Rozdział 34: Nie wierzysz mi?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cicho, cicho dzieci, to nie demony, nie diabły, gorzej... to ludzie

***

Otwieram oczy i widzę biały sufit. Nie mam chęci, żeby opuszczać moje łóżko, ale jestem do tego zmuszona. Nadal pamiętam ten straszny koszmar, który powtarza się od dwóch tygodni. To było okropne. Nie chcę postradać zmysłów przez tą kobietę, ale jak na razie do tego celu mnie ona ciągnie. Czuję się jak zagubiony dzieciak, który nie wie co zrobić. Boję się powiedzieć o tym co się dzieje. Nie potrafię nawet tego wydusić przez usta. W szkole byłam ciągle nieobecna duchem. Siedziałam w ławce tak jakby mnie nie było. W domu było tak samo. Po nocach ciągle płaczę. Chcę o tym komuś powiedzieć, ale nie potrafię. To jest trudne.

– Dzień dobry córeczko – przywitała się moja mama, kiedy zeszłam na śniadanie.

– Cześć – odparłam marnie, a po chwili zaczęłam jeść swój posiłek.

– Martina, wszystko porządku? – zapytała się zmartwiona rodzicielka.

– Jak najlepszym – odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem. – Nie musisz się tak martwić. A gdzie jest Daniel? – dopytałam się widząc, że przy stole brakuje mojego przyjaciela.

– Powiedział, że musi coś załatwić, więc wyszedł wcześniej – wyjaśnił mój brat, który postanowił, że zostanie w domu na dłużej i Mechi też nie ma planów, więc nadal jest w Polsce. – Dzisiaj ja zawiozę cię do szkoły – dodał Fran.

– Dziękuję – oznajmiłam i wróciłam do jedzenia, a po chwili wyszłam z moim bratem z domu. Wsiadłam do samochodu i czekałam aż mój brat odpali samochód, ale on dziwnie się na mnie patrzył.

– Nie zapomniałaś o czymś?

– Nie, a co?

– To już książek brać nie trzeba? – spytał się, a ja po chwili zauważyłam, że torby nie wzięłam, więc szybko wróciłam się do domu.

***

– Dzięki za podwózkę – pocałowałam brata w policzek i wyszłam z samochodu. Weszłam do szkoły i od razu udałam się pod klasę, gdzie pierwsze mamy matematykę.

– Hej – przywitałam się z moimi przyjaciółmi, czyli z Danielem, Wiktorią i jej chłopakiem.

– Tini, możemy porozmawiać? – zapytała się dziewczyna.

– Pewnie – rzekłam, a następnie oddaliliśmy się od chłopaków. – O co chodzi?

– Martwię się – wyznała Wiki. – Dziwnie się zachowujesz od jakiegoś czasu.

– Wszystko jest w porządku – odparłam. – Nie musisz się martwić.

– Przecież widzę, że coś się dzieje – stwierdziła czarnowłosa. – Jesteśmy przyjaciółkami?

– Jesteśmy – odpowiedziałam.

– To powiedz mi prawdę – poprosiła.

– Przecież mówię prawdę, że nic się nie dzieje – powiedziałam, a w tym czasie zadzwonił dzwonek na lekcję. – Chodźmy teraz na zajęcia – dodałam, a po chwili udałam się do sali matematycznej. Usiadłam koło Daniela, więc postanowiłam się zapytać gdzie był dzisiaj tak wcześnie.

– Gdzie byłeś rano?

– Musiałem coś załatwić – odpowiedział patrząc się ciągle na tablicę. – Lepiej uważaj na zajęciach – dodał.

– Mówi mi to osoba, która najwięcej uważa na matematyce – prychnęłam.

– Sprawdziłem sprawdziany z tamtego tygodnia – oznajmił Jorge. – Po prostu załamka – dodał, a następnie zaczął rozdawać testy, Kiedy doszedł do naszej ławki to tylko pokręcił głową patrząc na mnie i zostawił sprawdziany. Szybko sprawdziłam jaką dostałam ocenę, która nie uszczęśliwiła mnie. Dosrałam jedynkę od mojego własnego chłopaka. Zawaliłam test z matmy, bo ciągle jestem jakaś nieobecna. Po nocach nie mogę spać, bo śnią mi się koszmary, a w dzień się boję, że zobaczę Flądrę. Ona niszczy mi życie.

– Oblałaś? – zapytał się zdziwiony blondyn koło mnie. – Ty coś ukrywasz i ja się dowiem tego wcześniej lub później.

– Przecież mówię, że ze mną wszystko w porządku.

– Właśnie widzę – stwierdził pokazując na moją ocenę. – Ja już lepszy stopień dostałem.

***

Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę spakowałam swoje rzeczy i chciałam wyjść z sali od matematyki, ale zatrzymał mnie głos nauczyciela.

– Martina, zostajesz – powiedział stanowczo Blanco, więc zatrzymałam się przy jego biurku.

– O co chodzi? – spytałam się kiedy byliśmy sami w klasie. Nawet nie miałam odwagi, żeby spojrzeć na niego.

– To ja chciałbym wiedzieć – oznajmił Jorge. – Tini spójrz na mnie – dodał po chwili i podniósł mój podbródek tak, żebym mogła mu patrzeć w oczy.

– Wszystko w porządku – skłamałam.

– Przecież widzę, że nic nie jest w porządku – odparł szatyn.

– Tu chodzi o tą jedynkę, Jorge?

– Nie tylko – stwierdził. – Od dwóch tygodni zachowujesz się dziwnie, Jesteś jakaś nieobecna – dodał po chwili. – Tini, co się dzieje?

– Jest źle – odparłam i zaczęłam płakać. – Nie daję sobie rady z tym.

– Powiedz co się dzieje – poprosił zielonooki przytulając mnie do siebie. – Martwię się.

– Flądra – wyszeptałam. – Dobiera się do mnie – wychlipałam.

– Tini, nie powinnaś oskarżać kogoś tylko dlatego, że jej nie cierpisz.

– Nie wierzysz mi? – zapytałam się gwałtownie się od niego wyrywając.

– Chciałbym, ale to brzmi absurdalnie – wyznał szatyn. – Jesteś o nią tylko zazdrosna.

– Wiesz co brzmi absurdalnie? – zadałam pytanie. – Nasz związek, który nie ma przyszłości – wyznałam, a następnie szybko wyszłam z klasy. Wyznałam jaka krzywda mi się dzieje, a on myśli, że jestem zazdrosna o Irenkę. Wszystko mi się wali! Flądra zniszczyła mi życie. Rozwaliła mi związek.

– Martina! – usłyszałam krzyk Daniela, więc się odwróciłam w jego stronę. – Płakałaś?

– Nie, po prostu oczy mi się pocą - stwierdziłam sarkastycznie. – Możemy wyrwać się z zajęć?

– Chcesz wagarować? – spytał się zdziwiony Daniel.

– Tak – szepnęłam. – Chcę ci powiedzieć prawdę – dodałam.

– No to chodźmy lepiej do parku – powiedział Daniel oraz złapał mnie za rękę i wyszliśmy niezauważeni ze szkoły. Później mogę mieć pewnie kłopoty przez to, ale się nie przejmuję.

Razem z Danielem poszłam do parku, gdzie usiedliśmy na ławkach.

– Mów co się dzieje – zażądał, więc zaczęłam mu opowiadać wszystko od pierwszego incydentu z Flądrą w Warszawie. Oczywiście nie ominęło się bez łez.

***

– Zabiję ją – warknął blondyn. – Jeszcze dzisiaj idziemy z tym do dyrektora – zarządził mój przyjaciel.

– A jak nie uwierzy? – zapytałam zapłakana.

– To rozpętam trzecią wojnę światową – wyznał Wesley. – Co do Jorge to ma się walić. Masz za nic świecie do niego nie wracać. Zawalił po całości.

– To nawet nie ma przyszłości – szepnęłam. – Związek nauczyciela i piosenkarki nie ma przyszłości. I nie mam zamiaru być z facetem, który mi nie wierzy.

– Dokładnie – oznajmił. – Chodźmy do dyrektora.

– Muszę?

– Tini, to dla twojego dobra – odezwał się Daniel. – Flądra powinna zostać jak najszybciej zwolniona.

– Masz rację – wyszeptałam i wstałam z ławki i razem z blondynem udałam się z powrotem do szkoły. Jak dobrze, że zajęcia się skończyły. Przy najmniej tyle dobrze.

***

Weszłam do gabinetu dyrektora, a koło mnie szedł Daniel, który był dla mnie wsparciem. W środku zobaczyłam starszego pana po pięćdziesiątce, który prowadził konwersację z Blanco.

– Dyrektorze – Daniel zwrócił uwagę naszego dyra i również przy okazji Jorge. – My w ważnej sprawie – dodał trzymając moją rękę, żeby mi dodać otuchy.

– O co chodzi? – zapytał się mężczyzna.

– Pani Linde zrobiła coś czego nie powinna – wyznał blondyn. – Molestowała Martinę – dodał, a ja z całej siły przytuliłam się do przyjaciela.

– Czy to prawda, Martina?

– Tak – odpowiedziałam cichutko na pytanie dyrektora.

– Panie Blanco, proszę zawołać panią Linde.

– Dobrze, dyrektorze – powiedział szatyn, a po chwili wyszedł z gabinetu. Chwilę czekaliśmy aż weszła dwójka osób. Kiedy zobaczyłam blondynkę od razu mocniej przytuliłam się do Daniela.

– O co chodzi dyrektorze? – spytała się Flądra.

– Uczniowie zgłaszają, że dopuściła się pani okropnego czynu – wyjaśnił facet. – To prawda, że molestowała pani uczennicę?

– Oczywiście dyrektorze, że nie – powiedziała pani Flądra. – Ta dziewczyna kłamie.

– Będziemy musieli zobaczyć to na kamerach, które kazałem zamontować w niektórych salach – wyjaśnił dyrektor.

– Kamery? – zapytała się zdziwiona nauczycielka.

– Dokładnie, kamery, ale niech pani się nie martwi jeśli jest pani nie winna – oznajmił i puścił nagrania na laptopie. Po chwili zobaczyłam siebie w sali od biologi, a koło mnie nauczycielkę, która jak widać na nagraniu dobiera się do mnie. Na szczęście kamera jeszcze odbiera głos, więc słychać było o czym mówiliśmy. Oglądając to nagranie cały czas płakałam. To było okropne przypominając sobie to ponownie.

– Myślę, że naoglądaliśmy się jak najwięcej – oznajmił dyro i wyłączył wideo. – Jest pani zwolniona – powiedział do Ireny.

– Ale dyrektorze...

– Będę musiał zadzwonić po policję – rzekł mężczyzna. – Daniel zadzwoń po rodziców Martiny, proszę. A ty Jorge zabierz uczennicę do pokoju nauczycielskiego i zrób jej melisę na uspokojenie.

– Dobrze – oznajmił szatyn i razem z nim udałam się do pomieszczenia o którym wspomniał dyrektor.

– Tini – szepnął mój były, kiedy byliśmy sami w pokoju nauczycielskim.

– Nic lepiej nie mów – szepnęłam. – Zawiodłam się na tobie.

– Wiem – powiedział. – Wybacz mi.

– Nie potrafię – szepnęłam patrząc się mu w oczy. – Wyznałam ci, że dzieje mi się coś nie dobrego, a ty mi nie uwierzyłeś w tak poważnej sprawie. Myślisz, że zmyśliłabym sobie to wszystko?

– Wtedy byłem w szoku – wypowiedział się Blanco.

– Wiedziałeś o tych kamerach?

– Wiedziałem – odpowiedział na moje pytanie. – Nie musisz się martwić. Kamer nie ma w sali matematycznej. Są tylko w biologicznej, chemicznej i tak dalej. Kamery są tam tylko dla tego, że są w tych salach niebezpieczne dla zdrowia substancje chemiczne i dyrektor postanowił mieć oko na te sale, żeby żadnemu uczniowi nie przyszedł jakiś głupi pomysł. – wyjaśnił, a po chwili zapytał się, – Czy jest szansa, że wrócisz do mnie?

– Potrzebuję czasu, Jorge – szepnęłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro