Rozdział 27: Zostaw mnie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeśli Ci na kimś zależy,
to akceptujesz go ze wszystkimi wadami



- Nie bój się mnie - rzekła dotykając mojego ramienia. - Zobaczysz, że ze mną będzie Ci jak w niebie - dodała zjeżdżając swoją ręką po moim ramieniu. Następnie złapała mnie za pośladek, co wywołało u mnie okropne uczucia. Bałam się tej nauczycielki i to bardzo.

- Niech mnie pani zostawi - wychlipałam, a moje łzy zaczęły lecieć po policzku. Zaczęłam się cofać do tyłu, aż nie natrafiłam na coś twardego. Swoimi zapłakanymi oczami spojrzałam na postać za mną. Aż się ucieszyłam widząc tam Jorge wraz z dyrektorem i mojego przyjaciela. Od razu się przytuliłam do Daniela wiedząc, że to on musiał wezwać dyrektora. Zaczęłam wyć mu w ramię, a on mnie pocieszał. Kątem oka widziałam całe zamieszanie. Dyrektor był wściekły i od razu zwolnił nauczycielkę. 

- Już po wszystkim, Tini - powiedział czule blondyn głaszcząc mnie po głowie. - Dobrze, postanowiłem na Ciebie poczekać inaczej nie wiem co bym zrobił tej suce - dodał, więc dodałam sobie w głowie skąd się wziął Jorge i dyrektor. Pewnie Daniel musiał coś słyszeć i wezwał dyrektora, ale nie wiem czemu tu jest szatyn, ale to nie ważne. Dobrze, że to się skończyło. Kilka minut później zostałam sama z Danielem i Jorge, więc od razu przytuliłam się do mojego mężczyzny i zaczęłam wyć z płaczu.

- Tak okropnie się jej bałam.

- Już jest po wszystkim, myszko - rzekł Jorge całując mnie w głowę, a ja po chwili zaczęłam się uspokajać. 

- Kocham Cię - wyznałam odrywając się od zielonookiego. 

- Wiem - szepnął, a następnie pocałował mnie w czoło. - Jedź z Danielem już do domu i odpocznij - dodał. 

- Dobrze - szepnęłam.

- Co dobrze? - Usłyszałam głos nauczycielki od biologi, która wybudziła mnie z moich myśli. Całe to zdarzenie musiałam wyobrazić sobie. W sali nie było Jorge, ani dyrektora czy też Daniela. To dzieło się tylko w mojej głowie. Nauczycielki wcale nie zwolniono. Ona wciąż tutaj była i prześladowała mnie nie dając spokoju.

- Czyli zgadzasz się na mój układ, skarbie? - Zapytała się po chwili.

- Jaki układ? - Spytałam się zdezorientowana i zrobiłam krok do tyłu. - Na nic się nie zgadzam - dodałam.

- Może być nam dobrze we dwie - szepnęła do mojego ucha, a po moim ciele zawładnęły nieprzyjemne dreszcze. - Nauczę Cię jak można się w przyjemny sposób zaspokoić.

- Tylko ja tego nie chcę - rzekłam roztrzęsiona. - Nie potrzebuję tego.

- Nie musisz się niczego obawiać - odparła. - Nasza reakcja zostanie pomiędzy nami. Nikt się o nas nie dowie - dodała.

- Nie ma nas - powiedziałam. - I nigdy nie będzie - dopowiedziałam.

- Martina nie musisz ukrywać przede mną tego - wyznała Flądra. - Przecież widzę twoje sygnały.

Jakie kurwa sygnały? - Zapytałam się w myślach. Ta kobieta jest chora psychicznie, a najgorsze jest, że nie mam zielonego pojęcia co mam robić w tej sytuacji. Byłam napastowana przez starszą kobietę, a ja nie wiedziałam co powinnam zrobić. Bałam się powiedzieć to komuś. Może obawiałam się, że nikt mi nie uwierzy, albo wyśmieje. 

- Musiała pani mnie zrozumieć - odparłam cofając się jak najbliżej drzwi. - Nie jestem zaoferowana pani ofertą - dodałam.

- Martina oboje wiemy, że tylko udajesz - stwierdziła, a następnie dotknęła mojego policzka. - Widzę jak działa mój dotyk na Ciebie, cała drżysz  - odparła. 

Czy ona uważa, że strach to przyjemne dreszcze?

- Nie udawaj - wyszeptała, a następnie dotknęła moich ust swoimi. - Będzie nam dobrze, sama zobaczysz - wypowiedziała kiedy oderwała się od mojej twarzy. 

- Proszę, zostaw mnie - wyjąkałam, a po mojej buzi leciał wodospad łez. 

- Martina, nie zaprzeczaj brew sobie.

- Nie zaprzeczam - rzekłam, a po chwili usłyszałam, że drzwi od sali biologicznej zostały otworzone.

- Martina, nie martw się - powiedziała blondynka uśmiechając się w miły, fałszywy sposób. - Jutro będzie lepiej - dodała i zerknęła na nauczyciela, który przyszedł. Ja bałam się odezwać, więc pokiwałam głową wchodząc w głupią grę kobiety ,,problemy ucznia, a nauczyciel pomaga''. Dziękowałam, że nauczyciel od chemii postanowił wkroczyć do klasy, bo nie wiem co by się działo, gdyby mężczyzna nie przyszedł. 

Od razu szybko przemieściłam się przez korytarz szkolny, zatrzymałam się w przejściu patrząc na ulewę, która jest odzwierciedleniem mojej duszy. Zaczęłam biec jak najdalej tego miejsca. Nie chciałam być tutaj ani minuty dłużej. Deszcz ukrywał moją zapłakaną twarz. Czułam się okropnie, a w głowie nadal miałam sytuację z sali biologicznej. To było okropne, a nawet jeszcze gorzej. Moje idealne życie stawało się koszmarne. Z jednej strony żałowałam, że przyjechałam do Polski, ale z drugiej cieszyłam się, bo tutaj spotkałam moją pierwszą miłość, ale czy ta miłość jest warta, kiedy możliwe, że on mnie nie kocha? Czy mój przyjazd do Polski to była dobra decyzja? Gdyby została w Argentynie to bym nie miała teraz takich cyrków z Flądrą, ale tutaj jest Jorge. Sama nie wiedziałam co mam myśleć. Mijałam ludzi, którzy skrywali się pod parasolką. Ta chwila przypomina mi dzień, kiedy przyjechał do mnie Alex. Wtedy też lało, a ja płakałam przez szatyna, a dzisiaj to płaczę przez nauczycielkę od biologi, która mnie prześladuje. Boję się tej kobiety, a najgorsze jest, że nie wiem co robić. Powinnam o tym komuś powiedzieć? Czy mam milczeć? Boję się. Przeraża mnie kolejny dzień. Ta kobieta jest jeszcze straszniejsza od Bernarda, który próbował mnie zabić. Jego nie bałam się tak bardzo jak pani Linde.

Zatrzymałam się na środku parku i po protu patrzyłam się w niebo, jakby czekając na jakąś wskazówkę od Boga. Chmury były ciemne, a na moją twarz padał deszcz. 

- Daj mi znak co mam robić - poprosiłam zerkając w górę. 

Dzisiejsza pogoda była odzwierciedleniem mojego humoru. Czułam się osaczona przez nauczycielkę, a ja tego nie chciałam. Ubzdurała sobie coś czego nie ma, a ja nie wiedziałam co powinnam zrobić.

- Tini - usłyszałam za moimi plecami, więc się odwróciłam i właśnie w tym momencie zamarłam.

- Alex - szepnęłam widząc chłopaka przede mną. 

- Tęskniłem - odparł przytulając mnie, więc delikatnie objęłam bruneta. Nie wiedziałam co mam myśleć o tym. Właściwie oficjalnie jeszcze byliśmy parą, ale tak na prawdę między nami nic nie było. Moje serce należało tylko do jednego mężczyzny i nim nie był Alex.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro