo młodszy, niższy od niego i do tego bardzo chudy. Jednak pomimo ewidentnej przewagi Zethara, był pewny siebie.
- No chodź! - zawołał wymachując patykowatymi rękami - Boisz się?
Zethar starał się zachować powagę, ale chłopak mu to utrudniał, grożąc drobnymi pięściami i podskakując przy tym w miejscu, jakby miał pod stopami rozżażone węgle.
- Uważaj, dziecko, bo sobie krzywdę zrobisz - Zethar nie wytrzymał i w końcu parsknął śmiechem.
Frang podbiegł do Morvena. Zethar bez wysiłku zatrzymał rękę chłopca, który desperacko próbował prawym prostym uderzyć go w twarz.
Małolat jęknął cicho, gdy chwyt Zethara zaczął powoli miażdżyć mu pięść.
W końcu Morven wykręcił rękę rywalowi i odepchnął go.
Chłopak nie miał zamiaru się poddać. Zaczął machać rękami jak popadnie, byleby trafić przeciwnika.
Zethar bez problemu unikał drobnych rąk dzieciaka.
- No dawaj! - krzyknął Frang - Taki z ciebie twardziel, a tylko się bronisz!
Zethar uśmiechnął się upiornie, po czym trzasnął stawami w dłoniach.

Chcesz dostać łomot? Proszę bardzo.

Zarył nogą w piachu, podnosząc chmurę pyłu. Frang zaczął się krztusić zasłoną, która powoli wkradała się do jego płuc.
Morven wykorzystał nieuwagę chłopca. Najpierw uderzył w brzuch, później w szczękę, a dokończył dzieła mocnym kopnięciem w pierś.
Naznaczony z Lyall padł na ziemię. Nie śmiał nawet podnieść głowy, gdy Zethar z kamienną twarzą przeszedł nad nim i ruszył ku wyjściu z areny.
Przy otwartej już bramie czekali jego przyjaciele, którzy śmiali się do rozpuku.
- Ta walka, to jakaś farsa - mruknął Zethar.
- Spokojnie - zaczęła Keira - Teraz będzie tylko gorzej.

◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇

Zethar bez wysiłku pokonał wszystkich Naznaczonych. Ostatni z wojowników, okazał się być godnym przeciwnikiem, ale nie udało mu się wyeliminować Zethara. Czekała go jeszcze jedna walka. Ostatniego dnia turnieju miał się zmierzyć ze zwycięskim Cieniem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro