Rozdział 39: Pieprzyć innych

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jako ostatnia wbiegłam na salę sportową, gdzie teraz mamy zajęcia z Jorge. Ustawiłam się koło jakiś dziewczyn, a szatyn sprawdzał obecność naszej klasy.

– Dzisiaj pogracie sobie w piłkę nożną – zarządził Blanco, a ja się krzywiłam, bo nigdy nie grałam w nożną. – Wybierać drużyny będą Daniel i Michał.

Po chwili chłopacy zaczęli wybierać, a ja byłam w drużynie mojego najlepszego przyjaciela.

– Nie sknoć tego – odparł mój blondyn.

– Spróbuję – oznajmiłam szczerze, choć takiej gwarancji nie daję.

Gra się zaczęła, która jak na początek zapowiadała się na piękną wygraną. Niestety zapowiadała się, bo kiedy piłka doleciała do mnie, to już były marne szanse.

– Podaj Tini do mnie! – krzyknął Daniel, a ja kopnęłam w jego stronę, ale coś poszło nie tak i podałam osobie z przeciwnej drużyny. – Ja pitolę Tini! Miałaś podać do mnie! Umiesz zrobić głupi piruet, a piłki kopnąć nie potrafisz! To jest kurwa tragedia!

– Wyrażaj się, Wesley! – upomniał go nauczyciel.

– Ona grać nie umie! Przez nią przegramy!

– Jestem obok – burknęłam zła i zeszłam na bok.

Nie będę grać w tą grę, a Daniel ma się do mnie nie odzywać!

Siedziałam na ławce cała naburmuszona na Wesley'a. Popsuł mi humor tylko.

– Jeśli masz zamiar siedzieć na ławce, to pomóż mi posprzątać w składziku – zaproponował Jorge, a ja się zgodziłam i oboje się tam udaliśmy.

Kiedy zamknęłam drzwi poczułam jak zostałam przyciśnięta do ściany, a usta Jorge zaatakowały moje. Tego się kompletnie nie spodziewałam. Czułam, że cała złość na Daniela się rozpływała, a zastąpiło uczucie miłości, która była zakazana. Najpiękniejszy jest ten zabroniony owoc, na który każdy ma chętkę.

Jego miękkie usta leniwie dotykały moich, że aż trudno było się oderwać od nich, ale musiałam to przerwać.

– Mieliśmy sprzątać – zauważyłam.

– Później – wyjęczał i znów złączył nasze wargi.

– Ktoś może tu wejść – wyszeptałam w jego usta.

– Pieprzyć innych – szepnął. – Chcę się nacieszyć swoją dziewczyną.

– Tak mało mamy dla siebie czasu – stwierdziłam. – Powiedz, że to się kiedyś skończy – jęknęłam obejmując go za szyję.

– Obiecuję, że za niedługo nie będziemy musieli się ukrywać – wyznał Jorge, a ja mu wierzyłam. – Jeszcze tylko kilka miesięcy.

– Wierzę ci na słowo.

– Kocham cię, myszko – szepnął głaszcząc mnie po policzku.

Jego dotyk działał na mnie kojąco. Kochałam, gdy mnie dotykał. Czułam, że tylko on się liczy i nic więcej.

– Ja też – odpowiedziałam.

– Ty też co? – zapytał się z uśmiechem.

– Też cię kocham, Jorge – wyznałam, a po chwili przypomniałam sobie jeden mały szczegół, który mnie męczył. – Jorge, dlaczego sprzedałeś mieszkanie, skoro miałeś jechać tylko na tydzień do Meksyku?

– Właściwie chciałem tam się przeprowadzić, ale siostra uświadomiła mi, że nie mogę być tchórzem i muszę zostać przy tobie, ale już wtedy mieszkanie sprzedałem, więc muszę teraz mieszkać u mamy.

– Masz bardzo mądrą siostrę – zauważyłam. – Nie zniosłabym, gdybyś na serio się przeprowadził – dopowiedziałam. – Za bardzo cię kocham, żeby cię stracić.

– Jesteś najważniejsza – szepnął. – Na serio trzeba tutaj posprzątać – dodał odrywając się ode mnie.

– Myślałam, że żartowałeś z tym – odparłam.

– Nie, serio przydałoby się tutaj porządek zrobić

– Popsułeś tą romantyczną chwilę – powiedziałam, a on zmarszczył nos.

– Chciałabyś takich więcej?

– Tylko z tobą – rzekłam. – Co tak stoisz? Sama tego sprzątać nie będę – stwierdziłam i zaczęłam sprzątać w składziku. Po chwili szatyn dołączył do mnie.

Po dwudziestu minutach wszystko było gotowe, więc mogłam wrócić na salę gimnastyczną. Usiadłam na ławce i przypatrywałam się jak grają w piłkę nożną. Nie rozumiem co jest ekscytującego w tym sporcie. Biegając za piłką jak psy.

Nie wiem czemu, ale Daniel kocha mecze. Jak teraz patrzyłam na niego widziałam, że jest skupiony na grze. Jego ruchy wyglądały, jakby były dopracowane w każdym cale. Zaczęłam mu kibicować, kiedy zbliżał się do bramki. Mimo, że nie cierpię piłki nożnej, to teraz kibicowałam blondynowi. Prawie już zbliżał do bramki, a po chwili trafił do niej. Jorge zagwizdał gwizdkiem dając znak, że to już koniec. Szybko podbiegłam do przyjaciela i na niego wskoczyłam oplątując go nogami w pasie.

– Wygrałeś? – zapytałam się, bo nie wiedziałam jakie były wyniki.

– Tak – szepnął szczęśliwy i zaczął się kręcić trzymając mnie na rękach. – Dobrze, że zeszłaś z boiska, bo byśmy przegrali – dodał, a ja uderzyłam go w głowę.

– Aż taka kiepska nie jestem – powiedziałam – chyba.

– Widziałem jak wchodzisz z Jerzym do składzika. – Poruszył brwiami. – Czy białe dziecko już w drodze?

– Białe dziecko?

– Jego nazwisko to po polsku biały – odparł Daniel. – Kiedy będę mógł odebrać baby Blanco?

– Nie oddam ci swojego dziecka – oznajmiłam. – Sam sobie zrób.

– A sobie zrobię – rzekł Wesley. – Znajdę jakąś lesbijkę, której zrobię dziecko, a za dziewięć miesięcy odbiorę swojego syna, którego nazwę Landrynka.

– Chcesz krzywdzić syna? – zaśmiałam się. – Twoja Landrynka będzie pośmiewiskiem w szkole.

– Będzie uczył się prywatnie – wyznał.

– Widzę, że już zaplanowałeś sobie plan na życie, a jest tam miejsce dla twojej przyjaciółki?

– Ona jest najważniejszą osobą w tym wszystkim – odparł. – Z kim miałbym się wydurniać jak bez niej?

– Nudno byłoby pewnie bez niej.

– Daniel, Martina skoczcie to co robicie teraz i idźcie już do szatni – zawołał Blanco.

– On ma wyczucie chwili – jęknął Daniel chowając twarz w moich włosach. – Złaź ze mnie – dodał po chwili.

– Nie chce mi się – oznajmiłam z uśmiechem. – Zanieś mnie.

– Ostatnio coś leniwa się robisz.

– Po prostu wygodnie mi, gdy ktoś mnie nosi – wyszeptałam. 

– Jerzy pewnie cię nie nosi, że tak często ja muszę to robić za niego – rzekł blondyn.

– Raz tylko niósł bez mojego pozwolenia. Byłam wtedy na niego zła i też na ciebie. To było nad jeziorem, kiedy mnie tam zawiózł. Chciałam wracać na nogach do Wrocławia, ale on siłą zaprowadził do domku – wyjaśniłam. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro