Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

14 listopada 1982 r.

„Wszyscy jesteśmy inni i to jest piękne." „Różnice to bariera jedynie w naszej głowie." „Dopełniamy się wzajemnie." „Różni, lecz tacy sami."

Wszystko to prawda pod warunkiem, że różnice kończą się na innym światopoglądzie czy ciemniejszym kolorze skóry, który tak naprawdę jest najmniej ważny. Europejczyk, Azjata, Afrykanin, Amerykanin, Australijczyk. Latynos czy Słowianin, Arab czy Skandynaw. Jakie to ma znaczenie, skoro wszyscy to ludzie?

Jednak pewna grupa jest inna. Naprawdę inna. A ja stanowię jej część.

To wcale nie jest piękne czy niezwykłe w oczach pozostałych. Ci, którzy wiedzieli, widzieli w nas jedynie wynaturzenie, obiekt badań albo potencjalnego kandydata do spalenia na stosie – zależy od epoki. Tak oto trafiliśmy od podziemia jako legenda. Coś jak święty Mikołaj czy wielkanocny zając. Niby jest, ale nie istnieje.

Jednak z roku na rok, dekady na dekadę, wieku na wiek coraz mniej obchodzi mnie cała ta hipokryzja, w której ludzkość desperacko próbuje się prześcignąć, jakby życie było konkursem w jedzeniu pączków w minutę. Chyba miałem dostatecznie dużo czasu, żeby przywyknąć.

- Fragment listu Demetriusza Iwaszkiewicza do siostry Anastazji.


Meridiane

_____________________

Witam się ciepło ;) Niektórzy z was mogą znać tę historię z Bloggera. Ci, którzy jednak jej nie kojarzą, nie muszą poznawać jej pierwowzoru. Po co sobie spoilerować? Poza tym imiona niektórych bohaterów zostały przeze mnie zmienione (kiedy stare się znudziły), a niektóre wątki zaskoczone, niemniej jednak mam nadzieję, że lektura pozostanie przyjemnością ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro