Rozdział 42: Nigdy więcej

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dostajesz w życiu to o co masz odwagę prosić

***

  Głowa mnie bolała okropnie, a teraz musiałam słuchać jak Daniel się śmieje ze mnie i Mechi, gdy z nim jechałam do szkoły. Zazdroszczę blondynce, że nie musi go teraz słuchać. 

– Daniel, przestać – jęknęłam. – Głowa mnie boli.

– Główka boli? – roześmiał się chłopak. – To właśnie nazywa się kac-morderca.

– Nigdy nie piję – wyznałam.

– Każdy tak mówi – stwierdził parkując na parkingu.

Wysiadłam z samochodu i westchnęłam patrząc na budynek. Nie chce mi się tam iść, ale muszę. Weszliśmy do środka i odkryłam, że hałas na korytarzu nie jest dobry dla mojej głowy. Skrzywiłam się i stanęłam przed klasą, gdzie była Wiktoria.

– Co jej jest? – zapytała się Daniela wskazując na mnie ręką.

– Ma kaca.

– Piłaś i nie zaprosiłaś mnie? – spytała się z oburzeniem.

– To nie było planowane – oznajmiłam.

– Sześć, pięć, cztery.

Spojrzałam na blondyna, która odliczał patrząc na zegarek u ręki.

– Co robisz? – zadałam pytanie.

– Liczę – odpowiedział. – Dwa, jeden – skończył, a w tej chwili zadzwonił dzwonek na lekcję. Moja biedna główka, która przez ten okropny sygnał, że rozpoczyna się lekcja, to teraz cierpi.

Daniel się zaśmiał widząc jak ja się męczę. Mam wspaniałego przyjaciela, który się znęca nade mną.

– Nie lubię cię – mruknęłam, a następnie weszłam do klasy.

Usiadłam w ostatniej ławce, a następnie się wypakowałam na polski.

Lekcje mijały, a moja głowa ciągle bolała. Miałam wrażenie, że każdy dzisiejszego dnia jest przeciwko mnie. Oczywiście Daniel cały czas mnie denerwował.

Teraz mieliśmy mieć zajęcia z matematyki, więc odrobinę poprawiło mi to humor. Kocham obserwować Jorge jak prowadzi zajęcia. Jestem od tego uzależniona. Mogłabym patrzeć na niego godzinami, ale niestety mam tylko czterdzieści pięć minut na to.

Po chwili ujrzałam szatyna ubranego w ciemne dżinsy i koszulę w kratkę, a na nogach miał wygodne buty z adidasa. W ręce trzymał dziennik naszej klasy, więc przed chwilą musiał wyjść z pokoju nauczycielskiego.

Zielonooki otworzył drzwi, a wszyscy zaczęli wchodzić. Usiadłam na końcu klasy przy ścianie, tak samo jak zawsze siedzę na każdej lekcji.

Ale on dzisiaj jest piękny, pomyślałam.

– Mam wasze kartkówki – oznajmił nauczyciel, a po chwili zaczął czytać nasze oceny, aż w końcu doszedł do mnie. – Martina pięć – odparł podając mi moją kartkę.

Uśmiechnęłam się szczęśliwa i sprawdziłam moją pracę. Zauważyłam, że zostawił dla mnie wiadomość, którą napisał ołówkiem na papierze: Po lekcjach poczekaj na mnie dwie ulice dalej od szkoły. Kocham cię myszko.

Mój uśmiech się poszerzył znacznie bardziej niż był wcześniej. Podobało mi się to, że Jorge chce spędzić trochę czasu ze mną po lekcjach. Jestem ciekawa, gdzie mnie może zabrać.

Jedynie mogę liczyć na miejsca, gdzie będziemy mogli być sami i nie bojąc się, że ktoś nas zauważy. Nie mogliśmy ryzykować. Nawet mimo, że się kochamy, to nikt nie zrozumiałby tego. Gdyby nasz związek wyszedł na jaw, to mielibyśmy ogromne kłopoty, a my tego nie chcemy.

– Znów masz uśmiech, jakbyś dostała orgazmu – odparł Daniel, a następnie cicho się zaśmiał.

– Przestań z tym – jęknęłam cała się czerwieniejąc. – Co ty masz z tym orgazmem?

– Pokaż tą kartkówkę – powiedział blondyn i chwycił papier. – Uuu randka się szykuje – dodał z głupim uśmieszkiem.

– Zazdrościsz mi – odparłam.

– No trochę jest czego – stwierdził Daniel i spojrzał na Jorge ze zboczonym wzrokiem. – Ten tyłeczek jest seksi.

– Ten tyłeczek jest mój – wyznałam.

– Czasem mogłabyś się podzielić się – rzekł Wesley.

– On jest tyko mój, złotko – wyszeptałam mu do ucha.

– Czy ja wam nie przeszkadzam?

Moją rozmowę z Danielem przerwał nam nauczyciel.

– Tak trochę – odpowiedział Daniel. – Nie musi pan Jerzy przepraszać. Ja się nie gniewam – dodał.

– Daniel, powinieneś się do mnie zgłaszać z szacunkiem – powiedział Jorge. – Niech twoi rodzice przyjdą jutro do szkoły.

– Jest mały problem.

– Jaki, Daniel?

– Moi rodzice mieszkają za Wrocławiem, więc nie bardzo mają po drodze – wyjaśnił chłopak.

– To niech przyjdzie ktoś dorosły – oznajmił Blanco.

– Nie ma problemu – rzekł mój przyjaciel. – Jeszcze dzisiaj zadzwonię do mojego adwokata – zadeklamował, a cała klasa zaczęła się śmiać.

– Zostajesz dzisiaj po lekcjach – odparł zdenerwowany Jorge, a następnie wstawił uwagę do dziennika.

– I po co ci to było? – zapytałam się wściekła. – Daniel, przesadziłeś tym razem.

– Nie dramatyzuj – odparł blondyn. – Bronisz go, bo to twój chłopak, ale przyjaciela bronić to już nie możesz. Teraz widzę, że ważniejszy jest Jorge – wycedził przez zęby.

– Co ty mówisz? – spytałam się nie dowierzając to co słyszę.

– Mówię prawdę – odparł.

– Przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważny – wyszeptałam, a w moich oczach zebrały się łzy. – Daniel – złapałam go za rękę, ale on ją wyszarpał.

– Daj mi spokój – oznajmił, a ja już tego nie wytrzymałam.

Spakowałam swoje rzeczy i zapłakana wyszłam z sali.

Jest mi tak źle, że pokłóciłam się z przyjacielem. Przecież on jest dla mnie najważniejszy, więc o co mu chodzi. Cały czas poświęcam mu czas, więc o co on się gniewa.

Weszłam do łazienki, a tam całkiem się rozkleiłam. Moje serce zaczęło boleć przez tą kłótnię. Nie rozumiem za bardzo o co poszło. Czyżby miał za złe, że Jorge go ukarał. Może był tak zdenerwowany przez Blanco, że Daniel wyżył się na mnie.

Płakałam i nie mogłam przestać. Było mi po prostu źle.

– Tini – usłyszałam jego głos, więc spojrzałam na twarz przyjaciela. – Przepraszam – dodał, gdy kucał przede mną, kiedy siedziałam na brudnej podłodze. – Wcale tak nie myślę, po prostu trochę mnie poniosło i nie panowałem nad tym co mówię. Przepraszam za to, że cię zraniłem.

– Nie lubię się z tobą kłócić – wyznałam rzucając mu się na szyję, a on objął mnie w talii i wtulił swoją głowę w moje włosy. – Proszę już mi tego nie rób.

– Nigdy więcej – wyszeptał. – Kocham cię, Tini.

– Kocham cię, Daniel – szepnęłam wtulona silne ramiona chłopaka.

Później musiałam doprowadzić się do porządku, bo wyglądałam okropnie. Kiedy to skończyłam robić usłyszałam, że dzwonek zadzwonił na przerwę.

Połowę lekcji matematyki przesiedziałam w łazience. Teraz trochę mi głupio, że opuściłam zajęcia mojego chłopaka.

Skończyłam lekcje i właśnie wychodziłam ze szkoły, kiedy ktoś mnie zaczepił. Okazało się, że to była Laura - dziewczyna ze szkolnego konkursu, która siedziała kiedyś ze mną w kozie.

– Tak? – zapytałam się w miarę grzecznie, choć głębi serca jej nie trawię.

– Znam twój sekret, gwiazdeczko – prychnęła, a ja się przeraziłam, ale postanowiłam grać głupią.

– Nie wiem o co ci chodzi – odparłam.

– Ja myślę, że dobrze wiesz o co mi chodzi, Violetto – zaśmiała się paląc papierosa.

– Mam na imię Martina – oznajmiłam, ale już wtedy wiedziałam, że ona zna moją tajemnicę.

– Doskonale wiem jak masz na imię – stwierdziła. – Jak myślisz, co się stanie, gdy przekażę wiadomości do telewizji, albo co będzie, gdy powiem Blanco o tym kim jesteś. Chłopak się zawiedzie, jeśli odkryje, że okłamywałaś go przez cały czas. On cię znienawidzi.

– Skąd ty to wiesz? – zapytałam się przerażona.

Skąd ona wie o mnie i Jorge?

– Widziałam was pewnego dnia – odpowiedziała. – Wychodził z twojego domu, więc się domyśliłam co jest na rzeczy.

– Co chcesz zamian, żebyś nikomu o tym nie mówiła? – spytałam się.

– Zerwij z Jorge – zarządziła.

Nie wiem co mam robić w tej sytuacji. Boję się podjąć tą decyzję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro