Rozdział 20: Pewna dziewczyna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Każdy pocałunek jest jak obietnica

***

- Podobasz mi się - szepnęła przy moich ustach, które po chwili złączyła razem, a moje oczy gdyby mogły to pewnie teraz wyskoczyły z gałek ocznych. To było obrzydliwe.

Nie wiedziałam co mam zrobić w tej sytuacji. Nie mogłam ruszyć żadną częścią ciała jakby dopadł mnie paraliż. Stop - powiedziałam w myślach odpychając natrętną nauczycielkę.

- Co pani robi? - Zapytałam się zdenerwowana i się oddaliłam. - Nie podchodź do mnie - dodałam, a w moich oczach pojawiły się zły. Bałam się jej po tym pocałunku i czułam do niej obrzydzenie. Ale nie wiedziałam czy jestem zdenerwowana z powodu pocałunku od niej czy przez to, że ona mnie pocałowała kiedy to sypia z Jorge.

- Martina, skarbie - zaczęła, ale jej przerwałam.

- Nie mów do mnie skarbie - wysyczałam. - Jesteś nie normalna - dodałam.

- Zwracaj się do mnie z szacunkiem - powiedziała farbowana blondynka.

- Nie zamierzam - zaprzeczyłam, a ona uderzyła mnie w policzek. - Proszę mnie zostawić -

powiedziałam powstrzymując płacz, a następnie uciekłam. Szłam korytarzem aż na kogoś wpadłam. Swoimi zapłakanymi oczami spojrzałam w zielone szmaragdy. Nie wytrzymałam i rzuciłam mu się w ramiona chlipiąc. Nic nie mówił tylko głaskał mnie po głowie, żeby mnie uspokoić i to dało mi poczucie bezpieczeństwa. Gdybym mogła zostałabym w jego ramionach na zawsze. Coraz bardziej zaczynałam się uzależniać od niego.

- Martina, czemu płaczesz? - Zapytał się Jorge, kiedy się oderwałam od niego.

- Pokłóciłam się z chłopakiem - skłamałam, bo co miałam powiedzieć. Twoja kochanka właśnie mnie pocałowała, ale to nic. Tak mu przecież nie powiem.

- Wszystko będzie dobrze - oznajmił. - Zobaczysz - dodał z słabym uśmiechem.

- Przepraszam, że zawracam panu głowę - rzekłam.

- Nic nie szkodzi - powiedział. - Gdybyś chciała pomocy to pamiętaj, że na mnie możesz liczyć.

- Dziękuję - szepnęłam wdzięczna. - Będę już wracać do siebie - dodałam, a następnie skierowałam się do swojego pokoju. Wiktorii nie było, więc albo jest z Michałem lub poszła coś zjeść. Usiadłam na swoim łóżku i myślałam o tym co się wydarzyło. Nauczycielka na mnie leci. Ten fakt mnie bardzo przeraża. Gdy przypomnę sobie jak jej usta dotykały moich, mam ochotę zwymiotować. Powiedziała, że jej się podobam, a Jorge jej w tym czasie brzydł? To było nie pojęte. To było chore!

Jestem pewna, że nie powiem tego nikomu. Tą informację zostawię dla siebie, bo kto mi to uwierzy? Nawet boję się wyjawić tą informację. Jakby inni zareagowali gdyby się dowiedzieli o moim bliskim spotkaniem z nauczycielką? Wyśmiali by mnie? Sama nie mam zielonego pojęcia. Pustym wzrokiem patrzę w ścianę kiedy to ja myślę. Jestem w tym wszystkim zagubiona. Czasem zastanawiam się po co ja do Polski przyleciałam, bo to właśnie w tym kraju zaczęły się moje problemy. Położyłam się na łóżku i zaczęłam patrzeć się tym razem w sufit. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ona mnie pocałowała. Podobam się nauczycielce od biologii i ona pewnie chce omówić ze mną o rozmnażaniu płciowym. Nie mam nic do homo czy bi, tylko ja wolę w tym nie uczestniczyć. Byłam tym tak zamyślona, że wkrótce usnęłam.


Następnego dnia obudziłam się w ponurym nastroju. Jestem pewna, że dzisiaj nie dam rady wyjść z hotelu, więc zgłosiłam, że źle się czułam.

- Jesteś pewna, że mam nie zostawiać z tobą? - Zapytała się przyjaciółka.

- Nie przejmuj się mną, Wiki - powiedziałam.

- Okey, to ja idę na zbiórkę - rzekła i wyszła z pokoju.

Leżałam przez chwilę, aż nie usłyszałam pukania do drzwi. Wstałam i poszłam je otworzyć, a za nimi zobaczyłam nauczyciela od matematyki, który zostaje w hotelu, żeby jakby co mieć mnie na oku.

- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz - odezwał się szatyn.

- Jest nawet dobrze - wyjaśniłam.

- To dobrze - oznajmił. - Chcesz jakieś tabletki czy coś? - Zapytał się po chwili.

- Coś na ból głowy się przydało - rzekłam.

- Już przynoszę, a ty się kładź do łóżka - odparł, a następnie udał się pewnie po tabletki, a ja się położyłam na łóżku. Po chwili do pokoju wszedł Jorge i podał mi opakowanie na ból głowy.

- Dziękuję - oznajmiłam i połknęłam pastylkę.

- Idź spać, to dobrze Ci zrobi - rzekł Blanco, a ja się poczułam wspaniale, że tak o mnie się troszczy, ale wiem, że to tylko z powodu, że jest moim nauczycielem, bo inaczej by nie przyszedł do mnie gdyby mnie nie uczył. Jorge wyszedł z pomieszczenia, a ja się zdrzemnęłam, a kiedy się obudziłam postanowiłam się przejść do toalety. Jednak po drodze się zatrzymałam słysząc rozmowę. Wychyliłam się za ścianę i zobaczyłam Jorge z panią Linde. Aż mi się nie dobrze zrobiło na jej widok.

- Dlaczego chcesz skończyć z nami? - Zapytała się flądra, a ja zrobiłam większe oczy. Roztają się?

- Powinniśmy to już dawno zakończyć - przemówił Blanco. - Chcę zakończyć nas romans.

- Ale nie możesz.

- Nie chcę już tego ciągnąć, Irena - wyznał szatyn.

- Jest inna, tak? - Zapytała się.

- Podoba mi się pewna dziewczyna - rzekł zielonooki. Kto mu się tym razem podoba?

- Nie będę Cię siłą zatrzymywała - odparła. - Ale robisz wielki błąd.

- Nie sądzę - powiedział i ją wyminął, a ja już nie miałam po co zostawać, więc udałam się załatwić swoje potrzeby i wróciłam do swojego pokoju. Cieszyłam się, że Jorge zostawił to stare próchno, ale zastanawiałam się kim może być ta dziewczyna.


Kilka dni minęło od zerwania pomiędzy nauczycielem od matematyki, a nauczycielką od biologii. Właśnie siedziałam w swoim pokoju sama, kiedy to Wiktoria była ze swoim chłopakiem. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam je otworzyć. Zobaczyłam przed sobą mężczyznę, którego kocham.

- Dzień dobry. Coś się stało? - Zapytałam się nie wiedząc czemu przybył do mojego pokoju. Jorge nic nie odpowiedział, a wszedł do środka i zamknął drzwi. Odwrócił się w moją stronę i jakoś dziwnie na mnie spojrzał. Nie wiedziałam o co w tej chwili chodzi.

Szatyn przyparł mnie do ściany i położył swoje czoło na moim, a moje serce zaczęło bić jakby miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej.

- Nie wiem co zrobiłaś, ale nie mogę przestać o tobie myśleć - wyznał Jorge. - Szaleję przez Ciebie - dodał nie odrywając ode mnie wzroku. Z tej odległości czułam jego cudowne perfumy. Mogłabym je wąchać do końca świata. Nagle nie spodziewanie złączył nasze usta zwolnionym tańcu. Na początku byłam zdziwiona, więc nie oddawałam pocałunku, ale po chwili przyłączyłam się do gry. Nasze usta były zatracone w sobie. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on mnie objął w talii. Całował dobrze, a nawet rewelacyjnie.


***

Jeśli ktoś jest chętny to może mnie ktoś odwiedzić na:

Twitter: @PattySuperXD

Facebook: https://www.facebook.com/patt.superova

GG: 57245982

I też zapraszam na mój kanał na YouTube gdzie robię filmiki z Leonettą (w mediach jest jeden z moich filmików)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro