Rozdział 63: Przecież to niemożliwe

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nie rezygnuje się z ludzi, których się kocha

***

Cała zapłakana weszłam do domu. Czułam się okropnie z tym wszystkim. Sama nie wiedziałam, co powinnam zrobić, a mętlik w głowie nie pomagał. Co mam wybrać? Jorge czy Adam?

Nie chcę ranić tego drugiego, ale to Jorge kocham. Z Jorge po raz kolejny nie wyszło, więc skąd mogę wiedzieć, że po raz któryś to nie wyjdzie?

Ominęłam salon–na moje szczęście, był pusty. Wbiegłam po schodach, a następnie otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i wybuchłam płaczem. Dlaczego życie nastolatki musi być takie trudne? Myślałam, że to będzie proste, ale jednak się myliłam. Chciałam przyjechać do rodzinnego kraju odpocząć od kariery, ale teraz tylko płaczę przez mężczyznę.

Myślę, że w jakimś stopniu zaczęło mi zależeć na Adamie. Czułam się przy nim cudownie, ale to nie jest od razu miłość. Podobały mi się jego pocałunki albo jak mówił do mnie księżniczko. Adam jest wyjątkowy, ale raczej nie dla mnie.

Szatyn dzisiaj powiedział, że mam słuchać się głosu serca, ale ja nawet nie wiem, co ono mówi. Jestem zagubiona. Boję się po raz kolejny cierpieć. Jednak nadal uważam, że dobrze jej, gdy nas nie ma. On ma przecież przy sobie Stephie, więc nie będę piątym kołem u wozu. Widziałam nawet, jak oni się całowali–może nie osobiście, ale przez pewien czas krążyło nagranie po internecie. Kilka dni później wideo usunęli, ale to nic nie zmieni tego, co moje oczy zobaczyły. Tego związku już nie da się naprawić. Wszystko przepadło i nigdy nie wróci.

Obiecuję, że zapomnę o Jorge Blanco.

– Cholerny drań! – krzyknęłam, uderzając w poduszkę.

Moje łzy leciały na białą pościel, brudząc ją moim już rozmytym makijażem. Znów przez niego płaczę, po raz kolejny.

– Co się stało? – usłyszałam jak Fran, wszedł do mojego królestwa. – Dlaczego płaczesz?

– Fran – spojrzałam na niego zapłakana. – Miłość jest chujowa – dodałam.

– Przytul się do starszego braciszka – powiedział, siadając na moim łożu i rozłożył swoje ramiona. – Kto cię skrzywdził? Czy to Jorge?

– Nie do końca – wyszeptałam, kiedy byłam w objęciach bruneta. – Nie mam pojęcia co mam robić. Jorge chce mnie odzyskać, ale on ma Stephie.

– Kim jest Stephie?

– To jego przyjaciółka, ale ja widzę, że ona oczekuje czegoś więcej od niego – odparłam.

– Będzie wszystko dobrze – szepnął, głaszcząc mnie po głowie. – Nie pozwolę cię skrzywdzić.

– Dziękuję – odszepnęłam, a moje powieki zaczęły opadać ze zmęczenia.

Najbardziej obawiałam się konfrontacji z Jorge. Nie chciałam dzisiaj mieć z nim lekcji, ale innego wyboru nie miałam.

***

Weszłam do szkoły, a następnie udałam się na lekce muzyki. To są moje ulubione zajęcia i to jeszcze z fajną nauczycielką. Pani Nowakowska jest bardzo miła, a czasem nawet odrobinę szalona.

– Tini, nie smutaj mi tu – powiedział Daniel, który siedział koło mnie. – Chcę zobaczyć uśmiech – dodał i swoimi palcami uniósł moje kąciki ust.

– Nie mam nastroju do uśmiechów – stwierdziłam. – W moim sercu panuje straszliwa burza.

– Po deszczu zawsze jest słońce – rzekł Daniel i na znak swojej mądrości podniósł palec wskazujący do góry. Mimowolnie się uśmiechnęłam.

Zadzwonił dzwonek na lekcję, więc weszłam razem z klasą do sali. Usiadłam w swoim miejscu, a koło mnie mój przyjaciel.

– Czemu nie usiadłeś z Michałem? – spytałam.

– Zawsze z tobą siedziałem.

– Ale teraz możesz iść do Michała.

– To, że jestem w związku, to nie zmienia tego, że mam zostawiać moją najlepszą przyjaciółkę. Zawsze wszystko z tobą robiłem i robić będę.

– To miłe – odpowiedziałam.

Po chwili usłyszałam łagodny głos nauczycielki w moją stronę.

– Martina, możesz tutaj podejść?

– Oczywiście – odpowiedziałam, a następnie podeszłam do pani od muzyki.

– Za niedługo odbędzie się festyn w naszej szkole. Organizowany jest co roku i wiele uczniów bierze w nim udział. Chciałabym, żebyś na nim zaśpiewała, co ty na to? Mogłabyś zaśpiewać w swoim ojczystym języku.

– Myślę, że mogłabym zaśpiewać – oznajmiłam. – Mogłaby być to piosenka, którą zaśpiewałam na konkursie? Akurat mam jeszcze wersję hiszpańską.

– To byłoby cudownie, jeśli zaśpiewasz ją na festynie – stwierdziła kobieta w kręconych włosach.

***

Po zajęciach muzyki była lekcja matematyki. Tej obawiałam się najbardziej. Próbowałam omijać Jorge, jak i Adama. Nie chciałam ich widzieć, ale szatyna za niedługo ujrzę na matmie.

Czas zmierzyć się z najgorszym, pomyślałam, kiedy zadzwonił dzwonek na lekcję. Jednak zatrzymałam się, kiedy usłyszałam sygnał wiadomości. Wyciągnęłam telefon z dżinsów i odczytałam treść. To była Mechi, która wysłała jakieś informacje o Laurze.

Nie spodziewałam się tego, co zobaczyłam. Przecież to niemożliwe.

Z tego, co przeczytałam, to wychodzi na to, że matką Laury jest Irena Linde, inaczej zwana Flądra. Czy dziewczyna mści się na mnie przez to, że jej matka siedzi w więzieniu i to z mojej winy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro