Słonko... , Dziewczynko... , Mała... , Maluszku... , No witam co odwalacie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Lili posłuchaj dobrze? - zapytał vince.
- Słucham - powiedziałam no przecież że go słucham przecież chciał porozmawiać.

- Lili jestem twoim ojcem. - powiedział.

*Perspektywa Vinca*

- Lili jestem twoim ojcem. - powiedziałem prosto z mostu.

A ona momentalnie na mnie popatrzyła a jej piękny uśmiech znikną.

Wyglądała jakby do niej jeszcze to nie nie dotarło.

Nagle zaczeła płakać po czym wybiegła z biblioteki.

Nie spodziewałem się że reaguje aż tak.

*Perspektywa Lili *

Mama... - przypomniałam sobie że jej już nigdy nie zobacze. Nigdy...

Nie,
on kłamie - pomyślałam gdy biegłam do pokoju.

Przecież jakby był moim tatą to by mieszkał ze mną zawsze tak jak tatowie moich koleżanek.

Biegłam do pokoju ale wybiegłam na dylan wpadłam na jego nogę i upadłam o tyłu.

Nie zważając na ból w dłoniach wstałam I Pobiegłam do pokoju płacząc prawie przewróciłam się na schodach, prawie bo podparlam się ŕękami i resztę stopni pokonałam na czworaka.

Wybiegłam do pokoju i schowałam się pod łóżko.

Chwilę później do pokoju wszedł Dylan.

- Dziewczynko co się stało?? - zapytał a le ucichł ją cichutko łkalam.- Hej, co jest? - zapytał i schylił się tak aby widzieć mnie leżącą pod łóżkiem.

Ja nie odpowiedziałam.

Wtedy wszedł vince niby mój tata.

- Co się jej stało? - zapytał dylan vinca.

Ale ten mu nie odpowiedział. Przynajmniej ja nie słyszałam go.

Słyszałam tylko swój płacz...

- Lili, wyjdź z pod łóżka... - powiedział a ja zauważyłam że nogi dylana znikły czyli wyszedł. - słonko... wyjdź z pod łóżka. - pierwsze słowo wypowiedział tak cichutko że prawie nie było go słychać. (NIEMOŻLIWE ! VINCE POWIEDZIAL DO LILI SŁONKO! WEZWIJCIE KARETKE CHYBA ON JEST CHORY !!!~ autorka) 
Panowała cisza. Słychać tylko jak łkam po cichutku.

Nagle ktoś wszedł.
- No dawaj pokażcie że was niby kocha bardziej. - powiedział jak było słychać dylan. - Dziewczynko wyjdź. - powiedział chwilę później. - nie działa.
- Wychodź maluszku z pod tego łóżka.. - powiedział Will jak zawsze miłym i spokojnym głosem.
- Nie. - powiedziałam płacząc dalej.
- cho do mnie Mała... - powiedział shane  usiadł przed łóżkiem i rozłożył ramiona.

Wyszłam. I przytuliłam się do shena.

- Eeeej ! - powiedział zły dylan - a do mnie to nie wyszłaś. - powiedział udając oburzenie po czym klękną za Shanem żeby mnie widzieć jednak ja schowałam twarz.

- Chce do mamy.... - wypowiedziałam te słowa po których wybuchłam płaczem.

- Dziewczynko...
- Mała...
- maluszku...
- słonko... - nawet nikt nie zwrócił uwagi że vince tak do mnie powiedział.
- No witam, co tu odwalacie? - powiedział tony wchodzący do pokoju.





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro