Rozdział 5: Uśmiechasz się jakbyś dostała orgazmu

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wstawaj suko. - Usłyszałam Daniela, który wybudził mnie ze snu gdzie jeździłam z Jorge na różowym jednorożcu, a potem mieliśmy się pocałować, ale znowu mnie wyrwano od tego. No rzeź no kurna. Nawet we śnie nie mam tej przyjemności, żeby usta pana Blanco pieściły moje.

- Nienawidzę Cię, suko. - Jęknęłam.

- Wstawaj mało dziwko. - Rozkazał blondyn. Nie przejmowałam się wyzwiskami, bo u nas to było normalne. Takie jakby zdrobnienia. - Dzisiaj mamy edu seksu. - Dodał.

- Aż Cię tak ciągnie do szkoły, żeby tylko iść na edukację seksualną?

- Największe ciacho prowadzi tą lekcję, więc mam powód do radochy.

- Pamiętaj on jest mój. - Przypomniałam mu, ale tak naprawdę nie było, ale każdy wie o co chodzi.

- Może jest biseksualny. Co myślisz? Wtedy byśmy mogli się nim dzielić. - Oznajmił przyjaciel, a ja aż się wzdrygnęłam na tą myśl. Niech Jorge nie pociągają chłopcy, proszę.

- Mam nadzieję, że tak nie jest. - Powiedziałam i udałam się do łazienki wziąć szybki prysznic. - Możesz mi przynieść ubrania. - Krzyknęłam do niego. Po chwili wrócił z przygotowanym zestawem. Usiadł na sedesie i zaczął, że mną rozmawiać kiedy ja brałam prysznic.

- Pójdziesz ze mną jutro na ognisko? - Zapytałam się chłopaka.

- Pewnie idiotko. Nawet nie ma co się pytać.

- To fajnie. - Oznajmiłam.

- Chyba będę musiał powiedzieć rodzicom, że jestem w Polsce. - Oznajmił blondyn.

- Jeszcze tego nie zrobiłeś?

- Nie miałem okazji. I od razu im powiem, że wolę chłopaków. Pójdziesz ze mną do nich? - Zapytał się.

- Pójdę. - Zapewniłam. - Możesz na mnie liczyć. - Dodałam i wyszłam z pod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem, a potem się ubrałam w rurki i czarną luźną bluzę z nike. Potem udaliśmy się na śniadanie gdzie przywitała nas moja mama ze śniadaniem. Szybko zjedliśmy posiłek i wraz z Danielem pojechaliśmy do szkoły jego własnym samochodem. Zatrzymaliśmy się na parkingu, a następnie udaliśmy do środka.

- Orientuj się. - Krzyknął Daniel, a potem mnie popchał, że kogoś uderzyłam swoim ciałem, ale na szczęście nie straciliśmy równowagi. Podniosłam głowę do góry i widząc przed sobą swojego nauczyciela to się zarumieniłam.

- Przepraszam, pana bardzo. - Zaczęłam od razu wyjaśniać.

- Nic się nie stało, Martino. - Rzekł szatyn lekkim uśmiechem taki jak nauczyciel uśmiecha się do uczniów. - Nic Ci się nie stało? - Zapytał się po chwili.

- Nie, ale dziękuję, że pan o to pyta. - Powiedziałam. - Muszę już iść na lekcję, panie Blanco.

- Dobrze. Do zobaczenia na lekcji. - Oznajmił, a potem się oddalił. No nie wierzę. To była moja pierwsza dłuższa rozmowa z nim jaka miała jeszcze miejsce. Mogę teraz umierać, albo nie, bo trzeba patrzeć się na jego tyłek.

- Uśmiechasz się jakbyś dostała orgazm. - Rzekł Daniel, a ja walnęłam w ramię. - Aua. Za co?

- Ty wiesz dobrze za co. - Powiedziałam wystawiając mu język.

- Hejo Tini. Hej Daniel. - Przywitała się z nami Wiktoria. - Przystojniaku masz dziewczynę? - Zapytała się mojego przyjaciela.

- Przykro mi, ale wolę fiuty. - Oznajmił chłopak. Daniel nigdy nie ukrywał swojej orientacji. Na początku swojej aktorskiej kariery musiał, ale potem każdy w Argentynie się dowiedział, że jest gejem.

- Zawsze przystojniacy są zajęci, albo wolą facetów. - Odparła czarnowłosa.

- Ale geje są najlepszymi przyjaciółmi. - Dodałam rzucając się na plecy mojego Daniela.

- Kochanie, nie za wygodnie Ci?

- Jest najlepiej, skarbie.

- Gdybym nie wiedziała, że Daniel jest gejem to uznałabym was za parę. - Powiedziała Wiktoria.

- Zanieś mnie pod salę. - Poprosiłam blondyna.

- A do tego, może cola z frytkami? - Zapytał się sarkazmem mój idiota.

- Jeśli masz to chętnie. - Zgodziłam się. - Co teraz mamy?

- Matematykę. - Wyjaśniła Wiktoria.

- O mój Boże. - Szepnęłam kiedy się dowiedziałam, że teraz będę mogła oglądać moje bóstwo.

- Coś się stało? - Zapytała się dziewczyna, a Daniel się śmiał ze mnie.

- Nic. Zadania nie odrobiłam. - Powiedziałam co było prawdą i wtedy zadzwonił dzwonek. - I nie odrobię. - Dodałam.

- Lepiej już chodźmy. - Odparłam i zeskoczyłam z pleców mojego przyjaciela i udaliśmy się na matematykę. Przyszliśmy razem z nauczycielem. Pan Blanco wpuścił nas do klasy i stanął przy biurku.

- Zostawcie plecaki i ustawcie się przed klasą. - Polecił szatyn. - Zadania domowe sprawdzę jutro. - Dodał, na co odetchnęłam z ulgą. Najwyraźniej mi się upiekło. Potem udaliśmy się do auli gdzie miał się odbyć apel o bezpiecznym zachowaniu się w szkole itd. Po dziesięciu minutach chłopakom zaczęło się nudzić, więc zaczęli wydurniać się i dokuczać dziewczyną. I to też mi. Czasem ciągnęli mnie delikatnie za włosy, przy okazji wnerwiając mnie, ale próbowałam ich ignorować.

- Możecie przestać? - Zapytałam zdenerwowana odwracając się do tyłu, a wtedy zobaczyłam chłopaka z loczkami, a obok niego rudzielca.

- Co jest, kochanie? - Zapytał się loczek.

- Jest moim kochaniem. - Powiedział Daniel odwracając się w jego stronę. To prawda, byłam jego kochaniem, skarbem, idiotką. - Odczep się od niej. Tylko ja jej mogę dokuczać. - Dodał.

- Chłopaki uspokójcie się. - Do rozmowy wtrącił się Jorge.

Apel zajął nam jedną lekcję, a potem mogliśmy iść na przerwę, ale najpierw musieliśmy zabrać swoje torby.

- Jedziesz na wycieczkę do Warszawy? - Zapytałam się Daniela, ale wiedziałam jaka jest odpowiedź. Gdzie ja pojadę to on też.

- Oczywiście. - Rzekł. - Ten tydzień w Warszawie będzie do zapamiętania. - Dodał. A po kilku minutach zadzwonił dzwonek więc udaliśmy się na informatykę, potem był polski, plastyka, a na koniec edukacja seksualna. Daniel był podekscytowany jak nigdy. Chyba na serio podobało mu się to, że zabujałam się w nauczycielu.

- Zaraz dupa Ci ściśnie. - Stwierdziłam kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję.

- Tini tylko znowu nie zapłodnij banana. - Powiedziała Wiktoria, a Daniel spojrzał na nas z zapytaniem o co chodzi, więc mu wytłumaczyłam co robiliśmy na poprzedniej lekcji. W końcu przyszedł pan Blanco, a ja widząc go poczułam ucisk w brzuchu taki przyjemny. Miałam ochotę się rzucić na te jego piękne różowiutkie usta. Zgaduję, że idealnie by moje do jego ust pasowały. Nauczyciel nas wpuścił do klasy, więc usiadłam z Danielem, a Wiktoria siedziała z Michałem przede mną.

- Wcześniej robiliśmy ćwiczenia zakładania prezerwatywy. Dzisiaj omówimy sposobu jak nie zostać rodzicem tak młodym wieku. - Rzekł nauczyciel. - Wymieńcie przykłady zabezpieczenia.

- Gumki, tabletki antykoncepcyjne, nie zapuszczać nasienia w partnerce. - Wymieniali uczniowie. Daniel ciągle zagadywał mnie na tej lekcji mówiąc, że nasz trójkącik jest zajebisty.

- Martina, Daniel. - Upomniał nas pan Blanco. - Wymieńcie sposoby zabezpieczenia. Pierwsza Martina. - Zwrócił się do mnie. Chwilę myślałam nad odpowiedzą aż w końcu odpowiedziałam.

- Umiejętności partnera. - Odpowiedziałam.

- Zostaniesz po lekcjach. - Powiedział. - Daniel twoja kolej.

- Mi zabezpieczenia są nie potrzebne chyba, że stanie się jakiś cud.

- Co jakbyś miał zostać w tym wieku ojcem? - Zapytał się Jorge.

- Raczej chłopaka nie zapłodnię, ale może się zdarzyć jakiś cud tak jak dziewica urodziła Jezusa. - Oznajmił blondyn, a potem do nauczyciela mrugnął aż się wzdrygnął. Daniel mi moje bóstwo straszy.

Kilka osób popatrzało się na Daniela nie smacznie, a ja im posłałam groźne spojrzenie. Nikt nie będzie patrzył się z obrzydzeniem na mojego przyjaciela. Zawsze będę go bronić i wiem, że on mnie również. Nasza dwójka była zgraną ekipą. Nikt już nie zwracał uwagi na Daniela, a wiem że blondyn się nie przejął tym. Wszyscy wrócili do lekcji tak jakby nic się nie stało przed chwilą. Po lekcji musiałam zostać w klasie. Nie wiedziałam czy mam się obawiać zostać sama z nim czy się cieszyć, że mam taką możliwość. Kazał mi usiąść w przedniej ławce więc to zrobiłam.

- Pokaż zadanie domowe z matematyki. - Powiedział pan Blanco.

- Nie mam. - Wyjaśniłam. - Nie potrafiłam zrobić... Za bardzo nie potrafię. - Dodałam wymyślając wymówkę.

- Wyciągnij książkę. - Poprosił siadając na przeciwko mnie tak, że nasze kolana się stykały czasami przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zrobiłam jego polecenie i wyciągnęłam podręcznik. Szatyn zaczął mi tłumaczyć zadanie, które rozumiałam zanim go poznałam, ale niech myśli, że to on mnie nauczył. Wyjaśniał mi to całą lekcję, a potem wróciłam uśmiechnięta do domu. Byłam zadowolona z naszej korepetycji. Przynajmniej zwrócił na mnie uwagę. Dzisiaj to byłam w siódmym niebie.

***

Rozdziału trochę nie było 

Przepraszam 

Zwalę to na szkołę!

Zapraszam do komentowania :*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro