Rozdział 66: Kocham cię, Adam

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lepiej być, niż mieć,

marzyć, kochać i upadać

wstawać i odradzać się.

***

Dzisiaj miała się odbyć wycieczka na wieść. Jechaliśmy na parę dni w okolice Wrocławia. Niestety jednym z opiekunów jest Jorge. Ja nawet nie wiem co mam robić, żeby o nim zapomnieć. Próbuję ułożyć moje życie z kimś innym, ale nie potrafię myśleć o tym drugim. To już zaczynało mnie przerastać.

Z Daniela nogą już było wszystko w porządku, a chodził tak jakby, nigdy nie miał w jej gipsie. Chodzi na rehabilitację, więc jest z nim dobrze. Na razie nie może uprawiać sportu, bo może pogorszyć kostkę.

Wieczorem pakowałam swoje ubrania do torby, którą wezmę ze sobą. Brałam same wygodne ubrania, które nadawałyby się na wieść. Jechaliśmy pociągiem, więc byłam podekscytowana. Jeszcze nie miałam takiej możliwości, żeby jeździć tym transportem. Zawsze to były samoloty lub samochody, ale jeszcze nigdy pociąg.

Do moich drzwi ktoś zapukał, więc powiedziałam, głośno proszę. Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł mój chłopak. Trochę się zdziwiłam jego wizytą o tak późnej porze.

– Hej Adam – odparłam i pocałowałam go w policzek. – Nie za późno na odwiedziny?

– Chciałem cię zobaczyć – wyznał, a ja się zaśmiałam.

– Widziałeś mnie dwie godziny temu.

– Już się zdążyłem stęsknić – stwierdził oraz złapał mnie w talii. – Nie mogę uwierzyć, że mam taki cudowny skarb – dodał i zapatrzył się w moje oczy. Nagle zachciałam, żeby niebieskie oczy chłopaka zmieniły się na zielono. Nie wiem, czemu tak pomyślałam, a wiem, że nie powinnam. Mam już chłopaka, a myślę o moim byłym.

– To słodkie – powiedziałam. – Uwielbiam cię takiego.

– Kocham cię – wyznał nagle, a ja się zaszokowałam. On się zakochał we mnie, ale jak? – Coś zrobiłem nie tak? – spytał, widząc moją przerażoną minę.

– Nie, po prostu jestem zaskoczona – oznajmiłam. – Nie spodziewałam się, że mnie kochasz. Myślałam, że dla ciebie to nic nie znaczy.

– Znaczysz dla mnie wiele – rzekł Adam. – Kocham cię Tini, ale czy ty również mnie kochasz?

Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, a wykrztusiłam trzy słowa z moich ust.

– Kocham cię, Adam.

Będę pewnie tego żałować, ale nie chciałam ranić bruneta. Potrzebuję czasu, żeby się zakochać w Adamie.

***

Kiedy Adam wyszedł z mojego domu, to od razu poszłam do Mechi, u której był mój brat. Cieszę się ich szczęściem, ale mogliby przystopować. Nie chcę widzieć mojego brata gołego!

– Jesteście obrzydliwi – oznajmiłam, kiedy Fran zakładał koszulkę. – Teraz wynocha – dodałam, a następnie wypędziłam braciszka z pokoju. – Mechi, chyba zrobiłam coś, co będę żałować – wyznałam i położyłam się koło przyjaciółki.

– Mów co się stało – odparła, podpierając się jedną ręką.

– Powiedziałam Adamowi, że go kocham – powiedziałam, a Mercedes była zdziwiona tymi słowami.

– Przeszło ci po Jorge?

– Nie – odparłam. – Kocham Jorge, ale czuję, że również kocham Adama w jakiś sposób – dodałam. – Nie wiem co mam robić.

– Słuchaj głosu serca – poleciła blondynka. – Jeśli to Jorge to wybierzesz jego, a jeśli to Adam to wybierz tego drugiego.

– I do tego Jorge chce do mnie wrócić – odparłam. – Ale ja się boję, że jak znów będę z Jorge, to po raz kolejny nie wyjdzie.

***

Pożegnałam się z moim ojcem, który zawiózł mnie na stację, gdzie ma spotkać się nasza i równoległe klasy. Razem z Danielem dołączyliśmy do grupy. Starałam się na patrzeć się na Jorge. Bolał mnie widok jego osoby.

– Hej księżniczko. – Usłyszałam głos Adama, więc mimowolnie lekko się uśmiechnęłam. – Zgadnij kto to – dodał, zakrywając mi widok swoimi rękami.

– Najsłodszy chłopak na ziemi? – spytałam, a następnie się zaśmiałam, ale po chwili przypomniałam sobie, że w pobliżu jest mój były. Ciężko jest zapomnieć o osobie, którą się kocha całym sercem.

Kocham Jorge, ale Adama też zaczęłam darzyć jakimś uczuciem.

Czuję się z tym taka zagubiona, że nawet nie wiem co mam robić. Jest mi po prostu ciężko, a nie ułatwia mi do tego próby Jorge.

– Zgadłaś – odparł, a następnie delikatnie pocałował mnie w usta. – Kocham cię.

Jedynie się uśmiechnęłam zakłopotana oraz przytuliłam się do jego ciała. Kątem oka zauważyłam zawiedziony wyraz twarzy szatyna, który smutno patrzył się w moim kierunku. Starał się nad tym panować, ale ja znałam go za bardzo. Zrobiło mi się smutno, bo go ranię. Nie zasługuję na miłość tych dwóch wspaniałych mężczyzn.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro