j e d e n a ś c i e

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cały następny dzień kręcił się wokół drugiego morderstwo. Było identyczne jak to pierwsze, jednak ofiara została znaleziona w jednej z dzielnic biedy. 

- Zayn, jedź do domu, do Claudii. Nic nie wymyślisz wpatrując się w zdjęcie zwłok - powiedziała Catherine wyjmując mi akta z dłoni - Jutro tam pojedziemy, popytamy. 

- W porządku - wymamrotałem i wyszedłem z komendy. Przystanąłem widząc znajomą blondynkę siedzącą na masce mojego samochodu. Zmarszczyłem brwi i zrobiłem dwa wolne kroki w jej kierunku - Czekasz na kogoś? - spytałem McKenny Ramirez. Uniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się.

- Co byś zrobił gdyby to autko zniknęło? - zapytała jeżdżąc leniwie dłonią po czarnym lakierze. Miała na głowie dwa wysoki kucyki, które podskakiwały, gdy poruszyła nią. 

- Wolałbym nie być w twojej skórze Panno Ramirez - powiedziałem zimnym tonem. 

- Ale naprawdę mi się podoba - zrobiła minę dziecka, któremu odmówiono słodkości - Przydałby nam się taki samochód. Ma duży bagażnik - McKenna przygryzła dolną wargę machając nogami w powietrzu.

- Zejdź z maski - mruknąłem wyjmując kluczyki i otwierając auto. 

- Niall miał racje, straszny z ciebie sztywniak - prychnęła cicho rozkładając się całkiem na masce samochodu.

- McKenna, jesteśmy przed posterunkiem policji. To będzie moment jak ktoś stamtąd przyjdzie i cię stąd ściągnie siłą, a przy okazji może wyciągnąć konsekwencje..

- No przecież już sobie idę - zeskoczyła z mojego samochodu, a ja wsiadłem - Jesteś serio zgredem. Ale nie dziwię się, że Nialler ma na ciebie ochotę - zmierzyła mnie wzrokiem, opierając się o drzwi otwartego wciąż auta w którym siedziałem. 

- Dobranoc Panno Ramirez - powiedziałem łapiąc za klamkę.

- Dobranoc Panie władzo - zrobiła krok do tyłu, puszczając drzwi, a ja wykorzystałem to i szybko je zamknąłem. 

Odjechałem spod komendy i dostałem się do domu. Zaparkowałem na podjeździe i zamarłem widząc kogoś siedzącego na schodach przy drzwiach. Miał kaptur na głowie, ale latarnia oświetlała go na tyle, bym zauważył różowe włosy. 

- Najpierw Ramirez, a teraz ty? Nie ma mowy, wypad - warknąłem mijając go i stając przy drzwiach - Skąd ty w ogóle do cholery masz mój adres? - spytałem odwracając się do Nialla. Wstał i wyrzucił połowę papierosa na ziemię. 

- Powiem tak jak to jest w tych wszystkich opowiadaniach dla napalonych nastolatek. Mam swoje kontakty - mrugnął do mnie.

- Nie obchodzi mnie co czytasz. To jest nachodzenie. 

- Jestem tu pierwszy raz - zmarszczył brwi.

- Jasne. A w okna kto mi zagląda? Strzeliłeś sobie w kolano pokazując się tutaj. Jeszcze raz się dowiem, że zaglądałeś w okna Claudii, to cię nawet nie skuję. Nie będę policjantem odgrywając się za straszenie jej - powiedziałem patrząc mu w oczy. 

- Naprawdę jestem tu pierwszy raz! Kto to jest Claudia? Przyszedłem, bo muszę z tobą pogadać.

- Mogłeś przyjść na komendę - odwróciłem się i wyjąłem z kieszeni klucze. Otworzyłem drzwi i wszedłem do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro