Rozdział 54: Gwiazdy na niebie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłość jest wtedy, gdy trzeźwy lub pijany dzwonisz do tej samej kobiety

***

Jorge...

– Zerwała ze mną – wyznałem, kiedy siedziałem w barze razem ze Stephie.

Za bardzo nie chciałem przychodzić dzisiaj w to miejsce, ale brunetka się uparła, żeby tu przyjść, więcej teraz topię smutki w alkoholu. To nic nie pomaga, bo bardziej jestem zdołowany.

– Nie była ciebie warta – stwierdziła dziewczyna. – Gdyby jej zależało na tobie, to nie zerwałaby z tobą.

– Jej zależy – zaprzeczyłem przyjaciółce. – Po prostu się pogubiła, a ja też święty nie byłem.

– Będziesz winę zwalać na siebie?

– Przecież wiesz jak wygląda mój związek, a raczej jak wyglądał.

– Dobrze zrobiła, że zostawiła cię w spokoju – powiedziała Stephanie. – Jeszcze byś popadł w jakieś kłopoty przez ten związek.

– Ale ja ją kocham.

– Po świecie chodzi tyle ważnych dziewczyn, znajdziesz sobie kogoś innego.

– Nie chcę innej – odparłem. – Chcę Tini.

– Ależ ty jesteś uparty – rzekła Stephie. – Jak cię zostawiła, to jej prawdopodobnie nie zależy.

– Ona mnie kocha.

– Wierzysz w te bajki, Jorge? – spytała się. – Ona jest tylko nastolatką, która pewnie naczytała się książek o związkach typu nauczyciel i uczennica. Nakręciła się na coś co nie istnieje. Zaraz pewnie jej przejdzie.

– Chcesz mi powiedzieć, że to nastoletnia fantazja?

– Właśnie – zgodziła się pokazując ręką, że o to jej chodziło. – Za niedługo jej minie. Znajdzie sobie chłopca w swoim wieku.

– Myślisz, że tak będzie lepiej?

– Zdecydowanie – oznajmiła. – Wasza historia nie ma przyszłości. Różni was siedem lat.

– Siedem lat – powtórzyłem monotonnie. – Chyba masz rację – dodałem i wypiłem kolejnego drinka.

Dzisiejszego wieczora zdecydowanie wypiłem za wiele. \Już nie myślałem racjonalnie po kilku litrach wypitego alkoholu.

Właśnie tańczyłem z przyjaciółką na środku parkietu. Pozwoliłem sobie trochę zaszaleć. Nawet nie wiem, kiedy dziewczyna mnie pocałowała. Nie wiele do mnie dochodziło co się dzieje, ale oddałem pocałunek. Pewnie jutro będę żałować, ale dzisiaj się nie przejmowałem.

Martina zdecydowanie całuje lepiej. Jej słodkie usta, które smakowały moich. Tęsknię za tym co było, ale spierdoliłem wszystko. Już nie będzie tego co było. Ta opowieść nie ma szczęśliwego zakończenia, ale nie mogę tak z Stephie.

– Przepraszam – oznajmiłem, kiedy się oddaliłem. – To za wcześnie. Jeszcze dzisiaj zerwała ze mną dziewczyna.

– To ja przepraszam – powiedziała. – Nie myślałam za bardzo nad tym co robię. Chyba już za dużo wypiłam alkoholu.

Martina...

– Jak to zerwałaś z Jerzym?! – krzyknął Daniel, kiedy opowiedziałam mu o spotkaniu z Jorge. – Ocipiałaś do reszty?

  – Ciszej, bo wszystkich obudzisz, a po drugie nie ocipiałam – odparłam chowając głowę w poduszkę blondyna. Było już późno w nocy, a ja z Danielem nie mogliśmy spać, więc przyszłam do jego pokoju. – To nie miało sensu. On woli Stephie – dodałam smutno.

– Pierdolona suka – zatknął mój przyjaciel. – Ile grozi za zabójstwo?

– Od ośmiu do dwudziestu pięciu lat lub dożywocie – odpowiedziałam.

– Trochę za dużo – stwierdził.

– A za ile grozi zlecenie zabójstwa?

– Nie wiem Daniel – oznajmiłam. – Myślę, że tyle samo co za zabójstwo.

– Zrobię to tak, żeby nie złapali mnie – szepnął pod nosem.

– Planujesz zabić Stephie?

– Tak, bo przez nią mój plan może się jebać!

– Jaki plan? – Odwróciłam się na plecy, żeby spojrzeć na twarz chłopaka. – O czym ty mówisz?

– Ups – wyszeptał. – Mam w planach stworzyć armię białych dzieci.

– Chcesz, żebym ci urodziła hurtownię dzieci? – zaśmiałam się. – Czasem jesteś niemożliwy.

Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu, więc zdziwiona tym kto może o tej godzinie wysyłać esemesy, sięgnęłam po komórkę. Spojrzałam na ekran i odkryłam, że napisała do mnie Wiktoria.

''Tini, powinnaś to zobaczyć''.

– To Wiktoria – powiedziałam Danielowi, który zainteresowany patrzył się na mnie.

Pod spodem wiadomości był link, który kliknęłam. Przerzuciło mnie na YouTube, gdzie włączył się

filmik pod tytułem: ''Zabawy nauczyciela po lekcjach!''.

Patrzyłam się zaskoczona to co widzę. Nagranie przedstawiało Jorge i Stephie całujących się w jakimś klubie. Fajnie wiedzieć, że już się pozbierał po naszym zerwaniu.

Z moich policzków zaczęły lecieć łzy. Mimo, że sama z nim zerwałam to zabolał mnie widok go całującego z inną. Tak bardzo mu zależało. 

– On już zapomniał o mnie – wyznałam zapłakana, kiedy przyjaciel tulił mnie do siebie. – To boli.

– Wiem, mała – szepnął całując mnie w czoło. – Obiecuję, że urwę mu jaja, które powieszę jako trofeum.

Cieszę się, że mam takiego przyjaciela jakim jest Daniel. On zawsze mnie rozbawi, przytuli lub pocieszy. Zrobiłby dla mnie wszystko. 

– Znów przez niego cierpię – stwierdziłam. – Wcześniej to było przez Flądrę, a teraz przez Stephie. Powiedz mi, dlaczego to tak cholernie boli?

– Ponieważ miłość nie zawsze bywa piękna – odparł. – Jest jak róża: piękna, ale ma kolce.

– Mądre to było – stwierdziłam.

Jorge...

– Pobudka idioto! – usłyszałem krzyk mojej bezdusznej młodszej siostry. Nawet w sobotę nie mogę pospać. I do tego budzą mnie, kiedy mam ogromnego kaca.

Victoria to diabeł, a nie siostra - taki z tego morał.

– Daj spać – jęknąłem chowając głowę w poduszkę.

– Ja na twoim miejscu nie mogłabym spokojnie spać – stwierdziła dziewczyna.

– Co jest? – zapytałem się, kiedy odwróciłem się na plecy.

– Przez ciebie nie będę miała życia w szkole – wyznała i usiadła na moim łóżku. – Na szczęście nie chodzę do twojej szkoły.

– Nadal nie rozumiem.

– Może przypomnij sobie co wczoraj robiłeś.

– Nie pamiętam nic z wczorajszego wieczora. – Usiadłem na łóżku i spojrzałem na nastolatkę, która miała w ręce swój tablet. Pamiętałem jedynie rozmowę z Stephie, a potem film mi się urwał. Nawet boję się pomyśleć jakie głupoty robiłem wczorajszej nocy.

– Sam zobacz – rzekła Vikcy, która włączyła po chwili jakiś filmik na YouTube.

– To przecież jestem ja – odparłem – i Stephie.

– Jaki spostrzegawczy jesteś – prychnęła. – Czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny?

– Zerwała ze mną – odpowiedziałem.

– Ja się nie dziwię jej – powiedziała. – Jesteś debilem.

– Wiem.

– To dobrze, że wiesz – odrzekła nastolatka. – Co zamierzasz z tym zrobić?

– Na pewno jakoś pozbędę się tego nagrania.

– A potem?

– Co potem? – powtórzyłem, bo nie załapałem o co chodzi młodej.

– Co z twoją dziewczyną? Co zamierzasz zrobić, żeby ją odzyskać? – spytała się, a ja się zamyśliłem na chwilę.

– Nic – odpowiedziałem. – Tak będzie lepiej. Ten związek nie ma przyszłości. 

  – Zawsze wiedziałam, że tej głowie nic nie ma – stwierdziła klepiąc mnie po głowie – nawet rozumu.  

Martina...

Siedziałam na oknie, a po moich policzkach leciały łzy. Wciąż patrzyłam się w gwiazdy, który ładnie błyszczały. Niebo rozświetlał blask miliona gwiazd. Były piękne. Zawsze ten widok, który miałam nad sobą mnie uspakajał, przy nich często myślałam o wszystkim. Ciężko mi było po tym jak zobaczyłam nagranie. Widać, że wybrał ją, zamiast mnie. Taka jest właśnie moja historia miłości, która zakończyła się nieszczęśliwie.

Od kiedy zobaczyłam ten filmik, minęła sobota, a teraz pewnie był bardzo wczesny poniedziałek. Na pewno było już po północy. Przez weekend ciągle płakałam w samotności mimo, że każdy próbował mi poprawić humor. Nikomu nie mówiłam o tym co się stało, ale zapewne się domyślają. Wiedzą tylko moi przyjaciele.

– Martina – usłyszałam głos mojej przyjaciółki, która weszła do mojego pokoju. – Powinnaś iść spać.

– Nie mogę spać – odpowiedziałam wycierając policzki rękawem, ale to nic nie dawało, bo wciąż pojawiały się nowe. – To wszystko mnie boli.

– Wiem – szepnęła dotykając moich ramion. – Pamiętaj, że nie jesteś w tym sama. Masz przyjaciół, którzy zawsze będą z tobą.

– Mechi?

– Tak, Tini?

– Dziękuję, że jesteś – wyznałam patrząc się na blondynkę.

Mieć takich przyjaciół to jest skarb.

– Zawsze będę – szepnęła kładąc głowę na moim ramieniu. – Przyjaciele są jak gwiazdy na niebie. Mimo, że ich nie widać w dzień, to każdy wie, że są na niebie.

– Ty i Daniel jakimiś mądrościami ostatnio przemawiacie – powiedziałam z delikatnym uśmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro