Rozdział 10: Morderca!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzień wszystkich świętych minął spokojnie. Odwiedziłam wtedy pierwszy raz grób moich dziadków: Angelikę i Antoniego Osowskich. (Od aut: Przypominam, że Tini ma polskie korzenia :D) Mimo, że na zewnątrz byłam opanowana to w środku siebie myślałam ciągle o tej sprawie z Jorge. Bałam się, że mogłam się zakochać w niewłaściwej osobie. Ale co jeśli on na serio jest zabójcą? To raczej nic nie zmienia, bo ja i mój nauczyciel nigdy nie będziemy razem.

Po wtorku nastała środa, dzień powrotu do szkoły i zmierzenia się z tym wszystkim, a pierwszą lekcję mam właśnie z panem Blanco.

Postanowiłam się ubrać dzisiaj ciepło, bo pogoda była okropna. Założyłam na siebie biały sweterek, czarne dżinsy oraz w tym samym kolorze botki na średnim obcasie. Włosy związałam w kitkę, na ręce założyłam bransoletki. Wykonałam delikatny makijaż, usta podkreślając ciemnym różem.

Kiedy skończyłam wykonywać poranne czynności to zeszłam na dół, gdzie zastałam rodziców, Daniela i Mechi. Przywitałam się z najbliższymi i usiadłam koło blondynki.

- Pójdziemy dzisiaj na zakupy? - Zapytała się Mechi.

- Okey. Będę w domu po czternastej - odpowiedziałam smarując kromkę z czekoladą. Wzięłam ją do ust i ugryzłam kawałek. Kocham czekoladę, a kto nie kocha?

- Macie 15 minut, żeby dość do szkoły, dzieci - poinformowała nas moja mama. - William was zawiezie - dodała z uśmiechem. Pożegnałam się z mamą i Mercedes, a potem wyszłam z domu po drodze zakładając kurtkę w moro. Usiadłam na tyłach samochodu koło Dana, żeby nie był taki samotny. Nagle dostałam prosto w czoło od blondyna.

- Co to miało być? - Zapytałam się przyjaciela, a po chwili samo mu przywaliłam w czoło.

I tak zaczęliśmy się wydurniać w samochodzie na tylnych siedzeniach.

- Uspokójcie się - upomniał nas mój tata.

Po chwili już byliśmy pod budynkiem szkoły. Z niepokojem weszłam do środka.

- Boję się - oznajmiłam.

- Nie musisz. Jest tu kilka osób, więc nic Ci nie grozi - powiedział Daniel.

- Nie tego, że coś mi się stanie tylko boję się prawdy.

- Porywam Ci na chwilę Tini. - Koło mnie się pojawiła Wiktoria i pociągnęła mnie w stronę toalet. - Zmywasz się ze mną z matmy? - Zapytała się dziewczyna.

Chwilę myślałam i doszłam do wniosku, że wolę nie widzieć dzisiaj Jorge na oczy. Wolę żyć w niewiedzy co do niego.

- Jasne, po tym co usłyszałyśmy w poniedziałek tak będzie lepiej - odparłam, a w tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję.

- Chodźmy usiąść na schody. Nikogo nie będzie na korytarzu - powiedziała Wiki, więc poszłyśmy na schody, na których usiadłyśmy. Wyciągnęłam telefon i postanowiłam napisać do Mercedes.

Do: Mechi :*

Hej :) Co robisz?

Od: Mechi :*

Okropnie się nudzę, a ty nie powinnaś mieć teraz lekcji z ciasteczkiem?

Do: Mechi :*

Zerwałam się z matematyki wraz z Wiktorią.

Boję się spojrzeć mu w twarz po tym co usłyszałam

Od: Mechi :*

Ale to nie jest pewne, że on jest mordercą

Do: Mechi :*

Nie chce znać prawdy

Od: Mechi :*

Moja biedna Tini :(

Od: Mechi :*

Miłość strasznie boli, ale mówią, że bez tego to szczęścia się nie zazna

Do: Mechi :*

Jaka ty poetycka :D

Od: Mechi :*

Spójrz na twoją postać Violetty i Leona (od aut: Skoro Jorge jest nauczycielem to nie może być Leonem, więc ktoś inny grał Verdasa :))

Od: Mechi :*

W pierwszym sezonie pomiędzy nimi był Tomas. Ich miłość go przerwała.

Od: Mechi :*

W drugim sezonie pojawili się Diego i Lara. Mimo tego, że ich rozdzielili to pod koniec do siebie wrócili, bo ich miłość była jeszcze silniejsza niż w pierwszym sezonie

Od: Mechi :*

W trzecim sezonie oni sami pokomplikowali sobie, ale też im w tym pomogli Alex i Gery. Mimo ich prób rozdzielenia Leonetty to oni wrócili do siebie. Dali sobie szansę, bo za bardzo kochali

Od: Mechi :*

Więc spójrz na to ile musiała Violetta przechodzić w związku z Leonem

Do: Mechi :*

Chyba masz rację :)

Dzięki Mechi ;*

Do: Mechi :*

Jak zawsze pomocna

- Tini. - Na swoim ramieniu poczułam szturchanie przez Wiktorię, więc spojrzałam na nią - Chyba mamy kłopoty - dodała.

- Witam was moje panny - usłyszałam głos należący do pana Blanco, więc automatycznie stanęłam na nogi, a ze mną też Wiki. Cofnęliśmy się o krok.

- Nie zabijaj nas - poprosiła czarnowłosa. - Proszę.

- Jesteśmy jeszcze takie młode - wyznałam.

- Zabijać? O co wam chodzi? - Zapytał się szatyn.

- Słyszeliśmy pana rozmowę w poniedziałek podczas imprezy z okazji Halloween - wyjaśniła Wiki. - Nikomu nie powiemy, że zabiłeś człowieka - dodała przerażona. - Proszę, nie zabijaj nas.

- Boże, nikogo nie zabiłem. To tylko królik. Nie zabiłem człowieka, a królika sąsiadki - wyjaśnił.

- Morderca! - Rzekła dziewczyna, a on spojrzał na nią przez chwilę, ale uznał, że nie warto tego komentować.

- Jeśli już sobie to wyjaśniliśmy to czemu panny nie są na lekcjach?

- Myśleliśmy, że jesteś mordercą i się bałyśmy być na pana lekcjach - wyjaśniłam.

- Nie jestem mordercą, nawet muchy bym nie skrzywdził.

- A królik? - Zapytała się Wiki. - Biedne zwierzątko.

- Dlaczego pan nie jest na lekcji? - Zapytałam się ciekawa,

- W nocy miałem w swoim ogródku mały pogrzeb i dlatego dzisiaj zaspałem - wyjaśnił mężczyzna wchodząc do klasy, a my za nim.

- Dzień dobry klaso! Gotowa na kartkówkę? - Zapytał się pan Blanco, a po sali rozniósł się dźwięk niezadowolenia i mój też.

Tini, chciałaś normalne życie? To teraz je masz - pomyślałam. Po chwili poczułam wibrację swojego telefonu, więc sprawdziłam od kogo dostałam wiadomość.

Od: Nieznany

Miło się bawiłaś beze mnie kotku?

Wczoraj wyszedłem z więzienia skarbie

Czemu wybrałaś Polskę?

Ale w sumie lepiej dla mnie

Tam znana nie jesteś

Za niedługo się znów zobaczymy

O nie! Tylko nie to!

Po moim całym ciele poczułam nie przyjemne dreszcze. Bałam się tego człowieka i niestety już raz miałam z nim do czynienia. Okazał się on moim najgorszym koszmarem. Koszmarem bez dna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro