pseplasam gdzie mama
Obudziłam sie w domku, w swoim łóżeczku.
Zeszła z łóżka chciałam pójść do mamusi... Ale na w jej pokoiku jej nie było a na kanapie spała jakąś pani.
- Pseplasam...? A gdzie moja mamusia?
-Emmmm.....no....ten.....Wiesz.....
- A kim pani jest ?
- ja.. jestem z opieki społecznej..
- Ale gdzie moja mama ?
- Ona nie...nie żyje- powiedziała a moje serce w tej chwili pękło na tysiąc kawałeczków...
-Moja mamusia....n-nie żyję...?- rozpłakałam się. No bo co ja mogłam innego zrobić?...Nic....
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
- chwilką już otwieram! - krzyknela pani. - Lili Idź do swojego pokoju narazie dobrze? - ja pokiwałam głową I poszłam do siebie.
Nagle ktoś wszedł.
Ja wyjrzałam główką... Byli to dwaj duzi panowie ale młodsi od tej pani...
- czy to jest Lili? - zapytał ten młodszy z nich.
- Em tak. - powiedziała po czym zwrucila się do mnie- dziecko mówiłam Ci żebyś była w swoim pokoiku.
- Nie, niech zostanie.- powiedział znów ten młodszy.
Usiadli na kanapie a mi się nie chciało siedzieć więc wstałam I poszłam do pokoju.
I zaczęłam tam bawić się lalkami
☆☆☆
-... niech zostanie chociaż do zakończenia zerówki!- krzyknela już zdenerwowana pani.
-Jest pod moja opieką ja mieszkam w pensylwani więc jedzie za mną. - pan zmierzył chłodnym wzrokiem ją.
Tak podsłuchiwałam... Ale chciałam.wiedziec kto to jest i czy pójdę do domu dziecka...
I nagle przedemna staną ten młodszy z panów po czym uklękną.
-Hej jestem Will.
- Hej...
- Jestem twoim bratem....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro