Rozdział 7: Sam na sam cz.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Odkąd pamiętam, zawsze przebywałam w wielkich pomieszczeniach. Dom w Argentynie nie był mały, tak samo jak w Polsce. Plan filmowy do serialu był wielki jak i garderoba, a także moja sypialnia. Więc prosto mówiąc nigdy nie przebywałam w małych pomieszczeniach, a szczególnie w nich zamknięta.  

Mój oddech przyspieszył, a ręce zaczęły się pocić. Bałam się przebywać w takim jak ten mały kantorek w którym teraz utknęłam wraz z moim nauczycielem. Nawet myśl, że jesteśmy tu sami - ja i on - nie pomagała.

- Czy ty masz klaustrofobie? - Zapytał się pan Blanco.

- Taak. - Wyjąkałam.

- Boisz się małych pomieszczeń? - Znów zadał to pytanie.

- No powiedziałam kurwa, że tak. - Oznajmiłam pod pływem emocji, które teraz czułam. - Przepraszam. - Dodałam. O rany, przetknęłam przy swoim nauczycielu.

- Nic nie szkodzi. - Rzekł szatyn. - Ej nie płacz. - Dodał widząc moje łzy. Od zawsze byłam słaba emocjonalnie. Gdy się bałam lub byłam bezradna to płakałam. I tak było w tej chwili.

Zaczęłam walić w drzwi i krzycząc o pomoc. Po chwili poczułam jak Jorge przerywa moje czynności.

- Popatrz na mnie. - Nakazał, więc uczyniłam jego prośbę. Na jego twarzy był delikatny uśmiech, a oczy miał takie, które chciały mnie uspokoić.

- Jesteś bezpieczna. Zaraz ktoś powinien nas wypuścić. - Powiedział szatyn.

- Obiecujesz?

- Obiecuję. - Zapewnił.

- Jakie było twoje największe marzenie kiedy byłaś mała? - Zapytał się Jorge.

- Jak byłam mała to miałam takie jedno marzenie. - Szepnęłam siedząc na podłodze koło szatyna. - Zawsze jak wyobrażałam swoją przyszłość to widziałam siebie na scenie, przed kamerą. Chciałam osiągnąć sukces jako piosenkarka, a nawet i aktorka.

- Kiedyś się spełni. - Oznajmił szatyn. Już się spełniło - pomyślałam. - Świat jeszcze usłyszy o takiej wspaniałej dziewczynie. - Dodał. Czułam, że mężczyzna chce odwrócić moją uwagę rozmową od pomieszczenia w którym jesteśmy i mu się to udawało.

Chciałabym mu powiedzieć jak bardzo go kocham... ale to nie możliwe. On jest moim nauczycielem, a ja jego uczennicą. Nic z tego by nie wyszło. Życie to nie film gdzie wszystko się dzieje tak jak ktoś sobie to zaplanował.

- Masz jeszcze jakieś skryte marzenia?

- Zawsze chciałam mieć psa. - Oznajmiłam po chwili zastanowienia się. Ale moje życie nigdy nawet mi nie pozwalało na jakieś zwierze. Nie było nawet na to czasu przez serial i częste podróże.

- Może pan coś opowie o sobie? - Zapytałam się. Czułam się jakby taka naćpana, może to wina przez klaustrofobie.

- Za wiele to tego nie ma. - Zaczął.

- Na pewno coś ciekawego się znajdzie. - Odparłam.

- Jak chodziłem do szkoły to nie lubiłem matematyki. - Wyznał.

- To jak to się stało, że jest pan nauczycielem matematyki? - Zapytałam się.

- Kiedyś podobała mi się pewna dziewczyna. Ona studiowała, a ja chciałem ją poznać bliżej i jej zaimponować więc poszedłem na te same studia i tak zostałem nauczycielem. - Wyjaśnił, a ja poczułam zazdrość.

- Szczęściara z niej. - Szepnęłam, ale on musiał usłyszeć.

- Potem dała mi kosza. - Dopowiedział. Czy jeśli wspomnę, że cieszę z jego niepowodzenia w życiu to będę wredna?

Po chwili drzwi zaczęły się otworzyły przez panią od w-fu z którą nie mam lekcji.

- Co tutaj robicie? - Zapytała się zdziwiona widząc nas w środku. Pan Blanco krótko jej wyjaśnił, że zatrzasnęliśmy się w składziku. Potem wyszłam udałam się do swojej wychowawczyni gdzie powiedziałam, że źle się czuję, a ona zwolniła mnie z lekcji.

- Gdzie ty byłaś? - Zapytała się mnie Wiktoria.

- Zatrzasnęłam się w składziku po zajęciach fizycznych.

- Ale pamiętasz o dzisiejszej imprezie przy ognisku?

- Tak, tak. - Rzekłam. - Ale mogę przyjść z Danielem i przyjaciółką?

- Nie mam nic przeciwko. - Oznajmiła czarnowłosa. - Przyjdę po Ciebie o 16:00 i razem pójdziemy na imprezę. - Dodała.

- Okey. - Powiedziałam, a potem pieszo wróciłam do domu.

- Czemu już jesteś w domu? - Zapytała się Mercedes.

- Jesteś sama w domu? - Zadałam pytanie rozglądając się po domu.

- Tak, ale odpowiedz na moje pytanie.

- Nie uwierzysz co się stało. - Zaczęłam podekscytowana. - Chyba przez godzinę siedziałam zamknięta w schowku wraz z Jorge. - Dodałam szczęśliwa. - Sam na sam. Tylko on i ja.

- Zakochałaś się. - Odparła.

- Kocham go. - Szepnęłam uświadamiając to sobie. Zakochałam się w swoim nauczycielu. Jakie to popierdolone.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro