Rozdział 22: Szaleję za tobą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dążę do tego by być wolną, nie pozwolę Ci zniknąć
Mamy do zrealizowania wiele marzeń, nie pozwolę im zniknąć

***

Wczoraj wieczorem wróciliśmy do Wrocławia z wycieczki, a dzisiaj już zaczynają nam się ferie. Trochę się z tego cieszę, ale też nie będę mogła widywać Jorge w szkole. Ta myśl mnie przerażała, że mam się z nim rozstać na czas świąt.
W tej chwili leżałam na swoim łóżku i tęskniłam już za szatynem. Jestem z nim jeden dzień, a już mi tak odbija. Ciągle patrzyłam się w sufit i myślałam o nim. Co ta miłość robi z człowiekiem? Chcę już do szkoły, do niego. 
- Martina! - Krzyknęła moja mama z dołu.
- Co?! - Odkrzyknęłam.
- Czy Ci ciężko zejść na dół? - Zapytała się moja mama wchodząc do mojego pokoju, a ja się tylko uśmiechnęłam uśmiechem mówiącym 'i tak mnie kochasz'. - Zejdź na dół. Tam czeka na Ciebie niespodzianka - dodała po chwili mrugając okiem.
- Już schodzę - oznajmiłam, a następnie podniosłam się z łóżka, a rodzicielka zdążyła już wyjść z pomieszczenia. Kiedy zeszłam na dół to nie dało się nie uśmiechnąć. - Fran! - Krzyknęłam rzucając się w ramiona brata.
- Kiedy przyleciałeś? - Zapytałam się przytulając starszego brata.
- Dzisiaj - rzekł rozbawiony. - Kilka minut już jestem w Wrocławiu - dodał.
- Jak ja za tobą tęskniłam - wyznałam. - Na ile zostajesz?
- Tylko na święta - odpowiedział. - To trzeba Ci pokazać Wrocław - rzekłam i pociągnęłam go stronę drzwi, ale zatrzymał mnie głos naszej matki.
- Dzieci obiad zaraz będzie - zakomunikowała.

Po skończonym obiedzie razem z braciszkiem udałam się najpierw do parku. Pokazywałam mu każdy zakątek tego wspaniałego miasta, a chociaż starałam mu pokazać wszystko.
- Pięknie, prawda? - Zapytałam się brata.
- Pięknie, pięknie - oznajmił. - Co zamierz robić z karierą? - Zapytał się po chwili.
- Myślałam, żeby po zakończeniu szkoły wrócić do Argentyny i nagrać płytę, ale teraz to nie wiem.
- Martina? - Spojrzał na mnie pytająco. - Dlaczego nie wiesz?
- Zakochałam się - szepnęłam. - Chcę zostać tu z nim - dodałam.
- Tini, przez jakiegoś faceta nie powinnaś rezygnować z marzeń - odparł Fran. - Obiecaj mi, że nadal będziesz kontynuowała karierę.
- Obiecuję - szepnęłam, a następnie się przytuliłam do niego.
- Powiesz mi komu mam dupę skopać, żeby nigdy nawet nie próbował zranić mojej małej siostrzyczki? - Zapytał się.
- Nawet się nie waż - ostrzegłam go. - Nie powiem Ci jego imienia, bo nie chcę zapeszać.

Weszłam do swojego pokoju, wzięłam słuchawki, które podłączyłam do telefonu i zaczęłam słuchać muzyki. Podśpiewywałam pod nosem, aż w końcu przerodziło się to w głośny śpiew. Zaczęłam tańczyć po pomieszczeniu i śpiewać. Byłam szczęśliwa w tej chwili. Muzyka zawsze będzie ze mną i nikt mnie z nią nie rozdzieli, nawet Jorge. Szczęście ogarniało moje serce. Mam wspaniałych przyjaciół, mężczyzna moich marzeń zainteresował się mną. Teraz moje życie jest idealne.
- Tak szczęśliwej to dawno Cię nie widziałem. - Usłyszałam głos mojego przyjaciela, więc się do niego odwróciłam z uśmiechem na twarzy. - Z uśmiechem Ci do twarzy.
- Od wczoraj życie nabrało lepszych kolorów. Jestem szczęśliwa, bo mam jego - wyznałam.
- Miłość Ci służy - zauważył Daniel dosiadając się do mnie na łóżku. - Jestem szczęśliwy kiedy ty jesteś. Gdyby Jorge Cię skrzywdził, powiedz mi, a nie będzie już miał broni do robienia dzieci - powiedział blondyn.
- Mam nadzieję, że nie zrobi tego świadomie - szepnęłam, a po chwili usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc od razu po niego sięgnęłam. Aż się uśmiechnęłam widząc jego imię.
- Daniel wypad - powiedziałam do przyjaciela lekko popychając go.
- Chłopa już znalazła, a przyjaciel poszedł w kąt - powiedział pod nosem blondyn, na co się zaśmiałam.
- Też Cię kocham - oznajmiłam i odebrałam połączenie od Jorge kiedy byłam sama w pokoju.
- Hej - przywitałam się niepewnie.
- Witaj, myszko - usłyszałam jego głos za którym zdążyłam się stęsknić. - Nie przeszkadzam?
- Co!? Ty, nigdy! - Oznajmiłam chyba zbyt gwałtownie, na co on się zaśmiał.
- Dobrze wiedzieć - odparł, a jego głos mógłby być najpiękniejszą melodią do końca życia. - Tęsknię za tobą.
- Ja też tęsknię - wyznałam.
- Przyjdź do mnie - poprosił. - To przyjdziesz? - Zapytał się po chwili.
- Przyjdę - zachichotałam.
- Wyślę Ci adres esemesem, mycho.
- Ok - szepnęłam, a następnie się rozłączyłam. Kiedy dostałam SMSa od szatyna to od razu ruszyłam do wyjścia.
- Wychodzę! - Krzyknęłam i opuściłam dom. Udałam się na autobus, którą dostanę się do mieszkanie Jorge. Chwilę czekałam na przystanku, a kiedy już przyjechał mogłam wsiąść do środka. W trakcie jazdy oglądałam okolice. Nadal nie mogę uwierzyć, że to się dzieje, że mój nauczyciel się mną zainteresował. W tej chwili uśmiecham się jak głupia myśląc o nim. Kocham go i on to wie, ale on mi nie powiedział tych dwóch słów. Czy mam się martwić? Czy dać mu czas? Chciałabym usłyszeć z jego ust ,,kocham Cię''. Mam nadzieję, że mnie jeszcze pokocha.
Będąc już na odpowiednim przystanku, wysiadłam i ruszyłam do budynku w którym mieszka Jorge. Weszłam po schodach na drugie piętro i zapukałam do drzwi, które po chwili otworzył mi szatyn.
- Hej, malutka - powiedział Jorge przyciągając mnie do swojego torsu. - Tęskniłem - wyszeptał do mojego ucha.
- Widzieliśmy się wczoraj - zachichotałam.
- Dla mnie to za długo - oznajmił przy moich ustach, które po chwili złączył razem. Kocham ten smak. Są takie miękkie i idealnie pasują z moimi.
- Co będziemy robić? - Zapytałam się patrząc mu się w oczy.
- Możemy film obejrzeć - zaproponował, więc przytaknęłam na tą propozycję. Usiadłam na kanapie, kiedy on wybierał jakiś film. Po chwili usiadł koło mnie i przyciągnął mnie do swojego torsu, więc się w niego wtuliłam.
- Mógłbym tak siedzieć zawsze, tylko z tobą - powiedział, a następnie pocałował mnie w głowę. Teraz czuję, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Nic więcej mi do życia potrzebne nie jest, oprócz niego. Mój świat wreszcie robi to co ja chcę.
- Jak to będzie wyglądać? - Zapytałam się po chwili, a on spojrzał na mnie pytająco. - Jak będzie wyglądać nasz związek?
- Na pewno będziemy musieli ukrywać się, aż nie ukończysz nauki - wyjaśnił patrząc mi w oczy.
- Rozumiem - mruknęłam. - A jak ukończę naukę to potem co?
- Potem mam zamiar udowadniać, że jesteś moja - wyszeptał najeżdżając swoim ciałem na moim przez co opadłam na kanapę. Wpatrywałam się w jego piękną twarz. Jorge jest taki piękny. Dotknęłam jego policzka, na co on przymknął oczy. Gładziłam jego skórę i widziałam jaką mu to sprawia przyjemność.
- Szaleję za tobą - wymruczał mi do ucha przez co moje serce zaczęło bić szybciej. Dobrze, że leżałam, bo inaczej miałabym nieprzyjemne spotkanie z podłogą. - Owinęłaś mnie wokół palca - dodał.
- Chyba odwrotnie - szepnęłam. - Nawet nie mam pojęcia kiedy tak zaczęłam szaleć za tobą - powiedziałam, a po chwili po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk mojego telefonu. Jorge jęknął, ale po chwili zeszedł ze mnie i podał mi moją komórkę.
- Kim jest Fran? - Zapytał się marszcząc brwi.
- A co zazdrosny? - Zapytałam się z uśmiechem.
- Jak cholera - wyznał.
- Fran to mój starszy brat - odparłam, a po chwili oddzwoniłam do brata.
- Fran? Coś się stało?
- Nie, tylko mama kazała do Ciebie zadzwonić, żebyś wracała już do domu - wyjaśnił.
- Ok, będę za chwilę - oznajmiłam i się rozłączyłam.
- Muszę wracać już - powiedziałam do szatyna.
- Odwiozę Cię, bo już robi się ciemno - rzekł Jorge. Wstaliśmy z kanapy, wziął klucze od samochodu i mogliśmy wyjść z mieszkania. Jorge zatrzymał się ulicę dalej od mojego domu, bo przecież nikt nie może mnie zobaczyć z nim. Takie ukrywanie czasem jest męczące, ale inaczej się nie da.
- Tini? - Zapytał się kiedy miałam zamiar wyjść z auta. - Daj buziaka - zrobił dzióbek, a ja się zaśmiałam i z przyjemnością cmoknęłam jego usta. Potem od razu udałam się do domu.

Dni mijały jak z procy. Nawet nie wiem kiedy minęły święta i zaczął się nowy rok. Fran już dawno wyjechał z Wrocławia. Dzisiaj wracam do szkoły po feriach. Byłam strasznie podekscytowana, bo pierwszą lekcję mamy matematykę. Z Jorge przez ten czas widziałam się krótko. On święta spędzał ze swoją rodziną, a ja ze swoją.
Po skończonym śniadaniu wraz z Danielem pojechałam do szkoły jego samochodem.
- Zaraz zrobisz mi dziurę w fotelu - mruknął Daniel, kiedy ja się wierciłam na siedzeniu. Już nie mogłam się doczekać aż zobaczę w szkole mojego chłopaka. Mojego chłopaka, jak to pięknie brzmi. Kiedy byliśmy już pod szkołą od razu się skierowałam do budynku.
- Hej Tini - krzyknęła Wiki rzucając mi się na plecy.
- Hej - powiedziałam i zaczęłam się rozglądać.
- A jej co? - Zapytała się czarnowłosa Daniela.
- Miłość - przewrócił oczami.
- Czy ty właśnie przewróciłeś na mnie oczami?
- Owszem - odpowiedział na moje pytanie. - I co? Zamierzasz mnie zlać jak Grey Anę?
- Może - przeciągnęłam ostatnią literkę dla tajemniczości, ale po chwili z całą trójką śmialiśmy się.
- Mój jędrny tyłeczek nie wytrzyma klapsów - rzekł.
- Patrz, Jerzy idzie - oznajmił blondyn.
- Gdzie? - Zapytałam się rozglądając wokół siebie. - Ty kłamco - powiedziałam po chwili widząc, że na horyzoncie nie ma Jorge.
Kiedy zadzwonił dzwonek udałam się do klasy matematycznej. Jakie było moje rozczarowanie kiedy zamiast mojego ósmego cuda świata zastąpiono to wiedźmą. Dlaczego ta kobieta jest w tej klasie? Gdzie Jorge? Gdzie on jest?

***
Chętnych zapraszam na moją nową książkę "Talk online | Jortini"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro