Rozdział 4: Trójkącik

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Jak ja za tobą tęskniłam. - Powiedziałam przytulając się do niego na moim łóżku. Daniel był moim najlepszym przyjacielem, a nawet i bratem. Kochałam go jak nikogo innego.

- Dopiero jesteś w Polsce trzy dni. - Zauważył blondyn. - No dobra, przyznam się, że ja też tęskniłem. - Dodał.

- Opowiadaj co jest pomiędzy tobą, a profesorkiem edukacji seksualnej? - Zapytał się po chwili chłopak.

- Nic nie ma. Jestem jego uczennicą tylko. - Odpowiedziałam. - Właściwie czemu nie powiesz nauczyciel od matematyki, a nie edukacja seksualna? - Zapytałam się.

- Bo nauczyciel od matmy głupio brzmi. - Oznajmił Daniel. - Edukacja seksualna w tej sprawie bardziej pasuje.

- Możesz jeszcze używać nauczyciel od w-f.

- Nie pierdol. Uczy Cię jeszcze sportu? - Chłopak aż wyszczerzył oczy.

- No nie pierdolę. - Odparłam patrząc na chłopaka.

- To jest przeznaczenie Tinka. Uczy Cię trzech przedmiotów: matematykę, sportu i co najważniejsze edukacji seksualnej, - Dodał blondyn wyliczając na palcach. - Mówię na serio, że powinnaś brać u niego korki edu seksu. - Powiedział.

- Edu seksu? - Powtórzyłam po nim.

- Taki skrót. Skróty są teraz cool. - Stwierdził. Po chwili po pokoju rozniósł się sygnał, że ktoś dzwoni do mnie na skype, więc wzięłam laptopa do ręki.

- Mechi dzwoni. - Oznajmiłam po czym odebrałam. - Hej przyjaciółko. - Przywitałam się z blondynką.

- Co on u Ciebie robi? - Zapytała się dziewczyna widząc Daniela, który się szczerzył jak głupi do sera.

- Mi też miło Cię widzieć blondi. - Odezwał się mój przyjaciel.

- Nie ważne. - Zlekceważyła chłopaka machając dłonią. - Tini mam dobre wieści. - Dodała.

- Co się dzieje przyjaciółko? - Zapytałam się się jej.

- Zgadnij kto będzie w sobotę w Polsce?

- Na serio Mechi? - Zapytałam się niedowierzaniem. - To super. - Dodałam entuzjazmem. Gadałyśmy jeszcze jakąś godzinę, a potem się rozłączyliśmy. Cały dzisiejszy dzień spędziłam z Daniel wygłupiając się. Potem on udał się do pokoju gościnnego w którym będzie mieszkać. Rodzice nie mają nic przeciwko i nawet nie przeszkadza im, że Daniel woli chłopaków. Ojciec zawsze mówi, że to lepiej dla mnie. Mój ojciec jest zazdrosny o chłopaków. On się boi, że zabiorą mu jego małą córeczkę, która jest teraz duża. Gdyby się dowiedział, że zadurzyłam się nauczycielu to nie wiem co by było. I chyba nie chcę wiedzieć.

Po wykonaniu wieczornych czynnościach położyłam się do łóżka. Przed oczami cały czas miałam uśmiechniętą twarz Jorge. On pod każdym względem jest idealny i on jako jedyny mnie pociąga. Wcześniej podobali mi się chłopcy, ale nie pociągali mnie tak jak pan Blanco. Ułożyłam się na łóżku wygodnej pozycji, a potem już zasnęłam myśląc o nauczycielu.

- Mogę Cię o coś zapytać?

- Możesz o wszystko Tini. - Odpowiedział na moje pytanie Jorge uśmiechając się uroczo.

- Czy byś mnie kiedyś pokochał?

- To nie jest możliwe. - Oznajmił szatyn, a ja posmutniałam.

- Dlaczego?

- Bo już Cię kocham. Mogę tylko kiedyś bardziej Cię kochać. - Wyznał łapiąc mnie za ręce.

- Ja też Cię kocham. - Powiedziałam. - Możesz coś dla mnie zrobić?

- Wszystko. - Odparł patrząc mi w oczy.

- Pocałuj mnie. - Poprosiłam, a nasze usta się powoli do siebie zbliżały.

- Pocałuj mnie. - Usłyszałam rozbawiony głos w mojej głowie, a po chwili obudziłam się ze snu. No nie znowu w takim momencie mnie budzą. Zobaczyłam nad sobą przystojną twarz mojego przyjaciela.

- Dlaczego? - Zapytałam się zasłaniając sobie twarz poduszką. Czy nawet we śnie nie mogę się całować z Jorge?

- Też bym wolał nie przerywać twoich seksualnych snów, ale twoja mama mi kazała Cię obudzić.

- Zła kobieta. - Stwierdziłam, a potem udałam się do garderoby, a Daniel poszedł za mną.

- Wybierz mi co mam się ubrać. - Powiedziałam, a blondyn od razu zaczął mi wybierać ubrania. On ma dobry gust.

- Może to? - Zapytał się wyciągając różową pudrową spódniczkę i białą bluzkę. - Jeszcze dodamy trochę rockowego stylu. - Oznajmił wyciągając skórzaną kurtkę. - A szpilki dodadzą Ci seksapilu. - Dodał wyciągając czarną parę butów.

- I oto romantyczno-rockowo-seksowny styl. - Podsumował blondyn. Odebrałam od niego ubranie i zaczęłam się ubierać. Przy nim nie czułam się skrępowana się przebierając. Przecież go kobiety nie interesują, więc mogę nawet przy nim chodzić nago, a on nie zwróci na to uwagi tak jakby to miał być goły facet. Wtedy to raczej... Lepiej nie chcę kończyć tego zdania. Potem udałam się do łazienki.

- I jak wyglądam? - Zapytałam się kiedy wyszłam z toalety gdzie wykonałam mój makijaż i włosy.

- Twojemu nauczycielowi powinien stanąć na twój widok. - Oznajmił przyjaciel, a ja przewróciłam oczami na jego odpowiedź.

- Wystarczy tylko pięknie. - Oznajmiłam, a potem zeszliśmy na śniadanie. Moi rodzice traktowali Daniela jak własnego syna. Nie każdy by tak potrafiłby. Na moim talerzu była pyszna jajecznica roboty mojej mamy. Kiedy już skończyłam jeść razem z ojcem wyszłam z domu. Ojciec podrzucił mnie pod szkołę, a sam pojechał do pracy. Weszłam do budynku i przywitali mnie kilka osób z mojej klasy. Kiedy byłam już pod klasą nie widziałam dzisiaj Wiktorii. Usiadłam na ławce i napisałam do czarnowłosej smsa. Odpisała mi, że zaspała i prawdopodobnie spóźni się na pierwszą lekcję. Czyli matematykę muszę zwyciężyć sama. Zadzwonił dzwonek, a po chwili przyszedł nauczyciel jak zawsze świetnie wyglądał. Uśmiechnięta weszłam do sali, a zaraz już siedziałam w swojej ławce.

- Dzień dobry klaso. - Przywitał się szatyn. - Dzisiaj będziemy wykonywać zadania przygotowujące do sprawdzianu. Sprawdzian będzie za 2 tygodnie w poniedziałek. - Wyjaśnił nauczyciel co nie spodobało się paru uczniom. Rozdał po dwie kartki wypełnione zadaniami i kazał samodzielnie je wykonywać. Po pięciu minutach kiedy już kończyłam robić pierwsze zadanie, drzwi od klasy się otworzyły. Spojrzałam w tamtą stronę i o mało zawału nie dostałam kiedy zobaczyłam Daniela szczerzącego się jak do sera. Co jest tu grane? Co ten idiota wyprawia? Aż się boję dowiedzieć się tego.

- Czy mogę w czymś pomóc? - Zapytał się Jorge blondyna.

- Właściwie to ja będę tutaj chodzić do klasy. - Wyjaśnił.

- Że co? - Zapytałam się o wiele za głośno zwracając uwagę wszystkich obecnych.

- Wracać do robienia zadań. - Powiedział pan Blanco, a potem się zwrócił do Daniela, któremu kazał usiąść oraz dał mu kartkę z zadaniami, Blondyn usiadł oczywiście koło mnie,

- Co tutaj robisz? - Zapytałam się. - Dlaczego zapisałeś się do szkoły? Czy ty nie jesteś za duży?

- Właściwie nigdy szkoły nie ukończyłem więc teraz jest ta okazja oraz bardzo podoba mi się ten nasz trójkącik. - Oznajmił chłopak wspominając o sobie, o mnie i nauczycielu. Daniel nigdy nie ukończył szkoły, więc teraz postanowił to zrobić. (od autorki: Nie wiem czy takie wrócenie do szkoły, żeby ukończyć naukę jest możliwe, ale uznajmy, że tak).

- Daj spisać. - Szepnął Daniel zerkając do mojej kartki. Nawet nie czekał na odpowiedź, a już zaczął spisywać. Pokręciłam tylko oczami i wróciłam do rozwiązywania.

- Właściwie po co to robimy? - Zapytał się chłopak.

- Za dwa tygodnie będzie sprawdzian. - Odpowiedziałam. - Z tego. - Dodałam pokazując na zadania.

- Już mam ochotę się wypisać z tej szkoły. - Jęknął. - Ale dla naszego trójkącika jestem w stanie dla poświęceń. - Dodał. Na słowo ,,trójkącik'' przewróciłam oczami.

- Kto nie skończy zadań teraz to macie to zrobić w domu. - Oznajmił pan Blanco, pięć minut do dzwonka. Ten czas jednak minął szybko więc zaczęliśmy już wychodzić z klasy.

- Martina. - Zatrzymał mnie głos nauczyciela. Daniel poruszył znacząco brwiami w moją stronę tak, że mężczyzna nie mógł tego zobaczyć, a potem wyszedł zostawiając mnie samą w klasie z szatynem.

- Tak, panie Blanco? - Zapytałam się.

- Czy mogłabyś dać zadania Wiktorii? - Zadał pytanie podając mi kartkę.

- Tak, oczywiście. - Odpowiedziałam. - Czy to wszystko? - Zapytałam się po chwili, a on odpowiedział, że tak, więc zaraz wyszłam z klasy. Przy drzwiach czekał na mnie Daniel.

- Co mówił?

- Kazał przekazać Wiktorii zadania. Mówiłam Ci o niej. - Oznajmiłam. Udaliśmy się pod salę od polskiego. W tej szkole polski i matematyka jest najważniejsza i mamy sześć godzin przedmiotu w tygodniu. Przynajmniej codziennie mogę mieć lekcje z Jorge.

- Cześć. - Usłyszałam koło siebie głos Wiki. - Jestem Wiktoria. - Przedstawiła się Danielowi.

- Daniel. Pewnie Tini Ci dużo o mnie mówiła.

- Ani trochę. - Odpowiedziała, a blondyn przeniósł wzrok na mnie oburzony. Księżniczka się obraziła. Dałam Wiktorii kartkę z zadaniami i poinformowałam ją o sprawdzianie za dwa tygodnie. Zadzwonił dzwonek na lekcję.

- Mam nadzieję, że nie będę mieć polaka ze Stanem. - Powiedział blondyn czekając na nauczyciela. Daniel za nim przeprowadził się do Argentyny to uczył się w tej szkole.

- Najwyraźniej twoje błagania nie zostały spełnione. - Oznajmiłam.

- Ten dziad jeszcze nie przeszedł na emeryturę? - Zapytał się Daniel.

- Miło Cię widzieć Wasilewski. - Oznajmił nauczyciel od polskiego z kamienną twarzą.

- Teraz Wesley. - Poprawił nauczyciela. Daniel zmienił nazwisko na bardziej angielskie kiedy się przeprowadził. Lekcje mijały, a kiedy się skończyły wraz z Wiktorią wyszliśmy ze szkoły. Dzisiaj miałam wrócić do domu na nogach więc razem z Wiktorią skierowaliśmy się stronę wyjścia z budynku. Cały czas rozmawialiśmy o wszystkim. Kątem oka zauważyłam, że pan Blanco otwiera swój samochód. Na chwilę podniósł swój wzrok, a nasze spojrzenie się spotkało. Ta chwila była piękna. Szatyn się uśmiechnął, a potem wsiadł do auta.

Jestem ciekawa czy on będzie jednym z opiekunów na wycieczce szkolnej, o której się dowiedziałam na godzinie wychowawczej. Naszą nauczycielką jest pani od informatyki. Bardzo miła kobieta po czterdziestce. Może kiedyś Jorge zwróci na mnie swoją uwagę, ale nie tak jak na uczennicę, a jak na kobietę. O tym tylko marzę.

***

Cieszę się, że wam się podoba moje opowiadanie

Miło jest czytać wasze komentarze

One bardziej motywują

Rozdział 5 = 8 komentarzy i więcej :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro