Rozdział 58: Jesteś piękna

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Miłość jest dla każdego, 
bez względu na orientację seksualną

***

– Jak to pocałowałaś Adama? – zapytała się Mechi, której opowiedziałam wszystko o chłopaku. – Już ci przeszło po ciasteczku?

– Nie – przyznałam spuszczając głowę. – Po prostu chciałam spróbować czegoś nowego. Adam jest nawet fajny. Może on pomoże mi zapomnieć o Jorge?

– Kochana pamiętaj, że prawdziwej miłości się nie zapomina – stwierdziła Mercedes. – Życzę, żeby ci się udało jednak z Adamem. Może to nawet fajny chłopak?

– Ja i Adam nie jesteśmy razem jeszcze – zaczęłam – chyba – dodałam po cichu.

– Całowaliście się – przypomniała.

– No tak – rzekłam. – Myślę, że ten pocałunek to był taki nic nie znaczący. Taki przyjacielski.

– Przyjacielski pocałunek?

– Tak? – powiedziałam, a raczej zapytałam.

Już sama się gubiłam w tej sprawie.

***

Następnego dnia obudziłam się niewyspana. Wczoraj znów uroniłam łzy nad stratą Jorge. Nie rozumiałam dlaczego jeszcze płaczę, ale było mi smutno, że to co mieliśmy już się skończyło. Szatyn mówił, że przetrwamy wszystko, ale jak widać nic nie trwa wiecznie. Mój związek z Blanco jest zakończony. Nadal go kocham, ale próbuję zapomnieć. To co było, już nigdy nie powróci. Zostały tylko wspomnienia.

Wstałam z łóżka, a następnie powędrowałam do łazienki, gdzie wykonałam poranne czynności. W samej bieliźnie przeszłam do mojej garderoby, gdzie wybrałam ubrania na dzisiaj.

Już zaczynało się robić ciepło na dworze, więc stwierdziłam, że mogłabym ubrać sukienkę. Była biała z elementami kwiatów. Bardzo mi się podobała, a jej długość nie była krótka, ani za długa. Była w sam raz. Do niej nałożyłam dżinsową kurteczkę i białe trampki. Efekt był cudowny.

Po schodach zeszłam do jadalni, gdzie już cała rodzina jadła śniadanie. Przywitałam się i dołączyłam do nich. Wzięłam kromkę chleba ze stołu, którą wysmarowałam czekoladą.

– Poznaj Freddiego – powiedziałam do Daniela pokazując moją kanapkę. – Freddie jest bardzo smaczny – dodałam i ugryzłam Freddiego.

Daniel spojrzał na mnie tak jakbym zabiła mu przyjaciela. Chłopak był dobrym aktorem. W Argentynie zagrał w kilku małych rolach. Życzę mu, żeby odniósł sukces przed kamerami.

Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zdziwiona spojrzałam na każdego przy stole. Kto raczył przyjść tak wcześnie?

– Pójdę otworzyć – powiedziała moja mama, a potem wyszła otworzyć drzwi gościowi.

Po chwili wróciła, ale nie sama. Koło rodzicielki stał Adam. Co on tutaj robi?

– Tini, ktoś do ciebie – zwróciła się blondynka do mnie.

– Co tutaj robisz, Adam? – zapytałam, kiedy podeszłam do bruneta.

– Pomyślałem, że razem możemy pojechać do szkoły – odpowiedział.

– Kim jesteś młody człowieku? – Do nas podszedł mój ojciec, który złamał mnie za ramiona. Przeszedł na język angielski, bo łatwiej jest się dogadać. Polskiego dobrze nie zna, a hiszpański mało kto zna.

– Jestem Adam, proszę pana. – Kulturalnie się przywitał. – Jestem przyjacielem pana córki.

– Jakie masz zamiary wobec mojej córki?

– Tato, przestań – oznajmiłam, a potem złapałam kolegę za rękę i wyszłam z domu. – Przepraszam za ojca.

– Nic się nie stało – rzekł Adam, który nie puszczał mojej ręki. – Po prostu się martwi o córkę. Też bym pewnie tak kiedyś zareagował, gdybym miał córkę.

Jedynie się uśmiechnęłam do chłopaka, który otworzył mi drzwi od swojego samochodu, który nie należał do tanich. Jak się domyślam jego rodzice muszą sporo zarabiać, że bruneta stać na ta wszystko co ma.

***

Przez okno zobaczyłam budynek, gdzie większość młodzieży się uczy. Wjechaliśmy na parking, a teraz chłopak szukał miejsca. W końcu go znalazł. Niestety zauważyłam, że zaparkował koło samochodu Jorge. Dobrze pamiętam jakim transportem jeździ szatyn. W końcu wiele razy siedziałam na przednim siedzeniu.

Wysiedliśmy z samochodu tak samo jak Blanco, który jeszcze nas nie zauważył.

– Dzień dobry panie Blanco – powiedział Adam, który mnie objął ramieniem.

Co ty najlepszego zrobiłeś?! - krzyczałam w myślach.

Jorge powoli się odwrócił i spojrzał na nas. Nie mogłam z niego uczuć. Nie widziałam już tych iskierek radości co wcześniej.

– Dzień dobry Adam, Martina – oznajmił zielonooki, a następnie wszedł do szkoły.

Czułam się beznadziejnie. Tak jakby jakaś cząstka mnie zniknęła. Miałam ochotę podbiec za nim i go pocałować, ale wiedziałam, że nie mogłam. Nas już nic nie łączyło. Została tylko przeszłość i moje łzy, które wylewają się po nocach.

– Wszyscy się na nas patrzą – oznajmiłam.

W Argentynie byłam przyzwyczajona do tego, że każdy zwracał swoją uwagę moją osobą, ale w Polsce się odzwyczaiłam. Nie zdawałam sobie sprawy, że Adam faktycznie jest taki popularny wśród uczniów.

– Oni się patrzą tylko na ciebie – wyszeptał do mojego ucha. – Jesteś piękna – dodał, a moje policzki się zarumieniły.

– Co teraz masz? – zapytał, kiedy weszliśmy do budynku.

– Historię – odpowiedziałam.

– Odprowadzę cię – stwierdził i złapał mnie za rękę.

Podeszliśmy pod klasę, gdzie teraz miałam mieć lekcję. Stanęłam pod ścianą, a on zawisł nade mną. Rękę położył koło mojej głowy. Byliśmy niebezpiecznie blisko. Moje serce biło niemiłosiernie szybko. Czy ja jednak spotykam się z Adamem? Czy ten wczorajszy niewinny pocałunek mógł tyle zmienić?

Chłopak był przystojny i to bardzo, więc się nie dziwiłam, że każda dziewczyna na niego leciała. Niestety ja już zdążyłam pokochać kogoś innego, ale może przez Adama uda mi się zapomnieć? Ciekawi mnie co byłoby, gdybym poznała tego nastolatka przed Jorge? Może to on skradłby moje serce?

– Podobasz mi się – wyszeptał przy moich ustach, na które po chwili cmoknął swoimi. Następnie odszedł tak zostawiając mnie z bijącym sercem.

Co to było?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro