"Krzyk w mroku" od Minionek_chce_banana

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

"KRZYK W MROKU"
autorstwa
minionek_chce_banana

♔♔♔

We wschodniej części Gerdanii nastała trudna noc. Wichura zmiatała prawie wszystko ze swojej drogi, pozbawiając wielu ludzi dachu nad głową. Ziemię, słomę i świeżo uprane ubrania porywał wiatr, zawieszając je gdzieś na koronach drzew Lasu Giliańskiego. Zwierzęta uciekały w popłochu do swoich legowisk, a nocne ptaszyska bały się wyściubić dzioby z dziupli. Coś wisiało w powietrzu i wcale nie były to sprane gacie lokalnego myśliwego.

Tymczasem młody mężczyzna, niewzruszony złą pogodą, podążał pewnie w kierunku swojego celu. Musiał oderwać się choć na moment od przyziemnych spraw, które od miesięcy zaprzątały jego zmęczoną głowę. Był rozdarty i nie do końca wiedział co poczynić. Służyć dzielnie swemu panu czy dotrzymać słowa danego przed laty zmarłej znajomej? Brakowało mu godnego i bezstronnego doradcy będącego w stanie jakkolwiek pomóc. Potrzebował rady, aby podjąć decyzję zgodną z jego sercem. Prawda była taka, że Alojzy nie miał nikogo, prócz siebie samego. Pan, któremu tak wiernie służył, oczekiwał rezultatów, a nie zbędnych smętków i narzekań. Może i znali się od lat, ale nie nazwałby tego przyjaźnią, a czymś w rodzaju „ty robisz coś dla mnie, a ja zapewniam ci dach nad głową i względnie przyzwoite życie." Nic więcej.

Rozejrzał się wokół siebie, próbując rozeznać się w terenie. Przechadzał się tamtędy wiele razy, więc znał na pamięć niemal każdy zakątek lasu. No, może nie każdy, bo tylko jego część, gdzie znajdowała się jaskinia. Uśmiechnął się na widok znajomego wzniesienia wyłaniającego się zza kilku drzew. Wiązało się z nim tyle wspaniałych wspomnień. Było to jedyne miejsce napełniające go małą namiastką spokoju.

Podążył wydeptaną ścieżką aż po wejście do jaskini przysłonięte pnączami bluszczu, po czym obrócił się i spojrzał na widok przed nim. Momentalnie dopadła go nostalgia, a wspomnienia zalały jego umysł potężną falą. Pamiętał, jak tuż po ucieczce z Dnieji pomógł swojej znajomej znaleźć nowy dom, jak co tydzień przychodził na skraj lasu, przynosząc jej przedmioty codziennego użytku. Chciał, aby wraz z córką mogły godnie żyć. Choć jego pan zabraniał mu jakichkolwiek kontaktów ze zdrajczynią, on i tak nie zwracał na to uwagi. Za każdym razem, gdy się spotykali, myślał o tym, by zapewnić jej szczęście bez względu na przeciwności losu.

Po chwili jednak przypomniał sobie, że ona nie żyła, że jej już nie ma i został sam na tym okrutnym świecie.
Bez wsparcia jedynej przyjaciółki.

Westchnął z melancholią, wpatrując się w gwieździste niebo. Pomimo tego, że mocny wiatr zwykle zwiastował burzę, to nieboskłon nadal pozostawał bezchmurny. Przetarł dłonią zmierzwione przez szalejący wiatr włosy, mając ochotę wywrzeszczeć całemu światu, jak bardzo go nienawidził. Niesprawiedliwi władcy odebrali mu dom, ojczyznę i jedyną osobę, która potrafiła go zrozumieć. W niektórych momentach żądza zemsty była tak silna, że sam nie wytrzymywał ze swoimi myślami i upijał się magicznymi naparami z ziół, aby ukoić ból.

Brzydził się nieuzasadnioną przemocą, choć jako fikon musiał nieustannie odbierać komuś życie, aby jego rasa mogła przetrwać. Wśród swoich znał osoby posługujące się białą magią lub chociażby umiejętnością zmiany formy swojego ciała w dowolne zwierzę. Ich umiejętności odkrywano na przestrzeni lat poprzez doświadczenie skrajnych emocji. Byli niezwykli i przez to została ich tylko garstka rozsiana po całym świecie.

Parę lat temu przez Dnieje przeszła krwawa wojna, która wstrząsnęła losami świata. Gerdańscy żołnierze pod przywództwem Aleksandra V Fininden wybili niemal całą rasę fikonów pod zarzutem uprawiania czarnej magii. Kobiety, dzieci i starcy ukryli się jednak w starych piwniczkach lub gdzieś w głębi lasu. Przywódcy innych mocarstw dopingowali samowolkę władcy Gerdanii i choć wielokrotnie proszono ich o wojskowe wsparcie, nie pomogli. Alojzy miał im za złe, że pozbawili go nie tylko rodziny, ale też domu i nadziei na lepsze jutro. Nienawidził żyć ze świadomością, że zawiódł swych pobratymców, pozwalając na podbicie Dnieji.

Niepewnie dotknął suchych liści zasłaniających wejście, po czym przeszedł przez nie. W powietrze wzbił się tabun kurzu, a zaschnięte pnącza opadły swobodnie na kamienną posadzkę. Zamrugał gwałtownie, kiedy okruchy ziemi dostały się do jego oczu, wywołując nagłe pieczenie i łzy. Przetarł w pośpiechu twarz, a następnie rozejrzał się po jaskini w poszukiwaniu czegoś mogącego wytworzyć jakiekolwiek światło. Jednak nieład spowodowany długoletnią nieobecnością ludzi sprawił, że dostrzegał jedynie ciemne kontury przedmiotów porozrzucanych po pomieszczeniu.

Po dłuższym zastanowieniu sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej czarnej marynarki, wyciągając z niej maleńki, podłużny słoiczek. W naczyniu znajdował się nektar z kwiatów eukalii, który po potrząśnięciu wydzielał jaskrawy blask. Alojzy wykonał kilka szybkich ruchów nadgarstkiem, po czym zamknął oczy, by nie zostać oślepionym. Pomieszczenie rozświetliło żółte światło, a w ręku poczuł rozchodzące się ciepło.

Mężczyzna rozejrzał się wokół siebie, czując dziwny ucisk w piersi. Miał wrażenie, że powietrze uciekało z jego płuc. Nie mógł oddychać. Choć od jej śmierci bywał tu dość często, nigdy nie odważył się zostać w jaskini dłużej niż na kilka sekund. Zazwyczaj zerkał tylko przez wejście i czym prędzej odwracał wzrok. Zbyt dużo wspomnień napływało w jednej chwili do głowy, co go bardzo przytłaczało. Cierpiał z powodu straty, ale nic już nie mógł na to poradzić. Czasem wracał do czasów, gdy byli nierozłączni, i rozmyślał jakby im się żyło, gdyby nie zaszła w ciążę. Może razem przemierzaliby świat, wypełniając wolę pana? Chciał wierzyć, że gdzieś daleko w innej rzeczywistości nadal żyła i była szczęśliwa. Pocieszał się takimi myślami, bo tylko to mu pozostało. Westchnął, próbując zapanować nad emocjami. Czuł się okropnie. Miał wrażenie, że cały świat był przeciwko niemu.

Przyjście do jaskini nie pomogło mu w podjęciu decyzji, a jedynie jeszcze bardziej zasmuciło. Musiał wybrać pomiędzy przyszłością rodzinnego królestwa a przeszłością. Dał kiedyś słowo, że nie pozwoli skrzywdzić pewnej białowłosej dziewczynki, przez którą mogło zginąć tysiące istnień. Nie mógł zrezygnować ze służby, ale też nie chciał łamać przysięgi zapieczętowanej łzami prawej niewiasty. Jego pan miał plan na odratowanie upadłego kraju, ale największy koszt poniosłaby osoba, którą miał chronić. Chciał znaleźć jakieś inne rozwiązanie, lecz podświadomie wiedział, że było to bez sensu. Król Derrick prędzej czy później spełniłby swoje marzenie bez względu na wszystko.

Alojzy westchnął, podchodząc do przewróconej przez wiatr lub dzikie zwierzęta szafki. Podniósł jedną z książek, po czym otrzepał ją z kurzu. Spojrzał na grzbiet, a widząc królewski herb Dnieji, miał ochotę odrzucić ją gdzieś w kąt i wyjść w pośpiechu z jaskini. Coraz częściej myślał nad opuszczeniem rodzinnego kraju. Większość z rzeczy sam jej podarował, mając nadzieję, że zatęskni za domem i wróci, a Derrick wybaczy zdradę. Ta jednak przez lata pozostawała nieugięta, tłumacząc się, że musiała chronić przed nim córkę. Za każdym razem, gdy odmawiała, Alojza bolało serce. Miał dość widoku spalonych ruin, nagrobków w niemal każdym kącie i panującego tam smutku. Pragnął ukojenia bólu, który towarzyszył mu nieprzerwanie od kilku lat.

— I co mam zrobić? — wyszeptał w pustą przestrzeń z cichą nadzieją, że jakimś magicznym sposobem znów usłyszy jej kojący głos.

Kochał ją jak siostrę. Zresztą wychowali się razem, więc to nic dziwnego. Rozumieli się jak mało kto. Mieli swoje powiedzonka, ulubione miejsca spotkań, razem trenowali i uczyli młodsze pokolenia. Jednak to wszystko skończyło się, gdy zaszła w ciążę, a jej dzieckiem okazała się być wilczyca z legendy, a raczej przepowiedni, brzmiącej:

W noc, gdy diamentowy księżyc rozbłyśnie na niebie, pojawi się wilczyca. Stworzenie to będzie miało nieskazitelnie białą sierść i oczy niczym płynne złoto. Każdy, kto stanie jej na drodze, po pewnym czasie ulegnie jej urokowi i będzie wierny. Potomkom królewskiego rodu Fininden zostaną odebrane prawa do tronu, a w królestwie pod wpływem wilczycy zapanuje pokój".

Gdy uciekła wraz z dzieckiem, Derrick oszalał. Kazał ją za wszelką cenę znaleźć i, choć próbował, na szczęście mu się nie udało. Fikon bał się samej myśli o innej rzeczywistości, w której jego król osiągnąłby swój cel. Setki tysięcy osób, jak nie miliony, ucierpiałyby na rzecz jego chorych ambicji. I po co? By pokazać innym władcom, że nie był aż tak słaby? By po tym, jak obce wojska zrujnowały jego królestwo, potrafił im się odpłacić tym samym? Alojzy w końcu doszedł do wniosku, że lepiej dla niej, by znajdowała się jak najdalej od władcy Dnieji.  Mógł ją chronić tak długo, jak nie zbliżała się do Dnieji.

— Pewnie skopałabyś mi tyłek za to, że nie umiem mu się przeciwstawić. — Zaśmiał się, czując napływające do oczu łzy.

Odłożył książkę na stolik, a następnie podszedł do najbliższego posłania. Było ono większe, więc domyślił się, że należało do zmarłej znajomej. Spojrzał na nie ze smutkiem, ściskając w pięści szklany flakonik. Z każdą chwilą miał wrażenie, że jego dusza była rozrywana na kawałki. Czuł, że coś paliło go od środka, ale fizycznie nic niepokojącego się nie działo. Bolało go wszystko i jednocześnie nic.

Po chwili padł na kolana, brudząc kurzem swoje czarne, idealnie sprasowane spodnie. Przyłożył ręce do twarzy, kiedy po policzku spłynęła pierwsza łza. Gdy poleciały kolejne, z jego gardła wydobył się pełen cierpienia krzyk. Rozniósł się on echem po jaskini, po czym zniknął gdzieś w mroku.

Chciał odnaleźć spokój, a jedyne co dostał, to kolejne rozterki, które w żaden sposób nie pomogły mu w podjęciu decyzji.

♔♔♔

OPINIA

Nie ukrywam, że jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie spotkalam na Wattpadzie. Przenosi nas ono w tajemniczy i magiczny świat, gdzie Alojzy udaje się do jaskini wraz ze swoimi rozterkami, chcąc się uspokoić i podjąć decyzję. Wspomina tam swoją zmarłą przyjaciółkę, która zamieszkiwała wcześniej to miejsce i była najbliższą mu osobą – w ten sposób jest wyraźne nawiązanie do tematu opowiadania. Sam tekst jest bardzo wciągający i tajemniczy, co stanowi kolejną zaletę. Z każdym zdaniem możemy się dowiedziec coraz więcej o głównym bohaterze i krainie Dnieji. Nie znalazlam też żadnych błędów ortograficznych, co także zasługujr na pochwałę. Podsumowując, z wielką chęcią przeczytałabym ciąg dalszy tej historii, bo bardzo mnie zaciekawiła.

PUNKTACJA

Fabuła ☆☆☆
Bohaterowie ☆☆
Styl ☆☆
gramatyka ☆☆
świat przedstawiony ☆☆☆
12/15

DYPLOM

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro